Back to top
Publikacja: 04.06.2022
102. rocznica podpisania traktatu z Trianon
Historia

Któż lepiej niż Polacy może zrozumieć Węgrów? Trudno powiedzieć, jak długo jeszcze słowo „rozbiory” będzie wywoływało u Polaków najsmutniejsze skojarzenia, ale rany po tej tragedii łatwo się nie zabliźnią. Trianon – to jedno słowo jest dla Węgrów o wiele większą tragedią niż dla Polaków rozbiory. Trianon to były rozbiory, ale na dodatek ich przyczyną było opanowanie państwa przez komunistów, a skutkiem była opcja na Hitlera przyjęta w obliczu II wojny światowej.


Piotr Boroń


Demonstracja przeciwko traktatowi z Trianon przed ratuszem w węgierskim Segedynie w roku 1920. Fot. Fortepan / Gábor Fődi


Podobieństwo losów Polski i Węgier polegało przede wszystkim na tym, że w czasach, gdy kryterium języka nie miało jeszcze żadnego znaczenia przy wyznaczaniu granic państwowych, oba królestwa cieszyły się dużą mozaiką etniczną i kulturową. Tak Węgrzy, jak i Polacy dominowali w swoich państwach. Mniejszości przyjmowały od Polaków i Węgrów religię, kulturę, obyczaje, stroje i powoli język. Po latach świetności różne przypadki losowe spowodowały osłabienie obu królestw, a ich ludność znalazła się pod różnymi panowaniami. Już sama w sobie niewola jest zła,  a niewola wraz z podzieleniem na różne okupacje jest o wiele gorsza.

W XVIII wieku zaczęto pojmować narodowość jako wspólnotę języka, doświadczeń dziejowych, religii, kultury itd. Najtrafniej określił to Johann Herder i od jego nazwiska pochodzi nazwa wielu zjawisk oraz ideologii, które w XIX wieku prowadziły ludzi do działań, by urzeczywistnić państwa jako „mieszkania” narodów, a nie domeny dynastii. Co prawda największymi więzieniami narodów były wówczas monarchie Habsburgów, carów i sułtanów, ale w ich ramach nie brakowało emocji co do przyszłych granic państw narodowych. Nie było już powrotu do Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Myślano o trzecim członie w postaci Rusi… A tymczasem słabnąca monarchia Habsburgów po klęsce w wojnie 1866 roku musiała pójść na ustępstwa. Wiedeń uznał słusznie, że na razie wystarczy dać Węgrom koncesje w postaci własnego parlamentu i granic, ale nie trzeba aż rezygnować z osoby władcy i Węgry będą musiały pozostać jeszcze w unii personalnej z Austrią. Niektórym narodom wystarczy autonomia, a w praktyce politycznej wystarczy intrygować, dzielić i można jakoś rządzić. W takiej postaci dualistyczna monarchia Habsburgów dotrwała do I wojny światowej. Podział terytorialny władztwa Habsburgów przebiegał na rzece Litawie, a w skład Korony św. Stefana weszły poza Niziną Panońską także: Transylwania, Banat, Wojwodina, Chorwacja, Dalmacja, Słowenia, Słowacja itd.

EFEKTY WIELKIEJ WOJNY

Po serii kapitulacji w listopadzie 1918 r. i rozpadzie państw centralnych zwycięska ententa przystąpiła do porządkowania Europy i świata zgodnie ze swoim wyobrażeniem o sprawiedliwości dziejowej, kierując się przy tym panującymi poglądami na instytucję państwa, a nawet nie kryjąc się z dogodzeniem własnym interesom. Gospodarzem konferencji wersalskiej została Francja, co wynikało z jej przekonania o przywódczej roli wśród państw zwycięskich. Notabene, wkrótce wszyscy główni jej sojusznicy zanegowali wiele z decyzji tzw. systemu wersalskiego, a Stany Zjednoczone w ogóle nie ratyfikowały ustaleń traktatu wersalskiego. Obrady w Paryżu trwały od 18 stycznia 1919 r. do 21 stycznia 1920 r., ale najważniejsze dokumenty podpisano 28 czerwca 1919 roku. Obok Francji najważniejsze głosy na konferencji miały: Wielka Brytania, Stany Zjednoczone i Włochy. Za dziedziców klęski państw centralnych zwycięzcy uznali arbitralnie pięć państw i zawarto z nimi kolejne traktaty, poczynając od Niemców we wspomnianym wyżej dokumencie, a następnie wzywając do odpowiedzialności Austrię, Bułgarię, Węgry i Turcję.

Wątpliwości moralne budziła postawa Włoch, gdyż należały one do sojuszu z Niemcami, a w 1916 r. opowiedziały się po stronie ententy. Ubolewano nad separatystycznym pokojem, zawartym przez Niemcy z Rosją bolszewicką w Brześciu, co oznaczało zdradę Lenina i nielojalność wobec zachodnich sojuszników, na których spoczął cały ciężar walki z państwami centralnymi. Czesi, którzy walczyli w szeregach wojsk austriackich zostali uznani za sojuszników Francji i pogromców Niemców i Austriaków. Słowacy, którzy walczyli w szeregach austriackich i węgierskich, zostali uznani za zwycięzców tychże, ale w nagrodę… zostali połączeni z Czechami w państwo, którego większość z nich nie chciała. Polacy zostali potraktowani życzliwie jako zwycięzcy, choć przecież choćby Legiony Piłsudskiego walczyły po stronie państw centralnych (między innymi dlatego nie było go w delegacji na konferencję), a Królestwo Polskie z lat 1916–1918 było satelitą Berlina i Wiednia. Znakomite wrażenie na obradujących zrobili polscy reprezentanci z Romanem Dmowskim i Ignacym Janem Paderewskim na czele. Polska mogła zatem świętować odrodzenie państwa i choć wewnętrznie skłócona, występująca na zewnątrz solidarnie, a przede wszystkim militarnie walczyła w jedności i skutecznie o ustalenie jak najlepszych granic.

WĘGIERSKA REPUBLIKA RAD

Węgry zostały zakwalifikowane przez wielkie mocarstwa do dziedziców klęski. W latach 1867–1918 były częścią dualistycznej monarchii austro-węgierskiej pod panowaniem tego samego władcy z dynastii Habsburgów (do 1916 roku był to Franciszek Józef I, a po nim Karol I). Decyzja wielkich mocarstw musi budzić kontrowersje, gdyż decyzje o sojuszach, zbrojeniach oraz wypowiadaniu wojny innym państwom zapadały w Wiedniu, w kręgu Habsburgów, a Węgrzy przyjmowali te decyzje jako swój los.

W październiku 1918 roku klęska Habsburgów była już przesądzona. Wykorzystując coraz większy chaos w monarchii oraz nastroje antyaustriackie, dwudziestu agentów z sekcji węgierskiej Rosyjskiej Komunistycznej Partii (bolszewików) przybyło do Budapesztu. Na ich czele stał Béla Kun. Zawiązawszy koalicję z kilkoma partiami, ogłoszono powstanie Rady Narodowej. W odpowiedzi na to cesarz Karol Habsburg wykonał kilka gestów pojednawczych i wysłał swego krewnego – księcia Józefa, aby jako dowódca wojskowy i regent sprawował rządy na Węgrzech. 28 października doszło do manifestacji na tzw. Moście Łańcuchowym, w wyniku której pięć osób zostało zabitych, a kilkadziesiąt rannych. Miasto ogarnęło wrzenie. Ogłoszono niepodległe Królestwo Węgier, ale też książę Józef uznał rząd Mihálya Károlyiego, który z poparciem kilku partii połączył w swym ręku funkcje premiera i prezydenta. Miał jednak wielu przeciwników w mieszkańcach Węgier. 13 listopada cesarz Austrii i król Węgier zwolnił poddanych z przysięgi wierności. 16 listopada Rada Narodowa ogłosiła powstanie Węgierskiej Republiki Ludowej. Sparaliżowany rząd tracił wpływ na toczące się wypadki. Do domów powracali jeńcy z Rosji, a wśród nich było wielu agentów bolszewickich (co najmniej 300), którzy rozwinęli szeroką działalność agitacyjną. 20 lutego komuniści zorganizowali wielką manifestację. Padli zabici wśród manifestantów i policji. Aresztowani przywódcy komunistyczni z Bélą Kunem na czele zostali pobici przez policjantów, mszczących się za śmierć kolegów. Gdy wyszło to na jaw, komuniści zyskali więcej zwolenników w niedoinformowanym a oburzonym społeczeństwie. Wreszcie 21 marca 1919 roku przywódcy komunistyczni zostali odbici siłą z więzień i utworzyli z sojusznikami jedną Socjalistyczną Partię Węgier (Magyarországi Szocialista Párt) oraz ogłosili przejęcie władzy i powołanie węgierskiej Armii Czerwonej. Rewolucyjna Rada Rządząca, złożona na wzór bolszewicki z komisarzy ludowych, bardzo sprytnie obiecała przywrócenie granic Korony św. Stefana, co w ich planach miało być po prostu szerzeniem leninowskiego komunizmu, ale mamiło Węgrów patriotycznymi akcentami. Wybuchły zaraz walki ze Słowakami (komuniści ogłosili nawet powstanie Słowackiej Republiki Rad) i Rumunami, którzy mogli liczyć na poparcie ententy. Węgierska Republika Rad niepokoiła świat poprzez jej podobieństwo do Rosji. Gołym okiem widać było podobieństwo „reform”.

Na ziemi węgierskiej decydowało się, czy rewolucja bolszewicka w Rosji pozostanie w izolacji czy połączy się z działaniami zachodnich komunistów (np. w Niemczech). Jeżeli to zdanie przywołuje skojarzenie z wojną polsko-bolszewicką, to bardzo słusznie, bo to, co się nie udało bolszewikom w 1919 roku poprzez Węgry, próbowano powtórzyć w 1920 roku poprzez Polskę.

NIECH DZWONY BRZMIĄ ŻAŁOBNIE!

W tej sytuacji konferencja paryska zaczęła mówić jawnie o okrojeniu terytorialnym Węgier, argumentując to z jednej strony ideami herderowskimi, aby granice przebiegały zgodnie z występowaniem narodowości, a z drugiej strony chęcią ograniczenia wpływów szerzącej się „bolszewickiej zarazy”. Taka sytuacja postawiła wszystkich Węgrów przed dylematem poparcia dla WRR, która przecież broniła węgierskiego terytorium. Silna armia rumuńska parła tymczasem na Budapeszt i udało się jej przerwać front węgierski. W obliczu tych faktów Béla Kun zbiegł do Wiednia, a w ślad za nim jego wspólnicy. 6 sierpnia biała armia rumuńska zdobyła Budapeszt. Do 8 sierpnia po przetasowaniach rządowych upadła Węgierska Republika Rad. Nowe władze węgierskie zawdzięczały obalenie komunizmu obcym, którzy chcieli jednak za to terytoriów. Teraz konferencja paryska zajęła się przygotowaniem warunków pokojowych dla nowego państwa węgierskiego. Deliberowano długo. W tym czasie (29 lutego 1920 r.) państwu przywrócono nazwę Królestwa Węgier, ale nie zwrócono korony Karolowi Habsburgowi, który (wygnany z Austrii) przeniósł się z rodziną na Maderę. Stałym regentem został były austro-węgierski admirał floty adriatyckiej Miklós Horthy.

TRAKTAT

Na 4 czerwca 1920 roku do pałacu Petit Trianon w Wersalu została wezwana delegacja węgierska, ale nie na pertraktacje, a jedynie do podpisania tego, co zostanie jej przedstawione. Stojący na czele delegacji węgierskiej erudyta i poliglota hr. Albert Apponyi wygłosił dumne mowy w językach: angielskim, francuskim i włoskim. Zrobił tym duże wrażenie na decydentach, ale nie zmienili oni nic w postanowieniach. Na znak protestu ustąpił więc z przewodniczenia delegacji i wyszedł z sali. Węgrzy zmuszeni do podpisania traktatu, podali się zaraz do dymisji i zrezygnowali z kariery politycznej.

Gdy w Wersalu rozgrywały się te dramatyczne wypadki, na Węgrzech w dużych miastach i najmniejszych wioskach biły dzwony na trwogę. Parafie organizowały symbole żałobne, inne wspólnoty solidaryzowały się z nimi.

I nie dziwota, że dzień ten stał się dniem węgierskiej żałoby narodowej, bo też postanowienia ententy były tyleż hańbiące, ile upokarzające. Królestwo Węgierskie miało uznać powstanie Czechosłowacji i Królestwa Serbów, Chorwatów i Słoweńców, czyli (bez wchodzenia w szczegóły) utratę znacznych części Korony św. Stefana: Słowacji (tzw. Górne Węgry), Chorwacji, Słowenii, Dalmacji, Bośni, Hercegowiny, Baczki, Banatu, itd. Na rzecz Rumunii Węgry traciły Transylwanię (węg. Erdély), która miała większe terytorium niż obszar pozostawiony Węgrom. Na rzecz Czechosłowacji także tzw. Ruś Zakarpacką (węg. Kárpátalja). Na rzecz Austrii tzw. Burgenland (węg. Őrvidék – komitaty Sopron, Moson i Vas). Nawet Polska otrzymała skrawek Orawy (węg. Árva) i Spisza (węg. Szepes), a co ciekawe, Węgrzy woleli, aby te ziemie przypadły Polsce niż Czechosłowacji.

Węgry traciły dostęp do morza i traciły całą flotę, musiały wreszcie zapłacić wielkie kontrybucje, a ich terytorium mogło być kontrolowane przez ententę.

Węgry oddawały w Trianon dwie trzecie terytorium i 13 z 21 milionów mieszkańców. W tej statystyce podkreślić należy, że poza granicami Węgier znalazło się co najmniej trzy i pół miliona rodowitych Węgrów, co jawnie przeczyło narodowym zasadom herderowskim, którymi zwycięzcy I wojny światowej kierowali się tak rygorystycznie, że nawet Niemcy, ogłoszone jako główny winowajca wojny) nie doznały w traktacie wersalskim większych strat terytorialnych poza etnicznie ewidentnie polskimi ziemiami. Co ważne, również wówczas złamano wilsonowską zasadę o samostanowienia narodów, dzięki której Polacy odzyskali swoje państwo.

Do tych postanowień doszły jeszcze inne, jak ograniczenie liczebności armii węgierskiej do 35 tys. żołnierzy, bez możliwości szkolenia kolejnych roczników do ewentualnej mobilizacji. Węgry miały być de facto zdemilitaryzowane. Zamknięto wiele fabryk nastawionych na produkcję zbrojeniową. (W świetle tych faktów do rangi heroizmu urasta pomoc Węgrów w dobie bitwy warszawskiej dla Polski w postaci m.in. 100 milionów pocisków.)

Tragiczne postanowienia z Trianon pchnęły Horthyego do współpracy z Niemcami pod koniec lat 30. XX wieku i w czasie II wojny światowej. (Choć nawet ta współpraca nie przeszkodziła Węgrom postawić się odważnie Hitlerowi, żądającemu udostępnienia terytorium do agresji na Polskę, a później Węgry dawały schronienie polskim uciekinierom). Po II wojnie światowej zwycięzcy potwierdzili granice z Trianon.

PAMIĘTAJMY O TRIANON

Popularne jest wśród Węgrów powiedzenie, że nie jest Węgrem, kto nie cierpi na wspomnienie Trianon. Ale gdy prof. Felczak pisał „Historię Węgier”, nie mógł wiele napisać o tym wydarzeniu, bo w ogóle był to w tzw. bloku wschodnim temat tabu. Viktor Orbán śmiało przywrócił Trianon do dyskursu publicznego, a powtórnie doszedłszy do władzy w 2010 r., nadał zagranicznym Węgrom prawa wyborcze i zmienił nazwę państwa z Republiki Węgierskiej na Węgry, co podkreśla łączność ze wszystkimi rodakami. (Również i te informacje są zatajane w jego biogramach…).

Historia jako nauka woła o prawdę i odpowiedzialność w jej interpretacjach, dlatego musimy mieć świadomość tak ważnych wydarzeń dla Europy jak traktat w Trianon. Bez tej wiedzy nie zrozumiemy Węgrów jako narodu o niegdyś wielkim państwie. Tak jak nie można zrozumieć Polaków, bez wiedzy o Kresach Wschodnich.