Back to top
Publikacja: 09.06.2020
Rozmowa z Anną Marią Siarkowską
Polityka


Rozmowa z Anną Marią Siarkowską – klub poselski Prawi i Sprawiedliwość

 

Dzisiaj dla portalu Instytutu im. Wacława Felczaka rozmawiamy z poseł Anną Marią Siarkowską. Ostatnio zrobiło się głośno i w Polsce, i w naszej części Europy o tak zwanej Konwencji Stambulskiej, chociaż jej pełna nazwa brzmi „Konwencja o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej”. Bardzo szlachetna nazwa. Można zapytać: dlaczego ktokolwiek ma cos przeciwko takiej konwencji? Przecież przemoc jest czymś strasznym, a przemoc wobec kobiet czymś niewyobrażalnie strasznym. Skąd wobec tego głosy sprzeciwu?

Cały sprzeciw wynika z tego, że konwencja oparta jest na całkowicie nieprawdziwej wizji świata, która jest wizją neomarksistowską i która zakłada (tak jak wcześniej mówiliśmy w marksizmie o permanentnej, ciągłej walce klas) swoistą walkę płci, walkę pomiędzy mężczyznami i kobietami, walkę, która wynika zdaniem ideologów z uwarunkowań kulturowych i prawnych, które to uwarunkowania należy zmieniać. Czyli odchodzi się od naturalnej koncepcji człowieka, zakładającej, że mamy dwie płcie oraz że płeć jest kwestią biologiczną. To, że kobieta jest kobietą i matką, a mężczyzna jest mężczyzną i ojcem jest czymś naturalnym i w sposób naturalny również z tych różnic biologicznych wypływają pewne uwarunkowania społeczne. Ten porządek naturalny jest odrzucony, uważa się, że płeć jest wyłącznie kwestią kulturową, a przemoc wobec kobiet, której przecież nikt nie kwestionuje, jest uwarunkowana w kulturze i tradycji. Zdaniem tych, którzy tę konwencję zainicjowali i którzy ją dzisiaj akceptują i wprowadzają w życie, wdrażać należy takie rozwiązania prawne w sferze kulturowej, które będą tę przyczynę przemocy likwidować. A przyczyną przemocy według nich są stereotypowe role kobiet i mężczyzn, które należy zmieniać. To jest nieprawdziwa wizja świata!

Pani Poseł, czy to, o czym Pani mówi, jest wprost napisane, „wielkimi literami” w tej konwencji? Na tyle, na ile można się zorientować, czytając ten dokument, kwestie te ujęte są w dość subtelny sposób. Dużo mówi się o rzeczach, które są oczywiste, bo przemoc jest czymś złym, przemoc wobec kobiet jest faktem i należało by się jej przeciwstawić. Natomiast te sprawy ideologiczne są wplecione między wierszami w treść dokumentu.

Tak naprawdę treść konwencji zaczyna się neomarksistowską wizją świata, skrajnie zideologizowaną i to ona uwarunkowuje rozumienie dalszych zapisów tego dokumentu. Jeśli przyjrzymy się zapisom konwencji dotyczącym konkretnej przemocy wobec kobiet czy ogólnie wobec ludzi, to one nie budzą naszego wewnętrznego sprzeciwu, ale jeśli będą one rozumiane w tym duchu, w tej wizji świata, która jest wizją kompletnie nieprawdziwą, dojdzie do tego, że one będą zupełnie inaczej rozumiane i będą miały zupełnie inny skutek. Wejdźmy w tę logikę neomarksistów i przyjmijmy, że źródłem przemocy wobec kobiet jest to, że mają one pewne bariery w dostępie do niektórych funkcji, na przykład sprawowania posługi kapłańskiej. W religii katolickiej jest tak, że kapłanami mogą zostać wyłącznie mężczyźni. W ramach rozumienia, które nam proponują ideolodzy marksistowscy, jest to konkretna bariera dla kobiet i nie może być dla tej bariery usprawiedliwieniem w tym wypadku religia i jej zasady. Będzie się zatem dążyło do tego, by te zasady religijne zmienić, żeby one nie mogły obowiązywać w państwie. Tak samo będzie to dotyczyło wszystkich innych sfer życia społecznego, politycznego, kulturalnego. Dlatego ta konwencja jest bardzo niebezpieczna, właśnie przez tę fałszywą wizję świata, która jej przyświeca i która stanowi jej fundament.

Konwencja została przez Polskę, konkretnie przez prezydenta Bronisława Komorowskiego, ratyfikowana. Coraz częściej podnoszą się głosy w naszym kraju, żeby ją wypowiedzieć, ponieważ jest ona dla Polski niekorzystna. Jak Pani widzi perspektywę takiej zmiany, bo musielibyśmy jako państwo odwrócić pewien bieg prawny.

Konwencję Stambulską należy zdecydowanie wypowiedzieć. To jest nie tylko moje stanowisko, ale także znacznej części Zjednoczonej Prawicy. Natomiast faktem jest, że po ośmiu latach rządów Platformy Obywatelskiej, Polska i polskie prawo było swoistą „stajnią Augiasza” i trudno było w przeciągu czterech lat wszystko posprzątać. Jak widać, sporo do sprzątania jeszcze zostało i Zjednoczona Prawica otworzyła wiele frontów działania, również na forum międzynarodowym. Do tej pory ta konwencja nie została wypowiedziana, natomiast proszę wszystkich obywateli, aby przypominali politykom, że jest to bardzo ważne i należy to uczynić.

Jeżeli obserwujemy to, co dzieje się z konwencją w Europie, to dostrzegamy ciekawą zależność. W krajach „starej Unii” i generalnie w Europie Zachodniej została ona przyjęta dość sprawnie i praktycznie nie jest przez żadne realne siły polityczne kwestionowana. W Europie Środkowej wygląda to inaczej. I Węgry, i Słowacja, i Litwa podnoszą głosy przeciwko, jak również w Polsce mamy też realną perspektywę wypowiedzenia tej konwencji. O czym to świadczy Pani zdaniem?

Myślę, że ludzie w Europie Środkowej i Wschodniej nie mają takiej przesłoniętej wizji świata tą ideologią marksistowską, która na Zachodzie była im sączona i przedostawała się do umysłów obywateli znacznie dłużej. Trudniej nam zaakceptować neomarksistowską ideologię, która stoi w sprzeczności ze zdrowym rozsądkiem. Szczerze mówiąc, jak starałam się opowiedzieć o tym, co tkwi u założeń Konwencji Stambulskiej, to bardzo trudno to opisać z racji tego, że zawiera ona takie zapisy i taki sposób myślenia, który jest sprzeczny z naturą. Jeśli czegoś nie obserwujemy w naturze, to trudno nam to zrozumieć, musimy wręcz wchodzić w mentalność ideologów marksistowskich, by spojrzeć na świat ich oczami. To sprawia, że zwykli obywatele w państwach Europy Środkowo-Wschodniej patrzą na świat w sposób czysty, jeszcze nie zmanipulowany i są w stanie również wywierać presję na swoich polityków, ażeby takich rozwiązań nie przyjmować. Te rozwiązania bowiem będą miały dalekosiężny wpływ nie tylko na prawo, ale również na stosowanie tego prawa w różnych obszarach. Mówię tutaj o kulturze, religii i o całym życiu społeczno-politycznym.

W takim razie spróbujmy nieco wybiec myślą w przyszłość. Załóżmy, że Polska tę konwencję wypowie, że w krajach Europy Środkowej będzie się od niej odchodzić, ale możemy spytać – co w zamian? Przecież to, od czego rozpoczęliśmy rozmowę, czyli przemoc wobec kobiet jest faktem. W takim razie zwolennicy Konwencji Stambulskiej odpowiedzą – rozpęta się tutaj piekło.

W Polsce istnieją konkretne regulacje, które bronią wszystkich ofiar przemocy, w tym przemocy domowej, nie tylko kobiet, ale i mężczyzn. Wydaje mi się, że nie jest dobrze, jeżeli tę przemoc  dzielimy w kontekście płci. Co więcej, dzisiaj również przyjmujemy różne rozwiązania, które tę ochronę wzmacniają. Podczas jednego z ostatnich posiedzeń sejmu również zostały takie rozwiązania przyjęte, myślę tutaj o zapisach, które pozwalają na to, ażeby w przypadku wystąpienia przemocy domowej to sprawca musiał opuszczać mieszkanie, a nie ofiara, którą najczęściej zresztą jest kobieta wraz z dziećmi. Tego rodzaju rozwiązania będzie można przyjmować w dalszej kolejności, jeśli coś uznamy za niesłuszne czy niezbyt doprecyzowane czy wymagające większej ochrony prawnej. Natomiast polskie prawo te tematy, które są podnoszone w Konwencji Stambulskiej już zawiera i przewiduje konkretne sankcje karne. Wydaje mi się, że prawo polskie jest na wysokim poziomie pod tym względem, nie mamy się czego wstydzić, wiele państw, nie tylko europejskich, może się od nas uczyć.

Ufam, że Pani Poseł, będąc kobietą i matką, nie ma żadnych powodów, by obawiać się, że wypowiedzenie Konwencji Stambulskiej jakoś radykalnie obniży status kobiet w Polsce?

Absolutnie nie, wręcz przeciwnie, uważam, że zapisy Konwencji Stambulskiej są bardzo szkodliwe, ingerują w życie rodzinne i prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami czy też wyznawaną wiarą. Niestety, realizacja zapisów Konwencji Stambulskiej będzie oznaczała nierespektowanie tych praw obywatelskich, które mamy zapisane chociażby w Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej.

Bardzo dziękuję za wypowiedź dla czytelników portalu Instytutu im. Wacława Felczaka.  

 

 

(art. 48 konstytucji Rzeczpospolitej:

  1.  Rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania.
  2. Ograniczenie lub pozbawienie praw rodzicielskich może nastąpić tylko w przypadkach określonych w ustawie i tylko na podstawie prawomocnego orzeczenia sądu.

CO TO ZNACZY?

Wychowanie oznacza zaszczepianie i umacnianie w dzieciach określonego światopoglądu, przekonań, systemu wartości, zasad obyczajowych, moralnych i etycznych poprzez świadome działania rodziców. Rodzice mają tu swobodę postępowania i wolność od wszelkich postronnych ingerencji. Dopiero gdyby przekazywanie pewnych treści należało zakwalifikować jako demoralizację, mogą wkroczyć organy państwa celem ochrony dziecka.

Prawo do wychowywania zgodnie z własnymi przekonaniami, podobnie jak i inne prawa rodzicielskie mogą być ograniczane, a nawet odebrane rodzicom w sytuacjach określonych w ustawie. )

Zapraszamy do obejrzenia całego wywiadu :