Back to top
Publikacja: 30.05.2022
Dyrektor Maciej Szymanowski na antenie Telewizji wPolsce: Węgry mogą wetować najważniejsze decyzje UE
Polityka

– Musimy powoli zacząć się przyzwyczajać do tego, że Węgry w kolejnych miesiącach będą grozić wetem albo będą po prostu wetować najważniejsze decyzje Unii Europejskiej. Być może, to tylko spekulacja, stanie się to już na rozpoczynającym się dziś szczycie UE – oznajmił na antenie Telewizji w Polsce dyrektor Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej im. W. Felczaka Maciej Szymanowski. – Taka nieustępliwa polityka wobec Brukseli będzie się spotykała z dużym poparciem węgierskiej opinii publicznej – zaznaczył profesor Szymanowski. 


Źródło: zrzutekranowy/wPolsce.pl


Zdaniem Macieja Szymanowskiego powód takiego zachowania węgierskiego rządu jest bardzo prosty. – On się składa z trzech literek: KPO. Krajowy Plan Odbudowy dla Węgier został zamrożony. Węgry nie otrzymują z UE żadnych finansów i nie ma nawet żadnych obietnic, kiedy mogłoby się to zmienić – zauważył dyrektor Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej im. Wacława Felczaka. – Na Węgrzech taka sytuacja jest uważana za niesprawiedliwą, za swego rodzaju sankcje. Zwłaszcza że Węgry, które wystąpiły do Komisji Europejskiej o 6 miliardów euro pomocy finansowej na utrzymanie uchodźców z Ukrainy – kraj ten przyjął niemal milion uchodźców wojennych, z czego 150–170 tysięcy na stałe zostało na Węgrzech – otrzymały zaledwie 100 milionów euro. Jeśli więc polityka Brukseli w stosunku do Budapesztu się nie zmieni, to bardzo trudno będzie liczyć na przychylność węgierskich władz wobec planów Komisji Europejskiej w takich sprawach jak choćby właśnie szósty pakiet sankcji wobec Rosji – wyjaśnił dyrektor Szymanowski. 

Prowadzący program zwrócił uwagę, że podobne problemy z Brukselą ma również Warszawa. KPO wciąż nie zostało odblokowane. Nie ma też dodatkowych pieniędzy na utrzymanie uchodźców wojennych z Ukrainy. – Mimo to Polska popiera sankcje wobec Rosji, a Węgrzy opowiadają się przeciwko nim. Z czego ta rozbieżność wynika? – dopytywał prezenter Telewizji wPolsce. 

– Po pierwsze, z innej strategii przyjętej przez Budapeszt i Warszawę wobec Brukseli i Berlina. Po drugie, Węgry, podobnie jak Austria, Czechy czy Słowacja, są krajem w nieco trudniejszej sytuacji niż Polska. Nie mają dostępu do morza i bardzo trudno jest im nie tylko z dnia na dzień, ale nawet z roku na rok, zmienić źródła dostaw energii, choć o takich planach premier Viktor Orbán mówił, podkreślając podczas przemowy przed węgierskim parlamentem, że nadszedł czas na przerysowanie mapy dostaw surowców energetycznych na Węgry – tłumaczył dyrektor Maciej Szymanowski, zaznaczając, że taka postawa rządu w Budapeszcie ma na celu pokazanie zarówno na zewnętrz, jak i użytek polityki wewnętrznej, że Węgry konsekwentnie nie zamierzają ustępować w tak zasadniczych kwestiach. – Taka nieustępliwa polityka będzie się spotykała z dużym poparciem węgierskiej opinii publicznej, ponieważ straszak w postaci kartek na benzynę czy odcięcia od dostaw gazu do mieszkań już działa i będzie działał. W sondażach opinii publicznej już widać, że poparcie dla rządu i dla samego Viktora Orbána rośnie, choć wcześniej przecież też było wysokie – podkreślił ekspert do spraw Węgier, dodając, że gdyby chociaż jedna z kwestii spornych została załatwiona przez Brukselę pozytywnie, to „bylibyśmy w zupełnie innej sytuacji”.

Dyrektor Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej zauważył także, że wiele państw, jak choćby Niemcy, chowa się za plecami Węgier. – Komisja Europejska zupełnie się pogubiła. Wojna na wschodzie pokazała, jak mało odpowiedzialnym rządem Europy jest Komisja Europejska w obecnym składzie. Byłoby dobrze to jak najszybciej zmienić, ale prawdopodobnie nie będzie takiej woli większości państw – dodał Szymanowski, zauważając, że pod hasłem solidarności od Węgier oczekuje się bardzo wiele, a jednocześnie nie daje się im żadnych narzędzi do rozwiązywania kolejnych kryzysów i problemów. 

Profesor Maciej Szymanowski wyjaśnił także, że stan wyjątkowy wprowadzony w ubiegłym tygodniu na Węgrzech ze względu na zagrożenia wynikające z wojny na Ukrainie obowiązywał wcześniej choćby w związku z pandemią COVID-19. – To takie narzędzie w węgierskim prawodawstwie, które pozwala rządowi działać szybciej poprzez tak zwane dekrety, które następnie są zatwierdzane lub odrzucane przez węgierski parlament – tłumaczył dyrektor Instytutu Felczaka. – Na razie rząd wydał jeden dekret w sprawie wprowadzenia pakietu, który z jednej strony ma przynieść szacowane na 2 mld euro oszczędności budżetowe, a z drugiej strony na największe banki i instytucje finansowe, ubezpieczeniowe i telekomunikacyjne został nałożony nowy podatek, z którego rząd węgierski chce otrzymać kolejne 2 mld euro. Te pieniądze mają być przeznaczone na dwa cele: po pierwsze, na przeciwdziałanie wzrostowi cen nośników energii, a po drugie, na zbrojenia i doposażenie oraz zwiększenie liczebności węgierskiej armii – dodał Maciej Szymanowski.

(JAP)