Back to top
Publikacja: 12.11.2019
REFORMY DOBREJ ZMIANY I ROZDZIAŁ
Polityka


ROZDZIAŁ I.

BLASKI I CIENIE TRANSFORMACJI W POLSCE. PUNKT WYJŚCIA REFORM „DOBREJ ZMIANY”

Węgry i Polska to dwa wiekuiste dęby, każdy z nich wystrzelił pniem osobnym i odrębnym, ale ich korzenie, szeroko rozłożone pod powierzchnią ziemi i splątały się i zrastały niewidocznie. Stąd byt i czerstwość jednego jest drugiemu warunkiem życia i zdrowia – napisał jeszcze w XIX wieku na emigracji polski działacz demokratyczny Stanisław Worcell (1799-1857). Ten chyba najczęściej powtarzany cytat dotyczący związków pomiędzy obydwoma naszymi krajami znalazł nieoczekiwane potwierdzenie w wydarzeniach od zakończenia II wojny światowej. Intuicje Worcella w pewien sposób potwierdził znany badacz transformacji pokomunistycznej na Węgrzech Rudolf L. Tőkés. Zauważył on na łamach jednej ze swoich prac: W ciągu minionych 450 lat, z wyjątkiem ery Horthy`iego w latach 1920-44, Węgry były albo okupowane albo stanowiły polityczne dopełnienie obcych władz. Narzucenie obcych rządów – otomańskich, habsburskich, sowieckich – pozostawiło po sobie głębokie piętno na kulturze, systemie wartości, a nawet zachowaniach tak narodu, jak i jego elit[1].

 

Podobną obserwację można sformułować względem Polski. Biorąc pod uwagę zasadniczą różnicę w okresie braku suwerenności,  nasz kraj był również „głównie okupowany” lub też, w zdecydowanie mniejszym stopniu niż Węgry od 1867 roku – „stanowił polityczne dopełnienie obcych władz” . Obce wpływy w wyniku zaborów ze strony Prus, Rosji i Austrii w XIX wieku, a następnie blisko pół wieku dominacji sowieckiej - tak samo pozostawiło głębokie piętno na życiu zbiorowym Polaków oraz zachowaniach społecznych narodu i elit.

 

Charakterystyczną cechą wspólną obydwu narodów może być również rozłożony na dekady proces wychodzenia z komunizmu. Jeżeli nie ograniczymy go tylko i wyłącznie do okresu transformacji po 1989 roku, ale weźmiemy pod uwagę przebiegające w sposób mniej lub bardziej dynamiczny przemiany w ramach systemu totalitarnego, także zauważyć możemy worcellowskie „pnie osobne i odrębne”, jak i niewidoczny „zrost korzeni”. Plan i przebieg wzrostu naszych narodowych drzew po 1945 roku byłby więc interesującą układanką, złożoną z podobieństw i kontrastów. Poczynając od podobnego modelu stalinowskiego, panującego w naszych krajach do 1956 roku, następnie poprzez wydarzenia w Polsce latem i jesienią tegoż roku, stanowiące przecież potężny impuls do wybuchu „1956-os forradalom”, następnie przebiegające dużo bardziej tragicznie na Węgrzech lata represji wobec uczestników tych wydarzeń, a w Polsce – porzucenie nadziei na limitowaną zmianę systemu w latach sześćdziesiątych. Last but not least, to podobieństwo prób odgórnej modernizacji gospodarczej systemu i jego stopniowej liberalizacji. Nad Dunajem przebiegały one w latach 60. XX wieku pod hasłem Nowego Mechanizmu Ekonomicznego (új gazdasági mechanizmus) i skutkowały tym, co politolodzy węgierscy nazywali później mianem „przedwczesnego państwa dobrobytu” (koraszülött jóléti állam)[2], nad Wisłą – w postaci ograniczonego otwarcia się na gospodarki Zachodu w dekadzie lat 70., również rozbudzającego aspiracje bytowe i konsumpcyjne Polaków. Losy ostatniej dekady komunizmu w obydwu krajach znów przebiegały osobno – opozycja wobec systemu nie miała na Węgrzech charakteru masowego, tak jak ruch „Solidarności” w Polsce i ograniczała się do stosunkowo nielicznych kręgów intelektualistów.

 

Dzieje transformacji pokomunistycznej w obydwu krajach, które zasygnalizowane zostaną w wielu miejscach tej książki, również niosą ze sobą wiele cech wspólnych. Poczynając od faktu, że proces ten miał początkowo dość podobny przebieg, oparty na modelu politycznym reglamentowanej umowy ograniczonych zasięgiem społecznym kręgów elit starej władzy i wybranych nurtów opozycji (odpowiednik węgierskiego terminu kialkudott forradalom), poprzez realizowanie, w nieznacznie różniącym się od siebie horyzoncie czasowym, wybitnie imitacyjnej wobec Zachodu strategii reform państwa, opartej na pomysłach neoliberalnych, aż po podobne ambitne projekty odnowy i przebudowy państwa w duchu zgodnym z własnymi tradycjami obserwowanymi w chwili obecnej. Pomimo faktu, że publikacja ta skoncentrowana jest  na dokonaniach rządów Prawa i Sprawiedliwości począwszy od jesieni 2015 roku, pragnie przybliżyć Czytelnikom kształt polityczny i gospodarczy naszego kraju po blisko ćwierćwieczu transformacji. Pozwoli to lepiej zrozumieć charakter i zakres zmian dokonywanych w naszym kraju, ale również porównać sytuację Polski i Węgier  w szybko zmieniającym się świecie.

 

System polityczny w Polsce – zasadnicze cechy trwałości

 

Pierwsze doświadczenia z istnieniem systemu wielopartyjnego w Polsce oraz w pełni proporcjonalnej ordynacji wyborczej do niższej izby parlamentu – Sejmu, doprowadziły do znacznego rozdrobnienia sceny politycznej. W pierwszym w pełni demokratycznie wybranym Sejmie w 1991 roku znalazło się ponad 20 różnych ugrupowań, co w dużej mierze przesądziło o losach pierwszego gabinetu, sformowanego w czasach powojennych przez siły prawicowe – rządu Jana Olszewskiego. Był on w stanie sprawować władzę jedynie przez niecałe 5 pierwszych miesięcy 1992 roku. Polską scenę polityczną ustabilizowało niewątpliwie wprowadzenie w nowych, przyśpieszonych wyborach w 1993 roku progów wyborczych. Dobrą stroną tego rozwiązania było zmniejszenie ilości ugrupowań w Sejmie, co na trwale pomogło uporać się z problemem niestabilności rządów i zdobywania przez nie arytmetycznej większości. Problematyczne, zwłaszcza spoglądając na to z dzisiejszej perspektywy, było jednak pozbawienie w połowie lat 90. reprezentacji sejmowej znacznej części rozdrobnionego elektoratu prawicowego i premiowanie przez tę ordynację silnych wówczas, dobrze zorganizowanych struktur ugrupowań postkomunistycznych. Niektórzy krytycy rozwiązań z lat 90. wskazywali jednak, że utrzymywanie systemu proporcjonalnego wciąż wiąże się z niebezpieczeństwem oderwania się partii od zaplecza społecznego i służy szkodliwemu procesowi budowy zamkniętych kanałów awansu i elit broniących swojej monopolistycznej pozycji[3].

 

Kosmetyczne zmiany w ordynacji wyborczej i sposobie wyliczania podziału mandatów sejmowych, dokonane w drugiej połowie lat 90. pod koniec rządów centroprawicowej koalicji pod przywództwem Akcji Wyborczej Solidarność, (które niemal zbiegły się w czasie z epoką I rządu Viktora Orbana) zasadniczo nie wprowadziły zmian w stabilności systemu politycznego. Nieznacznie tylko zwiększyły konieczność uzyskania przez zwycięską arytmetycznie partię lub blok odpowiedniego poparcia procentowego. W ciągu ostatnich 15 lat, za wyjątkiem wyborów parlamentarnych w 2005 roku, po których zaistniała konieczność utworzenia rządu koalicyjnego nie dysponującego większością parlamentarną, wszystkie elekcje (w 2007, 2011 i 2015 roku) wyłoniły stabilną większość parlamentarną. Podczas sprawowania władzy nie podlegała ona znaczącym wstrząsom i procesom prowadzącym do utraty możliwości swobodnego rządzenia. W szczególności wybory w 2015 roku są pod omawianym względem charakterystyczne, kiedy Komitet Wyborczy Prawo i Sprawiedliwość po raz pierwszy w historii po 1989 roku do uzyskania większości parlamentarnej nie musiał poszukiwać koalicjantów, zdobywając 235 poselskich mandatów  w 460-osobowym Sejmie oraz wprowadzając 61 senatorów do 100-osobowego Senatu[4].      Mimo zmian natury personalnej - zastąpienie w grudniu 2017 roku gabinetu Beaty Szydło gabinetem Mateusza Morawieckiego i dokonaniem w styczniu 2918 roku rekonstrukcji rządu obejmującej kilka ministerstw - większość parlamentarna uformowana po wyborach w 2015 roku wykazuje cechy stabilności i trwałości. Podobnie, jak ma to miejsce na Węgrzech, Polsce obce są więc od lat problemy, z którymi zmagają się Czechy, Słowacja, Rumunia, Hiszpania i przez wiele lat - Włochy.

 

W polskim systemie nie ma również zasadniczego sporu głównych sił zasiadających w Sejmie co do kształtu systemu parlamentarno-prezydenckiego. Powszechne wybory głowy państwa pozwalają cieszyć się prezydentowi silnym mandatem demokratycznym i od 1990 roku stanowią trwały i rzadko kwestionowany element życia publicznego. Istnieją jednak wątpliwości co do pełnej skuteczności ustawy zasadniczej, przyjętej w 1997 roku, pod koniec 4-letniej kadencji centrolewicowej koalicji Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Polskiego Stronnictwa Ludowego niewielką większością w ogólnonarodowym referendum. Rządząca większość opowiada się za zmianami w brzmieniu wielu jej artykułów, szczególnie dotyczących funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, bądź nawet uchwaleniem nowej konstytucji, jak stało się to na Węgrzech w 2011 roku. Z powodu braku wymaganej do tego w polskim systemie większości 2/3 głosów większością co najmniej 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów oraz Senat bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów, w kadencji 2015-2019 wprowadzenie tych zmian okazało się niemożliwe.[5]

 

Polacy generalnie pozytywnie oceniają też działalność samorządów od samego początku transformacji (pierwsze wybory samorządowe miały miejsce w 1990 roku). Samorządność sprzyja wzrostowi poziomu aktywności obywatelskiej i wzmacnia osłabioną w czasach komunistycznych identyfikację naszych rodaków z „małymi ojczyznami”. Umiejętna współpraca władz szczebla centralnego z władzami lokalnymi, wykorzystanie środków finansowych własnych i z UE doprowadziły do dużej zmiany cywilizacyjnej w infrastrukturze miast. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że polską specyfiką jest nieobecność wielu konfliktów z poziomu polityki ogólnokrajowej na szczeblu lokalnym, stosunkowo wysoka pozycja włodarzy nie związanych z największymi barwami partyjnymi i zgodna nieraz współpraca politycznych oponentów dla dobra społeczności lokalnych.

 

Od wielu lat nie ma również w polskim parlamencie sił kwestionujących sojusze geopolityczne Polski – w szczególności udział we wspólnotach euroatlantyckich. Choć w przypadku Platformy Obywatelskiej należy odnotować rosnącą z czasem tendencję do instrumentalnego traktowania racji stanu i polityki zagranicznej Polski, a w przypadku Prawa i Sprawiedliwości krytyczne spojrzenie na wiele elementów funkcjonowania współczesnego kształtu Unii Europejskiej, kierunków jej rozwoju i roli, którą powinien odgrywać projekt europejski we współczesnym świecie. Na tym tle trwałością i sympatią cieszy się idea bliskiej współpracy polsko-węgierskiej, pomimo paradoksalnego faktu, że FIDESZ w poprzednich kadencjach Parlamentu Europejskiego znajdował się w tej samej rodzinie politycznej – Europejskiej Partii Ludowej (EPP) – co opozycyjne od 2015 roku ugrupowania Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe.

 

Trwałość wzrostu gospodarczego i siła makroekonomii

Pod względem systematycznego wzrostu dochodu narodowego po 1990 roku Polska jest liderem wśród krajów europejskich. Analizy Banku Światowego wskazują, że od początków transformacji dochód narodowy przypadający na jednego Polaka wzrósł w naszym kraju blisko 7-krotnie. Lepszy wynik osiągnęło jedynie 12 krajów na całym świecie (m. in. Chiny, Wietnam, Nigeria, Liban i Gwinea Równikowa), ale żadne z państw Starego Kontynentu. Wartość tego wzrostu na Węgrzech w analogicznym okresie wzrosła blisko 3,7 raza. W liczbach realnych dochód ten wzrósł z 1731 USD (w ówczesnych cenach bieżących) do 12,5 tys. USD. Nie oznacza to jednakże bycia liderem pod względem wartości PKB per capita/ per fő. Tutaj Polska wciąż przegrywa chociażby ze Słowacją o ponad 3,5 tys. USD i z Węgrami o ponad 3 tys. USD. Niemniej, Polska znajduje się wciąż na 8 miejscu wśród krajów UE i na 23 miejscu na świecie pod względem całości osiągniętego PKB w 2017 roku. Wyniósł on ponad 524 mld USD[6].

 

Według danych Komisji Europejskiej, w 2018 roku Polska była trzecią najszybciej rozwijającą się gospodarką UE po Irlandii i Malcie. Motorem tego wzrostu pozostaje wciąż wysoki popyt, konsumpcja prywatna, znaczący wskaźnik zaufania konsumenckiego i skuteczna absorpcja funduszy unijnych przeznaczonych na inwestycje publiczne. Stopień wykorzystania mocy produkcyjnych Polski pozostaje również na wysokim poziomie. Wyższy wzrost gospodarczy sprzyja obniżeniu deficytu sektora finansów publicznych. W 2018 roku wyniósł on 1,4 PKB. Równolegle następuje wzrost dochodów z podatków osobistych, od przedsiębiorstw, podatków pośrednich oraz składek na ubezpieczenie społeczne[7]. Prognozy głównych agencji ratingowych od dłuższego czasu pozytywnie prognozują wzrost polskiego PKB powyżej 4 proc. w 2019 roku, jak również stabilność sektora bankowego[8]. Na obszarze makroekonomii Polska charakteryzuje się więc optymistycznymi przewidywaniami rozwoju, stawiającymi nasz kraj w znacznie lepszej sytuacji niż wiele krajów „starej UE”, zwłaszcza w regionie Europy Południowej.

 

Od 2004 roku Polska notuje ponad trzykrotny wzrost eksportu – kolejnego motoru napędowego polskiej gospodarki, a od 2005 roku utrzymuje stale dodatnie saldo w wymianie handlowej z UE. W 2017 roku wyniósł on łącznie ponad 200 mld euro. Od 2015 roku notujemy również dodatnie saldo bilansu handlowego. Napływ inwestycji zagranicznych, podobnie jak inne czynniki podlegające zmiennym koniunkturom,  wciąż utrzymuje się na dobrym poziomie i w 2017 roku wyniósł 13 mld euro. Od 2013 roku poziom inflacji nie przekroczył 2,5 proc., a w 2014 roku zanotowano po raz pierwszy po 1945 roku deflację[9].

 

Pozytywnym aspektem jest również znaczny spadek bezrobocia. Od sierpnia 2016 roku ma ono wartość jednocyfrową (przedtem zanotowano jego wzrost skorelowany z globalnym kryzysem finansowym i spowolnieniem gospodarczym). W ubiegłym roku stopa bezrobocia liczona wg Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności (BAEL) wyniosła w Polsce w III kwartale 2018 r. 3,8 proc, jest więc o połowę niższa niż w całej strefie euro. Wciąż jednak wyzwaniem jest stosunkowo duża liczba osób biernych zawodowo – ponad 13 mln, w stosunku do ponad 17 mln osób czynnych zawodowo. Od 2013 roku na poziomie ponad 56 proc. pozostaje współczynnik aktywności zawodowej osób powyżej 15 roku życia[10]. Polska zajmuje jednak znacznie lepszą pozycję względem krajów Europy Południowej, gdzie ogromnym problemem jest trwałe strukturalne bezrobocie wśród młodzieży, wynoszące blisko 40 proc. w Grecji i ponad 30 proc. w Hiszpanii i we Włoszech[11]. W Polsce w 2018 roku bez pracy pozostawało nieco ponad 10 proc. młodych w wieku 15-24 lata[12].

 

Najważniejsze problemy

Kolejne rozdziały tej publikacji przybliżać będą działania reformatorskie i naprawiające państwo, prowadzone przez rządy PiS. Obszary zmian, które zostaną wskazane, będą jednocześnie dość oczywistym zwróceniem uwagi na pola zaniedbań lub regresu, którym charakteryzowały się niektóre sektory państwa polskiego przed 2015 rokiem. W tym miejscu należałoby tylko zasygnalizować najważniejsze problemy natury ogólnorozwojowej, w znaczny sposób blokujące pomyślny rozwój naszego kraju.

 

Jednym z ważniejszych wyzwań Polski w ostatnich kilkunastu latach było długo utrzymujące się wysokie (dwucyfrowe) i strukturalne (ludzie młodzi, obszary postprzemysłowe i postpegeerowskie) bezrobocie - geograficzne problemy związane z masową emigracją naszych rodaków za granicę. Skutki dużej fali migracji Polaków po wejściu naszego kraju do UE są wciąż widoczne na rynku pracy oraz rynku mieszkaniowym. Dane Głównego Urzędu Statystycznego (węg. KSH) oraz Eurostatu pokazywały, że w 2016 roku Polacy stanowili po Rumunach drugą najliczniejszą grupę imigrantów zarobkowych  – blisko 2,36 mln osób). Jest to nieco inna sytuacja od zjawisk rejestrowanych na Węgrzech, gdzie samo wejście kraju do UE nie spowodowało fali migracji, a dopiero mocniej uderzające w Węgry skutki globalnego kryzysu finansowego[13].

 

W czasach 8 lat rządów poprzedniej koalicji PO-PSL społeczeństwo borykało się również z innym poważnym problemem społecznym, jakim był spadek zaufania społecznego do instytucji państwa i poszczególnych jego agend. Uwidoczniło się to zarówno na płaszczyźnie codziennego funkcjonowania państwa: wymiaru sprawiedliwości, urzędów centralnych, jak i pozytywnie ocenianych przez Polaków samorządów. Polacy narzekali na przewlekłość i niską efektywność pracy wymiaru sprawiedliwości: ciągnące się procesy, częste zmiany legislacyjne w ustawodawstwie gospodarczym i podatkowym czy też faktyczne oszukiwanie państwa przez wielu nieuczciwych przedsiębiorców w kwestiach podatkowych. Rósł poziom wyobcowania elit od doświadczeń zwykłych ludzi oraz poczucie, że stanowią oni kastę pozbawioną społecznej i publicznej kontroli. Skoncentrowanie wizji rozwoju państwa na wielkich metropoliach wzmogło poczucie wyobcowania mieszkańców „Polski B” i sugerowało zwątpienie w trwałe możliwości rozwoju obszarów na prowincji. W wielu miejscach dominowało poczucie bezkarności i nietykalności lokalnych elit, jak również zamknięcia dróg awansu społecznego opartych o kryterium merytokratyczne. Powstające w wielu miejscach kraju autentycznie oddolne inicjatywy społeczne nie znajdowały odzewu w mediach publicznych oraz dużych mediach komercyjnych. Te z kolei pozostawały w zdecydowanej większości w rękach kapitału zagranicznego i nie pokazywały pełnej palety funkcjonujących w polskim społeczeństwie poglądów.

 

Niewątpliwym przykładem słabości polskiego państwa była też – niezależnie od jej bezpośrednich przyczyn – tragiczna katastrofa pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku, w wyniku której śmierć poniosło 96 przedstawicieli polskich elit politycznych, społecznych, kulturalnych i religijnych z urzędującym prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele. Śmierć tak wielu liderów życia publicznego, którzy jechali oddać hołd polskim oficerom zamordowanym w 1940 roku przez sowieckie NKWD i późniejszy ewidentny brak operatywności ówczesnych władz przy wyjaśnianiu przyczyn tak niespotykanej na skalę europejską tragedii kazały milionom Polaków zadać pytanie o autorytet i siłę sprawczą państwa oraz jego pozycję w strukturach europejskich i globalnych. Udowodniły również nieumiejętność wykorzystania potencjału, który dają współczesnym politykom możliwości techniczne, komunikacyjne, prawne oraz wynikające z członkostwa w prestiżowych organizacjach międzynarodowych.

 

Do podobnych pytań skłaniała spolegliwa postawa odchodzącej w 2015 roku poprzedniej koalicji rządowej wobec lansowanego przez Niemcy obowiązkowego systemu kwotowego przyjmowania uchodźców, podważającego w znacznym stopniu kompetencje państw narodowych oraz solidarnego oporu wobec niego innych krajów Grupy Wyszehradzkiej. Równie bierne zachowanie polskich rządów w latach 2007-2015 wobec energetycznego uzależnienia kraju od Rosji, braku polityki pro-przemysłowej i słabości nowoczesnej spółdzielczości w gospodarce, w  porzuceniu ideologicznej bazy „Solidarności” – dla zwalczania zła dobrem; obojętności dla pożytków płynących ze wspólnoty obywatelskiej i narodowej, a zarazem zagrożeń płynących z  osłabiania tradycyjnych chrześcijańskich korzeni Polski i Europy oraz ogólne sprzyjanie lewicowo-liberalnym koncepcjom niwelowania tożsamości i zachowań złożyły się między innymi na klęskę wyborczą sił liberalnych jesienią 2015 roku i rozpoczęcie procesu dynamicznej „dobrej zmiany”, pragnącej uczynić z Polski świadomy swojej wartości i potencjału kraj leżący w środku Europy. 

 

[1]             R. L. Tőkés, Hungary negotiated revolution. Economic reform, social change and political succession,. Cambridge Univesity Press 1996, s. 411.

[2]J. Kornai, Vergődés és remény (Gondolatok a gazdasági stabilizációról és a jóléti állam reformjáról). Közgazdasági és Jogi Könyvkiadó, Budapest 1996, s. 87.

[3]R. Chruściak, Sejm i Senat w Konstytucji RP z 1997 roku, Wydawnictwo Sejmowe, Warszawa 2002, s. 50-53.

[5]Mówi o tym artykuł 235 Konstytucji.