Back to top
Publikacja: 24.05.2021
Węgrzy, czyli Polacy do kwadratu
Kultura

– Polacy są dokładnie tacy sami jak Węgrzy, tylko do kwadratu. To znaczy, że są bardziej skrajni niż Węgrzy, ale są tacy sami – powiedział węgierski pisarz, znawca polskiej kultury György Spiró podczas pierwszej, poświęconej kulturze, części III Forum Polska-Węgry organizowanego przez Instytut Studiów Wschodnich.


Pierwszym panelistą tegorocznego forum, organizowanego ze względu na pandemiczne ograniczenia w formule internetowej, był węgierski pisarz i dramaturg, wielki znawca kultury polskiej i tłumacz dzieł literackich z języka polskiego György Spiró. To chęć posiadania szerszego dostępu do kultury byłą motywacją dla Spiró, by uczyć się języków słowiańskich, to chęć czytania książek polskich pisarzy niedostępnych w języku węgierskim była początkiem poznawania naszego języka i kultury. György Spiró wspominał, że pierwszy bilet do polskiego teatru – na sztukę Wyspiańskiego w reżyserii Andrzeja Wajdy – podarował późniejszemu autorowi „Niewoli” profesor Wacław Felczak. – To było coś zupełnie fantastycznego. Zakochałem się w polskim dramacie, w polskim teatrze i można powiedzieć, że od tego momentu zagłębiłem się w polską kulturę. Jedna lektura pociągała za sobą kolejną – powiedział pisarz.

– Są pewne paralele między kulturą polską i węgierską, natomiast najciekawsze w kulturze obu narodów są różnice. Musiałem odkryć, że myślenie kulturowe i literackie zupełnie inaczej wygląda w Polsce i na Węgrzech – kontynuował György Spiró. – I to mnie zupełnie zafascynowało.

György Spiró mówił o istnieniu fascynujących różnic, ale podkreślał też duże podobieństwa. – Zwykłem mawiać, że Polacy są dokładnie tacy sami jak Węgrzy, tylko do kwadratu. To znaczy, że są bardziej skrajni niż Węgrzy, ale są tacy sami – powiedział.



Tacy sami czy tylko podobni?

Tacy sami czy tylko podobni – można o tym dyskutować. Na pewno w panteonie bohaterów obu narodów znaleźć można te same nazwiska. O żyjących w XX w. zasłużonych postaciach dla obu narodów rozmawiano podczas jednego z paneli dzisiejszej części Forum Polska–Węgry. Czy jednak istnieje kanon wspólnych bohaterów XX w.? A jeśli tak, to kto i pod jakimi warunkami mógł się w nim znaleźć? 

– Mamy olbrzymi problem z tymi postaciami, które bardzo niedawno, albo tu i teraz są takimi bohaterami współczesnych polskich dziejów – zauważył prof. Maciej Szymanowski, dyrektor Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej im. Wacława Felczaka, stawiając pytanie o autora przytaczanych poniżej słów: „Minęły całe wieki, kiedy po raz ostatni pojawiła się tak wspaniała szansa, by narody Europy Środkowej mądrze zgrupowane wokół polskiego okrętu flagowego od Bałtyku po Bałkany same określiły swój los. Jest taki okręt flagowy, który nazywa się Polska. To 40-milionowy, fantastycznie rozwijający się kraj, z poważną armią i ogromnym potencjałem gospodarczym, z szerokim zakresem interesów w tym regionie. Jeżeli dobrze rozmieścimy własne okręty i załogi wokół Polaków i potrafimy z nimi dojść do porozumienia, wówczas Europa Środkowa będzie miała znacznie większą zdolność do obrony swoich interesów, będziemy bogatsi, będziemy się szybciej rozwijać, zamiast poszukiwać zewnętrznych protektorów”. 

Te słowa wypowiedział o Polsce i Polakach Victor Orbán. Węgierski premier, osoba powszechnie znana i niezwykle wpływowa nie tylko w swoim kraju. – Jaki procent Polaków wie, że ktoś i wpływowy, i decyzyjny w ten sposób o nich mówi? – pytał retorycznie Maciej Szymanowski.

– Gdybym próbował sporządzić listę osób, które mogą być postrzegane jako wspólni bohaterowie, to przede wszystkim nasuwają mi się osoby, które widziały konieczność współpracy w regionie. To trochę nawiązanie do tych słów Victora Orbána, bo to jest problem, który się przewija przez cały wiek XX i istnieje w wieku XXI – mówił Wojciech Frazik, członek rady Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej im. Wacława Felczaka. – Trochę będzie osób z czynnej polityki, trochę będzie ludzi spośród czy to myślicieli politycznych, czy publicystów, czy badaczy, którzy będą postulować współpracę narodów i państw tego regionu, czyli Europy Środkowej – dodawał.



Wspólni bohaterowie

Paneliści podkreślali, że panteon osób zasłużonych dla zbliżenia obu narodowych jest szeroki i że należy podejmować działania, by w obu krajach ich nazwiska były lepiej znane. Tu ogromną rolę do odegrania mają instytucje takie jak Instytut Współpracy Polsko-Węgierskiej im. Wacława Felczaka czy Polski Instytut Badawczy i Muzeum w Budapeszcie. Jakimi narzędziami? – Od kreacji różnych artykułów po stypendia, których udzielamy. Odpowiadając jednym zdaniem: pracą, pracą i jeszcze raz pracą – odpowiadał Maciej Szymanowski. I postulował: – Mam propozycję, aby czwarte forum Polsko-Węgierskie odbyło się w reżimie postpandemicznym, ale jednocześnie żeby jakaś jego część odbywała się zdalnie z miejscowości, gdzie wcześniej byłby odpowiednio nagłośniony temat, że przypominamy i poszukujemy tych osób, które wykonały w swoim życiu jakąś pracę na rzecz współpracy polsko-węgierskiej.

(wuj)