Back to top
Publikacja: 18.03.2020
Przegląd tygodników z nad Wisły Zofii Magdziak
Polityka


Chociaż kampania prezydencka wciąż trwa, polskie media skupiają się prawie wyłącznie na epidemii koronawirusa i skutkach jakie ta przyniesie dla gospodarki. Zobaczmy co znajdziemy w nowych wydaniach gazet!

 

Polityk i nie tylko

 

„Dziennik Gazeta Prawna” otwiera numer raportem z dotychczasowych działań polskich władz – na odcinku służby zdrowia, edukacji i bezpieczeństwa. Po decyzji o zamknięciu granic rząd szykuje się do sprowadzenia do kraju polskich obywateli. Na kwarantannie może się znaleźć 100 tys. osób” – relacjonują Tomasz Żółciak i Grzegorz Osiecki. Jak opisują dziennikarze, druga część specustawy koronawirusowej (przyjętej przez parlament ustawy dot. walki z koronawirusem), z przepisami dotyczącymi pakietu osłonowego dla gospodarki, ma zostać ogłoszona przez rząd w najbliższych dniach. „Ma się w niej znaleźć m.in. możliwość zmiany zasady działania reguły wydatkowej ze względu na stan zagrożenia epidemią (...). Rozważne jest np. wstrzymanie

biegu terminów w postępowaniu administracyjnym w związku z przejściem wielu urzędów na pracę zdalną (…) Rząd próbuje zorientować się, jak ma wyglądać pomoc finansowa ze strony Komisji Europejskiej. Ta poinformowała o 7,4 mld euro, które Polska będzie mogła wydać na walkę

z koronawirusem. Jak podało Polskie Radio, 1,125 mld euro to zaliczki, które Polska miała zwrócić w ramach rozliczeń do unijnego budżetu, ale teraz będzie mogła przeznaczyć na walkę z epidemią” – czytamy.

Kilka stron dalej dziennikarze "DGP" opisują jak szkoły (zamknięte decyzją rządu na dwa tygodnie) radzą sobie z nauczanie zdalnym. "Panuje wolnoamerykanka – brakuje wytycznych. Rząd w pośpiechu przygotowuje platformę edukacyjną. I gorączkowo poszukuje nauczycieli, którzy wiedzą, jak działa e-learning" –  czytamy. „Na razie dyrektorzy nie mają wsparcia centralnego, trwa więc swoista partyzantka, w której dominują oddolne inicjatywy nauczycieli. Pojawienie się wirusa i przerwa w szkołach zrodziły wiele pytań: czy dziecko w domu musi się uczyć, czy tylko może; czy uczniom niechodzącym do szkoły można stawiać oceny; czy zdalne nauczanie jest zgodne z przepisami. To tylko niektóre z nich” – relacjonują dziennikarze.

 

O gospodarczych problemach jakie może przynieść epidemia pisze na pierwszej stronie dziennik „Rzeczpospolita”. „Ekonomiści: rząd musi zdecydowanie i szybko zareagować. Tak poważnej sytuacji jeszcze nie było” – czytamy na łamach gazety.Stan zagrożenia epidemicznego, wprowadzony przez rząd, uderzy w tysiące firm zatrudniających kilka milionów osób. W kryzysie jest już turystyka i transport. Kwestią czasu jest objęcie nim całej gospodarki. Premier zapowiedział (...) pakiet ratunkowy. Ekonomiści oczekują, że pojawi się szybko i będzie radykalny. –  W polskim interesie jest jak najszybsze zwiększenie tegorocznego deficytu sektora publicznego do maksymalnych limitów, zwiększenie inwestycji oraz podtrzymanie gospodarczej koniunktury i oczekiwań, zanim będzie za późno – pisze na Twitterze Marcin Piątkowski, ekonomista Banku Światowego” – czytamy dalej w tekście Anny Cieślak-Wróblewskiej.

"Sztaby w niepewności" – pisze natomiast na łamach "Rz" Michał Kolanko, opisując zamrożoną kampanię wyborczą. „Kampania wyborcza jest w praktyce zawieszona i rośnie oczekiwanie, zwłaszcza po stronie opozycji, że wybory zostaną przesunięte” – relacjonuje dziennikarz i dodaje: „Jak wynika nieoficjalnych informacji, do których dotarła >>Rzeczpospolita<<, możliwy jest w najbliższym czasie apel kandydatów z opozycji o przesunięcie wyborów. PiS pozostaje na stanowisku, że decyzja  o przesunięciu wyborów jest przedwczesna. Kandydaci powoli przystosowują swoją działalność do nadzwyczajnej sytuacji, chociaż nikt w sztabach nie jest do końca pewny, co przyniesie przyszłość”.

 

„Do Rzeczy” o „ministrze na trudny czas”

 

Również w temacie koronawirusa pozostaje prawicowy tygodnik "Do Rzeczy" , który w okładkowym tekście opisuje ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego. „Na konferencjach prasowych jest rzeczowy, odpowiedzialny, zdecydowanym tonem odpowiada na pytania dziennikarzy o kolejne przypadki zachorowań, rozprzestrzenianie się koronawirusa, stan zabezpieczenia w respiratory, maseczki, kombinezony, liczbę łóżek zakaźnych i zapewnia, że liczba wykonanych testów jest odpowiednia. Wyjaśnia sytuację: trochę tak, jakby miał przeprowadzić zabieg ablacji lub wszczepienia miniaturowych urządzeń wspomagających pracę serca – w czym specjalizuje się jako kardiolog – i właśnie tłumaczył pacjentowi, na czym będzie polegać zabieg i jakie są rokowania. Mówi o podejmowanych działaniach, tłumaczy ich sens, ale nie kryje, że nie wie, jaki będzie efekt” – opisuje Szumowskiego Katarzyna Pinkosz i dodaje: „Przy okazji koronawirusa kilka razy dał się poznać jako osoba, która nie boi się niekonwencjonalnych zachowań. Gdy Małgorzata Kidawa-Błońska (wicemarszałek Sejmu i kandydatka na prezydenta – red.) pisała na Twitterze, że >>wzywa premiera Morawieckiego i rząd do ujawnienia prawdy o przypadkach koronawirusa w Polsce<<, nie odpowiadał jej na portalu społecznościowym, tylko do niej zadzwonił”.
Kilka stron dalej Łukasz Zboralski pisze o walce z rozprzestrzenianiem się koronawirusa. „W Polsce, tak jak na całym świecie, trwają starania o rozłożenie zachorowań na SARS-CoV-2 tak, by nie dopuścić do zapaści systemu opieki zdrowotnej i mieć szansę na leczenie najtrudniejszych przypadków" – tłumaczy dziennikarz. „Uznanie przez WHO, że mamy do czynienia z pandemią, oznacza, że choroba przełamała wszelkie granice i stała się problemem globalnym (…) Najmocniejszym ostrzeżeniem dla wszystkich jest sytuacja we Włoszech, gdzie prawdopodobnie ludzie na początku trochę lekceważyli doniesienia o wirusie i prośby o największą samodyscyplinę – brak spotkań towarzyskich, unikanie kontaktu z innymi ludźmi, pozostanie w domach. W Lombardii, gdzie doszło do największej liczby zachorowań, lekarze donosili o organizowaniu miejsc intensywnej opieki medycznej nawet na korytarzach szpitali. Pacjentów wymagających wspomagania oddychania i największej pomocy przybywało tak szybko, że medycy martwili się już o to, iż będą musieli wybierać, kto ma największe szanse na przeżycie i kogo w ogóle ratować” – relacjonuje dalej Zboralski.


Również na łamach „Do Rzeczy” polityk i historyk Marek Jurek wymienia 12 powodów,  z powodu których „Polska musi wypowiedzieć konwencję stambulską”. Przypomnijmy, że Konwencja Stambulska, nazywaną „konwencją antyprzemocową”, została podpisała w 2011 roku przez 36 państw, w tym Polskę. Nosi oficjalną nazwę: „Konwencja o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej”, jednak w swoich zapisach poza szczytnymi hasłami, zawiera też treści ideologiczne, uderzające w rodzinę. „Kluczowym powodem, dla którego już w gabinecie Donalda Tuska (premier rządu polskiego w latach 2007-2014 r.) konwencja spotkała się z takim sprzeciwem, jest wprowadzenie przez nią do polskiego prawa kategorii gender, >>płci społeczno-kulturowej<<, zakładającej umowny charakter różnic płci. Stoi to w radykalnej sprzeczności z podstawami Konstytucji Rzeczypospolitej” – wymienia Jurek. „Artykuł 12. konwencji zobowiązuje państwa do >>wykorzenienia<< zwyczajów i tradycji >>opartych na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn<< . Co więcej, działania te nie tylko mają mieć charakter negatywny. Państwa mają agere contra: >>promować zmiany  wzorców społecznych i kulturowych dotyczących zachowania kobiet i mężczyzn<<” – opisuje dalej polityk.

 

„Sieci”: Polityka w cieniu wirusa

 

O czasie "wielkiej próby dla Polski" piszą w okładkowym tekście tygodnika „Sieci” Marek Pyza i Marcin Wikło. „Przed politykami – zarówno rządzącymi, jak i opozycyjnymi – naprawdę trudny test na dojrzałość. Niektórzy już go nie zdali. Sprawiają wrażenie, jakby ich celem było wywołanie chaosu” – podkreślają dziennikarze i podają przykład zachowania jednego z polityków opozycji. „W obliczu głębokiego kryzysu epidemiologicznego raz jeszcze swoją skrajnie nieodpowiedzialną twarz pokazał marszałek Senatu Tomasz Grodzki. Gdy było już wiadomo, z jakim dramatem mierzą się Włochy, trzecia osoba w państwie – jak lubi o sobie mówić – wybrała się na urlop do Italii. To pierwsze niezrozumiałe zachowanie,bo marszałek ryzykował zarażenie nie tylko siebie i współtowarzyszy podróży, lecz również oficerów Służby Ochrony Państwa oraz osób, z którymi miał się spotykać po powrocie. A po powrocie było już tylko gorzej. Najpierw nie chciał wypełnić karty lokalizacyjnej pasażera, następnie zamiast na kwarantannę prosto z lotniska  pojechał do Senatu, gdzie spotkał się z wieloma osobami. Dopiero później poddał się testowi na obecność koronawirusa, mógł więc w międzyczasie zarazić innych. W dodatku, aby przeprowadzić badanie, udał się na szpitalny SOR – co jest absolutnie niedopuszczalne” – relacjonują Wikło i Pyza.

 

Również na łamach tygodnika "Sieci" znajduje się korespondencja z Włoch dziennikarza gazety –  Grzegorza Górnego. Jak relacjonuje Górny, „Rzym w ostatnich dniach zmienił się nie do poznania”.

„Przypomina wymarłe miasto. Opustoszałe ulice, puste place, zasunięte rolety w witrynach sklepów. Zamknięte szkoły, uczelnie, kina, teatry. Bary, kawiarnie i restauracje czynne tylko do godz. 18, a mimo to świecące pustkami. Trudno wjechać do miasta i z niego wyjechać, ponieważ ruch po kraju został ograniczony. Na rogatkach stoją patrole karabinierów, którzy kontrolują przejeżdżające samochody” – opisuje dziennikarz. Górny zwraca uwagę na szczególny aspekt włoskiej kwarantanny – ograniczeniu ceremonii religijnych. „Jeszcze w pierwszym tygodniu marca

wszystko wyglądało inaczej. Rzymskie place i bulwary tętniły życiem. Jak grom z jasnego nieba spadła wtedy wiadomość, że episkopat Włoch zgodził się na zawieszenie do 3 kwietnia mszy, chrztów i pogrzebów (…)   Wśród wielu katolików pojawiła się jednak wątpliwość, czy Eucharystię można zaliczyć do „ceremonii religijnych” i czy biskupi zbyt łatwo nie ustąpili przed żądaniami państwa” – czytamy.

Agata Kornhauser-Duda – „dama, nie celebrytka”

 

O Agacie Kornhauser-Dudzie pisano, że w Stanach Zjednoczonych przyćmiła Melanię Trump, ale te medialne sukcesy nie wpłynęły ani trochę na model działania Pierwszej Damy, który dla siebie wybrała” – pisze o żonie prezydenta Andrzeja Dudy Piotr Lisiewicz. W okładkowym tekście w „Gazecie Polskiej”, dziennikarz rozprawia się z atakami lewicowych mediów na  Agatę Kornhauser-Duda. „1476 – tyle informacji na temat działalności Agaty Dudy odnotował portal prezydent.pl. Oznacza to ogromną aktywność – niemal codziennie w ciągu 5 lat podejmowała ona działania, które odnotowano w serwisie. Natomiast wizja Pierwszej Damy biorącej udział w ostrych politycznych starciach czy wręcz medialnej >>nawalance<< nie wydaje się zachęcająca dla większości Polaków. To miał na myśli prezydent Andrzej Duda, mówiąc (...), że jego żona nie zamierza zajmować się >>twardą polityką<<, do czego wybrany został przez Polaków on sam” – opisuje Lisiewicz i dodaje: „A czy Pierwsza Dama milczy w sprawach polityki? Można przytoczyć dziesiątki jej wypowiedzi, które służą budowie politycznej wspólnoty, przyczyniając się do patriotyzmu Polaków”.

Na łamach „Gazety Polskiej” wraca też temat modernizacji polskiej armii i  amerykańskich myśliwców F-35, które w ciągu kilku lat trafią do Polski. F-35 gromadzi krytyczne informacje taktyczne ze wszystkich dostępnych źródeł za pomocą łączy danych. Za każdym razem, gdy pilotuję F-35, mam znacznie większą świadomość sytuacyjną na temat tego, co się dzieje wokół mnie, niż miałem kiedykolwiek jako doświadczony pilot samolotu czwartej generacji  – tłumaczy w rozmowie z  gazetą Scott „Shark” McLaren, pilot testowy F-35 w firmie Lockheed Martin. W wywiadzie pilot szczegółowo opisuje możliwości zakupionych przez Polskę maszyn. – F-35 ma prędkość, zasięg i zdolność przenoszenia uzbrojenia, które są osiągalne przez myśliwce czwartej generacji. Jednak ma również decydujące przewagi stanowiące skok technologiczny pod względem tzw. bardzo niskiej wykrywalności >>stealth<<, zaawansowane możliwości radaru, świadomości sytuacyjnej, łączenia i przetwarzania informacji oraz łączności w sieci. Latanie z rozszerzoną świadomością sytuacyjną, zapewnianą przez połączenie czujników, pozwala każdemu pilotowi sprawnie operować w zakresie jego własnej odpowiedzialności, jednocześnie dając mu możliwość wpływania na działania innych uczestników misji i pomagania im – tłumaczy Scott „Shark” McLaren.

„Wprost” o „Huraganie Georgette” w Warszawie

 

„Nie rusza się nigdzie bez szminki na ustach. Jej znakiem rozpoznawczym są kapelusze i bardzo wysokie obcasy. Patriotka, republikanka, ale i autorka książek, które mogłyby służyć za biblię feministek. Pani ambasador Georgette Mosbacher (…) Polakom już zawsze będzie się kojarzyć ze zniesieniem wiz” – pisze na łamach tygodnika „Wprost” Anna Gwozdowska, nakreślając sylwetkę bizneswoman i ambasador USA w Polsce. „Kiedy w 2018 r. Trump ogłosił jej nominację na ambasadora w Polsce, nie wzbudziło to szczególnego zdziwienia, choć bez fali krytycznych komentarzy się nie obyło (…) Georgette Mosbacher bardzo szybko zaczęła się uczyć Polski i rozumieć znacznie więcej z naszej zawiłej polityki niż zagraniczni korespondenci” – opisuje dalej Gwozdowska i podkreśla, że to jednak nie lepsze zrozumienie naszego kraju zaimponowało Polakom, ale coś zupełnie innego. „Zaledwie kilkanaście miesięcy po złożonej przez nią publicznej obietnicy zaczęliśmy jeździć turystycznie do USA bez wiz. I choć polska opozycja bagatelizowała ten sukces, trzeba pamiętać, że przez ponad dwie dekady amerykańscy i polscy politycy prześcigali się jedynie w opowieściach o swoich staraniach, żeby osiągnąć taki stan rzeczy. Do Programu Ruchu Bezwizowego włączono  nas dopiero w czasach prezydentury Trumpa, kiedy w Warszawie osobiście zabrała się za to energiczna Georgette Mosbacher” – przypomina dziennikarka.

 

W tygodniu „Wprost” znajdziemy także rozmowę z autorem kilkudziesięciu powieści, jednym z najpopularniejszych pisarzy w Polsce Remigiuszem Mrozem. Artysta w rozmowie z Agatą Jankowska przyznaje że jest feministą. – A czy możemy sobie w dzisiejszym świecie pozwolić na to, żeby nimi nie być? Wystarczy przecież popatrzeć na sytuację kobiet na rynku pracy, na podejście

dużej części mężczyzn do nich, na funkcje publiczne i tak dalej. To wszystko daje obraz jednej wielkiej dyskryminacji. W walce kobiet o równe prawa nie ma ani grama przesady, to naturalna reakcja na to, co się dzieje – tłumaczy Mróz. Pisarz wyjaśnia także skąd biorą się w jego książkach tak liczne tematy problemów społecznych. – Moim głównym zamierzeniem jest zawsze opowiedzenie historii, która zrodziła się w mojej głowie – ale wszystko to odbywa się w określonym kontekście. Nie zakładam nigdy wcześniej, że dana książka będzie dotyczyła hejtu w internecie, przemocy wobec kobiet lub pedofilii w Kościele, bo tło społeczne zawsze wychodzi w trakcie. Czasem jest wyraźniejsze, czasem chowa się gdzieś w tle – ale za każdym razem jest obecne, bo nie piszę w próżni. Wszystko, co mnie otacza, trafia w jakimś stopniu na karty powieści – podkreśla Mróz.