Back to top
Publikacja: 04.10.2021
Przegląd prasy znad Wisły Zofii Magdziak
Polityka

Napięta sytuacja na granicy białorusko-polskiej i trwający od tygodni spór o kopalnię Turów – to tematy, które zajmują najwięcej miejsca w polskich mediach. 


Problem z inflacją

„Ceny towarów i usług we wrześniu zwiększyły się o 5,8 proc. rok do roku. Rosną najszybciej od dwóch dekad, a zdaniem części ekonomistów pod koniec roku możemy zobaczyć nawet 7-procentową inflację” – alarmuje na pierwszej stronie „Dziennik Gazeta Prawna”. Jak opisuje dalej Bartek Godusławski, „coraz więcej ekspertów jest przekonanych, że już w listopadzie znajdzie się większość do podwyżki stóp procentowych”. „Uważają, że jeśli Rada Polityki Pieniężnej nie zdecyduje się na stopniowe ruchy, to później będzie musiała gwałtownie podwyższać koszt pieniądza. To już dzieje się w Czechach” czytamy na łamach dziennika.

Tzw. inflacja postrzegana dla wielu konsumentów kształtowała się w przedziale 10–27 proc. – tłumaczy tymczasem w rozmowie z „Rzeczpospolitą” prof. Konrad Raczkowski ze Społecznej Akademii Nauk, który przygotował raport o inflacji. Jak relacjonuje „Rz”, ekspert „postuluje, by w wyliczeniach wzrostu cen uwzględnić m.in. zmiany zwyczajów zakupowych podczas pandemii”. „Klienci w poszukiwaniu promocji zmieniają sklepy jak rękawiczki. Handlowcom i producentom trudno już jednak brać podwyżki na siebie. Ich sytuację pogarszają nowe podatki, jak cukrowy czy od sprzedaży detalicznej”czytamy.

Warunkowa akceptacja KPO

Tymczasem jak podaje dziennikarka „Rz” Anna Słojewska, na przełomie roku Polska może dostać 4,7 mld euro zaliczki z Krajowego Planu Odbudowy. „Jeśli rząd zobowiąże się na piśmie do likwidacji Izby Dyscyplinarnej, to Komisja Europejska mogłaby zaakceptować nasz Krajowy Plan Odbudowy w listopadzie. W ciągu dwóch miesięcy nastąpiłby transfer pieniędzy” podaje dziennik. Z informacji gazety wynika również, że Bruksela będzie  wywierała presję na Warszawę także innymi metodami. „Jeszcze w październiku uruchomi tzw. mechanizm warunkowości, który uzależnia nie tylko KPO, ale też pieniądze z wieloletniego budżetu Unii od przestrzegania praworządności w taki sposób, żeby nie stwarzać zagrożenia dla interesów finansowych UE” –  relacjonuje Słojewska.

Pat w negocjacjach ws. Turowa

Napięcia na linii Warszawa-Bruksela nie zmniejsza spór ws. kopalni Turów i decyzja TSUE, który oczekuje od Polski płacenia pół miliona euro za każdy dzień działania kopalni (do chwili podporządkowania się majowej decyzji Trybunału w tej sprawie).

Jak podaje „Rz”, „w Czechach, naszym drugim partnerze handlowym i sojuszniku w wielu kwestiach dotyczących polityki zagranicznej, zaufanie do Polski zmalało do minimum”.  – Jak możemy zawierać dżentelmeńską umowę z krajem, który nie wykonuje orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości UE? – mówią dziennikowi czeskie źródła dyplomatyczne. Inaczej ubiegłotygodniowe negocjacje w Pradze komentuje minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka. – Na „ostatniej prostej” negocjacji strona czeska w odpowiedzi na naszą ofertę zaczęła eskalować swoje żądania. W całym tym procesie przegranym jest lokalna społeczność po obu stronach granicy – podkreśla polityk w wywiadzie dla „Rz”.

Tymczasem dziennikarz tygodnika „Sieci” argumentuje na łamach gazety, że „konflikt wokół kopalni w Turowie jest zwiastunem nowych czasów, w których polityka klimatyczna staje się narzędziem dominacji silniejszych państw nad słabszymi”, a „Polska, walcząc o zachowanie swojej niezależności energetycznej, bije się w rzeczywistości o swoją polityczną podmiotowość”. Jak bowiem tłumaczy Konrad Kołodziejski, Czesi zwracając się ws. Turowa do TSUE, przekształcili sporną sprawę pomiędzy Warszawą a Pragą w sprawę o zasięgu unijnym. „Dali [...] unijnym liberałom doskonały pretekst do uderzenia w znienawidzony konserwatywny rząd PiS” – czytamy. Dziennikarz „Do Rzeczy” Łukasz Warzecha zwraca natomiast uwagę, że „własną pieczeń na ogniu polsko-czeskiego sporu będą z pewnością próbowali upiec Niemcy”. „Gdyby bowiem Polska została zmuszona do choćby czasowego, ale nagłego zamknięcia kopalni w Turowie, bardzo możliwe, że nie dałoby się jej już ponownie uruchomić. Wskazują na to eksperci Akademii Górniczo-Hutniczej, wyliczając w niedawno sporządzonym raporcie olbrzymie zagrożenia wynikające z ewentualnego gwałtownego zawieszenia wydobycia [...]. Niemieckie odkrywki węgla brunatnego leżą na tyle blisko, że przy odpowiednich metodach transportu mogłyby jeszcze zasilić Turów. Bardziej jednak prawdopodobne, że Polska musiałaby po prostu zacząć kupować więcej energii z Niemiec, żeby zrównoważyć nasz bilans energetyczny” – tłumaczy dziennikarz.

Stan wyjątkowy na granicy

Dużo emocji wywołuje też sytuacja na granicy białorusko-polskiej, gdzie przedłużono o 60 dni stan wyjątkowy (do końca listopada). Straż Graniczna codziennie informuje bowiem o setkach nielegalnych prób przekroczenia granicy przez imigrantów oraz niebezpiecznych zachowaniach białoruskich pograniczników. – Ten czas [stany wyjątkowego – przyp. red.] jest potrzebny, by służby miały możliwość skutecznego działania. Żebyśmy mogli kontynuować fizyczne umocnienia graniczne i zastępować je jeszcze lepszymi. Bez towarzyszących temu happeningów politycznych – tłumaczy w wywiadzie dla „Rz” wiceszef MSWiA Maciej Wąsik.

Na łamach tygodnika „Sieci” minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński podkreśla natomiast, że analizując sytuację na granicy z Białorusią, trzeba pamiętać, że „naszym przeciwnikiem jest nie tylko Łukaszenka, lecz przede wszystkim jego obecny patron polityczny, czyli Putin”. – Być może Łukaszenka liczy, że w ten sposób zmusi Unię Europejską do zniesienia sankcji, uznania go za legalnego prezydenta. Ale ważniejszy tu jest Putin, który chciałby panować nad kurkiem z migrantami, dowolnie go odkręcać i przykręcać. A przy tym może chować się za białoruskim dyktatorem i udawać, że nie ma z tym nic wspólnego – tłumaczy polityk.

(JAP)