Back to top
Publikacja: 25.04.2022
Przegląd prasy znad Wisły Zofii Magdziak
Przegląd prasy

Polskie dzienniki i tygodniki analizują przebieg konfliktu na Ukrainie. Media opisują także sytuację 2,9 mln uchodźców, który uciekli przed wojną do Polski.


Mała Ukraina nad Wisłą

„Zatrudnianie uciekinierów przyśpiesza” – relacjonują Paulina Nowosielska i Patrycja Otto w „Dzienniku Gazecie Prawnej”. „Do czwartku pracę znalazło 77 tys. osób. W piątek ta liczba przekroczyła już 80 tys. To dane pochodzące z urzędów pracy. Uwzględniają ludzi zgłoszonych według procedury ustanowionej ustawą z 12 marca o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa. Najliczniej pracę znajdywano w województwach mazowieckim, dolnośląskim i wielkopolskim” – czytamy na łamach „DGP”. Jednocześnie  dziennikarki zwracają uwagę, że nadmiar miejsc może być mylący. – Dotychczas lukę w podaży siły roboczej wypełniali mężczyźni. Mamy więc sytuację, w której występuje duże niedopasowanie w strukturze popytu i podaży. Problemem może być także zapewnienie opieki nad dziećmi. Szczególnie dotyczy to kobiet, które uciekły z Ukrainy z najmłodszymi dziećmi – do trzech lat – tłumaczy w rozmowie z dziennikiem Paulina Laskowska z opolskiego wojewódzkiego urzędu pracy.

Rzeczpospolita” opisuje proces przenoszenia do Warszawy ukraińskiej telewizji Ukraina 24. „W Polsce powstanie zaplecze do nadawania ukraińskiej telewizji Ukraina 24. Jest to największy kanał informacyjny u wschodniego sąsiada. Działa nieprzerwanie mimo wojny w Ukrainie” – relacjonuje dziennikarz „Rz”. „Z naszych ustaleń wynika, że w Warszawie będzie studio, które wyprodukuje programy, także na żywo, które następnie będą przesyłane do Ukrainy i tam emitowane. Programy będą produkowane w języku ukraińskim oraz angielskim, chociaż niewykluczona jest też produkcja w języku polskim” – czytamy dalej.

Sytuacja na Ukrainie

Ośrodek Studiów Wschodnich podaje, że Rosjanie finalizują rozśrodkowanie sił w Donbasie, przygotowując się do zmasowanego uderzenia. „Rzecznik ukraińskiego resortu obrony stwierdził, że agresor prowadzi szeroko zakrojone działania rozpoznawcze – identyfikuje dogodne miejsca głównych uderzeń” – podaje OSW. „Po tygodniu od ogłoszenia przez prezydenta Wołodymyra Zełenskiego rozpoczęcia wielkiej bitwy o Donbas agresor na razie prowadzi tam rozpoznanie bojem. W ciągu minionych siedmiu dni Rosjanom nie udało się osiągnąć znaczących sukcesów terytorialnych. Wciąż ściągają w stronę wschodniej Ukrainy kolejne oddziały i kontynuują ostrzał artyleryjski pozycji ukraińskich. Prezydent Wołodymyr Zełenski wezwał Zachód do przyśpieszenia dostaw ciężkiego sprzętu, choć – jak przyznał w sobotę – w ostatnim czasie zostały one zintensyfikowane” – czytamy na łamach „DGP”. „Nie mogąc pokonać samego Kijowa, Moskwa skłania się do oderwania części terytorium na południu […]. Coraz więcej rosyjskich polityków występuje z publicznymi wezwaniami do aneksji południa Ukrainy: od Donbasu do Chersonia” – podkreśla natomiast dziennikarz „Rz” Andrzej Łomanowski. – Zaczynamy rozumieć plan Putina: anektować (lądowy) korytarz na Krym, Ługańsk oraz Donieck i ogłosić, że wygrał z USA i NATO – tłumaczy cytowany przez „Rz” Giennadij Gudkow, były rosyjski polityk opozycyjny, obecnie mieszkający w Bułgarii.

Równolegle do relacji dotyczących Świąt Wielkanocnych na Ukrainie w doniesieniach medialnych przebijają się niezmiennie dwa elementy – brutalność wojsk rosyjskich oraz kolejne informacje o rabunkach na zdobytych terenach. „Rosja wywodzi się z tradycji średniowiecznej ordy mongolskiej. I tak jak niegdyś orda uważa zdobyte tereny za swój łup – zarówno w sensie dosłownym, co oznacza, że żołnierze mają prawo rabować i gwałcić wrogów, jak i w sensie szerszym, że terytoria, które zostały podbite kosztem krwi rosyjskich żołnierzy, po prostu do niej przynależą” – czytamy w tygodniku „Sieci”, na łamach której Konrad Kołodziejski zauważa jednocześnie, że „armia, której głównym celem są grabieże i gwałty, nie jest w stanie skupić się na walce”. „Jest zbyt zdemoralizowana, aby odnosić poważne sukcesy w boju. To zresztą widać dziś w całej okazałości na Ukrainie” – tłumaczy.

To jak istotne jest ukaranie sprawców zbrodni, do których dochodzi na Ukrainie, podkreśla natomiast w wywiadzie dla „Do Rzeczy” wiceminister sprawiedliwości dr Marcin Romanowski. – Polska była jednym z pierwszych krajów, które wszczęły śledztwo [w sprawie zbrodni popełnianych na Ukrainie – przyp. red.]. Czynności wykonują funkcjonariusze ABW i policji, a jednym z ich głównych zadań jest przesłuchanie świadków. Do tej pory zebrano ok. 1,3 tys. zeznań. W przypadku zbrodni wojennych ważna jest szybka reakcja, bo często dowody są niszczone. Drugim aspektem działań prokuratury jest współpraca z prokuraturą ukraińską i innych państw. Staramy się być aktywni w wymiarze międzynarodowym, by pomagać śledztwom, które prowadzi ukraińska prokuratura – tłumaczy polityk.

Dobre prognozy dla polskiej gospodarki

Wojna jest jednym z czynników wpływających na stan polskiej gospodarki. Jak podaje „DGP”, „dobre dane za marzec skłaniają analityków do podnoszenia prognoz dla gospodarki, chociaż perspektywy na kolejne miesiące są dość marne”. „Już nie 7 proc., ale 8 proc. – takie są obecnie szacunki ekonomistów dotyczące tempa wzrostu gospodarczego w I kw. Optymiści mówią nawet o 10 proc. Jeszcze kilka dni temu panowały obawy, że wojna w Ukrainie może sprawić, że wynik pierwszych miesięcy tego roku będzie słabszy od przewidywań. Dane opublikowane w czwartek i piątek przez Główny Urząd Statystyczny nie tylko te obawy rozwiały, lecz także zmusiły analityków do podwyższenia prognoz. Oficjalne, wstępne dane o PKB poznamy w połowie maja” – czytamy. „DGP” zwraca też uwagę, że „pomoc dla walczącej Ukrainy i uchodźców przyczyniła się do wzrostu popytu”. „Inflacja to tylko jeden z motorów napędowych sprzedaży. Innym jest napływ uchodźców z Ukrainy. Zdaniem Jakuba Borowskiego, głównego ekonomisty Credit Agricole, czynnik ten zrekompensował z nawiązką negatywny wpływ rosnącej inflacji ograniczającej siłę nabywczą dochodów w dyspozycji gospodarstw domowych oraz pogorszenia nastrojów konsumenckich. Sprawił, że sprzedaż w takich kategoriach, jak: odzież i obuwie, meble i AGD/RTV odbiła. Zdaniem ekspertów zakupy w tych branżach są generowane na razie przede wszystkim przez Polaków, którzy doposażają mieszkania w związku z przyjęciem uchodźców. Ci ruszą na zakupy po tym, jak znajdą zatrudnienie” czytamy.