Back to top
Publikacja: 01.05.2022
MAŁY KRÓL FELVIDÉK
Historia

Ścibor ze Ściborzyc (węg. Stiborici Stibor) to postać dziś zapomniana. W swoich czasach budził jednak wielki respekt. Dla wielu Polaków i Węgrów był bowiem pierwszą osobą po królu Ludwiku Węgierskim (węg. I. Lajos lub I. Nagy Lajos) i cesarzu Zygmuncie Luksemburskim (węg. Luxemburgi Zsigmond).


Piotr Boroń


Wielki polski heraldyk Bartosz Paprocki, a za nim równie sławny Kasper Niesiecki, podają, że w czasach Bolesława Szczodrego okrył się sławą bojową dowódca podjazdu, który pochwyciwszy jeńca, zmusił go do wydania, jak podejść trzon wrogiej armii, a następnie śmiało ją zaatakował i – choć miał o wiele mniejsze siły – pokonał, gdyż była kompletnie zaskoczona. Nazwano go Ostoją, bo faktycznie stał się ostoją Królestwa Polskiego. Jego potomkowie tak urośli w potęgę, że piastowali najwyższe funkcje państwowe oraz kościelne i rządzili tak wielkimi terytoriami jak całe dzisiejsze państwa w Europie Środkowej. Królowie i cesarze musieli zabiegać o ich przychylność. Częstym imieniem, które nadawali synom było Czcibor (pisane też Ścibor, a znaczące miłośnika sławy bojowej), co przełożyli na nazywanie swoich włości. Ich gniazdem rodowym i stolicą była wieś Ściborzyce w dzisiejszym powiecie olkuskim, ale odnajdujemy ją w różnych stronach Polski, co może świadczyć o bardzo rozrzuconych włościach rodowych. Nie dziwi to jednak, bo otrzymywali od królów i książąt nadania ziemskie w różnych stronach za odnoszone tam zwycięstwa i inne zasługi. Najwybitniejszym przedstawicielem rodu Ostojów był Ścibor, syn Mościca ze Ściborza, pana na Kujawach. Już jako 15-latek był sprawnym rycerzem i w 1362 roku według źródeł odnajdujemy go na służbie Ludwika Wielkiego. To – nota bene – znamienne, że znakomity rycerz polski służył królowi węgierskiemu, a wiemy skądinąd, że nie był to w tamtych czasach jedyny przypadek takich powiązań polsko-węgierskich. 


Ścibor ze Ściborzyc herbu Ostoja. Źródło: domena publiczna


WZLOTY I UPADKI

Naturalną koleją kariery, gdy Ludwik został w 1370 roku królem Polski, Ścibor umocnił się jeszcze bardziej i wbił w dumę tak, że gdy na dwór krakowski przybyła Jadwiga, postanowił przesądzić, kto będzie jej mężem a władcą Polski. Z dzisiejszej perspektywy podważanie przez niego planów małopolskich polityków, by związać losy Korony Królestwa Polskiego z Wielkim Księstwem Litewskim poprzez unię zakrawają wręcz na zdradę, ale w tamtych czasach, gdy sprawy się dopiero decydowały, ludzie widzieli różne opcje jako możliwe. On postawił na kandydaturę księcia mazowieckiego Ziemowita IV (Siemowita IV), który był bardzo bliski koronacji, a nawet posunął się 7 maja 1383 roku do próby porwania Jadwigi z Wawelu, w której uczestniczył też, sprzyjający mu, arcybiskup gnieźnieński. Ukryty w orszaku arcybiskupim Ziemowit został jednak rozpoznany i dworzanie wawelscy udaremnili podstęp. Odepchnięci od Krakowa Ziemowit z Badzantą nie zrezygnowali jednak z planów zdobycia korony i Arcybiskup koronował Księcia 16 czerwca na zjeździe w Sieradzu i złożył mu przysięgę wierności. Wkrótce jednak został przekonany do paktowania z Jagiełłą, stał się orędownikiem unii w Krewie i dokonał czynności, które wprowadziły nas na nowe tory historii. 15 lutego 1386 ochrzcił Jagiełłę, dając mu imię Władysław, 18 lutego połączył go ślubem z Jadwigą (węg. Szent Hedvig), a 4 marca koronował Jagiełłę na króla Polski.
Ścibor ze Ściborzyc nie dał się przekonać do Jagiełły i poniósł tego srogie konsekwencje, bo został pozbawiony przez króla wyśmienitego starostwa brzeskiego. Wyemigrował na Węgry i związał się z Zygmuntem Luksemburskim, który był Jagielle jawnie nieżyczliwy. Zygmunt jako mąż Marii (węg. I. Mária), starszej siostry Jadwigi aspirował do korony polskiej już w 1382 roku, ale Małopolanie woleli Jadwigę. Gdy w 1387 roku włożył na głowę koronę św. Stefana, chętnie przyjął usługi Ścibora i oddał mu nawet pod panowanie Księstwo Halickie, aby zrobić tym afront Jagielle, oba królestwa aspirowały bowiem do zwierzchnictwa nad Rusią Halicką. Dał mu też Księstwo Bełskie, które jednakże już w następnym roku zabrała mu królowa Jadwiga, prowadząc wyprawę zbrojną. To mniej znany fakt z jej królowania, nie bywa kojarzona z rycerskimi przedsięwzięciami. Jednak jako lojalną względem swej nowej ojczyzny królową możemy wyobrazić ją sobie również na koniu i w zbroi jak Joannę d’Arc, wkraczającą do Bełzu. 
 

WIELMOŻA WĘGIERSKI

Utratę przez Ścibora obszernych ziem na Rusi powetował mu Zygmunt Luksemburski jeszcze większymi zaszczytami i majątkami, gdyż ten pozostał mu lojalny i zasłużył się bardziej niż ktokolwiek. Ścibor otrzymał wielkie terytoria nad rzeką Wag w Felvidéku. Z zamku Beckó (obecnie Beckov na Słowacji) w pobliżu Vágujhely (obecnie Nové Mesto nad Váhom na Słowacji) i Trencséna (obecnie Trenčín na Słowacji) uczynił swą nową stolicę. Rozbudował go i wyniósł do rangi pierwszorzędnych rezydencji gotyckich. Mało cieszył się zamkiem, bo otrzymywał od króla wiele misji do załatwienia, a ten ufał mu jak mało komu, towarzyszył też często Zygmuntowi w wyprawach wojennych. Najważniejszą z nich była krucjata ogłoszona przez papieża w 1396 roku. Jej powodem była ogromna inwazja turecka na Europę, która wpisała się w długi ciąg zmagań chrześcijaństwa z islamem. Po epoce krucjat, które były walkami o odzyskanie przez Europę chrześcijańskich terenów Bliskiego Wschodu, Turcy tym śmielej parli na Zachód, zdobywając Bałkany. W 1354 roku Turcy zdobyli półwysep Gallipoli, w 1371 roku pobili Serbów nad rzeką Maricą, a w 1389 roku przypieczętowali swoje sukcesy zwycięstwem na Kosowym Polu, bijąc połączone siły Serbów, Bośniaków, Chorwatów, Bułgarów oraz Albańczyków. Królestwo Węgier stało się tym samym przedmurzem chrześcijaństwa, a jego król Zygmunt postanowił zadać uprzedzające uderzenie, by Turcy poprzez swą inwazję nie przenieśli działań wojennych na terytoria zamieszkane przez Węgrów. Potrzeba była tym bardziej paląca, że sułtan Bajazyd I już atakował Konstantynopol. Na krucjatę z błogosławieństwem papieża zgłosili się rycerze z całej Europy, a samych frankofonów kalkulowano na ponad dwa tysiące. Na wieść o zbliżających się krzyżowcach Bajazyd zwinął oblężenie Bizancjum i skierował około 20-tysięczne wojsko na naddunajskie miasto Nikopolis, które było oblegane przez Zygmunta. Minęły raptem trzy lata odkąd ta twierdza wpadła w ręce tureckie po klęsce, której doznał tu bułgarski car Szyszman. Na wieść o odsieczy tureckiej Zygmunt próbował ustawić szyki chrześcijańskie do boju, ale dumni Francuzi z hrabią d’Eu na czele orzekli, że jako najlepsze rycerstwo europejskie samotnie zmiotą muzułmanów z powierzchni ziemi. Niepomni na klęski, których doznawali wielokrotnie w starciach przeciw angielskim chłopom w wojnie stuletniej, argumentowali, że honor nie pozwala im podążać w szykach „za hołotą”. Rzeczywiście, pierwszym impetem rozbili lekką jazdę turecką. Wówczas hrabia d’Eu miał już zarządzić przerwę na odpoczynek i posilenie się czymś na placu boju, ale nie zdążyli nawet uporządkować rozbieganych luźnych koni, gdy uderzyła na nich silna piechota, która była zawsze decydującym argumentem pod rozkazami sułtana. Wojska Zygmunta nie zdążyły przyjść z pomocą Francuzom, gdy zostali już zupełnie pokonani. Jednak uderzył i sytuacja powtórzyła się, bo najpierw zyskał przewagę nad konnicą turecką, ale piechoty już nie zdołał, a wówczas konne oddziały Serbów (pozyskanych już przez sułtana) dopełniły klęski chrześcijan. W panice każdy ratował się na własną rękę, a Ścibor ze Ściborzyc uratował króla węgierskiego Zygmunta od niechybnej śmierci, bo muzułmanie mordowali wrogów bez opamiętania. Zginęło ponad 8 tys. chrześcijan, a Zygmunt wracał z wyprawy prawie samotnie, bo jego wojsko ewakuowało się w rozproszeniu. Chrześcijaństwo na Bałkanach przegrało, Zygmunt przegrał, a dla Ścibora wyprawa stała się szczytem kariery, bo teraz król węgierski obdarowywał go kolejnymi tytułami i nadaniami ziemskimi.


ZBROJNE RAMIĘ KRÓLA

Zygmunt Luksemburski powołał do życia sławny do dziś Sárkány Társaság (pol. Zakon Smoka), do którego mogło należeć równocześnie tylko 24 najwybitniejszych chrześcijan, którzy deklarowali obronę Europy przed islamem. Czcibor był jednym z pierwszych mianowanych, a kolejnymi byli np. Władysław Jagiełło, wielki książę Witold, król angielski Henryk V i inni.  

Wierny Ścibor musiał czuć się wdzięczny królowi Węgier i służył mu tym gorliwiej. W 1397 roku został ispánem Pozsony (żupanem obecnej Bratysławy), a wkrótce potem erdélyi vajda (wojewodą siedmiogrodzkim). Nie tylko stał się jednym z najbogatszych i najpotężniejszych magnatów średniowiecznej Europy, lecz także obdarowywani byli też jego krewni. On sam posiadał 31 kluczowych zamków i ponad 200 dochodowych wsi. Nie dziwota, że pełnił wobec Węgrów, którzy na ogół nie lubili Zygmunta tak jak Polacy, funkcję królewskiego bata. W początkach XV wieku rozbił buntujących się przeciw Luksemburczykowi ziemian. Rozprawił się też skutecznie z rumuńskim Wladem Uzurpatorem.  

Czuł silne związki z rodzinną Małopolską i jej stolicą Krakowem, więc postanowił ufundować przy modnym wówczas kościele św. Katarzyny zakonu augustianów w Kazimierzu (mieście sąsiadującym z Krakowem) kaplicę św. Małgorzaty – mauzoleum swojej rodziny. W tym celu odwiedzał podwawelski gród kilkakrotnie w latach 1402–1405. Po raz pierwszy zrobił to po drodze na negocjacje z wielkim mistrzem Zakonu Najśw. Maryi Panny (krzyżackim) w sprawie odsprzedania im przez Zygmunta Nowej Marchii. Osiągnął astronomiczną sumę (między 63 a 200 tys. złotych dukatów), szantażując, że może sprzedać ją także Polsce. Tymczasem jego senior Zygmunt został cesarzem, więc i Ścibor awansował w europejskiej hierarchii. Po 1410 roku często żartowano, że to Ścibor przez ową transakcję tak osłabił Zakon, że ten poniósł klęskę w bitwie grunwaldzkiej. Ale to właśnie on miał satysfakcję w przeddzień tej bitwy wręczył wypowiedzenie wojny przez Zygmunta Luksemburskiego nielubianemu przez siebie Jagielle. Za tę czynność zainkasował dla króla Zygmunta kolejną wielką sumę (40 tys. złotych dukatów) od krzyżaków. Zygmunt, jako sojusznik krzyżaków, powierzył mu dwuznacznie moralną misję zaatakowania Polski. Ścibor nie lubił Jagiełły i był przez niego odsunięty od zaszczytów, ale atakowanie własnej ojczyzny było dla niego problemem. Wybrnął z tego kompromisowo, bo najechał Polskę węgierskim szlakiem i spalił Stary Sącz, ale nie zaszkodził w żaden sposób wojsku Jagiełły, które mogło kontynuować wojnę przeciw Zakonowi. Po zawarciu pokoju w licznych spotkaniach z Zawiszą Czarnym – który odwiedzał Ścibora w jego zamkach – negocjował pożyczkę dużych sum od Jagiełły, za co Zygmunt zastawił Spisz. Ich relacje uległy znacznej poprawie.

W 1414 roku Ścibor posłował od Zygmunta na sobór w Konstancji, gdzie został odnotowany jako „ein Stieber von Polen”, ale wkrótce po rozpoczęciu obrad zmarł. Pochowany został w królewskiej kaplicy w Székesfehérvár jako monarcha, który władał Górnymi Węgrami, a ustępował tylko władzy cesarza. Pozostał w pamięci poddanych jako człowiek z pozoru dobroduszny, ale w decyzjach bezwzględny.