Back to top
Publikacja: 20.06.2021
Stefan I Święty
Historia

Węgrzy mówią na niego Istvan. Czyli jego patronem wydawać się może pierwszy męczennik i święty, którego Kościół katolicki czci 26 grudnia, jako tzw. drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. A zatem w języku polskim ma dwa imiona. To równocześnie Szczepan i Stefan, bo oba pochodzą od tego samego świętego. To jednak czcze rozważania, bo Istvan Węgierski miał zawdzięczać swe imię papieżowi Stefanowi I (a dopiero ten – być może – Świętemu Szczepanowi) z połowy III wieku. Mógł też otrzymać imię ze względu na greckie znaczenie słowa „stefanos”, czyli „uwieńczony” lub „ukoronowany”, co mogło być wyrażeniem chęci jego rodziców, by ich syn dostąpił tego zaszczytu. Istvana Węgierskiego nazywamy więc zawsze Stefanem. Jest świętym Kościoła katolickiego. Jako świętego czci go również Cerkiew prawosławna.


Piotr Boroń


PRZED OBJĘCIEM RZĄDÓW

Był synem księcia węgierskiego Gezy (ewent. Gejzy) z dynastii Arpadów. Protoplasta tej dynastii to wódz, który – jak Mojżesz do ziemi obiecanej – przeprowadził Węgrów na przełomie IX–X wieku przez Przełęcz Werecką i osiedlił ich na Nizinie Węgierskiej, która stała się ich europejskim gniazdem. Matką Stefana była Sarolta (zwana Białą Kniahinią, ochrzczona w obrządku bizantyjskim). Dawniej rozpowszechniona była teza, że jego matką była siostra Mieszka I o imieniu Adelajda, mylona też z Białą Kniahinią, ale w ostatnim czasie zwolenników tej tezy znacznie ubyło. Urodził się w 969 roku i pierwotnie otrzymał imię Vajk lub Valk. Ochrzczono go albo zaraz po urodzeniu, albo dopiero w wieku pięciu lat i od tej chwili nosił imię Istvan. Niektóre interpretacje zapisków i legend mówią, że ochrzcił go znany nam doskonale św. Wojciech (biskup praski i pierwszy święty i męczennik w dziejach Polski), co by tłumaczyło, że stało się to dopiero po pięciu latach. Co do tego nie ma jednak pewności. Natomiast św. Wojciech udzielił mu sakramentu bierzmowania podczas jednej z wizyt na dworze Gezy w Ostrzyhomiu (węg. Esztergom), gdyż Geza chętnie go tam zapraszał, mając w planach chrystianizację Węgier.

Gdy uzyskał pełnoletność, Geza zwołał wiec rycerski i uzyskał od niego obietnicę, że Stefan zasiądzie po nim na tronie. To bardzo ciekawy przypadek, którego Węgrzy wcześniej nie stosowali, a który znacznie później w Polsce był znany jako elekcja vivente rege (tzn. za życia króla).

W roku 995 Stefan wziął za żonę Gizelę (córkę Henryka Kłótnika i siostrę późniejszego cesarza Henryka II Świętego). Dwa lata później zmarł Geza, ale w drodze do faktycznego objęcia rządów Stefan musiał pokonać silną opozycję, która negowała jego prawa do panowania i dążyła do decentralizacji Gezowego dziedzictwa. Najtrudniejszą przeprawę miał z wujem Koppányem, którego pokonał w bitwie niedaleko Veszprém (997 r.), a jego ciało kazał porąbać i rozesłać pro memoria we wszystkie strony swego władztwa, aby przestraszyć ewentualnych buntowników.


Święty Stefan. Fot. domena publiczna


CHRYSTIANIZACJA

Przy ocenach faktów historycy bardzo często łączą intencje ze skutkami. Nie znamy bowiem do końca intencji. W przypadku chrystianizacji Węgier skutki były wielorakie. To, co dla Rzymu przy kanonizacji Stefana miało największe znaczenie, to oczywiście chęć poznania Chrystusa przez poddanych Stefana i obranie słusznej drogi. Z kolei państwowotwórczy punkt widzenia uwypukla fakt, że władztwo w jednej wierze zyskiwało na spoistości i o tym Stefan wiedział doskonale, zarządzając chrystianizację.

Na szczęście z pomocą przychodzą nam dodatkowe źródła, które expressis verbis uwydatniają, jaka była pobożność Stefana. Szykując solidnie swojego syna Emeryka do sukcesji tronu, Stefan pozostawił mu pisemne „Admonitiones” (czyli „Napomnienia”), które warto zacytować:

„Nade wszystko, mój drogi synu, nakazuję, radzę, zachęcam: jeśli chcesz przynieść zaszczyt koronie królewskiej, to strzeż wiary katolickiej i apostolskiej z taką gorliwością i staraniem, abyś dla wszystkich poddanych sobie w Bogu stanowił przykład i aby wszyscy ludzie Kościoła słusznie dostrzegali w tobie prawdziwego wyznawcę Chrystusa. […] Bądź cierpliwy dla wszystkich, nie tylko dla możnych, ale i słabych. […] W końcu bądź mężny; niech pomyślność nie czyni cię wyniosłym, ani przeciwności niech nie odbierają ducha. […] Wszystkie te wymienione zalety tworzą koronę królewską; bez nich nikt nie może tutaj ani królować, jak należy, ani dojść do królestwa wiecznego”. Państwowcy, a w szczególności ateiści podnoszą, że pisał ku przypodobaniu się duchowieństwu, a myślał swoje…

Nie brnąc w interpretacje, podążajmy drogą faktów, a wśród nich na czoło wysuwa się sukces w postaci otrzymania przez Stefana papieskiej zgody na dwie metropolie. Stolicą jednej był wspomniany wyżej Esztergom, a drugiej Kalocsa. Zgodnie ze zwyczajem rzymskim metropolie brały nazwy od siedzib arcybiskupów. Do tego Stefanowe władztwo miało pięć do ośmiu biskupstw (diecezji). Chrystianizował konsekwentnie mimo licznych sprzeciwów lokalnych przywódców, a nawet ich buntów, do których posuwali się zapewne również w związku z importowaniem przez księcia obcych duchownych (zazwyczaj z Niemiec i z Czech, a nawet z Italii i Francji), którzy otrzymywali od razu bardzo wysokie funkcje. Na każde 10 wsi nałożył obowiązek budowy kościoła. Nie podobały się również jego uposażenia dla klasztorów, którymi umiejętnie „szpikował” Węgry. To były prawdziwe bastiony religii: bogate, obronne i najsilniejsze wiedzą naukową.


Święty Stefan na tronie. Fot. domena publiczna


KORONACJA

Geza nie zdążył zdobyć korony, ale wpoił Stefanowi to zadanie jako priorytetowe, gdyż świadczące zarówno o związku z papiestwem, jak i w ogóle autorytecie na arenie europejskiej.

Nieudokumentowana wersja historii korony dla Stefana mówi, że była ona pierwotnie szykowana dla Bolesława Chrobrego „na fali” przyjaźni z cesarzem Ottonem III, ale gdy już z papieskim błogosławieństwem podróżowała do Polski, w pewnym momencie skręciła w prawo, na Węgry za sprawą przeciwników Bolesława, a przyjaciół Stefana. Wśród historyków przeważa pogląd, że papież Sylwester II nie tylko szykował główne z insygniów władzy dla Stefana, lecz także opatrzył koronę listem, z którego wynikało, że w pełni suwerenni Arpadowie mają podstawy do nieuznawania jakiejkolwiek zwierzchności nad sobą ze strony cesarzy niemieckich czy bizantyjskich.   

Korona dotarła na dwór Stefana pod koniec roku tysięcznego i dokładnie nie wiadomo, czy dokonał ceremoniału jak (dokładnie 200 lat wcześniej) Karol Wielki w święto Bożego Narodzenia, czy może już pierwszego dnia stycznia roku 1001. Moment koronacji św. Stefana Wielkiego to bodaj najważniejszy punkt odniesienia dla wielu pokoleń Węgrów po nasze czasy.

Jako obszar Korony św. Stefana (Szent István Koronájának Országai) uznać można według stanu posiadania w dobie koronacji: Królestwo Węgier wraz z Siedmiogrodem, Trójjedyne Królestwo Chorwacji, Sławonii i Dalmacji oraz miasto Rijeka. Tereny te były prawdopodobnie pod jego panowaniem w roku 1000. Później (1031 r.) sięgnął jeszcze po Słowację, która pozostała pod panowaniem węgierskim do rozpadu po I wojnie światowej i stąd w wykazie krajów Korony Świętego Stefana od 1867 roku, czyli tzw. monarchii zalitawskiej (po podziale na Austro-Węgry), także przy Węgrach jest wyliczana.

Historycy sztuki rozróżniają, że królewskie nakrycie głowy składa się z dwóch części, a część górna zwieńczona jest dwoma kabłąkami, połączonymi na krzyż, co podkreślało silną suwerenność władcy w średniowieczu (tzw. korona zamknięta). Na skrzyżowaniu kabłąków osadzony jest jeszcze krzyż – świadectwo wiary. Do korony przywieszone są trzy czerwone almandyny.

Dla Węgrów znaczenie tego insygnium było co najmniej takie jak dla Polaków miecza koronacyjnego, zwanego Szczerbcem. Ich władcy mogli być koronowani tylko właśnie nią, koronować królów węgierskich mogli tylko arcybiskupi Ostrzyhomia, a koronacja królewska musiała odbyć się w Székesfehérvár. Tak uznawano przez całe dzieje aż do 1918 roku, a dziś korona przechowywana jest z największym pietyzmem w przepięknym gmachu parlamentu węgierskiego w Budapeszcie.


Odsłonięty w 1906 roku pomnik świętego Stefana na placu Świętej Trójcy w Budapeszcie.
Fot. Filip Maljković from Pancevo, Serbia. Licencja Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 Generic 


POLITYKA WEWNĘTRZNA I ZAGRANICZNA

Na czasy Stefana I historycy datują podzielenie państwa na komitaty, które były odpowiednikami naszych ziem i województw. Na ich czele stali najbardziej zaufani urzędnicy króla, zwani żupanami, dbający zarówno o jego dochody z majątków ziemskich (zachowując sobie jedną trzecią zysków), jak i prowadzący wojsko z pospolitego ruszenia. Również dzisiaj mianem komitatów określa się na Węgrzech duże jednostki administracyjne i samorządowe.

Naturalnym sojusznikiem Stefana, poprzez powinowactwo za sprawą żony, był cesarz Henryk II, którego wspierał początkowo przeciw Bolesławowi Chrobremu. Gdy Bolesław przedsiębrał w 1018 roku wyprawę na Ruś Stefan postanowił go poprzeć. Po śmierci Henryka II władzę w Niemczech zdobył Konrad II, który widział Węgry jako sobie podległe, więc jego stosunki ze Stefanem bardzo się popsuły, a dumny król Węgier w ripoście zażądał od cesarza Bawarii dla swojego syna, co argumentował tym, że matką Emeryka była przecież Adelajda Bawarska. Gdy Konrad wysłał do cesarza bizantyjskiego biskupa Wernera z misją zawarcia sojuszu antywęgierskiego Stefan zatrzymał poselstwo. Ten akt uznał Konrad za casus belli i najechał na Węgry w 1030 roku, ale jego wojska zostały pobite, a następnego roku w drodze negocjacji ustalono granicę pomiędzy cesarstwem a Węgrami na rzece Litawie. Granica ta miała wielkie znaczenie historyczne, bo także przy podziale monarchii habsburskiej w 1867 roku uznano ją za słuszną do powtórzenia.

Rok 1031 przyniósł najgorsze doznanie Stefana, bo w niewyjaśnionych okolicznościach zginął jego syn Emeryk. Oficjalnie zabił go dzik na polowaniu, ale podejrzewa się, że został skrytobójczo zgładzony. Był jedynym dziedzicem tak wspaniale zbudowanego państwa. W nim Stefan pokładał wszystkie nadzieje. Teraz nie mógł już spodziewać się potomka. Popadł w depresję i szukał następcy wśród krewnych, ale napotykał raczej na dążenia do władzy w formie spisków, z którymi krwawo się rozprawiał. Srogo potraktował Vazula, który spiskując i występując przeciw niemu, jawnie głosił powrót do pogaństwa.

Piękna tradycja węgierska podaje, że ostatnim gestem Stefana na łożu śmierci 15 sierpnia 1038 roku, czyli w dniu Matki Boskiej, której był gorącym czcicielem, było uniesienie prawą ręką sławnej korony i ofiarowanie swojego królestwa pod opiekę Maryi. Został pochowany w Székesfehérvár (Białogrodzie), a owa prawica, którą uniósł koronę, traktowana jest po dziś dzień przez Węgrów jako najważniejsza relikwia.

Jego wielkie dzieła i niepospolita pobożność powodowały, że już współcześni uznawali go za człowieka Bożego, a w 1083 roku za zgodą papieża Grzegorza VII dokonano elewacji jego szczątków, czyli podniesienia spod posadzki kościoła do niszy w ścianie. Taki gest oznaczał wówczas uznanie kogoś za świętego. Wraz z nim zostali kanonizowani Emeryk i biskup Gellert.

Postać św. Stefana i jego dzieło to dla Węgrów nie tylko najcenniejsza pamięć, lecz także wręcz punkt odniesienia dla wszelkich politycznych poczynań. Kto zatem chce zrozumieć Węgrów, ten musi powracać w rozważaniach do postaci św. Stefana, jego chrystianizacji i jego korony.