Back to top
Publikacja: 29.12.2022
Węgierskie gwiazdy Hollywood
Kultura

Wielką karierę za Oceanem zrobiło kilkoro węgierskich emigrantów. Również dziś w Hollywood można spotkać aktorów, którzy są dumni ze swoich węgierskich korzeni.


Piotr Włoczyk


Zsa Zsa Gabor. Fot. PAP/DPA


Najsłynniejszym węgierskim nazwiskiem w Hollywood bez wątpienia pozostaje Zsa Zsa Gabor.

Była ona nie tylko aktorką, lecz także jedną z pierwszych celebrytek z prawdziwego zdarzenia. O jej kolejnych wyczynach towarzyskich, skandalach i małżeństwach przez blisko osiem dekad rozpisywała się amerykańska prasa (ta hollywoodzka gwiazda dożyła niemal 100 lat). Zsa Zsa Gabor jak mało kto rozumiała, jak przykuć uwagę, i trzeba przyznać, że osiągnęła w tym rzemiośle mistrzostwo. Ewidentnie miała to „we krwi”, ponieważ również jej matka i dwie siostry zrobiły za Oceanem nie lada karierę.

Słynna Węgierka urodziła się w 1917 roku w Budapeszcie jako Sári Gábor w rodzinie o żydowskich korzeniach. W 1936 roku – w wieku 19 lat – została miss Węgier, dzięki czemu zaczęła być rozchwytywana w węgierskim show-biznesie. Z obawy przed antysemicką polityką Niemiec, w czasie wojny wyemigrowała z matką Jolie i siostrami Evą i Magdą do USA. Po przybyciu do Ameryki urodziwa Węgierka wpadła w oko milionerowi, dzięki któremu szybko stała się obiektem zainteresowania amerykańskiej prasy kolorowej. Już rok później, w 1942 roku, Conrad Hilton, amerykański biznesmen, który założył słynną sieć hoteli, został jej mężem (był nim do 1947 roku). Hilton był od niej starszy równo o 30 lat. Było to „dopiero” jej drugie małżeństwo z... dziewięciu. Zsa Zsa Gabor karierę aktorską rozpoczęła na dobre w 1952 roku, gdy pojawiła się na wielkim ekranie w komedii romantycznej „Lovely to look at”. W pierwszym roku swojej hollywoodzkiej kariery wystąpiła w trzech innych filmach, m.in. w „Moulin Rouge”. W sumie na wielkim ekranie pojawiła się blisko czterdzieści razy, ale dużo częściej można ją było zobaczyć w produkcjach telewizyjnych – zarówno w filmach, jak i w serialach.

Prasa uwielbiała ją za jej bezceremonialny styl i ostry język. „Zawsze się wygłupiam i zawsze sama płacę własne rachunki. To ja sama wybieram swoich mężczyzn. Nigdy nie pozwalam, by to mężczyźni wybierali mnie” – mówiła w jednym z wywiadów. Wraz z siostrami Evą i Magdą, a także matką Jolie, tworzyły celebrycko-aktorski kwartet, który był ewenementem w Hollywood. Jak wspominał w swojej autobiografii Merv Griffin, dziennikarz telewizyjny, który stworzył imperium medialne: „Po tylu latach trudno opisać fenomen trzech wspaniałych sióstr Gabor oraz ich wszechobecnej matki. Wdarły do kolorowych magazynów i rubryk plotkarskich tak nagle i z taką siłą, że wydawało się, iż zostały nam zrzucone z nieba”. Zsa Zsa Gabor zmarła w 2016 roku w wieku 99 lat. Frédéric Prinz von Anhalt, jej ostatni mąż (numer dziewięć, który był nota bene młodszy od niej o 26 lat) spełnił jej życzenie i pochował urnę z prochami żony na cmentarzu Kerepesi w Budapeszcie.

Iluzjonista wszechczasów

Urodzony w 1874 roku w Budapeszcie Erik Weisz znany jest głównie ze swoich spektakularnych wyczynów iluzionistyczno-kaskaderskich, ale Harry Houdini (pod tym pseudonimem artystycznym przeszedł do historii) zagrał też w kilku filmach. Również część jego najbardziej widowiskowych numerów została uwieczniona na taśmie filmowej. Houdini wyjechał z Węgier ze swoją rodziną, gdy miał cztery lata. Państwo Weisz osiedlili się w amerykańskim stanie Wisconsin, gdzie przyszły iluzjonista zaczął praktykować w zakładzie ślusarskim zanim jeszcze skończył 10 lat. W ten oto sposób młody Houdini odkrył w sobie smykałkę do otwierania wszelkich zamków i kłódek, dzięki czemu zyskał światową sławę.


Harry Houdini w „The Grim Game”. Fot. PAP/Photoshot


Utalentowany „magik” z Węgier zasłynął jako człowiek, który jest w stanie wyswobodzić się z każdej opresji. Początkowo jego popisowym numerem było uwalnianie się z kaftanów bezpieczeństwa, które dodatkowo były obwiązywane łańcuchami zapinanymi na kłódki. Jednym z sekretów Houdiniego był sposób zakładania kaftana. Zawsze odbywało się to na oczach publiki, która jednak nie była świadoma tego, że stojący przed nimi śmiałek nabiera w tym momencie powietrza, by w kluczowej chwili swojego popisu opróżnić płuca, dzięki czemu w kaftanie robiło się miejsce. Klucze i wytrychy chował tymczasem w ustach i po wpadnięciu do wody mógł je spokojnie wyciągnąć, uwolnić się i w „cudowny sposób” wypłynąć na powierzchnię.

Wśród jego najbardziej niesamowitych numerów wymienić można: wyswobodzenie się – oczywiście po uprzednim obwiązaniu kajdanami – z brzucha wieloryba (niewiele brakowało, by zabiły wówczas Houdiniego chemikalia, które posłużyły do zabalsamowania zwierzęcia), wyjście z trumny zakopanej półtora metra pod ziemią (o mały włos udusił się podczas pierwszej próby), a także sprawienie, że ogromny słoń nagle „zniknął” (wraz ze swoim treserem). Ta ostatnia sztuczka zainspirowała niemal sto lat później Davida Copperfielda do „rozpływania w powietrzu” lokomotyw, a nawet Statui Wolności, ale trzeba uczciwie przyznać, że dzięki nowoczesnym technologiom Copperfieldowi dużo łatwiej przychodziło oszukiwanie widowni.

Poza swoimi iluzjami, Houdini zasłynął też jako nieustraszony demaskator wszelkich spirytualistycznych maskarad. Znając tricki stosowane przez różnej maści oszustów podających się za „media” mające kontakt z zaświatami, Houdini obnażał ich manipulacje, co cieszyło się ogromnym zainteresowaniem prasy. Słynny węgierski iluzjonista wystąpił w kilku filmach, m.in. w „The Grim Game” (1919) oraz „The Terror Island” (1920). W tym pierwszym filmie zagrał bohaterskiego reportera, który wrobiony w morderstwo najpierw wydostaje się z więzienia, a następnie – pojmany przez gang złoczyńców – oswobadza się z… kaftana bezpieczeństwa i łańcuchów powiązanych kłódkami, by uratować swoją ukochaną. W tym drugim filmie dokonuje podobnych „cudów”, lecz tym razem tłem są dramatyczne wydarzenia na tropikalnej wyspie.


Bela Lugosi, 1935, PAP/Photoshot


Wampir z Banatu

Stworzony przez niego wizerunek Drakuli na kolejne dekady zdominował popkulturowe wyobrażenie o wampirze z Transylwanii. Urodzony w 1882 roku w Banacie (krainie graniczącej od południowego-zachodu z Transylwanią) Béla Lugosi dopiero w wieku niemal 40 lat wyemigrował z Węgier. W Europie występował głównie na scenach teatralnych, ale po przeprowadzce do USA (w 1921 roku) skupił się już głównie na kinie. Rola Draculi w filmie pod tym samym tytułem z 1931 roku sprawiła, że wszedł do ekstraklasy hollywoodzkich aktorów. W kolejnych latach twórcy horrorów bili się o jego czas. Stworzył niezapomniane role m.in. w „Wyspie doktora Moreau”, „Białym zombie”, „Znaku wampira”, „Kruku” (Lugosi wystąpił w tym filmie wraz ze słynnym Borisem Karloffem), czy też „Synu Frankensteina” (grał w nim rolę Igora).


Paul Lukas (Pál Lukács), gwiazda w „Straży nad Renem” (1943). Fot. PAP/Photoshot


Laureat Oscara

„Straż nad Renem” to hollywoodzki hit z 1943 roku, który opowiada historię małżeństwa żydowskich uciekinierów z ogarniętej wojną Europy. Za pierwszoplanową rolę antynazistowskiego opozycjonisty Kurty Mullera, węgierski aktor Paul Lukas (Pál Lukács) został uhonorowany Oscarem. Urodzony w 1894 roku w Budapeszcie w rodzinie żydowskiej Lukas karierę aktorską rozpoczął jeszcze w czasie I wojny światowej. W 1916 roku po raz pierwszy wystąpił w teatrze w stolicy Węgier. Rok później rozpoczął swoją wielką karierę filmową. Zazwyczaj obsadzany był w roli amantów oraz czarnych charakterów. Grał m.in. w węgierskich i niemieckich produkcjach. W połowie lat 20. stwierdził jednak, że spróbuje swoich sił w filmowej mekce – Hollywood. Przed wojną udało mu się dostać rolę w dwóch kasowych thrillerach: „The Casino Murder Case” w reżyserii Edwina Marina oraz w „The Lady Vanishes” Alfreda Hitchcocka. W trakcie II wojny światowej przyszedł jego wielki triumf w „Straży nad Renem”. W czasach powojennych jego kariera nie zwalniała tempa. W 1954 roku wystąpił w hicie Walta Disney’a „20 000 mil podmorskiej żeglugi”. Lukas zagrał w nim u boku takich gwiazd jak Kirk Douglas czy James Mason.


Drew Barrymore. Fot. Maurizio Gambarini / PAP / DPA


Aktorskie korzenie nad Dunajem

W czasach nam bliższych wielkie kariery zrobiło dwoje hollywoodzkich aktorów, którzy podkreślają, jak ważne są dla nich ich węgierskie korzenie. Kariera Drew Barrymore rozpoczęła się z wielkim przytupem. W 1982 roku siedmioletnia Barrymore wystąpiła w pierwszoplanowej roli w hicie „E.T.”, choć do tamtej pory miała za sobą występ w zaledwie jednym filmie (i to w drugoplanowej roli). Słynna gwiazda Hollywood (ur. w 1975 roku) jest dzieckiem amerykańskiego aktora Johna Drew Barrymore’a oraz pochodzącej z Węgier Ildikó Jaid Barrymore. W wywiadzie udzielonym węgierskiemu magazynowi „Nők Lapja” Barrymore powiedziała, że za każdym razem, gdy spotyka kogoś z Węgier, chwali się, że ona sama również jest Węgierką.


 Adrien Brody (z lewej) i Georgina Chapman. Fot. Collin Xavier/Image Press Agency ABACA / PAP/Abaca


Do węgierski korzeni przyznaje się również laureat Oscara za główną rolę w filmie „Pianista” – Adrien Brody. Matką urodzonego w 1973 roku w Nowym Jorku aktora jest znana amerykańska fotografka węgierskiego pochodzenia Sylvia Plachy. W 1956 roku, w wieku 13 lat, uciekła ona z Węgier wraz z rodzicami. W USA poznała nauczyciela historii Elliota Brody’ego, któremu urodziła syna Adriena. Aktor zagrał Harry’ego Houdiniego w miniserialu telewizyjnym, podkreślając, że bardzo zaciekawiły go żydowsko-węgierskie korzenie słynnego iluzjonisty.