Back to top
Publikacja: 12.02.2020
Przegląd tygodników z nad Wisły Zofii Magdziak
Polityka


Polskie media żyją protestami w sprawie reformy wymiaru sprawiedliwości i sporami na linii Warszawa-Bruksela. W tym zamieszaniu rozpoczynająca się kampania wyborcza czy epidemia grypy spadają na drugi plan.

 

Polityka i nie tylko

 

Eksperci ostrzegają – większym problemem niż wirus z Chin może się okazać nadchodzący szczyt zachorowań na gryp. Od początku roku z jej powodu w Polsce zmarło już 10 osób – ostrzega najnowszy „Dziennik Gazeta Prawna”.  Jak podaje dalej „DGP”, z danych Państwowego Zakładu Higieny Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego wynika, że w ostatnim tygodniu stycznia na grypę w Polsce zachorowało ponad 204 tys. osób. „Dla porównania, tydzień wcześniej było to 127 tys., a w pierwszym tygodniu nowego roku 89 tys. W lutym może być ich jeszcze więcej” – tłumaczą Patrycja Otto i Klara Klinger. Grypa stanowi też poważny problem u sąsiadów Polski – w Czechach i na Ukrainie ogłoszono już epidemie – relacjonują dziennikarki i dodają: „Do Polski wciąż napływają obywatele z Ukrainy do pracy. Z kolei Czechy to coraz popularniejsze miejsce dla polskich narciarzy, a w okresie ferii ryzyko przywleczenia choroby do naszego kraju rośnie”.

Kilka stron dalej Krzysztof Śmietana pisze o politykach, którzy "obiecują wyrzucić tranzyt  z miast". "Rząd chce wygospodarować 28 mld zł na 100 obwodnic, których dotychczas nie było w planach. Większość z nich ma jednak szanse powstać nie wcześniej niż pod koniec tej dekady" – opisuje dziennikarz. Jak przyznaje minister (infrastruktury – red.) Andrzej Adamczyk, program stu obwodnic musi jeszcze zatwierdzić rząd. Według przewidywań resortu będzie to możliwe dopiero w lipcu lub sierpniu, bo wcześniej trzeba przeprowadzić wymaganą prawem Strategiczna Ocenę Oddziaływania na Środowisko. Jeśli udałoby się w ciągu dekady zrealizować setkę tras, to oznaczałoby przyspieszenie. W ciągu ostatnich 12 lat (2007–2019) udało się zbudować na drogach krajowych 63 obwodnice” – relacjonuje dalej dziennikarz.

Również na łamach „Dziennika Gazery Prawnej” znalazł się tekst Michała Potockiego, poświęcony „energetycznym” negocjacjom pomiędzy Białorusią a Rosją. „Rosyjski gaz w tym roku będzie dostarczany Białorusi po 127 dol. za 1000 m sześc., czyli po stawce ubiegłorocznej (…). To mniej

niż początkowo proponowali Rosjanie – według słów Łukaszenki z grudniowego wywiadu dla Echa Moskwy – chcieli 152 dol. Jednocześnie jednak Mińsk domagał się w wariancie maksimum

zrównania ceny z ta, po której surowiec jest dostarczany do graniczącego z Białorusią obwodu smoleńskiego (ok. 70 dol.), a w wariancie kompromisowym – zredukowania różnicy o połowę,

czyli do ok. 100 dol. Jeszcze ostrzejsze warunki Rosjanie podyktowali Białorusinom w przypadku ropy naftowej” – opisuje dziennikarz. Jak jednak relacjonuje Potocki, w Soczi (gdzie miało miejsce spotkanie Władimira Putina i Aleksandra Łukaszenki) ustalono, że żadnych zniżek nie będzie i ropa popłynie na Białoruś po cenach rynkowych. „Ostre warunki, jakie Kreml podyktował Łukaszence w subtropikalnym kurorcie, w którym w 2014 r. zorganizowano zimowe igrzyska olimpijskie, są zarazem przesłanką wskazująca, że Mińsk wciąż nie godzi się na propozycje pogłębionej integracji” – tłumaczy Potocki.

Gazeta Wyborcza” w nowym numerze pisze o stosunku Polaków do Sojuszu Północnoatlantyckiego (NATO). „Polacy chcą dobrych relacji z Amerykanami, ale również z Rosjanami. A większość wcale nie chciałaby iść z odsieczą innemu krajowi NATO, gdyby napadła na niego Rosja” – pisze Michał Kokot, opierając tekst na wynikach badania zleconego przez waszyngtoński think tank Pew Research. Z sondażu wynika, że Polacy są wielkimi entuzjastami członkostwa w NATO. „Pozytywnie o Sojuszu Północnoatlantyckim wypowiedziało się 82 proc. ankietowanych w Polsce, na drugim pod tym względem miejscu znaleźli się Litwini (77 proc.), dalej zaś Holendrzy (72 proc.) i Kanadyjczycy (66 proc.).(...) Jednak pozytywne oceny o NATO nie zawsze przekładają się na deklaracje zaangażowania militarnego. Pew badał, czy mieszkańcy poszczególnych krajów są gotowi dać zgodę własnej armii na pójście z odsieczą atakowanemu sojusznikowi, np. w przypadku najechania go przez Rosję” – analizuje dalej Kokot. „Wprawdzie większość badanych Polaków (51 proc.) dostrzega potrzebę interwencji militarnej, by bronić napadniętego sojusznika, ale odsetek ten spada, gdy pojawia się pytanie o to, czy byliby gotowi posłać własne wojsko na odsiecz” – dodaje dziennikarz.

„Rzeczpospolita” otwiera numer od relacji z linii frontu walki o Pałac Prezydencki. Jak pokazuje sondaż wykonany ma zlecenie dziennika, prezydent Andrzej Duda w walce o reelekcję na razie nie ma silnych konkurentów. Prezydent Duda wciąż plasuje się na czele rankingu prezydenckiego z poparciem 43,7 procent, które jest nieznacznie niższe niż miesiąc temu. 6 punktów zyskuje jednak jego konkurentka, kandydatka opozycyjnej Koalicji Obywatelskiej, Małgorzata Kidawa-Błońska. Na podium znalazł się Szymon Hołownia, kandydat niezależny – 8,1 proc. – wskazuje badanie, zgodnie z którym w ewentualnej drugiej turze Andrzej Duda, także wygrałby bez problemu.

Dalej "Rzeczpospolita" opisuje "przepustkę do centrum Europy", którą dla Polski ma być brexit. "Polska najlepiej może wypełnić pustkę, jaką pozostawia w Unii Wielka Brytania. I pomóc przełamać paraliż w Brukseli" –  opisuje Jędrzej Bielecki. „Nasz kraj ma co prawda pięciokrotnie mniejszą gospodarkę od Zjednoczonego Królestwa, nie posiada ani broni jądrowej, ani stałego miejsca w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, ani światowego centrum finansowego i języka. Ale lepszego kandydata dla przejęcia choć częściowo miejsca Brytyjczyków w dzisiejszej Unii po prostu nie ma” – tłumaczy dziennikarz, analizując ubiegłotygodniową wizytę prezydenta Francji Emmanuela Macrona w Polsce.

 

"Do Rzeczy" o "ofensywie neomarksistów"

W okładkowym tekście w tygodniku "Do Rzeczy", Piotr Semka pokazuje jak polska lewica pisze na nowo historię naszego kraju.  "Lewica – ta nowa od Adriana Zandberga (lider partii RAZEM - red.) i ta stara od Włodzimierza Czarzastego (lider Sojuszu Lewicy Demokratycznej - red.) – jest wyczulona na jakikolwiek nawrót do przestrzeni publicznej treści faszyzujących, uznając je za groźbę powrotu do zbrodni drugiej wojny światowej. W drugą stronę to nie działa. Lewica nie widzi w przeszłości swojej formacji niczego niepokojącego" – tłumaczy dziennikarz. Jak wskazuje dalej Semka, nowa lewica (po czterech latach przerwy znowu obecna w parlamencie), „uważa, że wiele stereotypów można odgrzać”. „Oskarżyć o pożary lasów w Australii kapitalizm. Zamykać oczy na pochwały przemocy rewolucyjnej w dziełach Marksa i uznawać, że marksizm nie miał nic wspólnego ze zbrodniami imperium sowieckiego” – opisuje dalej Semka.

W tym samym temacie Maciej Pieczyński analizuje inny wymiar walki ideologicznej, która ma miejsce w Europie. "Marksizm kulturowy święci triumfy na Zachodzie. Pokojowo zdobywa to, czego sowieccy komuniści nie byli w stanie podbić siłą" – tłumaczy dziennikarz. „Jeszcze do niedawna marksizm kojarzony był głównie z komunizmem sowieckim. Tych, którzy dostrzegali ciągłość pomiędzy bolszewickim totalitaryzmem a szermującą hasłami tolerancji zachodnioeuropejską >>lewicą światopoglądową<<, z pobłażliwym uśmiechem traktowano jak twórców teorii spiskowych albo prawicowych radykałów, próbujących oczernić swoich politycznych przeciwników. Tymczasem od pewnego czasu zjawiska, określane takimi pojęciami jak >>neomarksizm<<, >>antykultura<< czy >>marksizm kulturowy<<, stają się coraz bardziej zauważalne, coraz odważniej definiowane, oceniane i krytykowane. Coraz powszechniejsza jest świadomość, że upadek ZSRS w 1991 r. w żadnym stopniu nie był końcem komunizmu” – pisze Pieczyński.

Również na łamach "Do Rzeczy" znajdziemy wywiad z wicepremierem, ministrem nauki i szkolnictwa wyższego Jarosławem Gowinem. Polityk w rozmowie z Marcinem Makowskim analizuje nową odsłonę konfliktu o reformę wymiaru sprawiedliwości – spór o ustawę dot. dyscyplinowania sędziów. – Powiedzmy to jasno: żadne państwo nie może dopuścić, aby część sędziów podważała legalność powołania innych sędziów! Nie wolno pozwolić na sparaliżowanie wyboru nowego I prezesa bądź I prezes Sądu Najwyższego. I właśnie z tych dwóch względów uważam nowe przepisy za konieczne dla bezpieczeństwa prawnego obywateli. Co do innych kwestii objętych nowelizacją czeka nas wielomiesięczny proces dialogu. Trzeba się liczyć z decyzjami Komisji Europejskiej i Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, dlatego potrzebujemy kanału zapewniającego minimum komunikacji między środowiskami prawniczymi i obozem rządowym – tłumaczył Gowin, chwaląc ostatnią inicjatywę tzw. okrągłego stołu, która ma prowadzić do osiągnięcia porozumienia ws. reformy. – Zdaję sobie sprawę, że szukanie kompromisu w trakcie kampanii wyborczej jest – mówiąc delikatnie – wyjątkowo trudne. Ale po wyborach – wierzę, że wygranych przez Andrzeja Dudę – emocje nieco opadną i otworzy się jakaś przestrzeń do rozmów – podkreśla dalej Gowin.

 

„Sieci”: Czy Polska znika?

Tygodnik „Sieci” opisuje demograficzny problem Polski, który nie łączy jednak polityków, ale stanowi paliwo do partyjnych sporów. „Mamy do czynienia z poważnym problemem w skali całego państwa. Z tego powodu należałoby się raczej spodziewać, że zostanie on wyłączony poza obręb politycznych sporów, bo dotyczy każdego z nas. Ale nic z tego. Złe wskaźniki demograficzne stały się dla dużej części opozycji pretekstem do podważania programu 500+ (program państwowy wspierający rodziny w wychowaniu dzieci – red.), który jak dotąd był jedyną rzeczywistą próbą zatrzymania niekorzystnych procesów” – tłumaczy Konrad Kołodziejski i przytacza alarmujące dane dot. Polski. „Jak ostatnio podał GUS (Główny Urząd Statystyczny – red.), liczba ludności w Polsce wyniosła pod koniec 2019 r. 38,38 mln, co oznacza spadek o 28 tys. w stosunku do 2018 r. Jeśli ta tendencja się utrzyma, Polsce grozi powolne wyludnienie” – wskazuje dziennikarz. Kołodziejski tłumaczy następnie, że „najbardziej radykalna ideologicznie część opozycji ma swoją receptę na kryzys demograficzny”. „Jest nią imigracja. Warto mieć więc świadomość, że bitwa toczy się nie tylko o demografię, lecz również o strukturę ludnościową Polski. Zwłaszcza że wyższy poziom życia w Polsce nie tylko sprzyja dzietności, lecz również skłania cudzoziemców do osiedlania się u nas” – wskazuje.

Również na łamach "Sieci" znajduje się tekst poświęcony różnicom i podobieństwom pomiędzy świętym Janem Pawłem II i papieżem Franciszkiem. „Watykan bardzo poważnie przygotowuje się na stulecie urodzin polskiego papieża. 17 maja na placu św. Piotra w Rzymie odbędzie się msza dziękczynna za Jana Pawła II, którą celebrować osobiście będzie sam Franciszek” – opisuje Grzegorz Górny. Jak tłumaczy dziennikarz, w ciągu ostatnich kilku lat w Watykanie pojawiają się głosy o „końcu epoki Wojtyły (papież Jan Paweł II, Karol Wojtyła – red.)” i początku „epoki  Bergoglia (papież Franciszek, Jorge Mario Bergoglio – red.)”. „Z jednej strony takie stwierdzenie jest oczywistością, ponieważ pontyfikat Jana Pawła II należy już do przeszłości, a w Watykanie urzęduje Franciszek. Z drugiej strony słowa te miały nieco inne znaczenie: chodziło o podkreślenie zerwania ciągłości między nauczaniem Polaka i Argentyńczyka. Zwolennicy reform tego ostatniego często mówili zresztą o >>rewolucji Franciszka<<, przeciwstawiając ją skostniałym pontyfikatom jego poprzedników. Do obiegu publicznego weszło nawet pojęcie >>dewojtylizacji<< Kościoła, czyli oczyszczenia jego nauki z wątków rozwijanych przez Jana Pawła II. (…) Stulecie urodzin Karola Wojtyły stanie się okazją do odwrócenia tej tendencji” – dodaje Górny.

 

Nowa era polskiego lotnictwa

W nowym numerze „Gazety Polskiej” czytamy o inwestycjach w lotnictwo, na jakie zdecydował się polski rząd. „W Dęblinie podpisano umowę na zakup 32 amerykańskich wielozadaniowych samolotów piątej generacji F-35A dla Sił Powietrznych RP. Kontrakt przewiduje również wsparcie logistyczne i szkoleniowe, a jego wartość to 4,6 mld dolarów. Pierwsze myśliwce zostaną przekazane Polsce w 2024 roku” – relacjonuje gazeta, przytaczając słowa prezydenta Andrzeja Dudy z uroczystego podpisania umowy. – Przystępujemy do rodziny F-35, samolotów najnowszej generacji, które przenoszą lotnictwo w zupełnie nową erę zdolności obronnych i bojowych – mówił prezydent.

„Pozyskanie przez Polskę myśliwców F-35 to jeden z dwóch, obok umowy na zakup systemu rakietowych Patriot, najważniejszych kontraktów zbrojeniowych w historii. Dzięki podpisanej przed kilkoma dniami umowie nasz kraj wchodzi do elitarnego grona państw posiadających samoloty piątek generacji. Po wielu latach użytkowania wiekowych i nieprzystosowanych do współczesnego pola walki myśliwców (MiG-29 i Su-22, pamiętających jeszcze czasy ZSRR), już niedługo Polska wkroczy z przytupem do podniebnej gry jako posiadacz najlepszych myśliwców na świecie” – czytamy dalej.

 

Disco polo na salonach

Tygodnik "Wprost" w okładkowym tekście opisuje natomiast fenomen disco polo, gatunku, który "wrócił i cieszy się drugą młodością". "Nie wykończyły go mody, trendy ani zagraniczni wykonawcy. Ta muzyka przeżyje wszystko" –  pisze socjolog Judyta Sierakowska, pisząc dalej o jednej z gwiazd gatunku. „Zenek Martyniuk to fenomen. Fenomen fenomenu. Tym drugim jest sam gatunek disco polo. Nie ma drugiego zjawiska w Polsce, które  byłoby przez lata tak spychane na margines, nieuznawane, a jednocześnie coraz bardziej popularne. Fenomen społeczny na niespotykaną wręcz skalę, chyba najciekawszy, jaki pojawił się w ostatnich kilkudziesięciu latach” – opisuje Sierakowska. „Żaden z krajów ościennych nie stworzył tak niezależnej sceny muzyki tanecznej jak my. Disco polo od początku, czyli od lat 90., ma lub miało wyspecjalizowane firmy fonograficzne, programy, fankluby, dyskoteki, prasę. Disco polo to nie tylko – jak w pierwszym skojarzeniu – kicz i podła keyboardowa muzyka, lecz przede wszystkim zjawisko kulturowe, które wiele mówi o nas samych. To polskie, małomiasteczkowe festyny, wioskowe odpusty, dni konia, świni, pyry, truskawki, ale i ogromne dyskoteki w popegeerowskich halach, wielotysięczne imprezy na Stadionie Narodowym czy juwenalia” – dodaje dziennikarka.

W tygodniku znajdziemy też wywiad z Małgorzatą Kidawą-Błońską, kandydatką na prezydenta największej partii opozycyjnej – Koalicji Obywatelskiej. Kidawa-Błońska w rozmowie z "Wprostem" mierzy się między innymi z opinią, że partia z ramienia której kandyduje, traci na sile.

– Odkąd jestem w PO (Platforma Obywatelska to część Koalicji Obywatelskiej – red.), ciągle to słyszę. A jestem od początku. Nie jesteśmy partią schyłkową, tylko dojrzałą, nie mamy świeżości nowych formacji, ale to chyba dobrze. Demokracja potrzebuje trwałych elementów, to nie supermarket, gdzie nowy produkt goni jeszcze nowszy. Mamy doświadczenie i wyborców, mamy zaufanie i pomysły. Oczywiście: jesteśmy nieco inną partią niż na początku, zmieniamy się, bo rzeczywistość się zmienia. Ciągle musimy pracować nad tożsamością, ale trwamy w centrum, to znaczy tu, gdzie jest najlepsza pozycja do prowadzenia dialogu ze wszystkimi skrajnościami i najlepsza do tego, by zasypywać podziały. To ważne – tłumaczy polityk. Kandydatka nie szczędzi też w wywiadzie krytyki wobec obecnego prezydenta Andrzeja Dudy, który walczy z nią o miejsce w Pałacu Prezydenckim. – Nie jest aż tak popularny, jak gminna wieść niesie. (...) A popularny jest przede wszystkim dlatego, że jest swojakiem: robi takie same błędy, opowiada te same dowcipy co część Polaków. To prezydent ludyczny. Ludzie, zwłaszcza z małych miejscowości, nie czują przy nim kompleksów. Tańczy, je, bawi się jak chłopak z sąsiedztwa – opisuje prezydenta Kidawa-Błońska.