Back to top
Publikacja: 03.04.2024
Szef węgierskiej dyplomacji: nadszedł czas na sekretarza generalnego z krajów Europy Środkowej i Wschodniej
Wojna w Ukrainie

„W ostatnich tygodniach podjęliśmy nowe kroki, aby móc ponownie mówić o wzajemnym zaufaniu w stosunkach między Węgrami a Ukrainą” – oznajmił w środę w mediach społecznościowych węgierski minister spraw zagranicznych i handlu Péter Szijjártó po spotkaniu w Brukseli ze swym ukraińskim odpowiednikiem Dmytro Kułebą. Szef dyplomacji Węgier zastrzegł jednak podczas odbywającego się w Brukseli szczytu NATO, że Węgry zdecydowanie sprzeciwiają się wzmocnieniu roli NATO w przekazywaniu uzbrojenia na Ukrainę i szkoleniu ukraińskich żołnierzy.


Węgierski minister spraw zagranicznych i handlu Péter Szijjártó (z lewej) i sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg rozmawiają podczas spotkania ministrów spraw zagranicznych Sojuszu Północnoatlantyckiego w Brukseli, 3 kwietnia 2024 roku. Fot. OLIVIER HOSLET/PAP/EPA


– NATO jest sojuszem obronnym. Węgry odrzucą każdą propozycję, która przekształciłaby je w sojusz ofensywny, ponieważ groziłoby to poważnym niebezpieczeństwem eskalacji – oznajmił Péter Szijjártó w Brukseli przed spotkaniem szefów dyplomacji. „Wojna jest straszna; oczywiście ją potępiamy. Ale powtarzajmy raz po raz jasno: to nie jest nasza wojna. To nie jest wojna Węgier ani nie jest to wojna NATO – dodał szef węgierskiej dyplomacji, podkreślając, że należy zrobić wszystko, aby uniknąć bezpośredniego konfliktu między NATO a Rosją.

„Ponieważ zdecydowana większość krajów członkowskich – mógłbym powiedzieć 31 państw – zgadza się, że należy zwiększyć koordynacyjną rolę NATO w tych dwóch aspektach, (...) dlatego prace planistyczne rozpoczną się teraz. Dzisiaj daliśmy jednak jasno do zrozumienia, że Węgry nie chcą i nie będą w tym uczestniczyć.” – oznajmił minister Szijjártó.

Szef węgierskiej dyplomacji podkreślił jednoznacznie, że na terytorium Węgier nie mogą mieć miejsca żadne działania wynikające ze „zwiększonej roli koordynacyjnej NATO w zakresie szkoleń i transferów broni”. „Żaden węgierski żołnierz nie będzie brał udziału w takich zadaniach, a pieniądze węgierskich podatników nie mogą być wykorzystywane na te cele” – zaznaczył węgierski minister spraw zagranicznych i handlu. Minister Szijjártó dodał również, że skoro Ukraina nie zostanie zaproszona na lipcowy szczyt NATO w Waszyngtonie, propozycja ta ma raczej charakter uzupełniający, ale jest „bardzo niebezpieczna i kosztowna”. „Obawiamy się, że te działania zbliżą NATO do wojny niż kiedykolwiek wcześniej i nie zgadzamy się z rosnącą rolą koordynacyjną NATO ani w zakresie szkoleń żołnierzy ukraińskich lub w dostarczaniu broni, więc Węgry nie będą w tym uczestniczyć” - wyjaśnił szef węgierskiej dyplomacji.


Źródło: Facebook Watch


Péter Szijjártó: Węgry nie zamierzają poprzeć kandydatury Marka Ruttego na sekretarza generalnego NATO

Szef węgierskiej dyplomacji odniósł się w środę także do kwestii wyboru następcy Jensa Stoltenberga, który pełni swoją funkcję do końca września obecnego roku. „Nigdy w historii żaden kraj członkowski z Europy Środkowo-Wschodniej nie delegował do NATO sekretarza generalnego, dlatego to najwyższy czas. Zwłaszcza że główne wyzwanie dla bezpieczeństwa pochodzi z tego kierunku” – przekonywał w Brukseli minister spraw zagranicznych i handlu Węgier, przypominając, że wiele krajów Europy Środkowej i Wschodniej jest członkami NATO już od dwudziestu, a nawet dwudziestu pięciu lat. Szef węgierskiej dyplomacji podkreślił, że choć jest świadomy tego, iż wiele krajów członkowskich popiera kandydaturę odchodzącego premiera Holandii Marka Ruttego, to Węgry nie zamierzają dołączyć do tego grona. „Nie możemy ufać człowiekowi, który mówił wcześniej o rzuceniu Węgier na kolana… Myślę, że to jest jasne dla wszystkich” - oznajmił minister Szijjártó, zwracając uwagę, że „nominacja rumuńskiego prezydenta Klausa Iohannisa stworzyła nową sytuację”. 

Nowy sekretarz generalny NATO zostanie najprawdopodobniej wybrany na szczycie sojuszu, który odbędzie się w Waszyngtonie w dniach 9-11 lipca. Aby zatwierdzić daną kandydaturę potrzebna jest zgoda - lub przynajmniej brak sprzeciwu - wszystkich 32 państw członkowskich.

(J)