Back to top
Publikacja: 08.04.2020
Przegląd tygodników znad Wisły Zofii Magdziak
Polityka


Rząd pracuje nad kolejnym pakietem ustaw z pomocą dla przedsiębiorców, którzy tracą z powodu epidemii koronawirusa. W Sejmie trwa też dyskusja o zbliżających się wyborach prezydenckich, a w cieniu zmagań z epidemią, Polacy przygotowują się do świąt Wielkanocnych.

 

„Sieci”: Wielkanoc w czasie epidemii

Właśnie o świętach Zmartwychwstania Pańskiego, które w tym roku wyglądają zupełnie inaczej niż zwykle, pisze na łamach tygodnika "Sieci" Grzegorz Górny. "Główne przesłanie Świąt Wielkanocnych mówi, że nie ma innej drogi do zbawienia jak tylko przez krzyż. Wielu chrześcijan nawet podczas pandemii nie pamięta o tym, a duchowni o tym nie przypominają" – podkreśla dziennikarz. „Kościół przeżywa dziś wyjątkowy czas w swojej historii. Po raz pierwszy od 1700 lat, a więc od wyjścia z katakumb, chrześcijanie nie mogą uczestniczyć publicznie we mszy św. Nie mogą też wziąć udziału w celebrowaniu swego najważniejszego święta, czyli Wielkanocy. Przy czym jest to sytuacja, która dotyczy nie tylko jednego kraju czy kontynentu, lecz całego świata. Jeśli Pan Bóg przemawia przez wydarzenia, to trudno o bardziej wymowne” – pisze dalej Górny i analizuje, jakie znaczenie ma ten brak możliwości uczestniczenia w mszy świętej. „Mamy bowiem do czynienia z sytuacją paradoksalną. Niegdyś chrześcijanie oddawali życie, by móc przystąpić do Eucharystii, dziś natomiast sami biskupi zamykają drzwi świątyń przed wiernymi. W niektórych krajach dochodzi nawet do sytuacji, gdy księża za odprawienie mszy dla garstki wiernych są nie tylko aresztowani przez policję, lecz i ganieni przez własnych biskupów. Nie chodzi tu o oskarżanie hierarchów, lecz o odpowiedź na pytanie: dlaczego Bóg postanowił zabrać katolikom możliwość uczestniczenia w Eucharystii?” – pisze dziennikarz.

O szczególnym miejscu, w którym znalazła się Polska, pisze natomiast Marzena Nykiel. "Po kilku tygodniach walki z COVID-19 wiemy już wszystko o tym, kto się sprawdza w sytuacjach kryzysowych, kto potrafi podejmować sprawne i właściwe decyzje, kto posiada zdolność długomyślności i zapobiegliwości, a kto jest zwyczajnym ujadaczem, hejterem i szują" – podkreśla dziennikarka i podsumowuje kilka tygodni pracy obozu rządzącego w czasie kryzysu. „Wystarczy się przyjrzeć decyzjom podejmowanym przez rządy poszczególnych krajów w obliczu tego samego zagrożenia, by stwierdzić, że państwo polskie zadziało wyjątkowo sprawnie. Decyzje podejmowane są błyskawicznie, rząd dysponuje na każdym etapie pełnym pakietem informacji, prezydent w każdej chwili jest w miejscu, w którym powinien się znaleźć, a niestrudzony minister zdrowia Łukasz Szumowski z troską o bezpieczeństwo zdrowotne Polaków pracuje ponad siły. Prezydent Andrzej Duda podjął liczne działania, które mają zabezpieczyć Polaków podczas tąpnięcia ekonomicznego, jakie nas czeka. Wystąpił do banków z prośbą o odroczenie płatności rat kredytowych, wspólnie z rządem pracował nad nadzwyczajnymi regulacjami – programem tarczy antykryzysowej z budżetem w wysokości 212 mld zł – które ułatwią milionom rodzin i tysiącom przedsiębiorstw przejście przez potężny kryzys, który nad nami wisi” – tłumaczy Nykiel i dodaje: „Obserwujemy też niebywałe zjawisko, którego istnienie jeszcze niedawno trudno było sobie wyobrazić. Ludzie ze szczerością i oddaniem odbudowują wspólnotę. (...) Ale jest jeszcze trzecie oblicze tego pandemicznego obrazu. Kontrast pomiędzy postawą obywateli a postawą dużej części opozycji poraża”.
 

Również na łamach "Sieci" Marek Pyza i Marcin Wikło piszą o 10. rocznicy katastrofy smoleńskiej.

„Są w życiu narodów wydarzenia takiej skali, że pamięć ludzka notuje je w sposób zadziwiający. Bez względu na upływ czasu każdy Polak pamięta, co robił i gdzie był, gdy dotarła do niego informacja np. o odejściu Jana Pawła II do domu Ojca. Z katastrofą smoleńską jest tak samo. 10 kwietnia 2010 r. pozostawił w naszej pamięci tyle symptomatycznych obrazów, że trudno wybrać ten jeden najważniejszy. Pierwsze doniesienia mówiły o >>jakichś kłopotach przy lądowaniu<<. Potem o >>kilku ofiarach<<, aż wreszcie na ekranach telewizorów zobaczyliśmy dymiący wrak i osmoloną biało-czerwoną szachownicę. Trudno było przyjąć tę straszną prawdę” – wspominają 10 kwietnia 2010 roku dziennikarze. W katastrofie lotniczej zginęło wtedy 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński z małżonką Marią oraz ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski.

 

Polityka i nie tylko

O nowym pakiecie ustaw wspierających przedsiębiorców piszą dzienniki, które analizują, komu pomoże nowelizacja "Tarczy Antykryzysowej" przygotowana przez rząd. Pierwszy pakiet ustaw wspierających przedsiębiorców został przyjęty w ekspresowym tempie i wszedł w życie z początkiem kwietnia, a teraz rządzący rozszerzają pakiet pomocowy. „Liczący ponad 100 stron rządowy projekt nowelizacji przepisów antykryzysowych (…) przewiduje rozszerzenie zwolnienia z obowiązku zapłaty składek ZUS na firmy liczące do 50 ubezpieczonych. Ale ulgą ma zostać objętych tylko dziewięciu zatrudnionych. Czy będą to osoby z najwyższymi czy z najniższymi zarobkami, nie wiadomo. Ulga ma być częściowa i tak jak ta dla mikrofirm nie będzie zależała od tego, czy firma faktycznie ucierpiała w czasie kryzysu. (...) W noweli znalazł się m.in. nowy zasiłek dla rolników w wysokości 1300 zł dla objętych kwarantanną. Oprócz tego nowela zakłada możliwość gromadzenia przez rząd informacji o lokalizacji osób objętych kwarantanną czy zdiagnozowanych jako chore na Covid-19 z wykorzystaniem ich telefonów komórkowych” – relacjonuje Mateusz Rzemek w tekście "Tarcza 2.0. idzie jak burza" w „Rzeczpospolitej”.  Jak tymczasem donosi „Dziennik Gazeta Prawna”, w ministerstwach toczą się równocześnie zaawansowane prace nad kolejnymi rozwiązaniami, które miałyby się w sumie złożyć na trzecia już wersje tarczy antykryzysowej. „Dlaczego nie zrobiono tego za jednym zamachem? – Bo wprowadzamy zmiany w dziesiątkach ustaw, niektóre rozwiązania trzeba dopracować pod względem prawnym, do tego dochodzą kolejne kwestie, o których urzędnicy wcześniej nie pomyśleli, a partnerzy społeczni nie zgłosili – tłumaczy nasz rozmówca z rządu” – czytamy.

„Rzeczpospolita” informuje również o "łowach" na rekrutów. "Nabór do służby wojskowej ciągle trwa. Zainteresowanych nie brakuje, bo spędzając czas w domach przed komputerami, szukają pracy" – opisuje Marek Kozubal. „Wojskowe Komendy Uzupełnień spowolniły działalność, bo część urzędników pracuje zdalnie, trudno też umówić się na badania przed komisjami lekarskimi. Jednak w MON zapewniają nas, że nabór do wojska nie został wstrzymany (...) MON zakłada, że w tym roku liczba żołnierzy zawodowych zwiększy się ze 107 tys. do ok. 111,5 tys.” – tłumaczy dziennikarz.

"DGP" informuje natomiast także o problemach z dostępnością leków, które mogą w najbliższych miesiącach dotknąć Polaków. "Hindusi przestali produkować substancje czynne do leków. Najprawdopodobniej w czerwcu zabraknie w polskich aptekach wielu medykamentów" – piszą Patryk Słowik i Jakub Styczynski. „W produktach sprzedawanych w Unii Europejskiej 26 proc. substancji czynnych pochodzi z Indii. Drugim, jeszcze większym dostawca są Chiny. Ale ich moce produkcyjne są obecnie ograniczone. Indie całkowicie wstrzymały produkcje surowców w fabrykach farmaceutycznych do 14 kwietnia. Najprawdopodobniej okres ten zostanie wydłużony. A nawet jeśli nie − wznowienie produkcji możliwe jest, w optymistycznym wariancie, najwcześniej w maju. Co to oznacza dla Polski? − Producenci leków przygotowują się na czarny scenariusz. Przedłożenie blokady jest wysoce prawdopodobne − wskazuje Barbara Misiewicz-Jagielak, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego” – podaje „DGP”.

Również na łamach dziennika Magdalena Cedro pisze o unijnym wsparciu na walkę z epidemią. "Z eurofunduszy na walkę z wirusem będziemy mogli przeznaczyć do 10 mld euro. Bruksela chce też pożyczać pieniądze na utrzymanie miejsc pracy" – tłumaczy dziennikarka. „Komisja Europejska zapowiada przekierowanie wszystkich funduszy strukturalnych na walkę z pandemią. Co to dokładnie oznacza dla Polski? Na politykę spójności w obecnym budżecie UE dostaliśmy łącznie 82,5 mld euro, z czego Warszawa zarządza kwotą 76,8 mld euro (resztą – KE). Ponieważ obecna perspektywa obowiązuje do 2020 r., większość pieniędzy już rozdysponowaliśmy. Zakontraktowanych jest 83,5 proc. środków, jakie Polska dostała w tej siedmiolatce. Teoretycznie zostało nam więc 12,5 mld euro, ale jak słyszymy w resorcie funduszy i polityki regionalnej, na część z tych pieniędzy rozpisano już konkursy. Realnie mamy do wydania jeszcze maksymalnie 10 mld euro” – analizuje dalej Cedro.

 

"Gazeta Polska: Czym wyleczymy koronawirusa

Tygodnik "Gazeta Polska" opisuje na swoich łamach preparaty, z którymi naukowcy wiążą największą nadzieję w walce z koronawirusem. „Ludzkość rzuciła wszystkie siły, aby pokonać koronawirusa. Każda szanująca się jednostka badawcza na świecie realizuje projekty związane z jego badaniem. Wyzwanie jest ogromne, a politycy już dzisiaj porównują jego wagę do powojennego planu Marshalla czy wysłania człowieka na Księżyc. Nigdy badania nad lekiem nie ruszyły tak wielotorowo i z takim impetem. Dzisiaj nad samą szczepionką pracuje kilkadziesiąt laboratoriów, a tysiące naukowców zajmuje się badaniem potencjalnych leków” – relacjonuje Jacek Liziniewicz. Jak podkreśla dziennikarz, zgodnie ze wskazaniem ekspertów najszybszą metodą zwalczenia koronawirusa mogłoby być dopasowanie do niego któregoś z już istniejących leków. Po odszukaniu takiego leku można go wprowadzić z dnia na dzień, a jedyną barierą byłaby wtedy kwestia produkcji. „W teorii brzmi prosto, ale nad tym problemem od tygodni głowią się eksperci: chemicy, biochemicy, wirusolodzy i lekarze. W pierwszym etapie do pracy zaprzęgnięto komputery, które w ramach metody dockingu miały znaleźć potencjalne leki, atakujące poszczególne enzymy czy białka koronawirusa. W ubiegłym tygodniu wyniki swoich analiz przedstawili m.in. naukowcy z University of Texas Southwestern Medical Center. Na podstawie symulacji komputerowych wytypowali oni 100 leków, które mogą być przydatne w walce z koronawirusem” – czytamy.

W tekście „Wolontariusze w szalikach” Hubert Kowalski pisze natomiast o akcjach środowisk kibicowskich, które zbierają pieniądze na żywność, środki higieniczne i sprzęt dla szpitali. „W całej Polsce trwają kibicowskie akcje pomocowe, których głównym celem jest wsparcie tych, którzy ratują życie pacjentów zakażonych koronawirusem. – Środowisko kibicowskie cechuje niesamowita

odwaga. Ci ludzie nie boją się wyzwań, nie boją się walczyć o swoje, co przekłada się na

konkretne działania. Chodzi o to, by Boże przykazania realizować w życiu. I to się dzieje –

mówi ks. Jarosław Wąsowicz, salezjanin, duszpasterz polskich kibiców” – czytamy. „Mimo że rozgrywki piłkarskie zostały zawieszone, polscy kibice w trudnym czasie nie  próżnują” – pisze Kowalski i wymienia: „Pomoc dla szpitali na dużą skalę organizują m.in. kibice Lecha Poznań, którzy zbierają zarówno pieniądze, jak i żywność oraz materiały ochronne. Dlaczego to robią? – Bo tacy jesteśmy. Często organizujemy pomoc tam, gdzie jest ona potrzebna. Teraz zdajemy sobie sprawę, że choroba może dotknąć nasze rodziny, nasze dzieci, naszych rodziców. Robimy to dla innych, ale również dla siebie – mówi Marcin Kawka, prezes Stowarzyszenia Kibiców >>Kolejorz<<”. Inny przykład to akcja kibiców Śląska Wrocław, który pod hasłem „Robiąc zakupy, nie bądź sknerusem, też walczysz z koronawirusem” zbierają m.in. wodę mineralną, kawę, herbatę, a nawet czajniki elektryczne. Wszystkie zebrane dary są przekazywane lekarzom, pielęgniarkom i ratownikom medycznym z Dolnego Śląska.

 

„Do Rzeczy:” Prezydent Duda o egzaminie z koronawirusa

W tygodniku „Do Rzeczy” znajduje się za to wywiad z prezydentem Andrzejem Dudą, który w rozmowie z Marcinem Makowskim podkreśla, że Polska zdaje egzamin z walki z koronawirusem. – Po sześciu dniach od pojawienia się wirusa za naszymi granicami ograniczyliśmy imprezy masowe, dwa dni później zamknęliśmy szkoły, a trzy dni później także granice. Po trzech tygodniach zdecydowaliśmy się na jeszcze bardziej rygorystyczne rozwiązanie, czyli zakaz wychodzenia z domów. Szybkość naszego działania była początkowo przyjmowana z niedowierzaniem, a nawet krytykowana. Dzisiaj widać, że to jedyna odpowiedzialna droga zapewnienia obywatelom bezpieczeństwa (…) Musimy sobie jednak powiedzieć uczciwie – nie ma na świecie państwa, które byłoby przygotowane na pojawienie się pandemii koronawirusa. Jesteśmy na początku epidemii w Polsce. Ona zaczęła się u nas później, ale liczba chorych stale rośnie – ocenia polityk. Andrzej Duda odnosi się też do dyskusji dot. przełożenia wyborów prezydenckich, które planowo w Polsce mają odbyć się 10 maja. – Jeżeli wybory miałyby sprowadzać powszechne niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia obywateli, to ich termin musiałby być odłożony o taki czas, aby to niebezpieczeństwo zniknęło, lub przeprowadzić trzeba by je w taki sposób, aby to niebezpieczeństwo maksymalnie zminimalizować (…) Pamiętajmy jednak, że są eksperci, którzy twierdzą, iż rok to za mało, bo niebezpieczeństwo zniknie dopiero wtedy, gdy szczepionka będzie powszechnie dostępna –  deklaruje polityk. Prezydent Polski podkreślił również, że obecna sytuacja wymaga nie tylko solidarności międzyludzkiej, ale i międzynarodowej. – Przykładem może być program >>LOT do domu<<, który umożliwił bezpieczny powrót kilkudziesięciu tysiącom Polaków. Pomogliśmy również obywatelom wielu innych krajów, m.in. Węgier, Czech, Litwy, Estonii, Słowenii. Po mojej rozmowie z prezydentem Słowenii Borutem Pahorem grupę Słoweńców ewakuował do Warszawy samolot LOT, skąd szczęśliwie wrócili do domów. Jestem w kontakcie z przywódcami państw inicjatywy Trójmorza – tłumaczy.

W „Do Rzeczy” czytelnicy znajdą także wywiad z wicepremierem, ministrem aktywów państwowych Jackiem Sasinem, który mówi m.in. o uniezależnieniu energetycznym od Rosji. – Aby uniezależnić się od rosyjskiego szantażu gazowego, poczyniliśmy w ostatnich latach ogromne inwestycje infrastrukturalne. Dzięki nim gaz do Polski może trafiać również z innych źródeł niż tylko rosyjskie (…) Mamy dwa zbiorniki gazowe, a już planujemy rozszerzenie tej inwestycji o kolejny zbiornik. To będzie ważny element, umożliwiający sprowadzanie do Polski surowca z całego świata, z krajów Bliskiego Wschodu czy ze Stanów Zjednoczonych. Dodatkowo bezpieczeństwo dostaw gazu zwiększy też budowany przez nas gazociąg Baltic Pipe, który pozwoli nam korzystać z gazu norweskiego –  podkreśla wicepremier. Sasin deklaruje też w rozmowie z Jackiem Przybylskim, że Centralny Port Komunikacyjny, czyli jeden z głównych projektów infrastrukturalnych rządu PiS, nie ucierpi w wyniku pandemii koronawirusa. – CPK to epokowa inwestycja, która może bardzo pomóc w wychodzeniu z kryzysu. Może dać Polsce potężny impuls inwestycyjny. Proszę pamiętać, że w ramach projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego zakładamy nie tylko budowę olbrzymiego lotniska. To gigantyczna inwestycja infrastrukturalna obliczona na stworzenie nowoczesnej sieci komunikacyjnej w skali całego kraju. Nie jest zagrożona. Absolutnie nie chcemy z CPK rezygnować. Jeśli tylko sytuacja finansowa Polski na to pozwoli, będziemy ten projekt realizować. Zwłaszcza że w dużej mierze byłby on realizowany z pieniędzy dużych prywatnych inwestorów. A tacy inwestorzy są. Zrobimy wszystko, by CPK mógł być zrealizowany w planowanym wcześniej wymiarze – zapewnia polityk.

Tygodnik przypomina też o zmarłym 29 marca Krzysztofie Pendereckim, jednym z najwybitniejszych twórców muzyki współczesnej, którego utwory znane są na całym świecie. Na łamach „Do Rzeczy” jego sylwetkę kreśli Krzysztof Masłoń. „W ogóle zacząć trzeba od tego, że w muzyce, tak jak w poezji, w drugiej połowie XX w. staliśmy się prawdziwą potęgą. Dość powiedzieć, że jeśli w pierwszej połowie zeszłego stulecia mieliśmy jednego kompozytora światowego formatu, a mianowicie Karola Szymanowskiego, to w drugiej połowie aż pięcioro, bo przecież i Witolda Lutosławskiego, i Mikołaja Góreckiego, i Grażynę Bacewicz, i Wojciecha Kilara, no i oczywiście Krzysztofa Pendereckiego, będącego niekwestionowanym numerem jeden muzyki polskiej” – przypomina Masłoń. Dziennikarz zwraca uwagę, że Pendereckim fascynowało się w przeszłości młode pokolenie, ponieważ był on postrzegany jako „twórca awangardowy, łamiący przyzwyczajenia i konwenanse, wpuszczający świeże powietrze do zatęchłych sal koncertowych”. „Był Krzysztof Penderecki człowiekiem wielowymiarowym. Żył w świecie wielkiej sztuki, ale przecież w równym stopniu zajmował się niezwykłym Europejskim Centrum Muzyki, które stworzył w Lusławicach, i równie niezwykłym ogrodem dendrologicznym w tym samym miejscu, gdzie posadził 200 gatunków drzew, pamiętając o tym, żeby za każdym razem do przygotowanych na drzewo czy krzew dołów wrzucić kopę jaj. Był człowiekiem rodzinnym – jak wcześniej dziećmi, tak ostatnio zajmował się wnuczką Marysią” – czytamy.