Back to top
Publikacja: 11.03.2020
Przegląd Tygodników z nad Wisły Zofii Magdziak
Polityka

 


W Polsce, podobnie jak w większości państw europejskich, media codziennie relacjonują sytuację związaną z epidemią koronawirusa. Odkąd nad Wisłą pojawiły się pierwsze przypadki zachorowań, temat ten nie znika z pierwszych stron. O czym jeszcze informują gazety?

 

Polityka i nie tylko

Dziennik "Rzeczpospolita" na pierwszej stronie informuje o rosnącej liczbie zakażeń groźnym wirusem w Polsce, ale także dramatycznej sytuacji we Włoszech. „Rząd specjalnym dekretem objął Lombardię i 14 prowincji na północy. Ograniczane są podróże, zamykane teatry i kina. Wirus zaraża światową gospodarkę. O katastrofie mówią także firmy w Polsce. Na alarm biją m.in. branże turystyczna, transportowa, targowa. Straty idą w setki mln złotych. Biznes apeluje do państwa o wsparcie” – czytamy.

Również na łamach tej gazety, Paweł Rochowicz opisuje problemy związane z przepisami dotyczącymi fałszowania faktur VAT. "Przepisy, które miały ułatwiać wsadzanie za kratki hersztów mafii podatkowych, dają marne efekty" – tłumaczy dziennikarz i pisze dalej: „Na początku marca minęły trzy lata obowiązywania przepisów kodeksu karnego o przestępstwach związanych z fałszowaniem faktur VAT. Miały one chronić przedsiębiorców i obywateli przed zorganizowanymi grupami przestępczymi wyłudzającymi podatki. Przewidziano w nich kary nawet do 25 lat więzienia. Na razie efekty ich działania nie są imponujące”. Jak wylicza dalej Rochowicz, wprawdzie do końca 2019 roku prokuratura oskarżyła na podstawie tych przepisów 249 osób, ale skazania wciąż są rzadkością. „Jak informuje Ministerstwo Sprawiedliwości, w tych sprawach wydano tylko 29 wyroków, z czego zdecydowana większość to kary grzywny (choć nie są jeszcze znane statystyki za ubiegły rok). Za kratki nie trafił nikt, bo wszystkie trzy wyroki skazujące przestępców podatkowych na więzienie zapadły w zawieszeniu. Dlaczego nowe przepisy zadziałały tak słabo? Prawdopodobnie wiele prokuratorskich postępowań w tych sprawach wciąż się toczy, bo są czasochłonne” – tłumaczy dziennikarz.

 

"Dziennik Gazeta Prawna" informuje o specjalnych środkach bezpieczeństw, które przyjęto w Polsce w związku z epidemią koronawirusa. „Od kilku dni działa teleporada, dzięki której będzie można otrzymać nie tylko informacje od lekarza rodzinnego, lecz także zdalne zwolnienie. To jedna z wprowadzonych nowości w związku z rozprzestrzenianiem się korona wirusa. (...) weszła również w życie specustawa, która daje premierowi możliwość wydawania decyzji w trybie pilnym oraz znosi w niektórych przypadkach prawo zamówień publicznych” – opisują Klara Klinger i Patrycja Otto. Jak pokazują dziennikarki, w niektórych szpitalach wciąż brakuje jednak niezbędnego wyposażenia i trwa walka z czasem, aby zapasy środków medycznych i sprzętu dotarły do placówek zanim trafią do nich chorzy.

Codziennie spotykają się zespoły, które pracują nad tym, by zapobiegać kolejnym zakażeniom. W samej kancelarii premiera odbywają się spotkania Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego, na których zapadają najważniejsze decyzje odnośnie do działań w skali państwa – tłumaczy w rozmowie z „DGP” szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk i podkreśla dalej, że „największym zagrożeniem jest oczywiście choroba, ale także panika i niekontrolowane zachowania społeczne”. Szef Kancelarii Premiera przyznaje też w rozmowie z dziennikarzami, że epidemia może wpłynąć na przesunięcie daty wyborów. – Gdyby rozwój wirusa nastąpił tak jak we Włoszech i objął np. całe województwo, a w kwarantannie byłyby całe gminy, to musielibyśmy myśleć o wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej i odsunięciu wyborów – tłumaczy Dworczyk.

 

"Sieci": Kobiety prawicy na celowniku

Prawicowy tygodnik „Sieci” w okładkowym tekście opowiada o hipokryzji opozycji i sprzyjających jej mediów, które z jednej domagają się złagodzenia dyskursu publicznego, a z drugiej strony uderzają  w swoich przeciwników. „Nie sposób nie zauważyć, że bardzo często celem brutalnych ataków stają się kobiety współtworzące prawicę bądź z nią kojarzone. W stosunku do nich nie obowiązują żadne reguły, żadne zasady. Nie ma miejsca ani na dobry obyczaj, ani na zwykły szacunek, o dobrym wychowaniu już nie wspominając. Wielokrotnie miałam wrażenie, że to właśnie kobiety prawicy są atakowane szczególnie ostro. Nie można się na to godzić. Trzeba wreszcie powiedzieć: dość szowinizmu lewicy!” – apeluj na łamach gazety Dorota Łosiewicz i wymienia: „Z jednej strony kandydatka Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Małgorzata Kidawa-Błońska mówi: >>Hejt, nienawiść – złe słowa weszły w nasze życie, stały się codziennością<< oraz >>Nie może być na to zgody, stawiamy temu wielki odpór i sprzeciw. Namawiamy wszystkich, żeby zaczęli od siebie<<. Z drugiej jednak strony ta sama kandydatka pytana na konferencji prasowej o fizyczne ataki na wolontariuszy zbierających podpisy pod listami Krzysztofa Bosaka i Andrzeja Dudy nie chce nikogo potępiać. Podobnie nie wstydzi się za zadymiarzy z Pucka, którzy wykrzykiwali pod adresem głowy państwa wulgaryzmy podczas państwowych uroczystości. W łagodzeniu dyskursu nie przeszkadza także kandydatce KO na prezydenta to, że Mariusz Kozak-Zagozda, twórca hejterskiego SokuzBuraka(fanpage w serwisie Facebook, gdzie ostro i często wulgarnie atakowana jest partia rządząca – red.), został zatrudniony w jej sztabie jako >>osoba wykonująca umowę agencyjną, umowę zlecenia lub umowę o świadczenie usług<<”.

Również na łamach „Sieci” Stanisław Janecki podsumowuje dotychczasowe zmagania prezydenta Andrzeja Dudy w walce o reelekcję. "Pozyskanie przez kandydata Zjednoczonej Prawicy co najmniej 10,5 mln głosów wydaje się całkiem realne" – wskazuje dziennikarz, wymieniając błędy kandydatów opozycyjnych, którzy mogą przeszacowywać swój elektorat. „Od początku kampanii po stronie opozycji panuje przekonanie, że da się przeprowadzić taki sam manewr, jaki w wyborach parlamentarnych dał jej przewagę w Senacie (zmobilizowanie wszystkich wyborców opozycyjnych przeciwko PiS-owi – red.). Uważają tym samym, że wystarczy tę mechaniczną większość „dowieźć” do 24 maja (daty ewentualnej drugiej tury) i będzie  wygrana z kandydatem popieranym przez Zjednoczoną Prawicę Andrzeje Dudą. Problemem jest to, że opozycja (przede wszystkim Małgorzata Kidawa-Błońska i PO) zakłada posiadanie w ewentualnej drugiej turze aktywów, których faktycznie może nie mieć. I na odwrót, właściwie automatycznie odbiera Andrzejowi Dudzie głosy, które wcale nie muszą być dla niego niedostępne. Obecny prezydent może mieć zasoby po tej stronie, po której opozycyjni kandydaci ich kompletnie nie dostrzegają, czyli po ich stronie” – tłumaczy Janecki.

W gazecie znajdziemy także tekst Grzegorza Górnego, który pisze o "aksamitnym populizmie" w Bratysławie. „Wynik wyborów na Słowacji to dobra wiadomość dla Grupy Wyszehradzkiej. Spoistość V4 zostanie nie tylko utrzymana, lecz nawet wzmocniona” – podkreśla dziennikarz. Dlaczego?Na Słowacji powstanie więc centroprawicowa koalicja rządowa, która na Zachodzie ze zgrozą określana jest już jako populistyczna. W sumie to dobra wiadomość dla Grupy Wyszehradzkiej, dlatego że zwycięskie partie opowiadają się przeciw federalizacji Unii Europejskiej i centralistycznym zapędom Brukseli, a także przeciw polityce imigracyjnej UE i przymusowemu mechanizmowi kwotowego przyjmowania uchodźców. W wielu sprawach politycznych znacznie bliżej im do obecnych władz w Warszawie i Budapeszcie, niż było poprzedniej ekipie rządowej z socjaldemokratycznej partii SMER (która  notabene lojalnie współpracowała w ramach V4). Spoistość Grupy Wyszehradzkiej zostanie więc utrzymana, a może nawet będzie jeszcze większa” – tłumaczy Górny.

 

„Prezydent, jakiego w wolnej Polsce nie było”

Na łamach "Gazety Polskiej" doradca prezydenta RP prof. Andrzej Zybertowicz analizuje mocne i słabe strony walczącego o II turę w Pałacu Prezydenckim Andrzeja Dudy. – Jeśli dla kogoś jest ważna Polska podmiotowa, to nie ma poważniejszego kandydata niż Andrzej Duda. Tylko on jest

w stanie chronić instytucje niezbędne dla wzmacniania Polski podmiotowej – tłumaczy prof. Zybertowicz w rozmowie z Wojciechem Muchą. – Mam wrażenie, że Andrzej Duda ma cechy osobowościowe niezbędne zarówno do stanowczego wejścia w spór, jak i do dokonania zwrotu, jeśli ocena sytuacji i konsultacje z ekspertami wykazują potrzebę kompromisu. I to jest cecha polityków, którzy muszą operować na wszystkich poziomach troski o Polskę – od szczytu NATO, po spotkania z Polakami w małych miejscowościach. To są różne typy kompetencji. Nie każdy potrafi je szybko opanować, ale racjonalny wyborca powinien je porównywać u każdego z kandydatów na urząd prezydenta. Nie ma jednak wątpliwości, że spośród wszystkich zgłoszonych kontrkandydatów Andrzej Duda ma je opanowane w najwyższym stopniu – podkreśla dalej.

Natomiast tekście "Kozak na ukraińskim froncie" Antoni Rybczyński pisze o niekończącym się konflikcie na linii Ukraina-Rosja. "Porozumienie gazowe, wymiana jeńców, szczyt czwórki normandzkiej – to wszystko z końca ubiegłego roku mogło sugerować przełom w relacjach Rosji z Ukrainą. Ostatnie wydarzenia pokazują jednak, że Kreml nie myśli rezygnować z odzyskania wpływu na Kijów. Dlatego, po sześciu latach, Władimir Putin postanowił powierzyć to zadanie swojemu człowiekowi od zadań specjalnych" –  pisze dziennikarz, przywołując postać bliskiego współpracownika Władimira Putina – Dmitrija Kozaka. „Zmasowany atak Rosjan i prorosyjskich separatystów na ukraińskie pozycje w Donbasie, do którego doszło 18 lutego, to ze strony Kremla sygnał, że wznowiony na jesieni 2019 roku proces pokojowy znów został zamrożony. Reakcje Kijowa sugerują, że dla obecnych ukraińskich władz było to kompletne zaskoczenie. To problem dla Wołodymyra Zełenskiego (prezydenta Ukrainy – red.) , który z osiągnięcia porozumienia w sprawie Donbasu i zakończenia stanu faktycznej wojny uczynił jeden z najważniejszych punktów swojej prezydentury. Putin doskonale o tym wie i jeszcze nieraz będzie to wykorzystywał. Szczegółowy plan, jak przekuć to na ostateczne zwycięstwo Rosji, ma przygotować nowy kurator polityki rosyjskiej wobec Ukrainy. Zastąpienie Władisława Surkowa przez Dmitrija Kozaka to jedna z najważniejszych zmian personalnych dokonanych w styczniu i lutym przez Putina” – relacjonuje Rybczyński.

 

"Do Rzeczy": Wszyscy na jednego

Wybory prezydenckie dominują także w tygodniku "Do Rzeczy", gdzie w okładkowym tekście Piotr Semka, analizuje jak Andrzej Duda "może uniknąć pułapek zastawianych przez kandydatów salonu". "Taki jest los każdego prezydenta, który walczy o drugą kadencję. Wszyscy pozostali kandydaci atakują głowę państwa, sami między sobą jedynie się podszczypując. Prezydent musi znosić ciosy ze wszystkich stron, a jednocześnie, jeśli poniosą go emocje i zrobi jakiś błąd – oceniany jest ostrzej niż zwykli politycy. Bo jest głową państwa" – tłumaczy dziennikarz, prezentując katalog pułapek jakie na Andrzeja Dudę zastawiają jego rywale. „Ta kampania jest wyjątkowo brutalna, co na tle ostatnich 15 lat wydawało się trudne do zrealizowania. Nikogo już nie oburza specjalny reportaż w >>Gazecie Wyborczej<< lansujący stalkerkę prezydenta Jolantę Rosiek. Tak samo mający wyraźne powiązania ze sztabem Małgorzaty Kidawy-Błońskiej portal Sok z Buraka nie ma żadnych oporów, by ogłaszać, że małżeństwo Andrzeja Dudy przeżywało

w 2015 r. kryzys, który miał zakończyć się rozstaniem. Jeśli dorzucimy do tego ataki na szefową kampanii Dudy opisujące, że pogryzła człowieka, czy akcje przeciwników prezydenta w Pucku, to mamy skalę wyzwań, przed którymi staje obecny prezydent” – opisuje Semka.

Również na łamach „Do Rzeczy” Maciej Szymanowski – dyrektor Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej im. Wacława Felczaka, rozprawia się z tematem zmian podstawy programowej i kanonu lektur w węgierskich szkołach. Temat ten wyjątkowo zainteresował bowiem część polskich mediów, które – jak relacjonuje Szymanowski – opisując zmiany używają takich tytułów jak „Kulturkampf Orbána” czy „Faszyści w szkolnych programach”. „Co jest prawdą?” – pyta Szymanowski i przytacza fragment tekstu z lewicowej „Gazety Wyborczej, gdzie w taki sposób opisano sytuację na Węgrzech: „>>Z zatwierdzonego dziś programu nauczania dla szkół wypadł Imre Kertész, laureat literackiego Nobla<< – czytamy już na wstępie artykułu (...) autorstwa Michała Kokota (...), redaktora uważającego się za specjalistę od spraw Węgier. Informacja prawdziwa o tyle, że Kertész faktycznie jest laureatem Nagrody Nobla. Nie jest natomiast prawdą, że został usunięty z jakiegokolwiek programu nauczania na Węgrzech. Chociaż nie jest pewne, czy akurat ta informacja ucieszy redaktora >>GW<<, biorąc pod uwagę chociażby takie słowa Kertésza jak: >>Europa idzie na dno. Z powodu liberalizmu. Liberalizmu, który okazał się dziecinny i samobójczy w swojej istocie. To Europa stworzyła Hitlera, a po nim został jedynie kontynent. Z szeroko otwartymi drzwiami dla islamu. Tu nikt nie powie nic o rasie czy religii. Podczas gdy islam to nienawiść: wobec ras i innych religii<<”. Następnie Szymanowski tłumaczy jak wygląda tworzenie programu nauczania literatury na Węgrzech i podkreśla, że analizowanie tego tematu oraz polskich doniesień medialnych na temat wydarzeń na Węgrzech odsłania poważny problem. „Nie da się ukryć, że relacje prasowe towarzyszące tym zmianom boleśnie obnażyły katastrofalnie niski stan wiedzy Polaków na temat współczesnych Węgier i Węgrów, a pośrednio generalnie państw Europy Środkowej” – podkreśla dyrektor Instytutu im. Wacława Felczaka.

 

„Wprost o „twierdzy Europa"

"Europa tak bardzo boi się kolejnej fali migracyjnej, że gotowa jest naśladować krytykowanego dotąd Viktora Orbána, żeby tylko z Bliskiego Wschodu nawet mysz nie przedostała się do UE" – tłumaczy natomiast na łamach tygodnika "Wprost" Jakub Mielnik. Dziennikarz w tekście „Twierdza Europa” podsumowuje jak zmienia się w ostatnich latach polityka państw europejskich, czego koronnym przykładem w Polsce są politycy rządzącej przed pięciu laty Platformy Obywatelskiej. ”Świat, jaki dotąd znaliśmy, do reszty staje na głowie. Kandydatka prezydencka obozu liberalnego w Polsce, który w 2015 r. stracił władzę m.in. z powodu forsowania otwartej polityki migracyjnej, dziś ostrzega przez nielegalną imigracją i apeluje o pilnowanie szczelności polskich granic. Tak oto wpisuje się w europejskie trendy. A te mówią, że granic UE należy bronić jak niepodległości, odkładając na bok względy humanitarne i moralne rozterki” – opisuje Mielnik i dodaje: „Ta sama Unia, która ostro łajała Węgry za wznoszenie zasieków granicznych przeciw imigrantom dziś kopiuje bez żenady i zmrużenia oka politykę Viktora Orbána. Przywódcy głównych unijnych instytucji nie tylko deklarują setki milionów euro na powstrzymywanie wzbierającej na nowo fali migracyjnej, ale wręcz osobiście sprawdzają, czy granice zewnętrzne Unii są należycie zabezpieczone”.

Również na łamach „Wprostu” Paweł Bednarz opisuje spór o kopalnie, w malowniczym Ogrodzieńcu na Śląsku. W miejscu gdzie Netflix kręcił „Wiedźmina” (obecnie jedna z najbardziej znanych produkcji serwisu – red.), ma powstać gigantyczna kopalnia odkrywkowa cynku i ołowiu. „Mieszkańcy protestują, bo inwestycja grozi odcięciem ich od czystej wody i odpływem turystów. Kanadyjski inwestor nie zamierza rezygnować” – relacjonuje dziennikarz i podkreśla, że projekt budowy kopalni Olza obejmuje obszar 150 km kw. „Kanadyjczycy otrzymali prawie 10 lat temu trzy koncesje: Zawiercie, Rokitno i Chechło (miejscowość, w pobliżu której znajduje się Pustynia Błędowska). Sama firma przyznaje, że na badania i edukację gmin wydała dotychczas 84 mln zł” – dodaje Bednarz i pisze dalej, że wbrew obawom mieszkańców Kanadyjczycy zapewniają, że kopalnia będzie nowoczesna i przyjazna dla środowiska.