Back to top
Publikacja: 15.11.2019
Macron już nie walczy z Orbánem
Polityka


„Zarządzane przez Viktora Orbána Węgry wiodą prym w odbudowie cywilizacji europejskiej. Powinniśmy z szacunkiem śledzić węgierski dyskurs polityczny, ponieważ niesie za sobą wyjątkowo inspirującą witalność kulturową i cywilizacyjną” – mniej więcej tak można streścić słowa Emmanuela Macrona o Węgrzech skierowane do francuskich ambasadorów. To wyraźna zmiana, zważywszy na zeszłoroczną wypowiedź prezydenta Francji, w której porównywał przypisywany węgierskiemu rządowi „populizm i nacjonalizm” do trądu.

Skąd taki zwrot o 180 stopni i jaki jest właściwie stosunek Macrona do Węgier? Począwszy od kryzysu migracyjnego, zasadniczo liberalne francuskie media konsekwentnie przedstawiają Viktora Orbána jako dyktatora. Początkowo takie wyobrażenie przyjął też Emmanuel Macron, który – aby pozyskać głosy liberalnych wyborców – budował swój proeuropejski wizerunek, stale krytykując węgierskiego premiera.

Od tamtej pory wiele się zmieniło. We Francji nastroje antyimigranckie przybierają na sile, centrowo nastawiony Emmanuel Macron natomiast nie chce dopuścić, by konserwatywna prawica powstała z popiołów, a radykalny Front Narodowy w pełni rozwinął skrzydła. Dlatego i on zdał sobie sprawę, że trzeba zatrzymać nielegalną imigrację do Europy, i wykonuje gest w kierunku coraz popularniejszego wśród Francuzów Viktora Orbána.

Dwaj politycy toczą spór od momentu dojścia Emmanuela Macrona do władzy. W 2017 r. prezydent Francji cynicznie wypowiedział się o współpracy wyszehradzkiej, w odpowiedzi na co Viktor Orbán ustawił go do pionu, nazywając „nowym chłopcem” w polityce. Konflikt osiągnął punkt kulminacyjny w trakcie kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego, kiedy obaj przywódcy przedstawiali de facto przeciwstawne wizje Europy.

Chociaż Emmanuel Macron i Viktor Orbán wiele razy przelotnie się spotykali i często też rozmawiają przez telefon, pierwsza odpowiednia okazja do dogłębnej wymiany poglądów nadarzyła się 11 października w Paryżu. Pewien wysokiej rangi francuski dyplomata zdradził nam anonimowo, że prezydent Macron w poprzedzający weekend sam spontanicznie zaproponował wspólny lunch Viktorowi Orbánowi. Nie informowała o tym ani francuska, ani węgierska prasa, co wskazuje, że zamiast zwyczajowego w dyplomacji protokołowanego spotkania strony zdecydowały się tym razem na spokojną, merytoryczną rozmowę.

Dyskusja trwała godzinę dłużej, niż planowano, a politycy pożegnali się w dobrym nastroju. Choć biorąc pod uwagę przeszłość, wydaje się to dziwne, po późniejszych deklaracjach można sądzić, że dwaj przywódcy się lubią, a przynajmniej szanują. Oczywiście, żeby uspokoić swoich liberalnych zwolenników, Macron od razu po spotkaniu oświadczył, że nadal nie popiera polityki migracyjnej Viktora Orbána.

Rozmowa w cztery oczy prawdopodobnie wcale nie dotyczyła tego tematu, lecz kwestii, w których strony się ze sobą zgadzają. Pierwszą z nich jest współpraca obu państw w Brukseli. Warto podkreślić, że na cofnięcie nominacji László Trócsányiego na komisarza duży wpływ miała centrowa frakcja utworzona przez Emmanuela Macrona, a do odrzucenia nominacji Sylvie Goulard przyczyniła się Europejska Partia Ludowa, do której należy Fidesz. Ponieważ nie był to wynik konfliktu między Emmanuelem Macronem a Viktorem Orbánem, lecz efekt skomplikowanej brukselskiej polityki, dwaj przywódcy zapewne dyskutowali o tym, jak zapobiec takim niedogodnościom w przyszłości.

Druga kwestia to relacje z Rosją i Władimirem Putinem. Emmanuel Macron deklaruje chęć normalizacji stosunków między Unią Europejską i Rosją. Kluczową rolę miałby w niej odegrać Viktor Orbán, który w ostatnich latach nawiązał bardzo dobre stosunki dyplomatyczne z Moskwą.

Trzeci wspólny temat to energetyka. Chociaż obecnie Węgry opierają swoją energetykę głównie na rosyjskim gazie ziemnym i energii atomowej, zgodnie z wytycznymi Unii Europejskiej muszą poszukać nowych źródeł energii. W projekcie rozbudowy elektrowni Paks II już teraz dużą rolę odgrywa Francja, ponieważ to konsorcjum francusko-niemieckie odpowiada za operatorów bloków. Prezydenta Macrona prawdopodobnie ucieszyłyby też inne większe zlecenia od premiera Węgier.

 Cytowane na początku słowa Emmanuela Macrona, chwalące Węgry i Viktora Orbána, należy więc właściwie traktować. Naiwnością byłoby myśleć, że prezydent Francji przekonał się do węgierskiej polityki. Wizje Europy Viktora Orbána i Emmanuela Macrona nie mogłyby się bardziej różnić. Podstawą pierwszej jest reprezentacja interesów narodowych, solidna polityka prorodzinna i wartości chrześcijańskie, druga zaś bazuje na ideach neoliberalizmu i społeczeństwa otwartego. Te dwa światopoglądy są całkowicie sprzeczne, nie ma mowy o kompromisie.

Nie zmienia to jednak faktu, iż prezydent Francji zrozumiał, że Viktor Orbán cieszy się ogromnym poparciem społecznym, a także, że państwa Grupy Wyszehradzkiej należy traktować jako liczącą się siłę na europejskiej scenie politycznej. Ze względów pragmatycznych więc stara się współpracować ze znaczącą postacią Europy Środkowej, przy okazji zwiększając wpływ swojej ojczyzny na obszarze postrzeganym do tej pory jako peryferia Republiki Federalnej Niemiec.

Ferenc Almássy

 

Tekst pochodzi z tygodnika Demokrata z 6 istopada 2019