Back to top
Publikacja: 11.04.2022
Przegląd prasy znad Wisły Zofii Magdziak
Przegląd prasy

Wojna i jej wpływ na Polskę i świat niezmiennie jest tematem numer jeden w mediach i analizach ośrodków badawczych.


„Decydujące starcie” i „Śmierć Buczy”

Poniedziałkowe wydania gazet pełne są doniesień o kolejnych zbrodniach rosyjskich wojsk na Ukrainie oraz przygotowaniach do dalszych walk. „Zbrodnie na ludności cywilnej są częścią rosyjskiego planu wojny. Ich celem jest sterroryzowanie i całkowite zniszczenie Ukrainy, co już otwarcie przyznaje moskiewska propaganda. Mord dokonany w podkijowskiej Buczy jest więc prawdopodobnie jedynie wierzchołkiem góry lodowej” – czytamy w tygodniku „Sieci”. „Informacje o podobnych zbrodniach popełnionych przez okupanta napływają też z innych miast w okolicy, m.in. z Irpienia, Hostomla i letniskowego Moszczuna, a także z nadal okupowanych terytoriów” – pisze Konrad Kołodziejski.

Dziennik Gazeta Prawna” informuje, że „Rosjanie i Ukraińcy przygotowują się do walk o Zagłębie Donieckie, które mogą rozstrzygnąć losy wojny”. – Myślę, że wkrótce dojdzie tam do dużej bitwy, być może największej w XXI w. Głównym celem Rosjan będzie okrążenie wojsk ukraińskich i połączenie się z jednostkami z południa. Teraz będą się liczyły umiejętności i spryt dowódców Ukrainy, którzy walczą na swoim terenie, mają o nim wiedzę, a ludność lokalną za sobą – tłumaczy w rozmowie z „DGP” gen. Jarosław Kraszewski, były dowódca litewsko-polsko-ukraińskiej brygady LITPOLUKRBRIG. „Tymczasem w Kijowie pojawiają się kolejni zachodni politycy. W piątek szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przywiozła nad Dniepr kwestionariusz, który należy wypełnić w ramach starań o wejście do Unii Europejskiej. Status kandydata do członkostwa może zostać przyznany Ukrainie już w czerwcu. Z kolei w sobotę premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson zapowiedział w ukraińskiej stolicy kolejne dostawy broni” – czytamy dalej.

Tymczasem jak tłumaczy w wywiadzie dla „Do Rzeczy” filozof i były poseł Józef Orzeł, Ukraina nie jest ostatnim celem rosyjskiej agresji. – Rosja chce usiąść przy najważniejszym stoliku świata razem z Chinami i USA […]. Mogłaby się przyłączyć do Chin, ale wówczas byłaby ich wasalem. Musi się więc wybić „na niepodległość” od Chin, idąc na zachód Europy. Ukraina jest tylko przystankiem na tej drodze – podkreśla Orzeł. – Rosja ma ciągle szanse na ekspansję w kierunku zachodnim, bo może podpisać porozumienie pokojowe, w którym urwie kawałek Ukrainy […]. Celem Rosji jest zakłócenie jedności Zachodu, by ten nie wspierał Ukrainy, aby nie mogła uzyskać przewagi – dodaje twórca klubu politycznego Klub Ronina.

Polskie sankcje wobec Rosji

Dzienniki prognozują także, że prawdopodobnie w ciągu najbliższych dni polski Senat przyjmie tzw. ustawę sankcyjną. Przyjęty w ubiegłym tygodniu przez Sejm projekt zakłada zamrożenie majątków osób i podmiotów powiązanych z rosyjskimi władzami i wspierających, choćby pośrednio, agresję na Ukrainę, a także wprowadzenie embarga na import rosyjskiego węgla. „O szybkie przyjęcie ustawy sankcyjnej apeluje PiS. Embargo na rosyjski węgiel Polska chce wprowadzić, zanim zrobi to cała UE, a ogólnoeuropejskie ograniczenia zaczną obowiązywać za cztery miesiące. Opozycja pyta, dlaczego rząd podobnie nie zachowa się w sprawie gazu i ropy. Ten odpowiada, że w tym przypadku trzeba poczekać na unijne regulacje” – czytamy na łamach „DGP”. „O ile sama idea nie wzbudza zastrzeżeń, o tyle prawnicy i przedsiębiorcy wytykają rządowi, że przy tej okazji będzie można dość dowolnie nakładać sankcje. Nawet na osoby i firmy, które nie wspierają działań Rosji” – podkreślają dziennikarze „Rzeczpospolitej”. „Od tej decyzji nie będzie odwołania, majątek zostanie od razu zamrożony. Będzie można ewentualnie wnioskować o skreślenie z listy lub skarżyć decyzję do sądu administracyjnego. Skreślenie z listy osoby niesłusznie tam wpisanej może potrwać długo, przynosząc jej szkody finansowe i wizerunkowe” – dodają.

„Bardzo drogie granice”

Również na łamach „Rzeczpospolitej” czytamy o kosztach, jakie ponosi Warszawa, w związku z trwającym od lata ubiegłego roku kryzysem na granicy z Białorusią. „Ćwierć miliona policjantów w ciągu ośmiu miesięcy na granicy polsko-białoruskiej i miliony do zapłaty za nadgodziny. Granica z Ukrainą będzie jeszcze kosztowniejsza” – opisuje dziennikarka „Rz”. „Policjanci z całej Polski zaczęli odbierać rekompensaty za nadgodziny wypracowane pod koniec ubiegłego roku głównie na granicy polsko-białoruskiej podczas kryzysu humanitarnego – szacowane wydatki policji do końca marca mają wynieść ponad 101 mln zł, to jest blisko 70 proc. na nadgodziny zaplanowane w budżecie policji na cały rok. MSWiA już wylicza, że będzie musiało zabezpieczyć podobną kwotę na pierwsze półrocze (dodatkowo między 40 a 60 mln zł) z powodu zaangażowania policji na granicach z Ukrainą” – relacjonuje Izabela Kacprzaka i dodaje, że w odciążeniu służb na granicy ma pomóc 180-kilometrowy mur na odcinku podlaskim, który ma być gotowy w czerwcu.