Back to top
Publikacja: 09.05.2023
Zwróćcie się w prawą stronę!
Polityka

W zeszłym tygodniu Instytut Felczak gościł w Budapeszcie na kongresie światowych przedstawicieli sił konserwatywnych CPAC. Misję tego wydarzenia, które było szeroko komentowane w mediach węgierskich i światowych, dobrze podsumuje przemówienie Miklósa Szánthó, dyrektora Centrum Praw Podstawowych (Alapjogokért Központ) wygłoszone na otwarciu CPAC Budapest.

 

Szanowni goście CPAC Hungary!

Nie możemy się zatrzymać, the show must go on – napawa mnie radością i dumą to, że po zeszłorocznym wydarzeniu mogę Państwa powitać już po raz drugi na CPAC Hungary, tu na Węgrzech.

Sto lat temu komuniści głosili pieśń o ostatecznym wymazaniu przeszłości, kilkadziesiąt lat temu liberałowie pisali o końcu historii, a postępowcy właśnie teraz chcą wyjść poza historię – a my jednak jesteśmy tutaj, Węgry są lśniącym miastem na wzgórzu (shining city on the hill) tu, w sercu Europy!

Kiedy mówię o sercu Europy, nie mam na myśli tylko geometrycznego środka kontynentu. Myślę również, i pozwolę sobie być nieco stronniczy, że tu w Europie Środkowej, tu na Węgrzech, bije serce Zachodu, które widziało niegdyś lepsze czasy. Oto bowiem kraj, który pomimo tysiącletnich trudów i wystawiania na próby nie zapomniał jeszcze, że nie tylko z racji powstania, ale także pod względem historii i sposobu myślenia, jest pod władzą Stwórcy. Węgry nie są krajem dla „świadomych społecznie” (Hungary is no country for woke men).

Bóg, ojczyzna, rodzina. Tak, uznajemy rolę tradycji i kultury judeochrześcijańskiej w kształtowaniu tożsamości narodowej. Wiemy, że rodzina i naród stanowią najważniejsze ramy naszego współistnienia, a lojalność, wiara i miłość to podstawowe wartości naszej wspólnoty. Wierzymy, że dzieci mają prawo do prawidłowego rozwoju fizycznego, psychicznego i moralnego – dlatego bronimy prawa dzieci do tożsamości właściwej dla ich płci biologicznej w momencie narodzin.

My, Węgrzy, mamy oczywiście dziwny zwyczaj, że choć na co dzień dużo się spieramy, to kiedy pojawiają się kłopoty, kiedy czujemy, że nasz kraj i nasz sposób życia jest atakowany, jednoczymy się i jesteśmy w stanie przezwyciężyć konflikty, uważane powszechnie za naprawdę głębokie. (A potem, oczywiście, w spokojnych czasach dwóch Węgrów znów ma trzy różne zdania).

Ale kiedy pojawia się duża presja, stajemy zjednoczeni, z podejściem obrony „słusznej sprawy” po stronie zdrowego rozsądku, naturalnych prawd życiowych i szukamy sojuszników, aby powstrzymać liberalny zamach na naszą przyszłość. I znajdujemy ich, bo żelazne prawa życia nas łączą. Bo podzielamy Wasze przekonanie, że siła wspólnoty i honor każdego człowieka opiera się na pracy. To, że matką jest kobieta, a ojcem mężczyzna. I to, że wszystko ma swoje granice – moralne, płciowe i geograficzne.

Jesteśmy konserwatystami. Jesteśmy prawicowcami. Jesteśmy populistami. Jesteśmy nacjonalistami. Nie bójmy się o tym mówić! Tak, jesteśmy dumni z naszych przodków, którzy walczyli o przetrwanie, wolność i niepodległość naszych krajów. Dlatego nie wyrzucamy podręczników historii, ale wydajemy je na nowo, odkrywamy na nowo wspaniały przykład naszych bohaterów narodowych. Nie burzymy pomników naszych ojców założycieli, ale wzmacniamy ich fundamenty. Nie piszemy na nowo naszych narodowych epopei, ale opowiadamy je naszym dzieciom tak, jak uczyliśmy się ich od naszych dziadków. Dodałbym: dlatego mogliśmy tam siedzieć z naszymi rodzicami i dziadkami i dlatego możemy opowiadać dziś naszym dzieciom historie, ponieważ nasi rodzice i dziadkowie wierzyli, tak jak my dziś wierzymy, że życie ludzkie jest święte i zasługuje na ochronę – od momentu poczęcia.

Powiem krótko: razem stanowimy siłę, razem chronimy nasz sposób życia – o to właśnie chodzi w CPAC Węgry! CPAC Hungary to strefa no-woke.

Nie chcemy być świadkami kolejnej próby reedukacji naszych społeczeństw na wzór postępowych idei głoszących ciągłe wyzwolenie. Próbowano tego już kilka razy w tym regionie. Dobrze to pamiętamy. Doświadczyliśmy tego. Pamiętamy też dobrze, że narodowi i międzynarodowi socjaliści za pomocą terroru przekonywali cały świat, że wymyślony przez nich system jest „najlepszym ze wszystkich światów”. Teraz postępowcy nieustannie przekonują nas, że łagodna ideologia – nazwijmy ją „świadomą społecznie” (woke), CRT, liberalną, czy choćby zieloną – jest jedynym dopuszczalnym standardem. Że nie ma alternatywy.

Wiedzą Państwo, gdzie staje się dogmatem, że istnieje tylko jedna droga, tylko jedna ideologia i tylko jedna metoda jest dopuszczalna? Tak, w systemach totalitarnych. My Węgrzy, my mieszkańcy Europy Środkowej, od razu wyczuwamy zapach dyktatury, kiedy słyszymy, żże tylko „liberalna demokracja” jest prawdziwą demokracją, ponieważ kilka dekad temu ci sami ludzie – prawie ci sami ludzie – mówili to samo o „ludowej demokracji socjalistycznej”. Bo jeśli się zastanowić, to umysły starych i nowych marksistów są bardzo podobnie nastrojone: zdejmują krzyż ze ściany, marzą o międzynarodowówce czy globalnej wiosce i uważają, że państwo jest lepszym wychowawcą dziecka niż rodzic.

Na pozór oczywiście nie stosują już narzędzi przymusu bezpośredniego, tylko miękkie techniki, delikatne pranie mózgu: zamiast gumowej pałki – uwrażliwianie, zamiast państwowej propagandy – korporacyjną trans-politykę i tęczowe reklamy, zamiast oficjalnej cenzury – poprawność polityczną jako zasadę panującej etykiety.

Ale mam dla nich złą wiadomość: znamy już ich zasadnicze zamiary. Konkretne środki (co prawda) zmieniają się od czasu do czasu, ale ich cele są zawsze takie same: pozbawić nas wolności przeżywania naszej narodowej tożsamości, obalić cele naszej wspólnoty, zniszczyć tradycyjną kulturę i rodzinę, zdusić wolność słowa i myśli.

A teraz, w obliczu wojny, wymyślili sobie, aby nas ze sobą skłócić, ponieważ stawiają się na miejscu jury i uważają, że mają prawo mówić, kto jest po właściwej stronie historii, a kto po niewłaściwej. Robią to, ponieważ widzą, że międzynarodowa koalicja konserwatywna zyskuje na sile – i tak, boją się nas i są sfrustrowani naszym sukcesem. W ich głowach biją dzwony alarmowe, że nasze sukcesy mogą zanegować ich hegemonię władzy i wygodnie zajmowane pozycje elit.

My, konserwatyści, jesteśmy oczywiście różnorodni. I jest to logiczne, ponieważ konserwatyzm nie jest uniwersalną ideologią, tylko szacunkiem dla miejsca, docenieniem lokalnej specyfiki. Możemy mieć różne zdania i posługiwać się różnymi argumentami w sprawie polityki podatkowej, ubezpieczeń społecznych, a nawet geopolityki. Ale znacznie więcej nas łączy niż dzieli. Nie jest moim zadaniem zagłębiać się tutaj w szczegóły, ale wiecie to, ponieważ jesteście realistami: wojna prędzej czy później się skończy, w taki czy inny sposób. Ale kwestie, które przed chwilą wymieniłem, będą nam towarzyszyć także po jej zakończeniu, a odpowiedzi na nie określą rzeczywistość polityczną w znacznie dłuższej perspektywie. Mógłbym inaczej powiedzieć: make kids, not war.

Szanowni Państwo!

Po wielu dekadach komunistycznej opresji, my tutaj jesteśmy niestety dobrze poinformowani jak to jest, gdy międzynarodowa lewica przejmuje kontrolę nad naszym życiem.

To dlatego mamy wyczulone receptory i dlatego nie jesteśmy wystarczająco podatni na liberalno-socjalistyczne intrygi, które nie operują jeszcze twardymi, a jedynie miękkimi środkami. Wyraźnie czujemy, że naszą misją jest ostrzeganie naszych sojuszników, że nie wolno nam podporządkować się logice tych, którzy dążą do zniszczenia naszej kultury i cywilizacji – niezależnie od tego, czy przychodzi ona w formie uwrażliwiających społecznie kampanii woke, polegających na praniu mózgu z Zachodu, czy też nadchodzi ze Wschodu na pojazdach gąsienicowych.

Wiem, że czasy są ciężkie. Ale w trudnych czasach tylko jedność pomoże nam przetrwać. A ta jedność musi się składać ze wspólnoty silnych ludzi. I kiedy rozglądam się po tej sali, widzę silnych ludzi i silnych przywódców – i wiem, że za oceanem jest przywódca. Nie zasiada teraz w Białym Domu. Jeszcze nie.

Nie potrzeba mnożyć słów: nie dajmy się podzielić. Nie tylko nie powinniśmy mówić źle o naszych politycznych bliźnich [„Thou shalt not speak ill of a fellow Republican”], ale nie powinniśmy wierzyć naszym przeciwnikom, gdy rozpowszechniają fake newsy o naszych bliźnich.

Stoi przed nami wielkie zadanie: realizować naszą suwerenność przy jednoczesnym budowaniu globalnej współpracy – oto cel CPAC Hungary. Zrealizować koszmar liberałów: międzynarodowy sojusz sił narodowych. Węgry wysyłają Państwu następującą wiadomość: zwróćcie się w prawą stronę!

Niech nastanie pokój, wolność i harmonia!

Niech Bóg Was błogosławi, niech Bóg błogosławi Węgrom, niech Bóg błogosławi patriotom!