Back to top
Publikacja: 12.04.2023
Dziennik „Világgazdaság”: „Ukryta prawda o funduszach unijnych”
Przegląd prasy

„To nie rząd Węgier, lecz Bruksela jest w ogromnych tarapatach” – pisze „Világgazdaság”. Węgierski dziennik poświęcony głównie sprawom gospodarczym przekonuje, że choć porozumienie z Komisją Europejską często przedstawia się tak, jakby od niego zależało funkcjonowanie węgierskiej gospodarki, to trzeba zauważyć, że nawet te kraje, dla których wypłaty zostały już formalnie zatwierdzone, wciąż nie otrzymały obiecanych pieniędzy. 


Siedziba Komisji Europejskiej w Brukseli. Fot. AA/ABACA/PAP


Pod koniec marca niemiecki tygodnik „Der Spiegel” ujawnił, że dwóch niemieckich posłów do PE – liberał Moritz Koerner (FDP) i polityk Zielonych Daniel Freund – wywierało taką presję na przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen w sprawie „twardego wdrożenia mechanizmu praworządności”, że w efekcie doszło do zawieszenia wartych miliardy euro wypłat dla Polski oraz Węgier. Zarówno rząd w Warszawie, jak i władze w Budapeszcie nadal czekają na pieniądze z funduszu odbudowy po pandemii, mimo że Komisja Europejska zaakceptowała już Krajowe Plany Odbudowy (KPO) zarówno Polski (w czerwcu 2022), jak i Węgier (w listopadzie 2022).

„Komisja Europejska poparła polski Krajowy Plan Odbudowy, ponieważ spełnia on wszystkie 11 kryteriów wymienionych w rozporządzeniu ustanawiającym Fundusz Odbudowy i Odporności (RRF)” – oświadczył w czerwcu 2022 roku unijny komisarz ds. gospodarki Paolo Gentiloni podczas posiedzenia Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych (LIBE) Parlamentu Europejskiego. 

Wypłata środków z RRF jest jednak uzależniona od spełnienia konkretnych warunków, tzw. kamieni milowych, związanych z tzw. praworządnością. Wymysł Brukseli dotyczący kamieni milowych był wielokrotnie krytykowany nie tylko przez Warszawę czy Budapeszt i nie tylko przez konserwatywnych europosłów. Kamienie milowe to zupełnie niepotrzebny wymysł Komisji Europejskiej. „Mamy Trybunał Sprawiedliwości UE (TSUE), mamy jego decyzje. Po co te kamienie milowe? Takie podejście podkopuje decyzje Trybunału” – przekonywała niemal rok temu europosłanka z liberalnej frakcji Odnowić Europę (RE) Sophie in 't Veld.

Co z tymi pieniędzmi?

„Podczas gdy węgierska opinia publiczna przez długi czas zajmowała się jedynie pytaniem, kiedy Komisja Europejska ostatecznie zniesie weto w sprawie płatności na rzecz naszego kraju w związku z funduszami unijnymi, patrząc na ogólny obraz UE, wydaje się, że nadejście tych funduszy państwom członkowskim niepewne. Nawet jeśli Bruksela zatwierdziła fundusze, co miało miejsce w zdecydowanej większości z 27 państw członkowskich” – zauważył na początku kwietnia obecnego roku węgierski dziennik gospodarczy „Vilaggazdasag”, ostrzegając, że nawet jeśli Komisja Europejska w końcu odmroziłaby należne Węgrom fundusze i dałaby zielone światło na realizację zaległych węgierskich płatności, to „trzeba się przygotować na to, że wypłata tych pieniędzy dla Węgier będzie trwała bardzo długo i nastąpi dopiero po powolnej, ciągnącej się w czasie procedurze biurokratycznej”.

Autor artykułu w węgierskim dzienniku, Flórián Hecker, podaje konkretne przykłady opóźnień dotyczących pieniędzy, które miały pozwolić gospodarkom krajów członkowskich Unii Europejskiej szybciej stanąć na nogi po pandemii COVID-19. Chodzi o Recovery and Resilience Facility – RFF, czyli Instrument na rzecz Odbudowy I zwiększenia Odporności. Aby otrzymać środki finansowe z RRF, dany kraj musi spełnić warunek konieczny, czyli przygotować Krajowy Plan Odbudowy i Zwiększania Odporności (KPO).

Według dziennika „Vilaggazdasag”, który przedstawił podsumowanie wypłat funduszy z RFF w 2023 roku:

– „w ciągu ponad trzech miesięcy dokonano sześciu płatności (greckiej, portugalskiej, maltańskiej, czeskiej, słowackiej i hiszpańskiej) o łącznej wartości 13,1 mld euro”;

– „w 2023 roku ani jedno państwo członkowskie nie złożyło wniosku o płatność, mimo że siedem (Belgia, Estonia, Grecja, Francja, Cypr, Polska i Słowenia) powinno było złożyć wnioski w 2022 roku opiewające na kwotę ok. 27,5 mld euro”;

– „dziewięć państw członkowskich (Bułgaria, Czechy, Irlandia, Hiszpania, Chorwacja, Litwa, Portugalia, Rumunia i Słowacja) planowało do końca marca złożyć wnioski o płatność, łącznie 11 na kwotę 21,2 mld euro”.

Flórián Hecker zwraca uwagę, że opóźnienie wniosków o wypłaty funduszy to tylko jedna strona medalu. Druga polega na tym – i jest to zdaniem autora tekstu „jeszcze bardziej zaskakujące” – że również wypłaty zaakceptowanych już płatności są opóźnione. „I nie jest to wyjątek, ale praktycznie norma” – czytamy na łamach dziennika „Vilaggazdasag”.

„Czternaście państw członkowskich nie otrzymało żadnych pieniędzy, chociaż ich wnioski zostały przesłane do Komisji Europejskiej. Prawdą jest, że co najmniej dziesięć z nich otrzymało prefinansowanie. Jednak pięć państw członkowskich (Irlandia, Węgry, Holandia, Polska, Szwecja) nie otrzymało ani jednego euro” – podkreśla autor tekstu, zauważając, że jeśli wszystko przebiegałoby zgodnie z pierwotnym planem, to pod koniec pierwszego kwartału 2023 roku 22 kraje członkowskie „powinny były złożyć 60 wniosków o płatność, z których dotychczas rozpatrzono 36, ale tylko dlatego, że 10 zostało złożonych później”. Węgierski dziennik zwraca również uwagę na brakujące 24 wnioski – oznacza to bowiem, że 40 proc. wniosków, które powinny były wpłynąć do KE do końca marca, nie zostało jeszcze nawet złożonych.

„Podsumowując, można powiedzieć, że Bruksela wypłaciła dotychczas 151,8 mld euro (56,6 mld prefinansowania, 95,2 mld wypłaty po złożeniu wniosku). 23,5 miliarda jest nadal rozpatrywane, a wnioski o płatność na kwotę 43,6 miliarda euro (czyli 20 proc.) nie zostały jeszcze złożone” – pisze Flórián Hecker, konkludując, że tak duże opóźnienia w realizacji programu najprawdopodobniej będą skutkowały przesunięciem ostatecznego terminu ich wypłaty i rozliczenia (obecnie deadline to 2026 rok). Przesunięcie tego terminu byłoby korzystne dla takich krajów jak Węgry. „Jest bowiem zupełnie nierealne, aby po obecnym zamrożeniu węgierskich funduszy przez Brukselę w przypadku ich ewentualnego odmrożenia można było je wydać i rozliczyć w mniej niż trzy lata” – zauważa dziennik „Vilaggazdasag”.

Środki z KPO dla Polski pod koniec wakacji?

Minister ds. Unii Europejskiej Szymon Szynkowski vel Sęk z umiarkowanym optymizmem patrzy jednak na problem wypłaty środków dla Polski. We wtorkowym wywiadzie dla Radia Plus minister Szynkowski vel Sęk oznajmił, że „przy optymistycznym założeniu, że Trybunał Konstytucyjny orzeknie, że nowela ustawy o SN jest zgoda z konstytucją, pozyskanie środków z KPO jest możliwe pewnie pod koniec wakacji”. Zdaniem ministra taki optymistyczny scenariusz byłby możliwy, jeśli orzeczenie TK nastąpiłoby w maju, w czerwcu, a złożenie wniosku o wypłatę przez rząd w Warszawie jeszcze w czerwcu.