Back to top
Publikacja: 23.05.2022
Przegląd prasy znad Wisły Zofii Magdziak
Przegląd prasy

– Nic o Tobie bez Ciebie – mówił polski prezydent Andrzej Duda, przemawiając w niedzielę w Radzie Najwyższej Ukrainy. To właśnie wizyta polskiego przywódcy w Kijowie oraz bliskie relacje między prezydentami Polski i Ukrainy zajmują w poniedziałek pierwsze strony gazet.


Nowy rozdział relacji WarszawaKijów

„24 lutego zaczęliśmy pisać nowy tom naszej wspólnej historii – powiedział o Ukraińcach i Polakach prezydent Wołodymyr Zełenski. Jego przedstawicielka w Trybunale Konstytucyjnym i deputowana Olha Sovhyria poinformowała, że prezydent skieruje do parlamentu ustawę o »specjalnym statusie obywateli Polski na terenie Ukrainy«” – czytamy na łamach „Rzeczpospolitej”, która podobnie jak wszystkie ogólnopolskie dzienniki pokazuje na okładce zdjęcie prezydentów. Pojawiły się niepokojące głosy, mówiące, że Ukraina powinna poddać się żądaniom Putina. Tylko Ukraina ma prawo decydować o swojej przyszłości. Nic o Tobie (Ukraino) bez Ciebie – mówił polski prezydent w bardzo emocjonalnym przemówieniu w ukraińskim parlamencie. Deputowani wielokrotnie przerywali mu brawami” – relacjonuje dalej „Rz”. „Dziennik Gazeta Prawna” opisuje także, że Andrzej Duda mówił o „nowym dobrosąsiedzkim porozumieniu” pomiędzy Polską a Ukrainą. „Jak przekonują rozmówcy DGP, chodzi o nową umowę Polska–Ukraina wzorowaną na traktacie elizejskim, który na dziesięciolecia ukształtował stosunki między Francją a Niemcami. Podpisane przez Charles’a de Gaulle’a i Konrada Adenauera porozumienie zapoczątkowało stałe konsultacje między obydwoma stolicami na szczeblu szefów państw i rządów […]. W polskim kontekście mowa jest również o powołaniu stałego forum do wyjaśniania trudnych spraw historycznych – czytamy.

A jak, trzy miesiące od rozpoczęcia wojny, wygląda sytuacja ukraińskich uchodźców w Polsce? – Ukraińcy podchodzą do sytuacji, w której się znaleźli, bardzo godnościowo. Są wdzięczni za pomoc, musieli zmienić swoje życie niemal z godziny na godzinę. Ale szybko otrząsnęli się z szoku, niemal każdy z nich chce szybko stanąć na własnych nogach, znaleźć pracę, zacząć normalnie żyć – relacjonuje w wywiadzie dla tygodnika „Sieci” wiceszef MSWiA Paweł Szefernaker. – Widzimy, że co czwarty Ukrainiec zarejestrowany w bazie PESEL, a będący w wieku produkcyjnym, podjął pracę. To już grubo ponad 100 tys. osób. Postawy roszczeniowe zdarzają się niezwykle rzadko – dodaje polityk.

Rzeczpospolita” pisze natomiast o rosyjskich wolontariuszach,mktórzy pracują z uchodźcami z Ukrainy. „Georgij Nurmanow to Rosjanin rodem z Omska na Syberii, lider grupy rosyjskich wolontariuszy. Trafili różnymi drogami do Polski i zamieszkali w Medyce przy ukraińskiej granicy. Pomagają uchodźcom i wszystkim, którzy potrzebują pomocy w związku z wojną […]. O władcach swojego kraju nie mówią inaczej niż siarczystymi przekleństwami. Za to codziennie o czwartej rano wstają, by zdążyć na przyjazd pierwszego pociągu z Ukrainy na przemyski dworzec i pomagać uchodźcom” – czytamy na łamach dziennika.

Sankcje, surowce i cena wojny

W okładkowym tekście tygodnika „Do Rzeczy” Olivier Bault tłumaczy, co – z perspektywy Stanów Zjednoczonych – jest stawką wojny na Ukrainie. Opisując sprzeciw części amerykańskich polityków wobec kolejnego pakietu wsparcia dla Kijowa, dziennikarz pisze: „Przecież po rosyjskim ataku na Ukrainę celem USA pod rządami administracji Joe Bidena stało się nie tylko wycofanie się Rosji z terenów zajętych po 24 lutego, lecz także jej trwałe osłabienie, tak aby nie była już ona zdolna do podobnych zachowań w przyszłości. To, że taki właśnie jest cel Stanów Zjednoczonych, zostało oficjalnie potwierdzone 25 kwietnia przez amerykańskiego sekretarza obrony Lloyda Austina. Podczas pobytu w Polsce po powrocie z Kijowa powiedział on: »Chcemy, aby Rosja została osłabiona do tego stopnia, że nie będzie mogła robić takich rzeczy, jakie robi, najeżdżając Ukrainę«. Oświadczenie to było swoistym przełomem, gdyż wcześniej mowa była tylko o obronie suwerenności Ukrainy”. Jak relacjonuje Bault, nietrudno zauważyć, że podobne stanowisko zajmuje także Polska, która dąży do trwałego osłabienia Rosji i lobbuje wewnątrz UE za jak najsurowszymi sankcjami przeciw Rosji. „Polska stała się poza tym nie tylko ważnym dostawcą broni dla Ukrainy, lecz także głównym hubem logistycznym dla dostaw broni z całego Zachodu. Warto zauważyć, że inne duże kraje europejskie mają nieco odmienne, bardziej ograniczone cele: obrona suwerenności Ukrainy i doprowadzenie Rosji do podpisania układu pokojowego, który byłby akceptowalny dla Kijowa” – czytamy.

W tym kontekście duże znaczenie mają słowa czeskiego ministra ds. europejskich Mikuláša Beka, który w rozmowie z „DGP” zapowiada, że Praga będzie chciała rozpocząć dyskusję o mechanizmie zmuszającym do przestrzegania sankcji wymierzonych w Rosję. – Zdecydowanie nie chcemy płacić za rosyjski gaz w rublach, ale widzimy, że istnieje coś w rodzaju szarej strefy tworzonej przez te firmy w konkretnych państwach członkowskich, które decydują się na to. Być może przydałoby się od początku jaśniejsze stanowisko KE, ponieważ to pierwotne budziło wiele wątpliwości nie tylko wśród przedsiębiorstw i władz państw, ale też opinii publicznej i mediów, co nie tworzy dobrego klimatu dla konsensusu czy popierania kolejnych sankcji – tłumaczy czeski polityk.

Uwagę zwraca też rozmowa z przewodniczącą Bundestagu Bärbel Bas opublikowana na łamach „Rz”. Niemiecka polityk została zapytana o wypowiedzi prezydenta Franka-Waltera Steinmeiera, który przyznał, że uzależnienie Berlina od rosyjskich nośników energii było błędem. – Nie sądzę, aby istniał bezpośredni związek między wojną wywołaną przez Rosję a importem nośników energii przez Niemcy. Rosja kierowała się tu raczej innymi pobudkami i nie bylibyśmy w stanie jej w tym powstrzymać, nawet gdybyśmy nie sprowadzali rosyjskiego gazu. Ale dziś musimy uniezależnić się od Rosji – tłumaczy Bas. – W Niemczech od pewnego czasu konsekwentnie staramy się iść w tym kierunku, zwłaszcza rozwijając energię odnawialną. Z drugiej strony doskonale wiemy, że natychmiastowe zakręcenie kurka z gazem miałoby dramatyczne skutki dla gospodarki – dodaje przewodnicząca Bundestagu.