Back to top
Publikacja: 02.03.2021
Minister Katalin Novák w Klubie F: chcemy, aby młodym ludziom było łatwiej zakładać rodziny
Polityka

– Pieniądze nie mogą być przeszkodą dla ludzi, którzy chcą powiększać swoje rodziny – przekonywała Katalin Novák. Węgierska minister do spraw rodziny w rozmowie w ramach Klubu F stwierdziła, że mimo trudnej – także dla budżetu państwa – sytuacji gabinet premiera Orbána podjął decyzję, by nie szukać oszczędności na polityce prorodzinnej, ale wręcz ją rozszerzyć. 



– Populacja Europy rośnie obecnie tylko z jednego powodu, którym jest imigracja. My, Węgrzy, postanowiliśmy, i w tej kwestii zgadzamy się także z Polakami, choć w zasadzie wszystkie kraje wyszehradzkie wykazują podobny sposób myślenia w tym względzie, że nie chcemy za pomocą imigracji łatać dziury wywołanej spadkiem liczby ludności. Chcemy, aby młodym ludziom było łatwiej zakładać rodziny – mówiła Katalin Novák.

Jak to zrobić w warunkach – jak określił je w rozmowie z węgierską polityk Antoni Trzmiel – gdy „wzorce kulturowe pchają nas w drugą stronę: dzieci generują CO₂, jak to mówią nawet prominenci”? W warunkach, w których – jak z kolei zdefiniowała je Katalin Novák – młodzi ludzie poddawani są wielu wpływom prowadzącym do maksymalizowania indywidualistycznych poglądów i wartości, co ma negatywny wpływ na decyzje dotyczące posiadania dzieci?

Węgierski sposób

Od czterech dekad liczba ludności na Węgrzech systematycznie spada. W 1981 r. kraj ten liczył 10,7 mln obywateli, dziś jest to ok. 9,8 mln. Od lat spadał też współczynnik dzietności, osiągając najniższy pułap w roku 2011, kiedy to podjęto konkretne działania zmierzające do odwrócenia tego trendu. Jak się okazało po latach – zadziałano skutecznie, bo w ostatniej dekadzie to właśnie na Węgrzech współczynnik dzietności wzrósł najwyraźniej w porównaniu z innymi państwami europejskimi (o jedną czwartą do poziomu 1,55). Wyraźnie wzrosła też liczba zawieranych małżeństw – o 90 proc. w porównaniu z rokiem 2010.

– Wszystkie dane demograficzne z ostatniej dekady wskazują zmianę w dobrym kierunku. Jest to również związane z faktem, że prowadzimy taką politykę, która zapewnia większą niż kiedykolwiek pomoc młodym ludziom przygotowującym się do założenia rodziny oraz wszystkim rodzinom, które już wychowują dzieci. Wielkość kwot ujmowanych w budżecie z przeznaczeniem na wspieranie rodzin podnieśliśmy o 2,5 raza. Dziesięć lat temu była to kwota w wysokości 960 mld forintów, a teraz na świadczenia rodzinne wydajemy 2 biliony 600 miliardów forintów [miliard forintów to ok. 12 mln zł – przyp. red.] – wyjaśnia Katalin Novák.

W co inwestowane są te środki? Węgierski system opiera się na dwóch filarach. Po pierwsze, rząd wspiera ludzi w różnych sytuacjach życiowych – zarówno tych, którzy już mają dzieci, jak i tych, którzy dopiero chcą zakładać rodzinę. Pomoc ta jest wieloobszarowa, dotyczy różnych dziedzin życia – od zapewnienia dzieciom podręczników, posiłków w szkołach, opieki żłobkowej czy zorganizowania letniego wypoczynku do umorzenia kredytów czy udzielenia wsparcia przy zakupie samochodu.

Drugim filarem jest powiązanie zasiłków rodzinnych z pracą. – Traktujemy pracę jako warunek wstępny, zatem najpierw nie dajemy zasiłku, tylko zapewniamy pracę. Czynimy tak dlatego, że chcemy, aby ludzie żyli dla swoich dzieci, a nie ze swoich dzieci, z pieniędzy, które na nie dostają – tłumaczy Katalin Novák. Dodając, że wcześniejszy system, który był oparty wyłącznie na zasiłkach i nie motywował ludzi do podejmowania pracy nie działał dobrze. Pewne odstępstwa od powiązania udzielenia wsparcia z zatrudnieniem wprowadzono w dobie pandemii, bo tak jak w każdym kraju część osób nie ze swojej winy straciła zatrudnienie.

Wsparcie mogą też otrzymać pary, które dopiero planują pierwsze potomstwo. Małżeństwa, w których kobieta nie ukończyła jeszcze 41 la, mogą zaciągnąć nieoprocentowaną pożyczkę w wysokości do 10 mln forintów (blisko 125 tys. zł), które mogą dowolnie spożytkować. Zaczynają spłacać kredyt, ale gdy kobieta zajdzie w ciążę, to od trzeciego miesiąca ciąży spłata kredytu zostaje zawieszona na trzy lata. Podobne moratorium można uzyskać, gdy małżeństwo spodziewać się będzie drugiego dziecka, a dodatkowo całkowite umorzone zostaje 30 proc. kredytu. W trzecim miesiącu trzeciej ciąży umarza się całą kwotę.

Węgrzy na „tak”, Bruksela na „nie”

Chociaż na Węgrzech taka polityka prorodzinna cieszy się poparciem, to Katalin Novák podkreśla, że nie brakuje także głosów krytyki. – Większość Węgrów zgadza się z tym, że warto wydać tak duże kwoty na świadczenia rodzinne, co jest dobrą wiadomością i mamy nadzieję, że taki stan poparcia utrzyma się jeszcze przez długi czas. Oczywiście doświadczamy także wielu ataków na węgierską politykę rodzinną, szczególnie z zagranicy. Mają one na celu wykreowanie obrazu Węgier, w którym sposób wspierania rodzin miałby dyktować jakiś konkretny styl życia, co nie jest zgodne z prawdą. My nie mówimy nikomu, żeby wziął ślub, nie nakazujemy, żeby miał dziecko, a jeśli tak, to kiedy i ile. Po prostu stwarzamy możliwości. Sądzę, że jest to nasze podstawowe zadanie – mówi węgierska minister ds. rodziny. – Chcemy, aby młodym ludziom było łatwiej zakładać rodziny. Tego typu działanie nie jest dobrze odbierane w Brukseli, dlatego na przykład nie ma możliwości uzyskania dotacji z funduszy unijnych dla inicjatyw mających na celu wzmacnianie pozycji rodziny. Według Brukseli to jest nieuzasadnione. Moim zdaniem ich sposób myślenia jest błędny – dodaje.

Zapowiada, że rząd Viktora Orbána nie zamierza zrezygnować z prorodzinnego kierunku swojej polityki, także w trakcie trudnej sytuacji podczas pandemii. Mimo trudnej także dla budżetu państwa sytuacji gabinet premiera Orbána podjął decyzję, by nie szukać oszczędności na polityce prorodzinnej, ale wręcz ją rozszerzyć. I tak Węgrzy zyskali możliwość zawieszenia spłaty swoich bankowych kredytów na rok i kwartał, wprowadzono wspomniane już poluzowanie wymogu posiadania zatrudnienia dla osób ubiegających się o świadczenia czy uproszczono niektóre procedury.

(wuj)