Back to top
Publikacja: 20.08.2023
BIBLIOTHECA CORVINIANA
Kultura

Była w XV wieku najwspanialszą z bibliotek poza Italią i najlepiej odzwierciedlała osobowość i geniusz władcy Korony Świętego Stefana. Król Maciej Korwin o przydomku Sprawiedliwy (węg. Igazságos Mátyás Király) zawarł w niej swą osobowość człowieka renesansu.

ZAŁOŻYCIEL

Przedstawiając jednego z najwybitniejszych władców węgierskich i najwybitniejszego władcę europejskiego swoich czasów, nie zmieścilibyśmy w jednym artykule wszystkich jego zalet i osiągnięć, więc ograniczmy się do faktów, które mogą wyjaśnić, dlaczego Bibliotheca Corviniana stworzona została z tak wielkim rozmachem formy i treści. Władając krajami środkowoeuropejskimi, myśli swe zwracał ku włoskiemu renesansowi, zdobył włoskie wykształcenie i z włoskimi geniuszami utrzymywał kontakty przez całe życie. Znakomicie władał kilkoma najważniejszymi językami europejskimi, a łacinę znał tak dobrze, że jego ojciec Jan Hunyady (łac. Ioannes Corvinus, węg. Hunyadi János) brał dwunastolatka jako tłumacza na ważne spotkania. Wybitnymi bibliofilami byli dwaj doradcy Macieja: biskup Peczu Janus Pannonius (węg. Csezmiczei János lub Cesinge János) i arcybiskup Ostrzyhomia Jan Vitéz (węg. Vitéz János). Wychowawcą i nauczycielem młodego Macieja był Tadeo Ugoletto, który w późniejszych latach był jego bibliotekarzem. To on założył we Florencji na użytek Biblioteki specjalne skryptorium, gdzie przepisywano starożytne teksty i zdobiono je herbami oraz podobiznami węgierskiego władcy. Z Neapolu pochodziła jego żona Beatrycze (węg. Aragóniai Beatrix magyar királyné), córka króla Ferdynanda Aragońskiego (ślub w 1476 roku). Węgry miały bogate tradycje kontaktów z państwami włoskimi, a do Budy od XIV wieku przybywali najwybitniejsi artyści, myśliciele i medycy włoscy, którzy przywozili wiadomości o nowych trendach w myśleniu. Papiestwo – na ogół życzliwe władcom węgierskim – pokładało w nich wielkie nadzieje jako w wodzach przedmurza chrześcijaństwa i pozostawali z nimi w kontakcie. Klasztory węgierskie od XI wieku chlubiły się licznymi księgozbiorami, a poprzednicy Macieja Korwina na tronie węgierskim szczycili się bogatą biblioteką, która – niestety – padła łupem cesarza i mimo starań dworu Władysława Pogrobowca (węg. V. László) nie powróciła do Budy. Maciej Korwin został więc niejako zmuszony jako światły władca renesansowy do stworzenia biblioteki godnej światłego władcy. Ale – co należy podkreślić – nie była ona na pokaz. Wiemy z licznych przekazów źródłowych, że Maciej Korwin nie tylko dbał osobiście o jej kształt, a jego agenci, pozyskujący wspaniałe księgi nie tylko konsultowali z nim zakupy, ale byli właśnie przez niego inspirowani. Pikanterii dodawał fakt, że Bibliotheca Corviniana powstawała we wczesnej epoce książki drukowanej, bo to w 1450 roku Gutenberg wynalazł ruchomą czcionkę. Maciej Korwin stawiał jednak na rękopisy i nie docenił pierwszej drukarni, którą założył w Budzie w 1472 roku niejaki Andreas Hess, a jego warsztat po dwóch latach upadł.

 

POCZĄTKI

Nie znamy jakiegoś doniosłego aktu fundacyjnego Biblioteki i prawdopodobnie go nigdy nie było, a Maciej od najmłodszych lat kochał książki i gromadził je. Znamiennym źródłem do poznania jego metod i gustów jest list z 1471 roku, który skierował do Pomponiusa Laetusa – wówczas kierującego Akademią Rzymską. Wynika z niego, że pozostawał w stałym kontakcie listownym z elitami intelektualnymi w Rzymie, że znali jego gusta, bo proponowali mu konkretne dzieła do zakupu, że miał agentów w Italii, których zadaniem było pozyskiwanie dzieł i że posiadał już wówczas nadwornego miniaturzystę, który ozdabiał mu księgi. O tym, że nie w 1471 roku założył Bibliotekę świadczą i egzemplarze, które ze specjalnymi zdobieniami i dedykacjami posiadał już wcześniej w swych zbiorach. Pierwszym bibliotekarzem Macieja Korwina był Galeazzo Marzio –  oczywiście Włoch z kręgów Janusa Pannoniusa. Po raz pierwszy odwiedził Budę w 1461 roku, a na stałe zamieszkał w stolicy królewskiej w 1465 roku. Z tą datą niektórzy historycy (lubiący periodyzację) utożsamiają zatem oficjalny początek Biblioteki jako instytucji. Warto zauważyć, że Maciej Korwin miał wówczas dwadzieścia dwa lata. A przecież założenie biblioteki rozumieć należy nie jako przecięcie wstęgi do pustego pomieszczenia, ale powołanie kuratora do już istniejącego pokaźnego zbioru, który wymagał specjalnego urzędnika królewskiego. I trzeba zachwycić się dojrzałością tego młodego człowieka, ale też pamiętamy, że jako trzynastolatek został skazany na śmierć jako groźny przeciwnik Habsburgów, a jako piętnastolatek został wybrany przez Węgrów królem dla ich wiecznej chluby z potęgi intelektualnej i militarnej. Ten, który wręcz cudem uniknął śmierci jako młody chłopiec, wiedział, jak cieszyć się życiem i wykorzystać każdą chwilę rządów, a nawet upokorzyć swych habsburskich wrogów, zajmując ich stolicę Wiedeń i być bliskim nowego cesarstwa w środku Europy, gdyby nie śmierć, która dopadła go niespodziewanie w wieku 47 lat, gdy jego państwo obejmowało także polskojęzyczny Śląsk z Wrocławiem, który zakwitł pod jego rządami.

ZAWARTOŚĆ

Ilość woluminów w posiadaniu Macieja Korwina w chwili jego śmierci w 1490 roku szacuje się na pięć tysięcy, a jest to ilość szokująca na tamte czasy. Jednak prawdziwa jej wartość polegała na skrupulatnym doborze najlepszych greckich i łacińskich autorów, a ich oprawy i ilustracje – zazwyczaj z herbami władcy, świadczącymi o premedytacji w ich kopiowaniu ze starożytnych i współczesnych autorów, dowodzi pieczołowitości realizujących zakupy. I rację mają ci, którzy porównują Bibliotekę Korwina do komputera z ogromną, wręcz kompletną zawartością wiedzy o świecie, potrzebną do podejmowania działań przez władcę, skłonnego do bycia cesarzem, czyli zwierzchnikiem wszystkich rządzących, czyli – jak mawiano w średniowieczu „króla królów”. Około 1486 roku florentczyk Naldo Naldi stworzył poemat, którego charakterystyczny jak na swoje czasy długi tytuł brzmi „Epistola de laudibus augustae bibliothecae atque libri quatuor versibus scripti eodem argumento ad serenissimum Mathiam Corvinum Panoniae regem”, a opiewa wspaniałość zbiorów Biblioteki w Budzie. Obecnie dziwnym zbiegiem okoliczności znajduje się owa „Epistola” w Toruniu (kolekcja Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej – Książnicy Kopernikańskiej). Naldo Naldi w czterotomowym dziele formatu zbliżonego do A4 zawarł nie tylko pochwały Biblioteki, ale dużo konkretnych wiadomości np. o meblach, tworzonych specjalnie na jej użytek. O sławie Biblioteki Korwina niech najlepiej świadczy fakt (udokumentowany przez Bartolomeo della Fonte), że to ona stała się inspiracją dla założenia podobnej biblioteki (czyli słynnej Laurenziany przy kościele św. Wawrzyńca we Florencji) przez najsłynniejszego z renesansowych mecenasów XV-wiecznych Wawrzyńca Wspaniałego (łac. Lorenzo Il Magnifico) z rodu Medyceuszów, a powyższa wiadomość skłaniać powinna do twierdzenia, że był raczej naśladowcą króla węgierskiego, a nie pionierem ideału władcy. Nie zagłębiając się w katalogi Biblioteki, warto zauważyć, że były tam zarówno dzieła judaistyczne jak i greckie, rzymskie i arabskie, a także ogrom literatury religijnej. Filozoficznej i politycznej, sięgającej czasów Korwinowi współczesnych, czyli już renesansowych autorów, którzy przeżyli Macieja. Nie brakło Cycerona, św. Augustyna i Tacyta, ale i komedii Plauta, poezji Katullusa czy rozważań patriarchy aleksandryjskiego z V wieku o Trójcy Przenajświętszej, a nawet dzieł nadwornego astronoma króla Macieja, szukającego odpowiedzi na pytania o przyszłość w układzie gwiazd. Wyobraźmy sobie wreszcie, jak któregoś deszczowego dnia Maciej Krowin staje przy pulpicie z wyłożonym dziełem Kwintyliana, by doskonalić swą sztukę retoryki lub czytać dzieje greckie Ksenofonta. Pyszności! 

LOSY BIBLIOTEKI NA TLE DZIEJÓW WĘGIER

Bibliotheca Corviniana – chluba Węgrów i dowód ich wysokiej pozycji w kulturze światowej – jeszcze w szczególny sposób wiąże się z ich dziejami, dzieląc tragiczne losy państwa i ludzi, mieszkających na Nizinie Panońskiej. Po śmierci Macieja Korwina piękna Biblioteka stała się własnością jego następców na węgierskim tronie, czyli Jagiellonów: Władysława (węg. II Ulászló) i jego syna Ludwika (węg.  II. Lajos), którzy chlubili się nią, ale nie podzielali sentymentu króla Macieja do zbiorów, gromadzonych przez trzydzieści lat z największa pieczołowitością, charakterystyczną tylko dla kolekcjonerów, którzy pamiętają losy każdego egzemplarza, pozyskiwanego z wypiekami na twarzy. Rozumieją to hobbyści, traktujący owe cudeńka jak własne potomstwo. Jagiellonowie byli po prostu tylko bezdusznymi spadkobiercami księgozbioru, który sprzedawali ludziom renesansu, którzy z różnych stron Europy pisali do Budy prośby o odsprzedanie im unikalnych egzemplarzy lub nawet fatygowali się do stolicy Węgier, by zdobyć – jak w biblijnej przypowieści – drogocenne perły wiedzy. Prawdziwą tragedią dla Węgrów i Biblioteki był najazd turecki w 1526 roku i jego skutki w postaci podziału państwa i księgozbioru. Co prawda księgi ocalały w wielkim pożarze Budy, ale przewiezione w większości do stolicy sułtanów nad Bosforem, ulegały rozproszeniu, kupowane przez bibliofilów z różnych stron świata lub dawane w prezentach przez władców tureckich jako dary zagranicznym poselstwom. Szczególnie ta ich rola świadczyła, jak wysoko ceniono księgi Macieja Korwina. Uszczuplany zbiór fascynował niektórych sułtanów, jak sławnego z okrucieństwa, ale i inteligencji Osmana z początków XVII wieku, który (może dzięki ich lekturze) pisywał nawet jako kilkunastolatek poezje łacińską włoszczyzną. Kilkadziesiąt woluminów otrzymał w prezencie od sułtana cesarz Franciszek Józef (i do dziś przechowywane są w Wiedniu). Obecnie na terytorium Węgier znajdują się tylko (lub aż) 54 egzemplarze z Biblioteki Macieja Korwina, a pozostałości jego księgozbioru zostały uznane przez UNESCO za godne umieszczenia na liście „Pamięci Świata”, bo bez wątpienia stanowią skarby światowego dziedzictwa kulturalnego a dla miłośników piękna są źródłem wspaniałych doznań artystycznych. Zachęcamy więc do smakowania ilustracji, których nie brak w Internecie.

            Piotr Boroń

 

Źródło zdjęć:

Creazilla

Wikimedia Commons