Back to top
Publikacja: 14.11.2022
MSZ w Kijowie protestuje w sprawie kontrowersyjnych życzeń, które złożył Polsce węgierski poseł László Toroczkai. Tymczasem władze Węgier bez rozgłosu wciąż mocno wspierają Ukrainę
Polityka

Poseł węgierskiej opozycji László Toroczkai złożył Polsce życzenia z okazji Święta Niepodległości. „Niech Bóg błogosławi Polskę! Spotkajmy się ponownie na wspólnej granicy polsko-węgierskiej!” – napisał polityk 11 listopada, dołączając do wpisu na Twitterze archiwalną fotografię przedstawiającą polskiego i węgierskiego pogranicznika, którzy podają sobie dłonie w 1939 roku. Wpis oburzył resort dyplomacji w Kijowie, który zażądał od rządu w Budapeszcie potępienia tego typu wypowiedzi.


Źródło: zrzut ekranowy / Twitter


„Apel węgierskiego posła László Toroczkaia o rewizję granic państwowych jest nie do przyjęcia. Wzywamy węgierski rząd do potępienia takich nieodpowiedzialnych wypowiedzi, które podważają stosunki dwustronne i nie odpowiadają duchowi dobrego sąsiedztwa” – napisał na Facebooku rzecznik prasowy ukraińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Ołeh Nikołenko.

Absurdalne oskarżenia

O tym, że władze Węgier, Rumunii i Polski mają „roszczenia terytorialne” wobec Ukrainy, od wielu miesięcy mówią rosyjska propaganda oraz przywódca Rosji Władimir Putin. Władze w Budapeszcie, Bukareszcie i Warszawie konsekwentnie zaprzeczały jednak tego typu absurdalnym tezom. 

„Jesteśmy zadowoleni ze swoich granic. Ciągle pojawiają się takie oskarżenia, że część naszej strategii to chęć zmiany granic. To nieprawda. Jesteśmy członkiem UE, historia uczy nas, że tylko pokojowa współpraca posuwa nas do przodu, a jeżeli walczymy z innymi, to kończy się to dla nas zniszczeniem” – mówił w opublikowanym 8 listopada wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” Balázs Orbán, dyrektor polityczny w gabinecie premiera Węgier i autor wydanej przez Instytut Felczaka książki „Tabliczka mnożenia. Rzecz o węgierskim myśleniu strategicznym”.

44-letni László Toroczkai nie jest członkiem węgierskich władz. Przeciwnie jest liderem opozycyjnej partii Mi Hazánk Mozgalom (Ruch Naszej Ojczyzny), która jest ugrupowaniem jawnie proputinowskim, antyunijnym i antynatowskim i które reprezentuje odmienne stanowisko niż rząd w Budapeszcie. Wcześniej był zaś wieloletnim wiceliderem skrajnie prawicowej partii Jobbik, która w ostatnich wyborach współtworzyła koalicję z postkomunistami. Z powodu swych kontrowersyjnych, rewizjonistycznych poglądów był objęty zakazem podróżowania na Słowację, do Rumunii i Serbii. W wyborach parlamentarnych, które na Węgrzech odbyły się w kwietniu obecnego roku, partia Mi Hazánk Mozgalom (Ruch Naszej Ojczyzny) prześlizgnęła się nad pięcioprocentowym progiem wyborczym i zdobyła 6 proc. głosów, otrzymują siedem miejsc w 199-osobowym Zgromadzeniu Narodowym. 

Władze w Budapeszcie konsekwentnie pomagają Ukrainie 

Podczas debaty prowadzonej w listopadzie w siedzibie Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej minister Balázs Orbán podkreślał z kolei, że chociaż poziom wsparcia węgierskiego dla Ukrainy jest niższy niż Polski (szacuje się, że władze w Warszawie wydały na pomoc Ukrainie 1 proc. polskiego PKB), to jest on jednak na podobnym poziomie jak w przypadku Francji, Niemiec czy Włoch. 

Rząd w Budapeszcie zauważa także, że prowadzona od lutego akcja pomocy Ukraińcom jest największą operacją humanitarną w całej historii Węgier. Węgrzy przyjęli kilkaset tysięcy uchodźców wojennych z Ukrainy. Jednocześnie wysłali do swych sąsiadów wiele transportów pomocy humanitarnej, w tym ze sprzętem medycznym. Węgierskie władze zdecydowały także o objęciu uchodźców uciekających z Ukrainy taką samą opieką zdrowotną, jaka przysługuje obywatelom Węgier. Węgrzy pozwalają również studentom z Ukrainy bezpłatnie studiować na swoich uczelniach wyższych.

– W naszej historii nigdy nie odmawialiśmy schronienia osobom, które były w potrzebie – podkreślała w rozmowie z portalem Kurier.plus ambasador Węgier w Polsce dr Orsolya Zsuzsanna Kovács, która wraz z pracownikami ambasady również zorganizowała zbiórkę z darami dla niepełnosprawnych uchodźców z Ukrainy.