„Zgodnie z jednomyślnymi ocenami, stawka obecnych wyborów jest ogromna. Główne pytanie brzmi, czy prawicowe ugrupowanie Prawo i Sprawiedliwość (PiS) będzie mogło kontynuować rządy oraz czy narodowo-chrześcijańskie (w nowej liberalnej retoryce: populistyczno-klerykalne) tendencje mogą zatem nadal dominować w Warszawie” – pisze węgierski dziennik przed październikowymi wyborami parlamentarnymi w Polsce.

Premier Mateusz Morawiecki podczas „Debaty wyborczej 2023” w Telewizji Polskiej oglądany przez swoich zwolenników na ogromnym telebimie. Fot. Radek Pietruszka/PAP

„Ponieważ Polska jest kluczowym państwem członkowskim Unii Europejskiej, zwłaszcza w regionie wschodnim, stawka tych wyborów jest jasna również dla międzynarodowych grup interesów, które nie pozostawiają niczego przypadkowi. Action for Democracy (A4D), zaangażowana w skandal finansowy związany z dolarowym wsparciem dla węgierskiej lewicy, jest obecna także w kampanii w Polsce – potwierdzają to doniesienia prasowe z Warszawy, a także nasi znajomi związani z konserwatywną stroną, z którymi rozmawialiśmy podczas pisania tego artykułu” – pisze László Szőcs na łamach dziennika „Magyar Nemzet”. I dodaje, że kluczowe w tych wyborach pytanie brzmi: „Czy polscy obywatele będą mogli samodzielnie podjąć decyzję w kraju, w którym opozycja parlamentarna i media o opozycyjnym tonie są silne?”. „Czy też organizacje związane z globalnymi grupami interesów, głównie amerykańską Partią Demokratyczną, wpłyną na nich słowami i przekupstwem. Polska naprawdę jest polem bitwy – A4D ma w tej kwestii rację” – czytamy na łamach węgierskiego dziennika.

Link do artykułu w języku węgierskim TUTAJ 

(J)