Back to top
Publikacja: 19.11.2018
Szabó: Konkurencyjność cybernetycznego bezpieczeństwa

Według specjalistów, szkody spowodowane przez cyberprzestępstwa w światowej gospodarce z poziomu 3 bilionów dolarów w 2015 roku ulegną do 2015 roku podwojeniu. W międzyczasie, w ciągu trzech lat, cyberprzestępstwa staną się bardziej dochodowym nawet od handlu narkotykami nielegalnym biznesem globalnym. Czemu to dla nas takie ważne?

Na świecie istnieją dwa rodzaje przedsiębiorstw: te, których dosięgnął cyberatak i te, które o tym jeszcze nie wiedzą. Biorąc pod uwagę tendencje w cyberprzestępstwach, ich trzonu nie stanowią już czyny niosące obietnicę bezpośredniego zysku finansowego: co prawda w oczach jednostki najbardziej uderzającym zagrożeniem jest kradzież bankowych danych, włamanie do systemów płatniczych, to tendencję zwyżkową wykazują próby wzajemnego wyrządzania sobie szkody lub zdobywania danych przez państwowych lub pseudo - państwowych graczy, tudzież zdobywanie lub nieuprawnione wykorzystanie danych osobowych w celach biznesowych, marketingu politycznego lub dla organizacji pozarządowych. Od tego jeszcze cięższe mogą być dla nas konsekwencje szpiegostwa przemysłowego, wykonywanego przy użyciu cyberśrodków, którego celem jest bezprawne zdobycie i wykorzystanie własności intelektualnej - kradzież technologii. 

Nie słyszymy o niczym innym, jak tylko o tym, że w wyścigu światowej gospodarki przewagę zdobywają twórcy nowych technologii i ci, co je komercyjnie najsprytniej, najszybciej urzeczywistniają. Z tego względu wszystko dotyczy innowacji i twórczej siły kreatywności. Cyfrowe szpiegostwo przemysłowe stwarza zagrożenie właśnie dla tego procesu twórczego i związanych z nim inwestycji.

Zdominowany przez zachodnie wzorce globalny model kapitalizmu opiera się na zdecydowanej, niejednokrotnie nieproporcjonalnie silnej obronie własności intelektualnej. Bez zbytniej przesady możemy stwierdzić, że przy normalnej kolei rzeczy na większości obszarów życia gospodarczego zabezpieczenie własności intelektualnej i związanych z nią praw oznacza samo życie, konkurencyjność. Nieprzypadkowo Stany Zjednoczone gotowe są do rozpętania batalii handlowej o globalnym zasięgu przeciwko Chinom, gdy mają obawy o utratę swojej przewagi w nowoczesnych technologiach.

Nieprzypadkowo nasz kraj jest idealnym celem w oczach zagranicznego kapitału - inwestora, bowiem pojawiają się u nas dyskusje odnośnie praw do znaku towarowego, szczególnie pomiędzy niegdysiejszymi partnerami handlowymi i w bardziej znanych przypadkach to właśnie duże zagraniczne sieci wplątały się w sprawy bezprawnego posiadania patentu, patrząc choćby na niegodne postępowanie Adidasa w stosunku do wynalazcy László Orosziego.

Z punktu widzenia konkurencyjności naszego kraju kluczowe znaczenie ma wzmacnianie potencjału innowacyjnego małej i średniej wielkości przedsiębiorstw węgierskich. Nie tak należy wyobrażać sobie inżynierską innowacyjność, że Elon Musk w towarzystwie dwunastu kreatywnych mężczyzn wyśni sobie najnowszy dizajn jakiegoś produktu. W przeciwieństwie do tego rozwiązania skuteczność zwiększają patenty, które stały się własnością intelektualną po uwierzytelnieniu projektów, wyliczeń przeniesionych do komputera przez inżynierów, programistów, techników poruszających się swobodnie w obszarze technologii produkcji, śledzących z uwagą międzynarodowe trendy, osiągnięcia naukowe ze swojej dziedziny. Dla naszego kraju, uboższego w źródła zasobów ludzkich, mającego mały rynek wewnętrzny, kluczowe znaczenie ma obrona tego wysiłku intelektualnego, inwencji.

Skoro obecnie produkty te są wszędzie magazynowane w formacie cyfrowym, można wejść w ich posiadanie poprzez cyberprzestępcze narzędzia. Z zeszłego tygodnia pochodzi wiadomość, według której poprzez wbudowane przez chińskich producentów hardwarowych narzędzia techniczne i transmisyjne „jacyś ludzie”przez lata mogli mieć dostęp do tajemnic niektórych amerykańskich gigantów z branży technologicznej. Węgierskie przedsięwzięcie niewielki może mieć wpływ na akcje najbardziej rozwiniętych służb specjalnych świata, ale to, do czego jesteśmy zdolni, mamy obowiązek zrobić.

Na wydatki na cyberochronę przedsiębiorstwa warto spoglądać jak na swego rodzaju dotację lub ubezpieczenie technologiczne: kwota przeznaczona na ten cel, pochodząca ze wzrostu skuteczności i dochodowości technik cyfrowych, zwróci się, kiedy dzięki niej nie dosięgnie nas problem albo poprzez nią ubezpieczeni będziemy od poniesionych strat. Ważnym jest podkreślenie, że i tutaj najsłabszym ogniwem jest człowiek. Właśnie dlatego najlepszą inwestycją  w cyberbezpieczeństwo jest kształcenie i szkolenie.

 

Dávid József Szabó 

Autor jest dyrektorem ds. badań Századvég Alapítvány