„W ostatnich latach modne stało się plucie na Grupę Wyszehradzką” – stwierdza w opublikowanej w czwartek analizie Martin Weiss, zauważając, że czołowi politycy z Polski, Węgier i Czech działają ostatnio według sprawdzonego schematu: cytują fragment wypowiedzi rządzących w innych krajach V4 i deklarują, że nie chcą mieć z nimi nic wspólnego. Tego typu oświadczenia są jednak czysto symboliczne i nie idą za nimi żadne konkretne działania. Służą bowiem tylko – przynajmniej zdaniem czeskiego publicysty – do zdobycia popularności na krajowej scenie politycznej.

Spotkanie premierów krajów Grupy Wyszehradzkiej (V4) w Bratysławie na Słowacji, 26 czerwca 2023 r. Od lewej: premier Węgier Viktor Orbán, premier Czech Petr Fiala, szef słowackiego rządu Ľudovít Ódor oraz premier Polski Mateusz Morawiecki. Fot. Vaclav Salek/CTK/PAP

„Tego typu pseudopolityka prowadzona jest na najwyższych szczeblach władzy” – przekonuje Martin Weiss. I chociaż sam zauważa, że znalezienie porozumienia we wszystkich kwestiach w ramach Grupy Wyszehradzkiej jest „naprawdę trudne”, to jednocześnie podkreśla, że pogrzebanie współpracy w regionie, aby zapewnić sobie lepsze samopoczucie, „byłoby wyjątkowo krótkowzroczne”.

(J)