Back to top
Publikacja: 20.06.2024
Dobrze grali ale przegrali. Węgry – Niemcy 0:2
Sport

Prezes Węgierskiego Związku Piłki Nożnej (Magyar Labdarúgó Szövetség) Sándor Csányi może być dumny z tego, że za jego kadencji drużyna reprezentacyjna zakwalifikowała się do finałów mistrzostw Europy już po raz trzeci z rzędu. Cieszyli się oczywiście madziarscy kibice, którzy zyskali powód, aby przyjechać do Niemiec. Niestety, ich drużyna zmierza do odpadnięcia w fazie grupowej.

András Schäfer, Dominik Szoboszlai i Márton Dárdai (b-j) po meczu Niemcy - Węgry w grupie A Mistrzostw Europy w piłce nożnej na MHP Arena w Stuttgarcie. Zdjęcie: MTI / Szilárd Koszticsák

Przed sobotnim spotkaniem z Helwetami, piłkarze znad Dunaju byli nawet stawiani w roli faworytów. Mecz niestety nie ułożył się po ich myśli a przegrana 1:3 oznaczała, że w środowym pojedynku ze świetnie dysponowanymi Niemcami muszą, po prostu muszą zdobyć jakieś punkty. W przeciwnym wypadku awans z grupy – nawet w przypadku wygranej w ostatnim meczu ze Szkotami – będzie mało prawdopodobny.

Na stadion Stuttgart Arena przybył znany ze swej miłości do futbolu Viktor Orbán, aby oglądać mecz w towarzystwie kanclerza Niemiec – Olafa Scholza (mecz ze Szwajcarią premier również oglądał bezpośrednio z trybun stadionu w Kolonii, żywo dyskutując przy tym z wiceprezydentem europejskiej federacji piłkarskiej UEFA – Zbigniewem Bońkiem). Premier Orbán został oficjalnie przyjęty w Stuttgarcie przez premiera tamtejszego landu, czyli Badenii-Wirtembergii Winfrieda Kretschmanna oraz burmistrza miasta Franka Noppera. Podczas meczu dołączyła do nich również minister spraw wewnętrznych Niemiec – Nancy Faeser oraz prezydent UEFA – Aleksander Čeferin. Na piątek zaplanowano rozmowy Viktora Orbána z Olafem Scholzem w Urzędzie Kanclerskim w Berlinie. W niedzielę premier Węgier powróci do Stuttgartu, aby obejrzeć kolejne spotkanie, tym razem pomiędzy Węgrami a Szkocją. W tej sytuacji obydwa mecze w Stuttgarcie zostały zaklasyfikowane przez organizatorów jako wydarzenia wysokiego ryzyka.

Już podczas odgrywania hymnów narodowych widać było ogromną mobilizację wśród węgierskich kibiców, ale też piłkarzy i sztabu trenerskiego. Nawet pochodzący z Piemontu selekcjoner Czerwono-Biało-Zielonych, Marco Rossi śpiewał słowa Ferenca Kölcseya. Natchnieni Węgrzy natarli po pierwszym gwizdku na bramkę niemiecką i już w 15. sekundzie mogli objąć prowadzenie! 27-letni napastnik S.C. Freiburg, Roland Sallai wyprzedził rozkojarzonego obrońcę Kimmicha, ale refleksem popisał się niemiecki bramkarz Neuer. W pierwszym okresie gry Węgrzy stanowili równorzędnego przeciwnika dla gospodarzy turnieju a ich kibice coraz bardziej górowali dopingiem nad publicznością niemiecką. Węgierskie sektory zamarły w 12. minucie, kiedy stoper Willi Orbán dał się w dziecinny sposób ograć Havertzowi i mogło być już 1:0 dla Niemiec. Skończyło się na rzucie rożnym, ale był to już kolejny w tym turnieju „wielbłąd” 31-letniego obrońcy RB Lipsk, w meczach eliminacyjnych ostoi defensywy węgierskiej. Przypomnijmy, że w meczu ze Szwajcarią nie tylko że zmarnował stuprocentową sytuację na gola dla swojej drużyny, ale sprokurował gola dla Helwetów. Co ciekawe, swego czasu pojawił się w mediach temat gry Williego Orbána dla… Polski. Tak – urodzony w Kaiserslautern Willi ma ojca Węgra, a dziadkiem ze strony matki był Polak. Teoretycznie były to przesłanki do przyznania mu (z poparciem PZPN) polskiego obywatelstwa. Willi grał w reprezentacjach młodzieżowych Niemiec, ale wchodząc w świat dorosłej piłki zdecydował się reprezentować Węgry. Na tym turnieju jednak nie jest sobą, czego dał wkrótce kolejne dowody. W 22. minucie znów dał się grać we własnym polu karnym, przewrócił się, piłkę przejęli Niemcy i zdobyli prowadzenie po strzale z najbliższej odległości Jamesa Musiali. Prawdopodobnie w innym meczu bramka nie zostałaby uznana z powodu faulu na Orbánie, ale to była akcja gospodarzy turnieju więc sędziowie rozstrzygnęli sprawę na ich korzyść.

Węgrzy nadal toczyli równorzędny pojedynek z przeciwnikiem, czego efektem były m.in. dwie świetne akcje Dominika Szoboszlaia. 23-letni pomocnik FC Liverpool jest bezdyskusyjnie najlepszym w tej chwili piłkarzem węgierskim, w dodatku kapitanem reprezentacji. W 26. minucie wykonał niesamowite uderzenie z rzutu wolnego, jednak Manuel Neuer to obronił a dobitka została zablokowana na linii bramkowej. 4 minuty później Szoboszlai w pełnym biegu uderzył z woleja, ale piłka została zatrzymana przez niemieckiego obrońcę Taha. Wściekłości Dominika trudno się dziwić – w powtórkach widać było, że piłka zmierzała w pustą część bramki, nie do obrony. To byłby gol wyrównujący. Tuż przed przerwą sektory niemieckie gruchnęły radością. Piłka po strzale Musiali zatrzepotała wprawdzie w siatce, ale… to była boczna siatka. Do przerwy Węgry – Niemcy 0:1.

W drugiej połowie powoli rysowała się coraz większa przewaga Niemców a Madziarzy zaczęli opadać z sił. W dodatku byli dość przewidywalni, prowadząc prawie każdą akcję ofensywną swoją lewą stroną, gdzie grał wspomniany Szoboszlai oraz napastnik Barnabás Varga i wahadłowy Milos Kertez. Z prawej strony akcje zamykał tylko Roland Sallai. ponieważ Bendegúz Bolla oraz Attila Fiola ograniczali się do defensywy i ubezpieczania nieszczęsnego Orbána. Węgry przypominały zatem boksera, który uderza tylko lewą ręką a prawą trzyma obronną gardę. W 60. minucie, po kolejnej znakomitej akcji Szoboszlaia na lewej stronie, dośrodkowaną piłkę otrzymał Varga, ale przeniósł ponad bramką. To była kolejna okazja do wyrównania, ale napastnik stołecznego Ferencvárosi TC ją zmarnował. A jak stara piłkarska prawda głosi – niewykorzystane sytuacje się mszczą. Orbán znów się zagapił i urodzony w Gelsenkirchen Turek İlkay Gündoğan płaskim strzałem pokonał Pétera Gulácsiego. Było po meczu. Marco Rossi znów wprowadził na boisko w końcówce meczu Martina Ádáma, ale ten 29-letni napastnik nie prezentuje niczego poza niesamowitym wyglądem.

Węgrzy rozegrali naprawdę dobry mecz, ale to Niemcy wygrali 2:0 i zapewnili sobie w 99 proc. awans do następnej rundy. W drugim meczu tej grupy Szwajcarzy zremisowali ze Szkotami 1:1. W niedzielę, w ostatnich meczach Węgry zagrają ze Szkocją a Szwajcarzy z Niemcami. Węgrzy mogą zająć w grupie A co najwyżej trzecie miejsce. Żeby awansować do fazy pucharowej, muszą wygrać swój mecz i liczyć na korzystny układ tabeli zespołów z trzecich miejsc.

Artur Kolęda