Back to top
Publikacja: 26.06.2022
Węgierskie podania o Attyli
Historia

Attyla nie był Madziarem, ale w kronikach węgierskich był jako taki przedstawiany. Nie było rzadkością w średniowieczu, że swoich legendarnych początków szukano w wielkich – choć obcych – wodzach. Dziś jeszcze wielu wierzy w założyciela Węgier – Attylę…


„O, niegdyś Węgrzy – jak piorun walczyli

Orkanem ramię huczało Attyli,

Gdy szedł, by nowym być Cezarem

Gniew jego depce narody świata…”

                            (Daniel Berzsenyi „Do Węgrów”, w tłum. Antoniego Lange)


Attyla na czele Hunów do połowy V wieku dokonał niewątpliwie wielkich czynów. Stworzył potężne państwo w Europie Środkowej (od Morza Kaspijskiego po Morze Czarne, Adriatyk i Bałtyk). Pobierał wysokie trybuty od cesarzy bizantyjskich. Doznał porażki w penetrowaniu cesarstwa zachodniorzymskiego dopiero w 451 roku, pokonany przez Aecjusza Flawiusza (na czele Rzymian, Wizygotów, Franków i Burgundów), który swą determinacją w obronie Wiecznego Miasta zasłużył sobie na miano „ostatniego Rzymianina”. Klęska Hunów na Polach Katalaunijskich nie przesądziła o upadku Attyli, gdyż jego śmierć nastąpiła dopiero dwa lata później, gdy cieszył się wielką władzą i wciąż zagrażał Rzymowi. Zmarł prawdopodobnie w wyniku krwotoku z nosa, udławiwszy się własną krwią, gdyż był w stanie zamroczenia alkoholowego na swoim weselu z księżniczką – córką kolejnego uzależnionego sąsiedniego władcy. Przedstawiany jest od najdawniejszych czasów jako okrutny i wielki wojownik, siejący postrach w cywilizowanej Europie.


Attyla podbijający Włochy. Autor obrazu: Eugène Delacroix. Źrodło: domena publiczna


Wielkie początki jego węgierskiej legendy pochodzą od takich dziejopisów jak: Jordanes, Simon Kézai czy Filip Kallimach. Jordanes był rzymskim notariuszem z VI wieku, przejawiającym duże zainteresowanie dziejami Rzymian i Gotów – stąd jego dwa główne dzieła to „Romana” i „Getica”. Nie miał talentu pisarskiego, ale zdobywszy popularność już w swoich czasach, obdarowany został egzemplarzami wielu dzieł starożytnych, z których dotrwały do naszych czasów odpisy wyłącznie dzięki niemu. Simon Kézai to XIII-wieczny duchowny i kronikarz na dworze króla Węgier Władysława IV (węg. IV. Kun László), który napisał w języku łacińskim dzieło „Gesta Hunnorum et Hungarorum” (Dzieje Hunów i Węgrów), które – przetłumaczone w drugiej połowie XVIII wieku na język węgierski – stało się jednym z ważniejszych czynników, budzących świadomość i dumę narodową Madziarów w XIX wieku. Znaczenie jego dzieła historycznego dla Węgrów porównuje się do „Kroniki” Galla Anonima dla Polaków. Filip Kallimach, Włoch, mieszkający długo w Krakowie w połowie XV wieku, piszący dla króla Macieja Korwina (węg. I. Hunyadi Mátyás), umocnił mit założycielski Węgrów w oparciu o podboje Hunów.

W rzeczywistości, przybycie Madziarów do Panonii (na przełomie IX–X wieku) dzieliło od półwiecza potęgi Hunów (pierwsza połowa V wieku) blisko pół tysiąca lat, więc karkołomne wydaje się szukanie jakichkolwiek ich związków. Jednak sama wiara Węgrów przez kilka stuleci w to, że od Hunów pochodzą, jest in se ipsum również faktem historycznym, wartym zastanowienia. W tym artykule nie wdajemy się zbytnio w krytyczne jej analizy i obalanie, ale przedstawiamy, co było jej jakże barwną treścią, spopularyzowaną przez Dénesa Lengyela.

COŚ Z BIBLII I TUKIDYDESA

Gatunek ludzki pochodzi od Adama i Ewy, ale po wielkim potopie cała ludzkość odrodziła się od potomków Noego, który jako mąż prawy otrzymał dar ocalenia ludzi i zwierząt, bo zbudował arkę. Jego trzej synowie zaludnili świat na nowo: Sem w Azji, Cham w Afryce, a Jafet w Europie. Potomek Sema, wielki a pyszny król Nemrod, w obawie, że Bóg może znowu wygubić ludzkość za grzechy, postanowił, że wybuduje wieżę, która sięgnie obłoków i będzie mogła ocalić tych, którzy schowają się na jej wyższe piętra, gdy wody zaleją ziemię. Jego plany pokrzyżował sam Bóg, pomieszawszy języki budowniczych, którzy skłóceni, rozeszli się w różne strony świata. Sam Nemrod poszedł do Persów, gdzie ożenił się z piękną księżniczką, która dała mu dwóch synów: Hunora i Magora. Od pierwszego pochodzą Hunowie, a od drugiego Madziarzy. Obaj bracia cieszyli się wielkim potomstwem, a gdy poczuli jego potęgę, postanowili ruszyć na kraj Scytów, słynący z niesamowitych bogactw. Nie odstraszała ich siła militarna Scytów, którzy zakusy na ich ziemie króla Dariusza i Aleksandra Macedońskiego odrzucili z łatwością, ale wabiły ich lasy z niezmierną ilością smacznych zwierząt i miodu od dzikich pszczół oraz wody, z których można było wybierać ryby rękami równie łatwo jak złoto, odbijające na płyciznach promienie słoneczne. Mieli Scytowie na swych usługach różne zwierzęta, bo służyły im nie tylko do cięższych robót konie, ale i sokoły białozory, zwane u nich rarogami, które na ich polecenie łowiły smaczne ptactwo, które obalały spod chmur na ziemię, a tak zabite okazy były przynoszone Scytom przez tresowane psy. Lud Hunora i Magora podbił jednak ziemie Scytów, a zająwszy, podzielił się na sto osiem szczepów, które rządziły się same, ale kochając po bratersku, wspomagały w wojnach.

COŚ Z CYCERONA I JORDANESA

Podczas jednego z polowań Hunor i Magor, w podeszłym już wieku, ale jeszcze żwawi, zapuścili się w pogoni za jeleniem, który im, co prawda, uciekł, ale za jego sprawą znaleźli krainę, zwaną Meotydą, którą mgły zasnuwały przez dziewięć miesięcy każdego roku, ale słońce czerwca, lipca i sierpnia było tak piękne, że poczuli, iż nie mogą żyć gdzie indziej. Może jeszcze bardziej przyciągnął ich tu fakt, że odkryli wielki namiotowy biwak, w którym było mnóstwo pięknych kobiet, a ich zmartwieniem od dawna było przybywanie męskiego potomstwa, cierpiącego bez żon. Wrócili więc do Meotydy ze swymi synami i wnukami, a pojmawszy w małżeńską niewolę samotne kobiety, uszczęśliwili je potomstwem.

W krótkim czasie zaczęło brakować im ziem do upraw i wypasów zwierząt, więc postanowili ruszyć ku zachodowi słońca i przeszedłszy ziemie Pieczyngów i Kumanów (przez Polaków zwanych także Połowcami), zatrzymali się na dłużej nad rzeką Cisą. Zadowoleni z nowej krainy, dowiedzieli się jednak, że naruszyli władztwo potężnego Makryna z plemienia Longobardów, który poprosił o pomoc strasznego Dytryka z Werony z jego wojskiem oraz Rzymian, by zniszczyli intruzów. Boje trwały wiele dni, a ginęło w nich po kilkadziesiąt tysięcy. Wreszcie, pod Cezumorem zwyciężyli Hunowie i wybrali spośród siebie na wodza najdzielniejszego w bitwach Attylę, który przekazał swemu bratu Budzie panowanie nad ziemiami od Cisy po Don, a sam zajął się poszerzaniem imperium Hunów w kierunku zachodnim.

COŚ Z „PIEŚNI NIBELUNGÓW”

Z różnych opisów niezwykłego wodza konkretyzuje się z pomroków dziejów postać człowieka, który łączy w sobie cechy herosa i zwykłego wojownika, z którym utożsamiać mogą się średniowieczni rycerze i władcy. Był krępy, niskiego wzrostu, ale cała jego postać wyrażała nieodpartą moc. Z samego jego chodu widać było, że to pan nad pany. Jasnowłosy z rozczochraną brodą, o którą nie dbał, zajęty wielkimi sprawami, błyskał we wszystkie strony bystrymi oczyma i przeszywał wzrokiem. Jego namiot był schludny, ale nigdy nie przepełniony bogactwem, którego przechodziło przez ręce Attyli wiele, ale rozdawał je na prawo i lewo za liczne zasługi, które tym chętniej podwładni dla niego wykonywali, ścigając się w pomocy dla niego. Attylę stać było na najwspanialsze zamki oraz namioty i – owszem – miał ich sporo, ale o ileż bardziej dogadzał swoim koniom niż sobie! Stajnie jego rumaków, które patrzył, jak osiągnąć na wyprawach, obite były brokatami i aksamitami. Podporą jego władzy była olbrzymia, bo licząca po dziesięćkroć sto tysięcy wojowników, armia, a na miejsce każdego czekali następni mężczyźni, by mieć zaszczyt służyć pod tak wielkim wodzem.

Attyla wierzył w przepowiednie czarowników, a jedna taka zaszkodziła mu bardzo, bo przed bitwą na Polach Katalaunijskich różni wieszczyli mu, że nie przegra bitwy, a jego wróg Aecjusz poniesie śmierć. Nie skłamali, bo Attyla nawet wobec dziesięciokrotnie liczniejszych sił rzymskich, wycofał się niepokonany, a Aecjusz zginął wkrótce, ale już dopiero po śmierci Attyli, bo w 454 roku.

Gdy Attyla postanowił wreszcie nacieszyć się zwykłym życiem po trudach wojny, zawrócił do miejscowości Sikambria, którą niedawno zajął niesprawiedliwie jego brat Buda i nazwał na swoją cześć Obudą. Za taką zuchwałość Attyla ściął mu głowę osobiście, a ciało wrzucił do Dunaju. Miastu nadał swoje imię, co Germanie przetłumaczyli na Etzelburg (czyli „Miasto Attyli”). Nie dane mu więc było odpocząć, a zatargi z Longobardami sprowokowały go do nowych czynów heroicznych. Podczas jednego z oblężeń miasta, gdy naprzeciw siebie stały dwie armie, wyskoczył nagle przed szereg i powaliwszy dwóch wrogów, przeskoczył mur fortyfikacyjny. Tam wzbudził postrach pomiędzy żołnierzami i cywilami, a następnie wrócił do swoich. Opowieść o tym powaliła wrogów na kolana przed jego bohaterstwem.

Zmarł nagle, w kwiecie wieku i zasmucił tym miliony poddanych, którzy sprawili mu pogrzeb na wzór największych wodzów azjatyckich. Masy niewolników kopały dla niego wielki grób, w którym złożono jego ciało w zbroi i z całą jego bronią osobistą w trzech kolejnych trumnach. Jedna była zrobiona ze złota, druga ze srebra, a obie włożono do żelaznej. Następnie łucznicy zabili wszystkich, którzy grób Attyli kopali, aby nie pozostał świadek ceremonii. Grobu Attyli nigdy nie znaleziono.  

Piotr Boroń