Back to top
Publikacja: 28.02.2020
Kosmos polski i węgierski
Ekonomia


W badaniach kosmosu i nowych technologiach (w tym również technologiach użytkowych) Polacy i Węgrzy nabierają coraz większego znaczenia. Oba kraje wystrzeliły w przestrzeń kosmiczną swoje satelity – zbudowane przez studentów uczelni technicznych. I choć wciąż – i nad Wisłą, i nad Balatonem – osiągnięcia naukowe obu krajów traktowane są przez media i biznes cokolwiek po macoszemu, wkład obu krajów wniesiony w ogólny rozwój ludzkości jest trudny do przecenienia.

Kosmos jest polem, o które należy walczyć już dzisiaj, bo choć wydobywanie i dostarczania na Ziemię zasobów naturalnych z innych planet, czy pasa planetoid wydaje się jeszcze poza zasięgiem dostępnych technologii, sięgnięcie po te zasoby to kwestia najwyżej dekady. Wśród korzystających z bogactw bliskiego kosmosu mogą znaleźć się Polska i Węgry, które od kilku coraz bardziej zauważalnie zaczynają rozpychać się w Układzie Słonecznym łokciami. Choć wciąż są to inwestycje pochłaniające niemałe pieniądze.

Polacy i Węgrzy w kosmosie

W latach 80. Polska i Węgry miały tylko jedną szansę na aktywny udział w badaniach kosmosu – w ramach grupy państw satelickich Związku Radzieckiego brały udział w jednym z najważniejszych w historii ludzkości programów badań kosmicznych „Interkosmos”. To dzięki niemu polski pilot Mirosław Hermaszewski poleciał w 1978 roku w kosmos, razem z rosyjskim kosmonautą.

Węgrzy mieli więcej szczęścia, bo choć w kosmos wysłali swojego pilota Bertalana Farkasa dwa lata po Polakach, zdobywali przestrzeń dwukrotnie, przy czym za drugim razem w kosmos poleciał pochodzący z Węgier piąty w historii ludzkości kosmiczny turysta Charles Simonyi. Warto pamiętać, że ten kosmonauta w przestrzeni orbitalnej pojawił się dwukrotnie – za każdym razem samodzielnie płacąc za swoje loty kosmiczne.

Drugi Węgier w kosmosie, to fizyk, laureat Nagrody Kossutha i twórca pierwszego węgierskiego akceleratora cząstek elementarnych. Dzisiaj jego wiedza i umiejętności wyceniane są przez agencje ratingowe na 3,3 mld dolarów – głównie dzięki karierze w Microsofcie, gdzie był współtwórcą m. in. Worda i Excela. To właśnie jemu gigant z Redmond zawdzięcza wykorzystywanie programowania zorientowanego obiektowo (dzisiaj będącego codziennością w systemach Windows i aplikacjach Microsoftu), które Simonyi wprowadzał do spółki.

Charles Simonyi jest autorem i właścicielem 11 patentów związanych z programowaniem i nowymi technologiami oraz jednym z najbogatszych ludzi świata, podobnie jak jego przyjaciel Bill Gates, twórca Microsoftu, zaangażowanym we wspieranie rozwoju nauki filantropem.

I bezspornie nie jest ostatnim astronautą, który ma węgierskie korzenie. Trzeba bowiem pamiętać, że w ciągu pięciu lat w kosmosie pojawi się kolejny Węgier – to w ramach węgiersko-rosyjskiego projektu kosmicznego – który zamieszka na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

W ubiegłym roku umowę w tej sprawie podpisał z Rosyjską Agencją Kosmiczną Roskosmos szef węgierskiej dyplomacji Péter Szijjártó.

- Trwające projekty kosmiczne zawierające węgierską wartość dodaną technologii zostaną oficjalnie uznane za węgiersko-rosyjskie projekty badań kosmicznych – mówił wówczas Szijjártó. - Wspólnie wyznaczyliśmy cel węgiersko-rosyjskich badań kosmicznych i współpracy w dziedzinie technologii kosmicznej, aby węgierski astronauta rozpoczął pracę w Międzynarodowej Stacji Kosmicznej do 2024–2025. Węgierski przemysł kosmiczny może na razie wydawać się przynależny do kategorii science fiction, ponieważ nie rozmawiamy o tym zbyt wiele, jednak węgierskie firmy przemysłu kosmicznego i węgierskie zespoły badawcze zajmujące się badaniami kosmicznymi i technologią kosmiczną są znane na całym świecie, a ich wyniki są rozpoznawane na całym świecie.

Procedura selekcji i szkolenia kandydatów już się rozpoczęła.

Księżycowy łazik najnowszej generacji

Choć nie jest o tym głośno Węgrzy dość intensywnie pracują nad badaniami kosmosu. Mają na koncie niemałe sukcesy, przy czym należy pamiętać, że podobnie jak Polska – o czym za chwilę – zawdzięczają je głównie studentom politechnik i uczelni technicznych, którzy angażują się w pracę nad nowymi technologiami, widząc w nich szansę na zbudowanie nie tylko własnej, indywidualnej  przyszłości, ale także znaczenia ich kraju w świecie.

Oto w połowie drugiej dekady obecnego wieku węgierski łazik wykonał „panoramiczne selfie” kończąc symulację misji księżycowej Google Lunar XPRIZE na Hawajach.

Team Puli, węgierski zespół rywalizujący o Google Lunar XPRIZE, zakończył udaną symulację misji łazika księżycowego w Pacific International Space Center for Exploration Systems (PISCES) na Hawajach. Podczas testów terenowych łazik Puli przejechał 600 metrów po miękkiej, luźnej glebie podobnej do księżycowego regolitu i nadawał obrazy i wideo w wysokiej rozdzielczości od punktów początkowych i końcowych. Aby ubiegać się o Google Lunar XPRIZE, zespół musi wylądować na Księżycu zautomatyzowanym statkiem i zbadać powierzchnię Księżyca, pokonując odległość co najmniej 500 metrów, a także przesłać materiały filmowe i zdjęcia z powrotem na Ziemię miejsca lądowania, podróży i ostateczne miejsce spoczynku.

Nowy obiekt do ćwiczeń księżycowych badań, został otwarty na początku 2013 roku i znajduje się na zboczach Mauna Kea. Wulkaniczna gleba tej góry oraz okalający ją teren są powszechnie uznawane za grunty najbardziej podobne do księżycowego regolitu znalezionego na Ziemi.

Podczas ośmiu dni testów w PISCES węgierski zespół Puli zweryfikował kilka kluczowych aspektów swojej misji Google Lunar XPRIZE. Obejmowały one procesy planowania trasy łazika z miejsca lądowania przy użyciu zdjęć satelitarnych, testowanie mobilności łazika w analogicznych obszarach księżycowych o nachyleniu do 40 stopni w różnych miejscach oraz testowanie oprogramowania Mission Control, zarówno dla łazika, jak i drugiego testowego pojazdu. Kontrola misji dla symulacji znajdowała się w Budapeszcie, skąd Drużyna Puli kontrolowała faktyczną próbę swojej gotowości do powrotu ludzi na Srebrny Glob.

- Łazik Puli ma unikalną konstrukcję na łapach, zaprojektowaną specjalnie do trudnego terenu - wyjaśniał wówczas lider zespołu Puli dr Tibor Pacher z budapesztańskiej politechniki. - To nie pierwszy raz, gdy Puli został przetestowany w witrynach analogowych - wzięliśmy udział w teście polowym w Maroku na początku 2013 r. - ale obiekt PISCES oferuje najtrudniejszy i najbardziej realistyczny scenariusz, z jakim zmagał się nasz pojazd. Ukończyliśmy Maunacast z panoramicznymi zdjęciami naszych miejsc startu i mety, identyfikacją punktów i odległymi weryfikacjami. Jesteśmy zachwyceni osiągami węgierskiej maszyny.

Dr Pacher wyjaśniał również, że widział ogromne możliwości w węgierskim projekcie Google Lunar XPRIZE „ze względu na silne tradycje Węgier w inżynierii i nauce”. Co więcej, dzięki kontaktom węgierskich studentów z młodymi naukowcami z innych stron świata, udział Budapesztu w rzeczywistej europejskiej misji księżycowej wydaje się coraz bardziej realny.

Kosmos także biało-czerwony

Również polska obecność w kosmosie jest dzisiaj znacznie bardziej zauważalna i rozpoznawalna, niż nagłaśniany w latach 80. XX wieku w krajach Bloku Wschodniego radziecki lot z polskim kosmonautą Mirosławem Hermaszewskim. Od lat Polacy biorą udział w najważniejszych misjach badawczych. W kosmosie Polska ma już cztery własne satelity zbudowane, podobnie jak węgierski MaSat1 przez młodych naukowców i studentów Politechniki Budapesztańskiej.

Badania kosmosu wciąż przez politykę i biznes traktowane są jeszcze z przymrużeniem oka (ze względu na lekki posmak fantastyki naukowej – jak wyjaśniają politycy). Dla nich zresztą główną wartością jest oczywisty prestiż Polski na arenie międzynarodowej i argument w kampanii wyborczej, że oto w mijającej kadencji Polakom udało się zdobyć jeszcze jeden do niedawna wydawałoby się nieosiągalny szczyt. Biznes, jeżeli w sposób oczywisty nie jest związany z branżą kosmiczną, podchodzi do eksploracji kosmosu wyłącznie jak do obszaru zajętego jedynie przez naukę. Czy słusznie?

Jak na razie najbardziej dochodowym biznesem związanym z przestrzenią kosmiczną są turystyczne loty w kosmos. Należąca do Richarda Bransona spółka Virgin Galactic zrobiła próbę generalną pierwszego cywilnego pasażerskiego wahadłowca po raz ostatni wystrzeliwując go na podorbitalną wysokość 82 km bez pasażerów, z czasem decydują się na rakiety, których człony będą lądować na specjalnych platformach w celu ponownego wykorzystania.

Odkąd w listopadzie 2012 roku Polska stała się dwudziestym państwem członkowskim Europejskiej Agencji Kosmicznej (Węgry przystąpiły do ESA trzy lata później) polski rząd wpłaca do budżetu Agencji składkę o wartości około 30 milionów euro rocznie. Bezspornie jednak polskich firmom i ośrodkom badawczym otworzyło to drogę do szybszego rozwoju technologii kosmicznych i technik satelitarnych poprzez możliwość pełnoprawnego uczestnictwa w większości programów Agencji i głębszą współpracę z amerykańską NASA.

Obecnie działa nad Wisłą kilkanaście komercyjnych spółek zajmujących się wyłącznie branżą kosmiczną i żyjących z intratnych, choć niełatwych kontraktów z NASA, czy Europejską Agencją Kosmiczną. Przykładem takiej współpracy jest głośny niedawno Kret firmy Astronika – instrument, który z amerykańską sondą InSight dotarł na Marsa i wbija się głęboko w marsjański grunt badając skład i strukturę gruntu Czerwonej Planety. Kret, jest urządzeniem zaprojektowanym i skonstruowanym przez Astronikę we współpracy z licznymi polskimi placówkami badawczymi, którego zadaniem będzie wkopanie się na głębokość około pięciu metrów i zbadanie temperatury planety, aby dowiedzieć się, jak gorące jest jej wnętrze. Urządzenie RISE na podstawie anomalii w obrotach Marsa pozwoli zaś naukowcom ustalić, jak bardzo płynna jest jego centralna część. Połączenie tych informacji umożliwi zupełnie nowe spojrzenie na strukturę planet skalistych w Układzie Słonecznym. Kret nie jest jedynym polskim akcentem w tej misji, gdyż Jerzy Gregorczuk z Astroniki pełni funkcję „co-investigator” misji NASA. Już wcześniej zdobył doświadczenie, projektując penetrator MUPUS dla misji Rosetta – pierwszej sondy wysłanej w kierunku komety.

Polacy lądują wszędzie

MUPUS (MUlti PUrpose Sensor for surface and subsurface science) jest zaawansowanym mechanicznie manipulatorem, wyposażonym w penetrator, którego zadaniem było wbicie się w powierzchnię komety 67P/Czuriumow-Gierasimienko. Penetrator zawierał szereg detektorów, które po lądowaniu na komecie w 2014 r. pozwoliły na na zbadanie własności fizycznych i składu jądra komety.

W Polsce opracowano oraz zbudowano także czujnik do pomiaru temperatury i przewodnictwa cieplnego Sensor THP jednej z najważniejszych misji naukowych w historii, czyli Cassini-Huygens. Czujnik został zamontowany na pokładzie lądownika Huygens, który w styczniu 2005 r. wylądował na powierzchni Tytana, księżyca Saturna, najdalszego ciała w Układzie Słonecznym, na którym wylądował jakikolwiek statek zbudowany przez ludzi. Pomiary wykonane przez czujnik pozwoliły na poznanie właściwości powierzchni tego księżyca.

Polscy inżynierowie opracowali system zasilania oraz skaner służący do wyznaczania kierunku pomiaru dla Planetarnego Spektrometru Fourierowskiego (PFS), którego zadaniem była analiza widma promieniowania odbitego i emitowanego przez powierzchnię i atmosferę Marsa w misji Mars Express. Polacy byli na Marsie już wcześniej. Słynny łazik Curiosity, badający od 2012 roku powierzchnię Marsa, wyposażony jest w przestrajalny spektrometr laserowy, w skład którego wchodzą zaprojektowane i wyprodukowane przez polską firmę VIGO System niechłodzone detektory podczerwieni MCT. Zadaniem spektrometru jest zbieranie informacji o środowisku panującym na powierzchni Marsa. Badania wszystkich misji z udziałem Polaków mają być podstawą do pierwszego załogowego lotu na tę planetę.

W Centrum Badań Kosmicznych PAN w Warszawie powstały zaś kluczowe elementy lokalnego oscylatora dla heterodynowego spektrometru dalekiej podczerwieni (HIFI) wystrzelonego w 2009 r. teleskopu kosmicznego Herschel Space Observatory. Urządzenie służy m.in. do wyjaśniania powstawiania galaktyk i formowania się gwiazd oraz badaniu obłoków gazowo-pyłowych i materii komet.

Czy sztuczny mózg odpowie po węgiersku?

Dotychczas traktowane jako kraje gorszej kategorii państwa Grupy Wyszehradzkiej mają coraz większe znaczenie w badaniach nad kolejnym obszarem fundamentalnym dla rozwoju cywilizacji.

Oto węgierscy naukowcy z Centrum Badań Fizyki Wigner w ramach szczegółowych badań nad sztuczną inteligencją, wykorzystują modele matematyczne, aby lepiej zrozumieć procesy myślowe stojące za zjawiskami z życia, takimi jak sposób, w jaki organizmy biologiczne interpretują otaczający je świat.

Zespół przygląda się konkretnym różnicom w sposobie interpretacji informacji przez sztuczne i naturalne układy na podstawie porównania niemieckich danych z eksperymentów na małpach z mechanizmami stosowanymi przez systemy AI.

- Naszym celem jest zidentyfikowanie podstawowej matematyki układów biologicznych – wyjaśniał w niedawnym wywiadzie dla telewizji M1 Gergő Orbán, pracownik naukowy Wigner Center. - Znalezienie podobieństw i różnic między algorytmami matematycznymi stosowanymi przez żywe organizmy a sztucznymi sieciami neuronowymi powinno doprowadzić do lepszego zrozumienia działania naszego mózgu. Działanie sieci neuronowych może pomóc przewidzieć, w jaki sposób nasz mózg będzie przetwarzał nieoczekiwane informacje. Naturalne systemy otaczają je swoimi wewnętrznymi modelami świata, co pozwala im mieć pojęcie niepewności, na którą nie są jeszcze zdolne sztuczne systemy. Nasze badania powinny ostatecznie sprzyjać tworzeniu lepszych systemów AI.

Współpraca międzyuczelniana

Od lat studenci wyższych uczelni technicznych i najważniejszych uniwersytetów obu krajów  coraz mocniej współpracują w zakresie badań kosmosu i rozwoju nowych technologii. To nie tylko prosta wymiana studentów w ramach międzynarodowych programów, czy dwustronnych umów o współpracy, ale także uczestnictwo w konferencjach i sympozjach naukowych organizowanych przez placówki partnerskie, zapraszanie współpracujących naukowców z obu krajów na konferencje i sympozja organizowane przez jednostki polskich i węgierskich uniwersytetów i wyższych uczelni technicznych, staże doktoranckie i prowadzone wspólnie prace badawcze. W przypadku tych ostatnich ich efekty z pewnością podniosą znaczenie Polski i Węgier nie tylko w świecie nauki, ale również w obszarach gospodarczych, poprzez wprowadzanie innowacji i coraz silniejsze konkurowanie z potęgami na naukowo-gospodarczej mapie świata wciąż opanowanej przez USA, Chiny, Rosję, Niemcy, Francję i Wielką Brytanię.

Paweł Pietkun

 

Dziennikarz, pracował między innymi dla radia WNET, Tygodnika Solidarność, Gazeta Obywatelska. Autor książek "Ze sztambucha emigranta" i "Tu Radio Solidarność. Historia podziemnego Radia Solidarność" 

 

 

Bert Vis, Colin Burgess: "Interkosmos: The Eastern Bloc's Early Space Program"

https://spacewatch.global/2019/12/govt-would-spend-10-billion-huf-on-hungarian-space-project/

https://hungarytoday.hu/selection-of-hungarian-astronaut-to-begin-for-2024-hungary-russia-space-project/

https://sservi.nasa.gov/articles/glxp-team-puli-visits-hawaii-to-test-rover/

https://www.astrobotic.com/2016/9/16/team-puli-space-is-the-third-google-lunar-xprize-team-to-reserve-a-ride-to-the-moon-with-astrobotic

pulispace.com/news/puli-reserves-ride-to-the-moon/

https://rmx.news/article/article/hungarian-scientists-new-approach-ai-research