- Podstawową, fundamentalną porażką jest to, że od 1991 roku niepodległa Ukraina nie zwraca wystarczającej uwagi na potrzeby Ukraińców pochodzenia węgierskiego. Model gospodarczy Zakarpacia opiera się na przekazach z UE i przemycie, mimo że jest to jeden z najlepszych regionów Ukrainy. Z drugiej strony Węgry, kiedy zaczęły wydawać paszporty w sposób całkowicie nieprzejrzysty, były coraz częściej postrzegane w Kijowie jako zagrożenie, a tożsamość węgierska stała się podejrzana. Gdy ludzie z węgierskimi paszportami walczą i giną w bitwach w Donbasie nadszedł czas, aby znaleźć nową definicję ukraińskiego patriotyzmu - powiedział w wywiadzie udzielonym tygodnikowi „Válasz” Pawło Klimkin, były minister spraw zagranicznych Ukrainy (2014-2019).
Wojna na Ukrainie. Fot. AA/ABACA/PAP
Zapytany, czy od czasu ustawy o systemie oświaty z 2017 roku sytuacja naprawdę się pogorszyła, Pawło Klimkin odpowiedział: "wokół niej utworzył się wir negatywnego postrzegania. Wcale nie chcieliśmy w ten sposób umniejszać węgierskiej samoświadomości. Wręcz przeciwnie: chcieliśmy dać Węgrom szansę. Mimo to istniało poczucie, że chcemy uczynić ich bardziej ukraińskimi. (…) O dziwo, chociaż nie miałem żadnego udziału w uchwaleniu ustawy, byłem jedynym, który chciał rozmawiać z Węgrami - iz Rumunami. Przyznaję, że pojawiły się prawdziwe obawy. Ale były też całkiem wydumane. Na przykład, jeśli ktoś dobrze nauczy się ukraińskiego i wyjedzie na studia do Lwowa, Kijowa, Odessy, mniejszość zaniknie. Dla mnie to jest śmieszne. Nie mamy żadnego interesu w osłabianiu społeczności węgierskiej, chcemy po prostu uczyć ukraińskiego języka i historii. Nie musisz czytać Don Kichota ani uczyć się fizyki po ukraińsku. Po wojnie - nawet w jej trakcie - musimy usiąść i szczerze porozmawiać. Na przykład chodzi tutaj o węgierskie środki finansowe przekazywane na Zakarpacie oraz przejrzystość procedur wydawania paszportów. I nie myślę o ograniczaniu węgierskiej aktywności, bo my też jesteśmy zainteresowani węgierskimi inwestycjami.”
(MS)