Back to top
Publikacja: 09.05.2022
Przegląd prasy znad Wisły Zofii Magdziak
Przegląd prasy

Polacy zdecydowanie wspierają Ukrainę w walce z rosyjską inwazją – jak podają poniedziałkowe gazety – ponosząc tego poważne koszty. Ponadto konflikt na wschodzie pobudza nas do ćwiczeń na wypadek wojny, a nie „na pokaz” – tłumaczy na łamach „Dziennika Gazety Polskiej” gen. broni. Mieczysław Różański.


Polska w obliczu wojny na wschodzie

Dzisiaj, gdy tuż za naszą granicą toczy się wojna, gdy jesteśmy tak naprawdę państwem frontowym, bo sąsiadujemy i z Rosją, i z Ukrainą, a Putin straszy m.in. Warszawę, nie powinniśmy być powściągliwi i poprawni, tylko powinniśmy mówić wprost: przeprowadzamy ćwiczenia, żeby potwierdzić, że jesteśmy gotowi do obrony naszego terytorium – tłumaczy w rozmowie z „DGP” gen. Różański. – Powinniśmy podkreślać, że jeśli Putin chciałby spojrzeć nieprzyjaźnie na kraje bałtyckie czy Polskę, to spotka się ze srogą odpowiedzią. Właśnie taką narrację bym rekomendował. Na wschodzie jest realne zagrożenie. Trzeba na nie odpowiadać, a jedną z form odpowiedzi jest właśnie komunikacja strategiczna – dodaje były dowódca generalny Rodzajów Sił Zbrojnych.

Tymczasem Jakub Wozinski na łamach tygodnika „Do Rzeczy” wskazuje, że „rosyjska agresja na Ukrainę generuje dla nas liczne koszty, których udźwignięcie może być znacznym wyzwaniem”. „Mimo że mamy szansę stać się dla Ukrainy handlowym oknem na świat, kryzys energetyczny i związana z nim wysoka inflacja mogą nam przysporzyć ogromnych problemów” – tłumaczy dziennikarz. „Wskaźnikiem, który przybliża nam szerszy ogląd sytuacji, są choćby koszty utrzymania uchodźców, których do Polski przybyło oficjalnie już 3 mln. Nasz kraj przyjął na siebie koszt utrzymania blisko 60 proc. wszystkich uciekających przed wojną Ukraińców, choć nie odwzorowuje to naszego potencjału finansowego i gospodarczego” – relacjonuje dziennikarz. „Całkowity koszt utrzymania 5,2 mln uchodźców szacowany jest na 40 mld euro. Rząd przedstawił Brukseli na początku kwietnia zdecydowanie zaniżone wyliczenia, wedle których utrzymanie wschodnich sąsiadów będzie kosztowało 11 mld euro, choć kwota ta może być nawet trzykrotnie wyższa” – czytamy.

W artykule „Unijny plan na odbudowę Ukrainy” („DGP”), Mateusz Roszak wskazuje jednak, że jest szansa na usprawnienie systemu otrzymywania pomocy z Unii Europejskiej i USA, w zakresie nie tylko odbudowy Ukrainy, lecz także wsparcia państw przyjmujących uchodźców. „Zapowiadając nowy plan, szefowa KE Ursula von der Leyen wskazała jako przykład amerykański pakiet 8,5 mld dol. na pomoc gospodarczą dla Ukrainy i 3 mld dol. na pomoc humanitarną. Środki te będą jednak kontrolowane pod względem prawidłowego, zgodnego z unijnymi przepisami, wydatkowania, a Ukraina będzie musiała zrealizować unijne cele dotyczące chociażby walki z korupcją” – opisuje Roszak. „Odrębną kwestią pozostaje wsparcie państw przyjmujących uchodźców” – wskazuje dziennikarz, podkreślając, że kraje te chcą koordynować swoje działania i domagają się nowych środków z UE. „O potrzebach krajów przyjmujących uchodźców mają rozmawiać dziś w Warszawie ministrowie reprezentujący głównie resorty spraw wewnętrznych: Polski, Rumunii, Węgier, Słowacji, Mołdawii oraz państw, w których jest spodziewany napływ uchodźców: Wielkiej Brytanii, Niemiec, Austrii i Czech. Według wyliczeń polskiego rządu na utrzymanie uchodźców w Polsce będzie trzeba w obecnym roku zabezpieczyć od kilkunastu do nawet 24 mld euro” – tłumaczy Roszak.

A jak realia konfliktu i postawa Polaków wobec uchodźców wpływa na relacje na linii Warszawa-Kijów? – To ważny moment: nagle cała trudna przeszłość polsko-ukraińska przestała mieć znaczenie, może nawet zniknęła. Pytanie, jak na to patrzą Ukraińcy. My jesteśmy zachwyceni, ale oni mogą myśleć swoje. Będą jednym z silniejszych militarnie państw Europy. Będą mieli ogromne poczucie dumy, bo rzeczywiście pokonali smoka. Będą mieli silny rząd, odwołujący się do zwycięskiej wojny – tłumaczy wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki w wywiadzie dla tygodnika  „Sieci”. – Daj Boże, by o tym pamiętali – dodaje dalej przewodniczący klubu PiS, pytany o wsparcie Warszawy dla Ukrainy. – Duże znaczenie będzie miała też diaspora ukraińska, która już przed wojną była liczna, a teraz zwiększyła się skokowo. Jak dotąd nie potwierdziły się też obawy, że relacje z uchodźcami będą szły w złą stronę. Okazaliśmy się narodem, który umie być solidarny, i który wciąż rozumie hasło „Za naszą i waszą wolność” – podkreśla polityk.          
Terlecki został też zapytany o relacje na linii Warszawa-Budapeszt. – Różnica w podejściu do wojny jest poważna i politycznie dla nas kosztowna, ale pamiętajmy: premier Orbán prowadzi w gruncie rzeczy taką politykę jak Austria czy Niemcy. Dużo się u nas mówi, że Węgry nie przepuszczają broni, ale mało kto wie, że podobną decyzję podjęła Rumunia –  tłumaczy wicemarszałek Sejmu. – Zachowajmy proporcje. Z tego, co wiem, na spotkaniu z węgierskimi ambasadorami premier Orbán stwierdził, że „sojusz z Polską jest na śmierć i życie”. Mam nadzieję, że nadal tak uważa i będzie tak działał, by ów sojusz był możliwy do utrzymania – dodaje.

„Parodia parady zwycięstwa”

„Ukraina z niepokojem czeka na decyzje, które mogą zostać ogłoszone w Moskwie 9 maja podczas obchodzonego w Rosji Dnia Zwycięstwa. Na stole są takie warianty, jak mobilizacja rezerwistów czy aneksja okupowanych obszarów Ukrainy" – podaje tymczasem „​​​​​​​DGP”, analizując sytuację w dwóch państwach objętych konfliktem. „W dniach poprzedzających rocznicę pokonania III Rzeszy trwały ciężkie walki o Zagłębie Donieckie” – czytamy dalej. Jak bowiem podaje „Rzeczpospolita , „Rosjanie za wszelką cenę chcą dotrzeć do granic obwodów donieckiego i ługańskiego”. „Próbując zapanować nad własnymi oddziałami, rosyjskie dowództwo coraz częściej wysyła do okopów wysokiej rangi oficerów, w tym generałów. »Kłopoty w dowodzeniu, a co za tym idzie niepewne działania wojsk, zmusiły starszych oficerów do osobistego przejmowania dowodzenia. Ale nie zauważono, by obecność tych dowódców na pierwszej linii w jakiś sposób polepszyła działania Rosjan. W osiąganiu sukcesu przeszkadza im przede wszystkim bałagan w planowaniu operacji i wspieraniu jej« – zauważył brytyjski wywiad” – czytamy na łamach „Rz”.

Ameryka jest „gotowa na każdy ruch Putina”

W tygodniku „Do Rzeczy” ambasador USA w Polsce Mark Brzezinski przekonuje, że Waszyngton jest zdeterminowany, aby bronić „każdego skrawka NATO”. – Relacje polsko-amerykańskie nigdy nie były bliższe, nigdy nie były mocniejsze i nigdy nie były ze sobą bardziej splecione niż obecnie. I to nie tylko z powodu wojny na Ukrainie. Amerykanie i Polacy od wieków walczą wzajemnie o swoją wolność – tłumaczy dyplomata w rozmowie z Jackiem Przybylskim. – Obecny kryzysy nie jest [...] tylko problemem Polski. To kwestia międzynarodowa i tak ją wspólnie traktujemy. Współpracujemy z polskim rządem tak, aby jak najlepiej chronić Polaków i mieszkańców regionu. Bardzo doceniamy przywódczą rolę, której podjął się obecny polski rząd. I skutecznie działamy razem, aby Polska była bezpieczna oraz by była zabezpieczona – dodaje Brzeziński. Ambasador zapytany o możliwość ataku Rosji na Polskę, podkreśla, że „nie ma pojęcia, co siedzi w głowie Putina”, a „wiemy, że na jego rozkazy rosyjscy żołnierze dokonali strasznych rzeczy i popełnili odrażające okrucieństwa”. – Chcę jednak kategorycznie podkreślić, że gdy prezydent Biden stwierdził w Warszawie, że Stany Zjednoczone będą bronić każdego skrawka terytorium NATO, czyli też Polski, mówił to z absolutnym przekonaniem – podkreśla.