Wraz z obchodzonym 6 stycznia świętem Trzech Króli rozpoczął się karnawał, czyli czas tanecznych zabaw i ucztowania przed zbliżającym się Wielkim Postem. W tym roku inaugurująca post Środa Popielcowa przypada 26 lutego, więc przed nami jeszcze trochę czasu na zabawy i dogadzanie podniebieniu.
Węgierska nazwa karnawału to Farsang. Staropolskie zapusty, chociaż nadal używane, zostały z czasem wyparte z powszechnego użycia przez nazwę wywodzącą się bezpośrednio z języka włoskiego, gdzie carnevale (łacińskie carnem levāre) znaczy mniej więcej tyle co „pożegnanie z mięsem” i nawiązuje do nadchodzącego po karnawale czasu postu.
Jak się bawią i co jadają w karnawale Polacy i Węgrzy? Jakie tradycje mamy odmienne, a co nas łączy?
BALE, IMPREZY I ZABAWY
W karnawale organizowanych jest najwięcej imprez tanecznych w roku. Szczególną popularnością cieszą się w tym okresie bale maskowe oraz bale tematyczne, których uczestnicy swoimi strojami nawiązują do określonego z góry motywu. Tutaj organizatorów i bawiące się osoby ogranicza tylko własna wyobraźnia, bo tematem imprezy może być niemal wszystko - wybrany okres historyczny, film, baśń, kolor, dziedzina życia… Karnawałowe tańce są dosłownie dla każdego i nie ma ograniczeń wiekowych dla pragnących się bawić - imprezy są organizowane zarówno w modnych klubach i salach balowych w Warszawie, Budapeszcie i innych dużych miastach jak i w remizach strażackich w małych miasteczkach i wioskach; tańcuje się w klubach seniorów, w szkołach i przedszkolach. Każdy chętny ma szansę znaleźć zabawę na miarę swoich upodobań i zasobności portfela.
W Polsce w karnawale odbywają się też studniówki - to bale organizowane na sto dni przed wiosennymi, kończącymi szkołę średnią egzaminami. Na studniówkach tańczą i ucztują tegoroczni maturzyści wraz ze swoimi profesorami. Rozpoczynają się one tradycyjnym polonezem, niekiedy w bardzo pięknej i bogatej choreografii.
UCZTOWANIE
W przeszłości dogadzanie podniebieniu było ważną częścią karnawału. Każdy chciał się nacieszyć obfitością jedzenia przed czterdziestodniowym Wielkim Postem, gdy przychodziło pożegnać się z mięsem, zwierzęcymi tłuszczami i łakociami. Dziś, kiedy mało kto ściśle pości, a na co dzień jadamy bardzo dobrze, ten wymiar karnawału nie jest już tak istotny. Przynajmniej w Polsce, bo na Węgrzech, ku zachwytowi turystów (ale nie tylko!), w ostatnich dniach karnawału - często w Torkos Csütörtök, czyli w Tłusty Czwartek, wiele restauracji serwuje dania za pół ceny.
Kulinarną tradycją, która od wieków ma się dobrze zarówno na Węgrzech jak i w Polsce jest konsumpcja pączków. Węgierski pączek to Szalagos Farsangi Fánk. Tak jak jego polski odpowiednik to drożdżowe ciastko smaży się w tłuszczu. Inaczej niż w polskim smakołyku, który jest nadziewany wewnątrz różaną konfiturą lub marmoladą, w węgierskim pączku przed smażeniem wyciska się otwór, a po usmażeniu napełnia go kremem lub dżemem morelowym i posypuje cukrem pudrem.
W połowie lutego na Węgrzech odbywają się specjalne festiwale poświęcone pączkom. Mają one miejsce w wielu miejscach kraju, między innymi w Budapeszcie, Miszkolcu, Nagykanizsa i Pilis.
Węgrzy swoje karnawałowe pączki jadają tylko w Farsang, polskie pączki cieszą się dużym wzięciem przez cały rok, chociaż ich spożycie w karnawale znacząco rośnie. W Tłusty Czwartek trzeba pączka zjeść obowiązkowo, więc już od rana przed dobrymi cukiniami ustawiają się długie kolejki, a supermarkety prześcigają się w promocyjnych cenach na ten smakołyk. Polacy będą tego dnia częstować się pączkami w domu, w pracy, w szkole i przedszkolu. Będzie je też można zamówić w każdej kawiarni i restauracji. Ci, którzy za pączkami nie przepadają mają w alternatywie równie popularne i lubiane faworki, zwane chrustem. To typowo karnawałowy wypiek - ciastka w kształcie kokardki, smażone w głębokim tłuszczu i posypywane cukrem pudrem. Najwyżej cenione są te najcieńsze i najbardziej chrupkie.
POŻEGNANIE KARNAWAŁU
Gdy karnawał zbliża się do końca tym więcej organizuje się zabaw. Ostatnie dni karnawału noszą na Węgrzech nazwę Farsang farka - „ogon karnawału”. Wtedy ma miejsce jedna z największych i najbardziej znanych imprez na Węgrzech. To słynne Busójárás - pożegnanie karnawału w Mohaczu - mieście położonym nad Dunajem, w pobliżu granicy z Chorwacją. Jest to święto Šokci - chorwackiej mniejszości etnicznej zamieszkującej tamtą okolicę. W 2009 roku Busójárás został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Sześciodniowe zabawy obejmują koncerty muzyki ludowej, występy taneczne zespołów ludowych, konkurs dziecięcych przebrań i parady. Nie brakuje stoisk z jedzeniem oraz z zaprawionym korzeniami winem i pálinką.
Świętowanie wieńczy obrzęd pożegnania zimy, odbywający się we wtorek przed Środą Popielcową. Wówczas to ulicami Mohacza przejdzie parada Busó - mężczyzn przebranych w owcze skóry i drewniane, malowane maski z rogami, z których każda wykonana jest indywidualnie dla danego Busó. W paradach biorą też udział nieliczne panie, ubrane w stroje przypominające te noszone przez kobiety w czasach Turków osmańskich. Wieczorem na głównym placu miasteczka zostanie rozpalone duże ognisko, w którym spłonie słomiana kukła symbolizująca zimę.
Legenda wyjaśniająca tradycję Busójárás odwołuje się do najazdu Turków osmańskich na to terytorium w XVI wieku. Mieszkańcy Mohacza schronili się wówczas przed najeźdźcą na pobliskich bagnach, ale za radą starca, pewnej burzliwej nocy, przebrani w straszne maski i skóry zwierząt weszli do miasta, robiąc przy tym wielki hałas. Turcy, przekonani, że napadły ich demony, uciekli z Mochacza jeszcze przed wschodem słońca. Od tamtej pory miejscowi świętują Busójárás, zapraszając do zabawy „gościnne zespoły Busó” z ościennych krajów.
Tradycja Busó jako żywo przypomina popularne niegdyś w Polsce „maszkary zapustne”, czyli parady głośno hałasujących ludzi poprzebieranych za Cyganów, Żydów, dziadów, ale też konie, niedźwiedzie, kozy i bociany. „Maszkary” miały przywołać wiosnę i zapewnić przebranemu szczęście. Ten średniowieczny zwyczaj, który przywędrował do Polski z Zachodniej Europy, nie utrzymał się i dziś można się o nim dowiedzieć odwiedzając skanseny i muzea etnograficzne. Może dlatego na Busójárás w Mohaczu przyjeżdża też zespół Busó z Polski?
***
Przed nami trzy weekendy karnawału i jeśli dotąd tego nie zrobiliście to jeszcze jest czas, żeby rozejrzeć się za dobrą taneczną imprezą, albo taką zorganizować. A może warto wsiąść w pociąg, samolot lub samochód i ruszyć na Węgry - spróbować Szalagos Farsangi Fánk, zjeść wspaniały gulasz i popić go doskonałym miejscowym winem, korzystając ze zniżek w Torkos Csütörtök, a w ostatnim tygodniu karnawału odwiedzić Mohacz i spróbować zgadnąć, które z zamaskowanych postaci Busó to nasi rodacy?
Tekst: Marta Dzbeńska-Karpińska
Autorka jest z wykształcenia politologiem i fotografem, redaktorką portalu wrodzinie.pl
Zdjęcia: Wikipedia, Pixabay, Unsplash