Back to top
Publikacja: 18.07.2021
Miasta spiskie pod polskim panowaniem
Historia

Od lat 30. XI wieku Słowacja była we władaniu królów węgierskich. Na początku XV wieku Zygmunt Luksemburski, cierpiący z powodu chronicznego braku pieniędzy, wziął pożyczkę od Jagiełły pod zastaw części Spiszu, a ponieważ długu nigdy nie zwrócono, terytorium zastawne pozostało przy nas prawie do pierwszego zaboru, by odegrać jeszcze piękną a symboliczną rolę w naszych niepodległych dziejach.


Piotr Boroń


ZAWROTNA KARIERA DYNASTII LUKSEMBURGÓW

Henryk VII od hrabiego Luksemburga (czyli wasala królów francuskich) wyrósł do godności króla Niemiec (1308) i cesarza niemieckiego (1312). Dobrą passę podtrzymał jego syn Jan, zasiadając na tronie czeskim, a syn Jana Karol IV kontynuował rządy w Czechach i znów był cesarzem. Karol IV miał wiele potomstwa, z którego Wacław IV otrzymał tron czeski i niemiecki (który utracił), a Zygmunt IV był królem czeskim, odzyskał władztwo niemieckie i od 1387 roku był królem wielkich Węgier. Ten bardzo skrócony wywód uświadamia szeroki rozmach przedstawicieli tej dynastii w sięganiu po kolejne władztwa – powyżej wymienione to tylko najbliższy nam krąg polityczny.

Wyścigi dynastii przybierały w średniowieczu tak ekstremalne formy jak ożenienie 18 lutego 1368 r. trzydniowego Zygmunta z Katarzyną Hohenzollern, aby zabezpieczyć interesy rodzinne Luksemburgów w Niemczech. Zwietrzywszy lepszy interes poprzez małżeństwo z jedną z córek Ludwika Węgierskiego, Zygmunt wystarał się (1374) o dyspensę od papieża i zaręczył się z Marią Andegaweńską. Starszą siostrę św. Jadwigi poślubił ostatecznie w 1385 roku. Od śmierci Ludwika (1382) koronę polską miał dosłownie na wyciągnięcie ręki i już panoszył się w Wielkopolsce, ale ostatecznie został odrzucony przez Polaków, a na tronie krakowskim zaakceptowano Jadwigę. Nie zrażony porażką w Polsce, rzucił się w wir spraw węgierskich i 31 marca 1387 roku został królem Węgier jako mąż Marii Andegaweńskiej. Był człowiekiem o nieokiełznanych ambicjach, nielubianym tak przez Węgrów, jak i przez Polaków, ale wyciskającym okazjonalnie maksimum korzyści ze swoich królewskich uprawnień dla polityki rodzinnej.

AMBITNE PLANY ZYGMUNTA

W 1412 roku Luksemburczyk miał już Brandenburgię (od 1378), Węgry (od 1387) i Niemcy (od 1411), ale wraz z królestwami przybywało mu także problemów. O cesarską koronę musiał rywalizować z Jodokiem z Moraw, od południowego wschodu nadciągało niebezpieczeństwo tureckie (a krucjata z 1396 roku poniosła druzgocącą klęskę pod Nikopolis), zaś Jagiełło umacniał się na polskim tronie, co odsuwało definitywnie szanse Zygmunta od korony polskiej. Wykorzystując swe funkcje w Niemczech i na Węgrzech, próbował jeszcze zmontować koalicję z Krzyżakami, by dokonać rozbioru Królestwa Polskiego. Chciał do tego wykorzystać jeszcze Władysława Opolczyka, który, służąc Andegawenom, miał kiedyś wielkie wpływy w Polsce, a teraz mógł czuć się sfrustrowany. Opolczyk zmarł (1401), a plany rozbiorowe pokrzyżowała klęska grunwaldzka Zakonu. Zygmunt jednak nie ustępował tak łatwo. Jeszcze jesienią tego samego 1410 roku zorganizował napad na Ziemię Sądecką, ale bez konkretnych skutków. Zagadkową rolę w tym przedsięwzięciu odegrał przywódca wyprawy pan na Górnych Węgrzech (zwany Królem Słowacji) i zaufany Zygmunta Ścibor ze Ściborzyc. Dokonał najazdu, ale nie niszczył Polski, a nawet nie oblegał polskich fortec. Historycy tłumaczą to jego dobrymi stosunkami z Polakami, a szczególnie z Zawiszą Czarnym. To ciekawy przypadek lojalności wobec swego władcy, ale i wobec polskich przyjaciół. On też był architektem porozumienia Zygmunta z Jagiełłą w Lubowli.


Zamek w Lubowli, widok z lotu ptaka. Fot. Civertan Grafikai Stúdió, licencja Creative Commons Attribution-Share Alike 2.5 Generic 


UKŁAD LUBOWELSKI

Z końcem 1411 roku doszło w Sromowcach na Podhalu do spotkania (a raczej dwóch spotkań) wysłanników Zygmunta Luksemburskiego, Witolda Kiejstutowicza i Władysława Jagiełły. Celem Polaków i Litwinów było rozbicie sojuszu Zygmunta z Krzyżakami, a przedstawiciele Luksemburczyka szukali możliwości rozeznania, w jakiej sytuacji jest unia polsko-litewska. O niecnych intencjach samego Zygmunta świadczyć może fakt, że równocześnie w Budzie negocjował układ z wielkim marszałkiem krzyżackim Michałem Küchmeisterem przeciw Jagielle i tylko ostrożność wielkiego mistrza Heinricha von Plauena powstrzymała obie strony przed wznowieniem działań wojennych po niedawno zawartym pokoju w Toruniu. W tej sytuacji Zygmunt zawarł pokój z Jagiełłą w Lubowli (15 III 1412). Ten niespokojny duch, miotający się pomiędzy różnymi konfliktami, uznał, że pokój z Polską daje szansę na pożyczkę, a pieniądze potrzebne były mu na wojnę z Wenecją. Już teraz jako „zimni przyjaciele” obaj monarchowie udali się do Budy. Tam – na znak dobrej woli – Zygmunt Luksemburski oddał Władysławowi Jagielle insygnia królewskie, wywiezione z Krakowa w 1370 roku (zaraz po koronacji) przez Ludwika Andegaweńskiego. Następnie przeszli do pieniędzy. Jagiełło pożyczył Zygmuntowi 37 000 kóp srebrnych groszy praskich (pomiędzy cztery i pół a siedem i pół tony czystego srebra), a jako zastaw uzgodniono szesnaście miast spiskich. Wizyta Jagiełły na Węgrzech obfitowała w atrakcje kulinarne i taneczne, ale nie brakło i wspólnych gestów religijnych w świątyniach. Rozmowy szły tak zadowalająco, że dodatkowo uzgodnili, iż Zygmunt podejmie się roli sędziego w sporze Jagiełły z Krzyżakami, a – symetrycznie – Jagiełło podjął się roli arbitra w konflikcie króla Zygmunta z książętami austriackimi i Wacławem Luksemburskim. Obaj dotrzymali obietnicy i ku radości Polaków i Węgrów ich władcy weszli na drogę faktycznej współpracy.


Zygmunt Luksemburski. Fot. domena publiczna


MIASTA SPISKIE POD POLSKIMI RZĄDAMI

Pożyczka 37 tys. kóp srebrnych groszy praskich miała być wypłacona i zwrócona w tym samym miejscu, czyli węgierskiej naówczas Niedzicy (zamku Dunajec). Sumę solennie wypłacono posłańcom Zygmunta, ale ani on, ani żaden jego następca pieniędzy nie zwrócił. W ten sposób pod panowaniem Jagiełły pozostały trzy miejscowości, które już z dawna były polskie (Lubowla, Podoliniec i Gniazda) oraz trzynaście innych miejscowości (Biała, Lubica, Wierzbów, Spiska Sobota, Poprad, Straże, Spiskie Włochy, Nowa Wieś – dziś Spiska Nowa Wieś, Ruszkinowce, Wielka, Spiskie Podgrodzie – bez zamku ponad Podgrodziem – Maciejowce i Twarożne). Ziemie te zostały zorganizowane natychmiast w starostwo spiskie ze stolicą na zamku w Lubowli. Jednym z pierwszych starostów spiskich, bo już od 1420 roku, był nasz sławny rycerz Zawisza Czarny z Garbowa i pełnił tę funkcję aż do bohaterskiej śmierci w bitwie przeciw Turkom pod Gołąbcem w 1428 roku, służąc ofiarnie pod rozkazami Zygmunta Luksemburskiego. Lojalny rycerz obu władców, umawiających się co do Spisza był ewidentnie najlepszym starostą…

Najdłużej, bo w latach 1591–1744, starostwo spiskie trzymali w swych rękach Lubomirscy herbu Szreniawa. Za ich czasów to właśnie na zamku w Lubowli ukryte zostały przez Jerzego Sebastiana Lubomirskiego insygnia królewskie podczas szwedzkiego potopu (1655–1660), co miało ogromne znaczenie wobec tego, że król Karol X Gustaw zajął Wawel i rozpaczliwie szukał insygniów, by koronować się na króla Polski, gdy Jan Kazimierz zbiegł na Śląsk. Gdy natomiast tenże Jan Kazimierz ze Śląska wracał po cudownej obronie Jasnej Góry, wówczas właśnie na Spiszu Lubomirski witał go uroczyście i powiódł na ziemię sądecką, gdzie zbierały się rzesze szlachty antyszwedzkiej. Henryk Sienkiewicz opisał to w „Potopie” następująco: „W Lubowli huczały działa na powitanie, aż wieże i blanki pokryły się dymem, dzwony biły jak na pożar. Dziedziniec, na którym wysiadł król, krużganek i schody zamkowe wysłane były suknem czerwonym. W wazach z Włoch sprowadzonych paliły się wschodnie aromaty. Większa część skarbów Lubomirskich, kredensów złotych i srebrnych, makat, kobierców, gobelinów, misternie flamandzkimi rękoma tkanych, statui, zegarów, szaf klejnotami zdobnych, biur perłową macicą i bursztynem wykładanych sprowadzono już wcześniej do Lubowli, aby je uchronić przed drapieżnością szwedzką, teraz zaś wszystko to było rozstawione, rozwieszone, ćmiło oczy i zmieniało ów zamek w jakąś czarodziejską rezydencję". Po blisko dziesięciu latach dumny Lubomirski zawiązał przeciw królowi krwawy rokosz, ale to już inna historia.

Starostwo spiskie doskonale służyło bogaceniu się magnackiej rodziny Lubomirskich skoro swój pałac przy krakowskim Rynku nazwali właśnie „Pałacem Spiskim”. O Spisz jednak dbali i sprowadzili do Podolińca zakon pijarów, by prowadził szkołę. Zasłynęła ona szczególnie w XVIII wieku zarówno z absolwentów, jak i wykładowców (np. Stanisława Konarskiego, Franciszka Ksawerego Dmochowskiego czy Franciszka Siarczyńskiego).

PIĘKNY EPIZOD BARSKI

Wszyscy znamy Józefa Wybickiego jako autora hymnu państwowego, ale może nie wszyscy wiedzą, że był także posłem, który w 1768 roku podjął brawurową próbę powstrzymania bezczelnego ambasadora Katarzyny II , gdy ten wprowadzał w Rzeczpospolitej swoje reformy. Z dzisiejszej perspektywy wydawać by się one mogły bardzo tolerancyjne, ale równanie w XVIII wieku praw różnych wyznań w Polsce oznaczało łamanie zasady, która obowiązywała we wszystkich państwach świata. Oznaczała, że Katarzyna II jako prawosławna mogła zostać królem Polski. Nawet do dziś nie możemy sobie wyobrazić, by grekokatolik mógł być królem Anglii, by katolik mógł być królem Jordanii, by muzułmanin mógł być premierem Izraela, by prawosławny mógł być prezydentem Turcji, a co dopiero w tamtych czasach… Wybicki spróbował użyć liberum veto dla ratowania Rzeczypospolitej, ale ambasador Mikołaj Repnin zadbał, by sejm (zwany repninowskim) był ogłoszony jako konfederacja, czyli głosowano większością. Wybicki chciał chociaż wpisać do akt grodzkich swoją protestację, ale zastraszeni urzędnicy odmówili mu tego w Warszawie. Pojechał do Piotrkowa Trybunalskiego i tam odnotował protestację, ale wykreślił ją potem marszałek trybunału Konstanty Bniński, dołączając się do listy hańby. Wiedząc, że jego śladem podążają już bandyci Repnina, Wybicki zbiegł na Spisz i tam w aktach kapituły odnotował sprzeciw wobec ustaw repninowskich. Tak to w sposób symboliczny i piękny Spisz zapisał się w naszej wielkiej historii ratowania Rzeczypospolitej.

ZAPOWIEDŹ ROZBIORÓW

Wybicki zatem zbiegł do konfederatów barskich, a tymczasem Maria Teresa i jej syn Józef wspierali początkowo konfederację barską, ale równocześnie obserwowali rozwój sytuacji, aby mogli jako pierwsi zadać cios Polsce. Taka okazja nadarzyła się w 1769 roku. Jeden z dowódców konfederackich, niejaki Bierzyński, podjął próbę zajęcia zamku w Lubowli, należącego do Kazimierza Poniatowskiego, a ten zawezwał na pomoc Austriaków. Pod pozorem epidemii na tych terenach wojsko austriackie odcięło kordonem sanitarnym starostwo spiskie od Rzeczypospolitej, a Wiedeń rewindykował to, co zastawił Zygmunt Luksemburski, nie zwracając wszakże pieniędzy...

Zajęcie miast spiskich historycy oceniają powszechnie jako symboliczny wstęp do rozbiorów, gdyż następnego roku Austria anektowała dalsze starostwa, a podobno Katarzyna II miała się nawet wyrazić, że skoro inni biorą, to i ona się pokusi…