Back to top
Publikacja: 15.04.2019
"Zmartwychwstał" Łk 24,6

 


"Chrystus Zmartwychwstał! Prawdziwie Zmartwychwstał!" - takim zawołaniem rozpoczyna się Msza Święta Rezurekcyjna oznajmiająca największą prawdę naszej wiary.

 

 

 

Od początku Kościoła prawda o Zmartwychwstaniu Jezusa znajdowała się w centrum wiary. Powstanie z martwych było istotą Dobrej Nowiny. I my też od dziecka najpierw sypiemy głowę popiołem w środę popielcową, pościmy w Wielki Post, chodzimy na Drogę Krzyżową, później przeżywamy Wielki Tydzień, święcimy koszyczki i cieszymy się, że "Chrystus pokonał śmierć".

 

Wyrośliśmy z tą tradycją i często wydarzenia związane z Paschą Zbawiciela odczytujemy jak reportaż z życia Jezusa. Patrzymy na dramat Wielkiego Tygodnia jak obserwator z boku, a nie uczeń, który za każdym razem przyjmuje te wydarzenia na nowo, jest w środku nich, przeżywa grozę tamtych dni i daje się prowadzić aż do apogeum, czyli Zmartwychwstania.

 

Przyjąć orędzie Zmartwychwstania "całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem” jest bardzo trudno, bez łaski wiary to niemożliwe. Kiedy na serio chcemy umieścić prawdę Zmartwychwstania w centrum naszego intelektu i ogarnąć nim całe serce, zaczniemy się zachowywać jak bezradne kobiety u grobu i uczniowie, którzy pragnęli ujrzeć Zmartwychwstałego, ale z drugiej strony panicznie się tego bali. Stali wobec tej prawdy oniemiali, bezradni i pełni lęku. I my, podobnie jak Piotr i dziesięciu wobec tej tajemnicy nie znajdziemy pewności w nas samych.

 

Kiedy młodzieniec mówi kobietom u grobu "powstał, nie ma Go tu" Mk 16,6  one uginają się pod ciężarem orędzia i uciekają. Piotr też nie wierzy, nie wierzy dwóch uczniów, gdy Jezus ukazuje im się w drodze. Dopiero gdy "W końcu ukazał się samym Jedenastu, gdy siedzieli za stołem, i wyrzucał im brak wiary i upór, że nie wierzyli tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego" Mk16,14 – uwierzyli. Ba, dalej mieli wątpliwości, że to jakaś zjawa. Tomasz będzie domagał się eksperymentalnego stwierdzenia tożsamości Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego. Sam Jezus poprosi w końcu o coś do jedzenia i będzie z nimi jadł, by udowodnić, że nie jest zjawą, ale Zmartwychwstałym Synem Człowieczym.

 

Pewien jezuita rekolekcjonista mówił pół żartem pół serio, jak rekolektant – fizyk z wykształcenia – zadał skądinąd bardzo mądre pytanie, dlaczego jedzenie spożyte przez Jezusa  z uczniami nie zostawiło śladu na drzwiach przez które przechodził? Wszak jedzenie było jak najbardziej ziemskie, ale On sam był już przebóstwiony. To pokazuje jakie panowanie nad materią Tego, który "Powstał" i co ma być w przyszłości naszym udziałem.

 

Dlaczego tak trudno przyjąć nam to orędzie? Prawdę o zmartwychwstaniu ciężko przyjąć, ponieważ zaprzecza naszemu ludzkiemu doświadczeniu i każe nam otworzyć się na łaskę wiary. Potrafimy zrozumieć Jezusa cierpiącego, opuszczonego, wyśmianego, bo często sami wiemy jak to smakuje. Zmartwychwstania nie da się przeżyć po ludzku tutaj na ziemi w ciągu naszego życia. Ono nas dotyczy dzięki Chrystusowi, ale w wymiarze eschatologicznym. Tutaj pozostaje czysta wiara i otwarcie na łaskę, bo przyjęcie Zmartwychwstania i jego owoców jest darem Boga.

 

Gdy zdecydujemy się przyjąć ten dar, powstanie z martwych Jezusa jest początkiem nowego życia, które nie ma końca już tu na ziemi. Ten, który Powstał chce odwalać każdy kamień z mojego serca, który mnie przygniata, chce wydobywać ucznia z każdej nędzy i grobu, w który często sam się wpędził.

 

Orędzie Wielkiej Nocy wzywa nas do nowego życia. Uczeń, który przekroczy siebie, przełamie w sobie lęk i zamknięcie na Zmartwychwstałego, dostaje pewność, że On żyje, że czeka na niego z nowym otwarciem, nawet jeśli wszystko zdaje się temu zaprzeczać. U Jezusa nie ma straconych szans. On potrafi "ożywiać wyschłe kości" Ez, 37 – 5, "Wydobyć z dołu zagłady, z błotnego grzęzawiska, by stopy moje postawić na skale" Ps 40, 3.

 

„Zmartwychwstać to znaczy poczuć się wolnym od tego, co krępuje i więzi, oderwać się od tego, co ogranicza i zamyka w takim czy innym grobie naszych lęków i smutków, to wyjść zdecydowanie w to, co nowe, co naprawdę wielkie, co wspaniałe, co radosne. Taką budzącą się powoli radość wiary miała w sobie Maria Magdalena. Ten, kto ma ją w sobie, kto zaczyna ją w swym życiu odkrywać, kto o nią prosi w modlitwie, ten zmartwychwstaje [...] Zmartwychwstanie Jezusa jest po to, abyśmy zmartwychwstali. Wszystkim, którzy jeszcze w to wątpią, którzy mówią, że taki czy inny kamień nad grobem wciąż jest zbyt ciężki, pragnę dziś z głębi serca powiedzieć: uwierzcie w zmartwychwstanie! Uwierzcie Zmartwychwstałemu! Nie lękajcie się! Jest z Nami nasz Pan zmartwychwstały!" mówił podczas rezurekcji w katedrze gnieźnieńskiej Prymas Polski abp Wojciech Polak w 2017 roku. 

Paradoksalnie, gdy najbardziej tego Zmartwychwstania potrzebujemy, często najbardziej się na nie zamykamy. Dokładnie tak, jak uczniowie w Wieczerniku, którzy pełni bólu, lęku i realnego zagrożenia życia nie byli w stanie przyjąć tej tak potrzebnej im prawdy. Nasz ból też często panuje nad nami i zamyka na ostatnią deskę ratunku, jaką jest Zmartwychwstały. Warto wtedy przyjąć Jego pierwsze słowa "Wy się nie bójcie!" Mt 28,5 i po prostu przy Nim trwać z tą małą wiarą. Jemu tyle wystarczy.

 

"Powstał Mk 16,6. Ostatnie słowo nie należy do krzyża. Jezus ukrzyżowany zmartwychwstał. Jezus jest większy od cierpienia, większy od krzyża i śmierci. Nie ma takich krzyży, z których On sam nie potrafiłby się wybawić, i nie ma takich grobów, z których nie potrafiłby wyprowadzić życia. On żyje i zawsze jest ze mną, gotów zstąpić po mnie nawet do otchłani, aby mnie z niej wyprowadzić [...] Jezus "powstał"! To słowo pozostaje kluczowe w życiu nawet najbardziej zdruzgotanym przez grzech i zwątpienie. Jest kluczem do nowego życia, do nowego początku. Jednocześnie całkowicie nas przerasta. Można je przyjąć tylko w jeden sposób; przez wiarę" –  pisze o. Krzysztof Wons SDS w podręczniku do rekolekcji Lectio divina. Wielkanoc to dzień nowego stworzenia nie tylko w wymiarze teologicznym, ale i jednostkowym.

 

„Czasem nam życie wychodzi bokiem. Ale ono nam w końcu wyjdzie, bo wychodzi bokiem Jezusa, bokiem naszego Boga, który czuwa nad naszym wyjściem. On zabezpiecza nasze tyły. Dlatego bądźmy pewni. Wyjdzie nam" – mówił w jednej z homilii dominikanin o. Wojciech Jędrzejewski OP.

 

 

 

Jakub Pacan - autor jest dziennikarzem Tygodnika Solidarność,