Back to top
Publikacja: 17.03.2024
KU BEATYFIKACJI. POLITYKA I ZGODZIE NARODÓW
Historia

Sprawa to z zasady niełatwa, bo polityka bardziej dzieli, niż łączy, bo każde posunięcie polityczne w założeniu polega na wytworzeniu dwóch przeciwstawnych wobec zagadnienia stron. Chyba że ponad polityką zapanuje miłość chrześcijańska…

ZWIĄZKI I PODZIAŁY

János Esterházy, z pochodzenia Polak i Węgier urodził się 14 marca 1901 roku na Słowacji (węg. Felvidék lub Felső-Magyarország), będącej wówczas (i przez większość dziejów Europy) częścią Korony Świętego Stefana. Jego matka pochodziła z wyśmienitego i światłego rodu hrabiów Tarnowskich z Dzikowa (dość powiedzieć, że ich przodek hetman Jan Tarnowski po prostu nie przegrał w swej karierze żadnej bitwy, a w rodowej bibliotece posiadali rękopis „Pana Tadeusza” i „Balladyny”) i była córką wybitnego polskiego historyka literatury, profesora i rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz przywódcy krakowskich konserwatystów. Piękna i utalentowana Elżbieta (zwana w domu Tusią) jako dwudziestolatka poznała na balu u krakowskich hrabiów Szembeków przystojnego rotmistrza Jánosa hr. Esterházyego zu Galántha i wyszła za niego za mąż w 1898 roku. Poza wszelkimi zaletami osobistymi nazwisko jej męża oznaczało ogromny splendor w dziejach Węgier. Od XVII wieku jego ród posiadał dziedziczny tytuł hrabiowski i książęcy Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Byli lojalni wobec Habsburgów i katoliccy jak oni.

WOBEC HISTORYCZNYCH PRZEŁOMÓW

Powyższe realia niejako zdeterminowały postawy i losy kolejnego przedstawiciela rodu Jánosa Esterházyego, który kształcił się w Budapeszcie i obrał drogę działalności politycznej jako naturalny przywódca słowackich Węgrów, którzy wobec powstania po pierwszej wojnie światowej Czechosłowacji stali się mniejszością narodową. Jego poglądy i pasmo działań można skrótowo przedstawić poprzez stosunek do najważniejszych wyzwań tamtych czasów. Pierwszą była kwestia pozostania przy orientacji na Habsburgów. János Esterházy pragnął zachowania władzy przez Karola I na Węgrzech, a regencję Miklósa Horthyego traktował przejściowo. Drugą była kwestia obrony praw Węgrów w państwie im nieprzychylnym, gdzie stanął na czele „Ligi Węgrów w Czechosłowacji” (węg. Csehszlovákiai Magyar Népközösségi Liga), następnie Krajowej Partii Chrześcijańsko-Socjalistycznej (węg. Országos Keresztényszocialista Párt), Zjednoczonej Partii Węgierskiej (węg. Egyesült Magyar Párt), a wreszcie od 1939 roku Partii Węgierskiej na Słowacji (węg. Szlovenskói Magyar Párt). Najchętniej widział by polityczną nierozdzielność swego ojczystego kraju z Budapesztem. Okazał to, witając w Koszycach wojsko Miklósa Horthyego w listopadzie 1938 roku, czym silnie zraził do siebie słowiańskich sąsiadów, mimo iż w otwarcie domagał się 100% poszanowania praw Słowaków mieszkających na Węgrzech. Podczas wojny, jako mieszkaniec Słowacji był jedynym węgierskim posłem w parlamencie, który zasłynął 15 maja 1942 roku tym, że zagłosował jako jedyny przeciw wysiedleniu obywateli słowackich pochodzenia żydowskiego. Jego separowanie się od decyzji parlamentu przybrało spektakularny wymiar, gdyż dopiero poprzez prasę ogłosił sprzeciw, bo najpierw podano wiadomość, że głosowano jednomyślnie. Na co dzień zajmował się wydatną pomocą antyhitlerowskim Czechom i Słowakom w przedostawaniu się na Węgry, skąd mogli udać się do wolnego świata. Szczególnie pomagał polskim uchodźcom. Osobiście eskortował do Budapesztu gen. Kazimierza Sosnkowskiego.

W niezwykle skomplikowanej sytuacji międzynarodowej podczas II wojny światowej na Słowacji, był przede wszystkim antyhitlerowski. Jako węgierski patriota chciał, by Słowacja była nadal węgierska, ale bronił niezależności Słowacji – szczególnie w 1944 roku - przed aneksją jej przez Niemcy (tak jak w okresie międzywojennym wolał niezależności Słowacji od Czech).

Przejęcie władzy na Węgrzech przez faszystowskich nilaszowców oznaczało pierwsze aresztowanie Jánosa Esterházyego, lecz wkrótce go zwolniono. Jego pałac przeszukało natomiast Gestapo. Wkroczenie wojsk sowieckich na Słowację oznaczało dla niego pasmo prześladowań, gdyż od razu został aresztowany przez Rosjan, a gdy zwolniony przez nich podjął negocjacje ze słowackim komunistą Gustávem Husákiem w sprawie losu słowackich Węgrów, ten wystawił go NKWD, by go aresztowano i zabrano do najstraszniejszego centrum przesłuchań i represji, czyli na moskiewską Łubiankę. Gdy następnie był męczony w syberyjskim łagrze, Trybunał Narodowy w Bratysławie wydał na niego wyrok śmierci, który – po jego ekstradycji z Syberii w 1949 roku – Klement Gottwald zamienił na więzienie. Odtąd, przenoszony kilkakrotnie, trafił do osławionego z najcięższych warunków Mirova, gdzie zmarł z wycieńczenia organizmu.

„NASZYM ZNAKIEM JEST KRZYŻ”

- to motto i hasło, w imię którego działał János Esterházy i do którego przekonywał ludzi, dla których był autorytetem. W ostatnich latach życia ten rosły i przystojny mężczyzna przedstawiał opłakany widok. Skonał 8 marca 1957 roku na rękach greckokatolickiego biskupa Vasila Hopko który dzielił z nim więzienny los. Świadkowie jego męczeństwa podkreślili, że nie czuł nienawiści wobec oprawców, którzy wyśmiewali jego pobożność i za nią szykanowali. Modlił się za nich regularnie.

Tragiczny był los jego szczątków, gdyż po spaleniu w krematorium, prochy więźniów mirowskich przechowywano w blaszanych puszkach w więziennym magazynie, skąd przewieziono je na praski Pankrác (centralne więzienie czechosłowackie), a wreszcie zawartość ok. siedemdziesięciu wyrzucono na łąkę, sąsiadującą z cmentarzem, gdzie puszki skorodowały. Tu nieodparcie nasuwa się skojarzenie z losem naszych żołnierzy niezłomnych, których grzebano na tzw. „Łączce” koło cmentarza powązkowskiego.

Prośba Jánosa Esterházyego, by został pochowany w swym rodzinnym grobowcu napotkała na sprzeciw tak jego więziennych oprawców jak i samorządowych włodarzy gminy wiele lat po jego śmierci. Dr Imre Molnár wyjaśnia: „na szczęście znalazł się z pobliskiej węgierskiej gminy Alsóbodok (słow. Dolné Obdokovce – jak ów ewangeliczny Józef z Arymatei – Bożidar Paulis, który zrezygnował z budowy parku rozrywki w swojej prywatnej posiadłości, a zamiast tego zbudował grobowiec, z kaplicą i z drogą krzyżową, co poskutkowało założeniem  Centrum Pielgrzyma Jánosa Esterházyego, aby tam pomieścić prochy Sługi Bożego. Stało się to 14 marca 2017 roku w obecności biskupów krajów wyszehradzkich. Do tej pory Centrum przyjęło dziesiątki tysięcy pielgrzymów (Słowaków, Węgrów, Polaków, Czechów i innych), aby oddać hołd męczeńskiej śmierci Jánosa Esterházy'ego.”

Ludzie zafascynowani jego postacią zapragnęli wyniesienia go na ołtarze, co bez wątpienia współcześnie pozostaje wysoce utrudnione, ze względu na jego zaangażowanie polityczne w okresie międzywojennym i, podejmowane wówczas kontrowersyjne decyzje. Znalazły one odzwierciedlenie w negatywnym stosunku do niego, a następnie jego beatyfikacji ze strony różnych ludzi, reprezentujących interesy narodowe i ideologie wrogie chrześcijaństwu, ale nie zrażają oni przecież tych, którzy spotkali się w Łagiewnikach w sobotę 2 marca, bo rozumieją wyższy wymiar duchowości Jánosa Esterházyego. Bo przecież każdego z nas sprawy ziemskie ciągną w dół, ale on żył w wyższym wymiarze i pod znakiem Krzyża Chrystusowego dążył do świętości!

Wybitny znawca tematu i autor fundamentalnej książki na temat Jánosa Esterházyego, prof. Arkadiusz Adamczyk dla Naszych Czytelników tak scharakteryzował zarzuty polityczne wrogów kandydata na ołtarze: „Literalnie, cytując akt oskarżenia János Esterhazy „przyczynił się do rozbicia Republiki Czechosłowackiej, do zlikwidowania jej demokratycznego ustroju i wprowadzenia reżimu faszystowskiego i w tym celu rozwijał czynną działalność do 6 października 1938 r. i do 14 marca 1939 r., a także publicznie propagował, popierał i zatwierdzał działalność i idee faszystowskich okupantów i zdrajców narodowych. Wymienionymi czynami oskarżony popełnił zbrodnię zdrady narodowej”. Władze komunistyczne przypisały przywódcy słowackich Węgrów aktywny udział w niszczeniu Czechosłowacji i wprowadzaniu rządów faszystowskich. Co charakterystyczne, wszystkich zarzucanych mu czynów Esterházy miał dokonać we współpracy z partią Niemców sudeckich i stronnictwem Hlinki.

Należy podnieść w tym momencie dwie kwestie: 1/ czy rzeczywiście Pierwsza Republika była tak słabym tworem, że działalność jednego węgierskiego hrabiego przyczyniła się do jej rozbicia? i 2/ jak oceniać zarzut wprowadzenia rządów faszystowskich, zważywszy że od momentu, kiedy władze Słowacji przestały się kryć ze swym protekcjonalistycznym stosunkiem do Węgrów Esterházy znajdował się w permanentnej opozycji. Niekiedy dobitnie ją wyrażając, jak w przypadku współpracy militarnej z Trzecią Rzeszą, czy w chwili kiedy słowacki parlament podejmował decyzję o usunięciu z granic państwa swych żydowskich współobywateli.” Prof. Adamczyk dodaje, że „Znamienne pozostaje jednak, iż ze strony sądów rosyjskich hrabia doczekał się rehabilitacji. W przypadku sukcesorów byłej Czechosłowacji taki akt nie nastąpił i raczej trudno spodziewać się, by kiedykolwiek nastąpił.”

„TU NIEBO SPOTYKA SIĘ Z ZIEMIĄ”

- zaakcentował w kaplicy św. Faustyny części dolnej Bazyliki Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach celebrans Mszy św. a zarazem wicepostulator w procesie beatyfikacyjnym Jánosa Esterházyego ks. dr Józef Łuczyszyn CM. (Nota bene w sąsiedztwie tej kaplicy jako jedna z czterech funkcjonuje tzw. kaplica węgierska „Communio Sanctorum”.) Łagiewnickie spotkanie słusznie nazwano „Świadectwo męczenników fundamentem jedności”, bo János Esterházy - wciąż działający wśród ludzi – zgromadził przedstawicieli co najmniej trzech narodów: Węgrów, Polaków i Słowaków. W 67 lat od śmierci i w pięć lat od rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego z inicjatywy ks. abp. Marka Jędraszewskiego, goi rany, powstałe w wyniku konfliktów międzynarodowych. Jakże piękne świadectwo tego dał słowacki naukowiec, inicjator i animator „Centrum Pojednania” w Ružomberoku prof. Pavol Mačala, który na marginesie swego wykładu o potrzebie jedności duchowej Europy Środkowej podzielił się swym bolesnym rodzinnym doświadczeniem. Zasługuje ono na rozpowszechnienie, bo jest najlepszym rozumieniem miłości przez Krzyż Chrystusowy: „W listopadzie 1918 roku po powstaniu Czechosłowacji został rozstrzelany na podwórku domu rodzinnego mój pradziadek Ján Pižont, zupełnie niewinna ofiara, przez węgierskich żołnierzy, którym nakazano rozstrzelanie pięciu mężczyzn we wsi Hlinné na wschodniej Słowacji. Był to odwet za zastrzelenie węgierskiego żołnierza w okolicach wsi Hlinné. Babcia Anna miała w tym czasie 19 lat, była świadkiem tego dramatu; jej tata został wyciągnięty od stołu, od obiadu, z kromką chleba w ręce. Mieszkaliśmy razem z dziadkami, a ja od babci nie słyszałem jednego złego słowa pod adresem Węgrów. Kiedy babcia wspominała to wydarzenie, miała oczy pełne łez, ale z jej ust nie padło ani jedno złe słowo pod adresem Węgrów, a ja babci dziękuję za tę lekcję przebaczenia, która naznaczyła moje życie.” Prof. Pavol Mačala, należący do wspierających proces wyniesienia Jánosa Esterházyego na ołtarze, widzi w nim to samo rozumienie miłości, do której zobowiązuje Boże Miłosierdzie. Tak komentuje: „Pełne oddanie się Prawdzie Krzyża, który odnosi triumf nad wszelkimi formami zła, prowadzi Jánosa Esterházyego do grona największych mistyków – św. Jana od Krzyża, św. Teresy z Avily,  św. Teresy Benedykty od Krzyża - autorki Wiedzy Krzyża – i myślę że stanowi główne źródło charyzmatów świętości Jánosa Esterházyego, z których należy czerpać w naszych czasach.” 

Postulator w procesie beatyfikacyjnym o. Paweł Cebula OFM Conv. zapowiedział, że „odtąd corocznie w każdy pierwszy weekend marca w Łagiewnikach będą Msze św. w intencji zaliczenia Jánosa Esterházyego do grona świętych i błogosławionych”.

                                                                                                  

Piotr Boroń

Źródło zdjęcia: Wikimedia Commons