Back to top
Publikacja: 25.03.2020
Przegląd Tygodników znad Wisły Zofii Magdziak
Polityka


Chociaż w polskich gazetach i serwisach dominują niepokojące informacje o koronawirusie, można też odnaleźć w nich pozytywne treści. Obok wiadomości o nowych zakażeniach i  działaniach

rządu wobec zbliżającego się kryzysu gospodarczego, znajdujemy materiały o dostępnej bezpłatnie dla wszystkich kulturze on-line, czy pomocy, jakiej w czasie epidemii udzielają sobie sąsiedzi i bliscy. Zobaczmy zatem co znajdziemy w gazetach!

 

Polityka i nie tylko

Dziennik "Rzeczpospolita" otwiera nowy numer informacją o trudnej sytuacji kobiet w ciąży w czasie epidemii. "Przyszłe matki odbijają się od zamkniętych drzwi gabinetów ginekologicznych. Brakuje im wskazówek, gdzie się zgłosić" – alarmuje Karolina Kowalska na łamach gazety. Skąd te problemy? Lekarze sami boją się zakażenia koronawirusem albo brakuje im środków ochrony osobistej. „Ministerstwo Zdrowia jest oburzone tym, że ginekolodzy zamykają gabinety, <<zwłaszcza że mają pod opieką tak wąską i specyficzną grupę pacjentek<<” – czytamy. – Jeżeli tak się dzieje (że pacjenta nie może dostać się do swojego lekarza – red.), proszę, by pacjentki zadzwoniły na infolinię NFZ, który przekieruje je do najbliższego gabinetu mającego kontrakt z Funduszem – uspokaja rzecznik MZ Wojciech Andrusiewicz w rozmowie z „Rz”.
Również na łamach dziennika Michał Kolanko pisze o „tykającym zegarze” wyborczym. Jak bowiem przypomina publicysta, obóz rządzący ma coraz mniej czasu na decyzję dotyczącą ewentualnego przełożenia wyborów. "Oficjalnie stanowisko polityków Zjednoczonej Prawicy od kilkunastu dni pozostaje niezmienne, a kurs na wybory 10 maja jest utrzymywany" – pisze Kolanko. Czy to jednak może się zmienić? Problemów w organizacji majowych wyborów już jest kilka – m.in. ze zgłaszaniem się kandydatów do komisji wyborczych, spośród których często wiele osób to ludzie starsi, którzy nie chcą i nie powinni opuszczać domu w czasie epidemii. Jak wymienia dalej Kolano, nawet jeśli wybory zostałyby jednak zorganizowane, to Sąd Najwyższy mógłby je unieważnić „chociażby z powodu nierównego dostępu do urn wyborczych czy też nierównego dla wszystkich procesu zbierania podpisów”. „Czy to zmiękczy stanowisko obozu władzy? Nic na to nie wskazuje, a PiS nie zmienił retoryki w sprawie majowych wyborów” – relacjonuje dziennikarz.

Kilka stron dalej Jędrzej Bielecki opisuje jak kryzys związany z epidemią wpłynął na współpracę pomiędzy państwami Unii Europejskiej. "Schengen, równa konkurencja, limity budżetowe, fundusze strukturalne – wirus wysadza kolejne filary integracji" – wymienia dziennikarz. „Jeśli Unia nie stanie teraz na wysokości zadania, spadek jej wiarygodności w oczach obywateli może okazać się nie do nadrobienia – ostrzegł w minionym tygodniu Felipe Gonzalez, najwybitniejszy premier Hiszpanii od obalenia dyktatury, bez którego uporu nie zostałaby przed laty wprowadzona pomoc bogatszych państw Unii dla tych biedniejszych, w tym Polski" – czytamy na łamach gazety. Jak opisuje dalej Bielecki, unijne instytucje nie są w stanie stworzyć spójne strategii walki z epidemią – zaczynając od problemu zamykania granic, po tak podstawową rzecz jak dystrybucja sprzętu medycznego, maseczek i rękawic. „To wszystko u niektórych ekspertów wywołuje pytania o przyszłość Unii. – Brukselę bardzo osłabił kryzys finansowy 2008 r., kryzys migracyjny 2015 r. i brexit w tym roku. Wspólnota to jednak przeżyła. Ale czy przeżyje koronawirusa? Tego nie możemy być pewni – uważa Dalibor Rohac z American Enterprise Institute (AEI)” – relacjonuje dziennikarz.

 

"Dziennik Gazeta Prawna" otwiera numer informacją o "tarczy antykryzysowej"  – czyli pakiecie rozwiązań jakie rząd premiera Mateusz Morawieckiego, w konsultacji z prezydentem Andrzejem Dudą, przygotowuje dla przedsiębiorców. "Tarcza" ma wspierać tych, którzy najwięcej tracą na kryzysie spowodowanym epidemią koronawirusa – m.in. mikroprzedsiębiorców i osoby zatrudnione na umowę o dzieło.

Jak tłumaczą dziennikarze, po konsultacjach z Radą Dialogu Społecznego oraz zatwierdzeniu ustawy przez rząd, pod koniec tygodnia pakiet trafi pod obrady Sejmu. „Tam wywoła dużą dyskusje. Rozstrzygnąć trzeba będzie np., czy pracodawca będzie musiał utrzymać zatrudnienie, aby skorzystać z dopłat do wynagrodzeń. Rząd przewiduje, że związkowcy będą blokowali rozwiązania, które doprowadzą do wzrostu bezrobocia. Jednakże firmy – przy warunku braku zwolnień – mogą nie być w stanie skorzystać z pomocy państwa. Kolejnym punktem zapalnym jest pomysł pracodawców, aby na określony czas zawiesić zakaz handlu w niedziele. (...) Rząd dopuszcza okresowe przywrócenie handlu, ale w projekcie specustawy tego nie ujął. Bo przeciwko mogą być związki zawodowe, których presja doprowadziła do uchwalenia obowiązujących przepisów” – czytamy na łamach „DGP”.

A co znajdzie się w pakiecie „Tarczy Antykryzysowej”? Chociaż oficjalny kształt pakietu jeszcze nie został opublikowany, to padły już pewne deklaracje. Rząd chce m.in. wypłacić zasiłek w wysokości 2080 zł najmniejszym przedsiębiorcom lub osobom pracującym na umowach zlecenie czy o dzieło. Chodzi o wsparcie tych, którzy stracili przez epidemię źródło dochodu. Inny pomysł to zawieszenie na trzy miesiące konieczności płacenia składek na ubezpieczenie społeczne oraz proponowane przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów odroczenie spłaty kredytów konsumpcyjnych i hipotecznych. Ostateczny kształt pakietu powinien być znany pod koniec marca.

 

 „Do Rzeczy” o egzaminie z empatii

W nowym numerze prawicowego tygodnika „Do Rzeczy” znajdziemy tymczasem pokrzepiający tekst o tym jak pomagać w czasie epidemii. "Zakupy dla seniorów, maseczki dla lekarzy, zrzutki na paczki dla bezdomnych i na czynsz dla szkoły tańca. Polacy w obliczu epidemii ruszyli na pomoc innym" –  pisze Agnieszka Niewińska. "Mieliśmy dopiero kilkunastu zarażonych koronawirusem, kiedy Radosław Puśko, mieszkaniec Białegostoku, miejski aktywista związany z Kongresem Ruchów Miejskich, powiesił na drzwiach swojego bloku kartkę z propozycją pomocy w zakupach, wykupieniu leków czy wyprowadzeniu psa. Skierował ją szczególnie do starszych sąsiadów, którzy w związku z epidemią powinni unikać wychodzenia z domu" – relacjonuje dziennikarka. „Wiele lokali gastronomicznych, które w tej chwili nie mogą prowadzić normalnej działalności, tylko co najwyżej przyjmować zamówienie i dowozić posiłki, zdecydowało, że za darmo będą karmić lekarzy i personel medyczny. (…) W Szczecinie firma budowlana Calbud zadeklarowała zakup dwóch respiratorów dla szczecińskich szpitali. (…) W Trójmieście organizacje pozarządowe mobilizują wszystkich tych, którzy potrafią szyć na maszynie, do produkcji materiałowych maseczek” – czytamy.

Również na łamach „Do Rzeczy” znajdziemy raport o Polakach wracających z emigracji do Wielkiej Brytanii. "Mniej więcej od trzech lat obserwujemy zwiększone zainteresowanie powrotami do Polski. Brytyjskie statystyki, obarczone jednak pewnym marginesem błędu, potwierdzają, że jest to zjawisko o dużej skali – według tych danych tylko w ciągu ostatnich trzech lat ok. 150 tys. polskich obywateli opuściło na stałe Wielką Brytanię" – mówi ambasador Polski w Wielkiej Brytanii dr Arkady Rzegocki. Jak podkreśla dyplomata, niepewność związana z brexitem wpłynęła na plany życiowe Polaków żyjących na Wyspach, a równocześnie wiele osób zauważyło, jak bardzo  Polska zmieniła się przez ostatnie kilka lat. – Jeszcze kilka lat temu na pytanie: „Czy rozważa pan/pani powrót z Wielkiej Brytanii do Polski?” najczęstszą odpowiedzią było niedowierzanie czy wręcz śmiech. W tej chwili takie rozmowy wyglądają już zupełnie inaczej, często słyszymy: „Myślę o tym, tylko czekam, aż dziecko skończy szkołę” – tłumaczy dr Rzegocki.

W tygodniku znajdziemy też tekst Macieja Pieczyńskiego o tym jak niektóre środowiska używają epidemii koronawirusa do walki z kościołem. "Obóz lewicowo-liberalny wykorzystuje szalejącą pandemię do ataków na swoich ideowych przeciwników. Pod pozorem troski o zdrowie wiernych uderza w Kościół" – pisze dziennikarz, podając przykłady ataków polityków i przedstawicieli mediów na kościół i wiernych m.in. z powodu braku decyzji o zawieszeniu odprawiania mszy świętych. – To uderzające, że najbardziej atakują Kościół osoby, które do niego nie należą. Przychodzą z zewnątrz i chcą reformować instytucję, z którą się nie identyfikują. Tymczasem Kościół ma swoją określoną tożsamość i albo komuś to się podoba, albo nie. Nikt nikogo nie zmusza do uczestnictwa we mszy św. – zauważa działaczka pro-life Kaja Godek w rozmowie z „Do Rzeczy”.

 

"Sieci": Oto polski plan na wojnę z epidemią

Tygodnik "Sieci" otwiera natomiast swój numer wywiadem z ministrem zdrowia Łukaszem Szumowskim. – Nigdy nie będzie już tak, jak było. To pierwsza tak wielka epidemia od 100 lat.

Ona zostanie w naszej świadomości. Zmienią się nawyki, zachowania. Ale jak dokładnie będzie wyglądało życie po koronawirusie, trudno dziś przewidzieć – tłumaczy minister w rozmowie z Dorotą Łosiewicz. – Czarny scenariusz realizuje się we Włoszech, a także już poniekąd w Hiszpanii. I taki scenariusz może niestety dotknąć każdy kraj. Spójrzmy na Niemcy. Tam dzienne przyrosty zachorowań są na poziomie kilkudziesięciu procent. To pokazuje, do czego jest zdolny ten wirus. Procenty nie oddają oczywiście tego, czym jest epidemia. Śmiertelność u osób starszych wynosi 10 proc. To znaczy tyle, że nasi rodzice, nasi dziadkowie są bardzo zagrożeni i naszą rolą jest otoczenie ich opieką poprzez izolację – podkreśla dalej Szumowski, uspokajając jednocześnie: „Robimy wszystko, żeby wyhamować rozprzestrzenianie się wirusa. Temu służą wszystkie nasze dotychczasowe działania. Jesteśmy jednak przygotowani na poważny wzrost zachorowań. W tzw. jednoimiennych szpitalach zakaźnych mamy 10 tys. miejsc, 10 proc. z nich to łóżka z respiratorami”.

Również na łamach "Sieci" znajdziemy rozmowę z doradcą prezydenta Andrzeja Dudy – prof. Andrzejem Zybertowiczem. – Mamy wyjątkową szansę przemyślenia tego, co jest naprawdę w życiu społeczeństw ważne. Cywilizacja techniczna nie przyniosła nam świata, nad którym mielibyśmy pełną władzę. Powinniśmy wykazać więcej pokory, pamiętać, że „nie znamy dnia ani godziny”, zaakceptować, że niezależnie od kwestii istnienia Boga, skupienie modlitewne, zwłaszcza wspólne, jest niezwykłą społeczną wartością –  podkreśla prof. Zybertowicz w wywiadzie i przyznaje dalej: „Od lat postuluję >>moratorium technologiczne<<, a więc spowolnienie rozwój  rozwój wybranych technologii. Jeszcze niedawno wydawało się to całkowicie nierealne, bo któż miałby zdecydować się na tak radykalny (co z tego, że niezbędny) krok? Okazało się, że tak drobny byt jak >>jakiś wirus<< jest w stanie naszą całą cywilizację zatrzymać. A może zamiast czekać na kolejne sygnały od przyrody ludzie sami powinni okiełznać nadmierną dynamikę społecznych zmian? Nie uporządkujemy ludzkiego świata bez zmniejszenia złożoności systemów społecznych”.

Innu aspekt sytuacji związanej z epidemią koronawirusa analizuje Stanisław Janecki, który w tekście „Wybory przesuwne” pokazuje jak opozycja wykorzystuje zbliżające się wybory prezydenckie do uderzenia w obecną władzę i prezydenta Dudę. "Opozycja zgadza się nawet na ograniczenie demokracji, byleby przesunąć termin prezydenckiej elekcji" – sygnalizuje dziennikarz.

„Przesunięcie terminu wyborów prezydenckich stało się w trakcie walki z pandemią koronawirusa ważniejsze dla opozycyjnych kandydatów niż same wybory. Podobnie jak rozwiązania specjalne, takie jak stan nadzwyczajny, czyli stan wyjątkowy lub stan klęski żywiołowej, przed którymi zwykle opozycja ostrzega jako niebezpiecznymi dla demokracji, a zatem także dla wolnych wyborów. Tym razem opozycyjni kandydaci wręcz domagają się wprowadzenia stanu nadzwyczajnego. A to oznaczałoby nie tylko przesunięcie wyborów z 10 maja, ale też 90-dniową karencję po zakończeniu obowiązywania takiego stanu” – relacjonuje Janecki i dodaje: „Opozycja najwyraźniej uważa, że

gdyby wybory prezydenckie odbyły się w ustalonym terminie, byłby to dla niej wariant najbardziej niekorzystny, praktycznie nie dałoby się tego wyborczo zdyskontować. I odwrotnie, gdyby wybory zostały przełożone, miałoby to być atutem opozycyjnych kandydatów  bo rozciągnięta i wiążąca się z ofiarami śmiertelnymi oraz dużymi stratami gospodarczymi oraz społecznymi pandemia mogłaby być wykorzystana przeciwko urzędującemu prezydentowi (i rządowi). Poza tym zatarłoby się wrażenie, że w pierwszej fazie rządzący i prezydent dobrze sobie radzili. Taka strategia wyborcza (moralność zawieszona na kołku) zakłada, że pandemia będzie miała bardzo dotkliwe skutki, rządzących będzie można przedstawić jako odpowiedzialnych za te skutki, nieprzygotowanych i nieudolnych, więc opozycja oraz jej kandydaci na tym skorzystają”.

 

„Gazeta Polska”: Co ze szczepionką na koronawirusa?

Tygodnik "Gazeta Polska" pisze tymczasem o walce z czasem, którą prowadzą firmy poszukujące szczepionki na koronawirusa. „Od 18 do 24 miesięcy – tyle prawdopodobnie będziemy musieli czekać na skuteczną i powszechnie dostępną szczepionkę na koronawirusa, który paraliżuje obecnie niemal cały glob. To zbyt długi okres? Gdyby struktura i genom wirusa nie były tak bardzo podobne do znanego uczonym koronawirusa SARS, stworzenie szczepionki zajęłoby jeszcze więcej czasu” – tłumaczy Grzegorz Wierzchołowski. „Na czym polega problem? Przede wszystkim na tym, że z rozmaitych przyczyn (jedną z głównych jest trudność wyhodowania koronawirusów in vitro) szczepionek na SARS i MERS nie udało się jak dotąd opracować. A przecież epidemia SARS zbierała żniwo kilkanaście lat temu – w 2002 i 2003 roku – natomiast szczytowa liczba zachorowań w związku z MERS przypadła na okres 2014–2017. Na szczęście nie oznacza to, że nauka jest zupełnie bezradna wobec koronawirusów. Jeszcze przed wybuchem epidemii w Wuhan uczeni zdołali stworzyć model biologiczny wirusa SARS, niezbędny do stworzenia szczepionki. Powstały także – w różnych laboratoriach na całym świecie – testowe preparaty imitujące naturalną infekcję. Niestety szczepionki te – jak dowodzą testy na zwierzętach – wywołują jak na razie negatywne skutki immunologiczne; na tyle poważne, że stosowanie owych preparatów u ludzi jest wykluczone” – podkreśla dziennikarz, dodając, że prace nad skuteczną szczepionką zapobiegającą Covid-19 toczą się równolegle w różnych częściach globu.

Także w "Gazecie Polskiej" znajdziemy tekst Antoniego Rybczyńskiego, który relacjonuje jak w czasie epidemii wygląda sytuacja Rosji, która musi jednocześnie radzić sobie z innymi problemami. „Straty ekonomiczne spowodowane kryzysem na rynku chińskim (koronawirus) to nie największy dziś problem Rosji. Większym wyzwaniem dla gospodarki jest rozpętana właśnie >>wojna naftowa<<. Rząd zapewnia, że przetrwa spadki cen ropy, bo odłożył wystarczająco dużo pieniędzy. Tyle że jednocześnie Putin chce zapewnić sobie dożywotnią władzę i obiecał ogromne wydatki socjalne” – tłumaczy Rybczyński. „Epidemia w Chinach to także konkretne straty ekonomiczne. Pod koniec stycznia Rosja ogłosiła zawieszenie programu bezwizowego dla chińskich turystów – których napływ był największym motorem napędowym rozwoju rosyjskiego sektora turystycznego od 2015 roku. Rosja może z tego powodu stracić 100 mln dolarów, plus 10 mln dolarów, które stracić mogą rosyjskie biura podróży organizujące wyjazdy Rosjan do Chin. Ale najbardziej ucierpiał handel. 20 lutego minister finansów Anton Siłuanow mówił, że koronawirus wywołał spadki w wymianie handlowej Chin z Rosją o wartości nawet 1 mld rubli (15,68 mln dolarów) dziennie” – opisuje dziennikarz i dodaje, że w obliczu tych strat państwo nie zmniejsza, ale zwiększa wydatki socjalne.


„Wprost”: Choroba, która zmieni świat

"Zamiast lasu, gotowania w menażce i kleszczy jest mieszkanie, własna kuchnia i dzieci. A jednak okazuje się, że przetrwanie podczas kwarantanny w takich warunkach to też sztuka" – pisze tymczasem Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin , która na łamach tygodnika "Wprost" opisuje jak przeżyć w kwarantannie z rodziną. „Wydawałoby się, że bywają gorsze nieszczęścia niż konieczność spędzenia kilku tygodni na kanapie, jednak dla wielu z nas jest to czas próby. Przymusowe lenistwo byłoby przyjemne, gdyby nie to, że kończą się pieniądze, a to tylko wierzchołek pandemicznej góry lodowej. W trudnych czasach zarazy i izolacji przerywanej sporadycznym wyjściem na zakupy, spontaniczny domowy rozgardiasz stał się nie do zniesienia. Pocieszające, że można go przetrwać, jeśli zastosuje się właściwą strategię" – przekonuje dziennikarka. Dalej Skrzydłowska-Kalukin cytuje rady ekspertów – po pierwsze zaakceptować dyskomfort, po drugie być dla siebie przyjacielem – tak, aby móc cieszyć się z czasu spędzonego z najbliższymi. Szczególnie, że jak podkreśla kilka stron dalej Paulina Socha-Jakubowska aż 81 proc. dzieci chciałoby, by rodzice się z nimi więcej bawili – wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie producenta klocków, a podczas kwarantanny czasu na zabawy mamy zdecydowanie więcej.

Natomiast Karol Wasilewski podsumowuje, kto straci, a kto zarobi na epidemii koronawirusa. „Tydzień temu wyłączono całe sektory gospodarki. Nie działają kina, restauracje, biura podróży, galerie handlowe, sądy. Ale są też przedsiębiorstwa, którym epidemia przyniosła okres prosperity” – tłumaczy dziennikarz i wymienia: „Rekordy oglądalności biją kanały informacyjne, bo wszyscy są głodni najnowszych doniesień o wirusie. Oblężenie przeżywają markety i drogerie, bo Polacy robią gigantyczne zapasy. Kurierzy pracują nawet w weekendy. Aptekarze zostają po godzinach, żeby obsłużyć wszystkich klientów. Sklepy internetowe nie nadążają z wysyłkami”. Jaki jeszcze efekt przyniesie epidemia? „Rzeczoznawcy zacierają ręce, spodziewając się tąpnięcia na rynku nieruchomości. Wtedy wszystko trzeba będzie wyceniać od nowa” – podpowiada Wasilewski.