Back to top
Publikacja: 11.05.2020
Obraz rodziny w dobie pandemii - wnioski z badań Fundacji Mamy i Taty
Ekonomia

Z Markiem Grabowskim, Prezesem Fundacji Mamy i Taty, Wiceprzewodniczącym Rady Rodziny przy Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, szefem Pracowni Badawczej Social Changes rozmawia Marta Dzbeńska-Karpińska.

 

Rozpoczęliście Państwo projekt Family Track. Na czym on polega?

Jako Fundacja Mamy i Taty od jakiegoś czasu myśleliśmy o tym, żeby zacząć monitorować sytuację rodzin w Polsce. W międzyczasie pojawił się COVID-19 i przełożyliśmy nasze plany na czas, kiedy zdążą opaść pierwsze emocje. W kierowanej przeze mnie Pracowni Badawczej Social Changes regularnie realizujemy i analizujemy sondaże, obserwując sferę społeczną, więc widziałem, jak bardzo z tygodnia na tydzień ich wyniki różnią się od siebie, co wskazywało na pewne rozchwianie nastrojów. Po Świętach Wielkanocnych uznałem, że kurz emocji nieco już opadł, że jako społeczeństwo przyzwyczajamy się do nowej sytuacji, więc warto wrócić do projektu, który nazwaliśmy Family Track, czyli po polsku - Monitoring Rodzinny.

Badanie realizujemy na próbie reprezentatywnej, planujemy przeprowadzać je mniej więcej raz na dwa - cztery tygodnie, w zależności od potrzeb. Kiedy sytuacja bardziej się ustabilizuje, badanie raz na miesiąc będzie zupełnie wystarczające, natomiast póki panuje pandemia, chcemy je przeprowadzać co dwa tygodnie.

Jaki jest cel tego badania?

Tak jak przez wszystkie dotychczasowe lata działania Fundacji, stawiamy na to, żeby dostarczać wiedzę osobom zainteresowanym tematyką rodziny - decydentom, społecznikom, osobom działającym w organizacjach pozarządowych, mediom. W przypadku mediów badania są pewnym magnesem, który sprawia, że o rodzinie i sprawach jej dotyczących mówi się i pisze. Pierwszy raport opublikowaliśmy bez komentarzy i wniosków, natomiast następny będzie już takie zawierał, planujemy też porównać wyniki. Z założenia chcemy za każdym razem badać, jak respondenci oceniają swoją sytuację życiową obecnie i jak widzą ją w perspektywie trzech miesięcy.

Jaki jest obraz rodziny, który wyłania się z Państwa badania?

Można powiedzieć, że jest to obraz nie tylko rodziny, ale i społeczeństwa. Polskie społeczeństwo twardo stąpa po ziemi i nie ulega panice, na co wskazuje bardzo ogólny, syntetyczny wskaźnik oceny sytuacji życiowej, gdzie 37% respondentów ocenia ją pozytywnie, 19% negatywnie, a 44% średnio. 45% osób powiedziało, że sytuacja może się pogorszyć, więc jesteśmy świadomi zagrożeń.

To co nas obecnie przede wszystkim niepokoi nazywa się w psychologii społecznej fundamentem piramidy Maslowa - obawiamy się o rzeczy podstawowe, dotyczące bytu rodziny. Wskazują na to odpowiedzi obrazujące niepokój związany ze wzrostem cen produktów oraz utrudnieniami w korzystaniu z opieki medycznej i stomatologicznej. Aż dwie trzecie badanych na to wskazuje.

Drugą grupę problemów stanowią problemy życia codziennego – z jednej strony obawa o utratę pracy, ale też utrudnienia związane z zakupami czy możliwością realizowania swoich pasji.

Interpretacja odpowiedzi dotyczących trzeciej grupy problemów stanowi pewną zagadkę. W gronie ekspertów przeprowadziliśmy dwa warsztaty wewnętrzne na ten temat, bo zastanawialiśmy się, dlaczego kwestie związane z edukacją dzieci czy problemami wewnątrz rodziny są najrzadziej wskazywane przez osoby biorące udział w badaniu. W wyniku naszych rozmów mamy dwie rozbieżne interpretacje, chociaż one się ze sobą do końca nie kłócą i może się okazać, że pierwsza z interpretacji jest prawdziwa dla jednej grupy społecznej, a druga dla innej. Z jednej strony może być tak, że nasze rodziny funkcjonują dosyć dobrze, jesteśmy do nich przyzwyczajeni, życie w ich ramach jest dla nas stanem naturalnym - są dla nas jak powietrze, którym na co dzień oddychamy i którego brak uświadomiliśmy sobie dopiero, kiedy kazano nam nosić maseczki. Druga interpretacja - mniej optymistyczna - opiera się na fakcie, że ogólna kondycja rodzin nie jest najlepsza, o czym nasza Fundacja wielokrotnie mówiła. W związku z faktem, że ta kondycja nie jest dobra, temat rodziny nie jest tematem zasadniczych obaw respondentów, bo ciężko tu o jakieś pogorszenie w kontekście COVID-19. W związku z czym koncentrują się oni na problemach twardych - pracy, dostępności usług medycznych.

Nasi respondenci zwracają uwagę na to, że w rodzinach nie dogadujemy się, że brakuje nam przestrzeni dla siebie, że czujemy się obciążeni oczekiwaniami innych członków rodziny, podziałem obowiązków, że brakuje nam czasu i przestrzeni na indywidualny rozwój i na pobycie w samotności. Natomiast patrząc optymistycznie, to po tych miesiącach izolacji znaleźliśmy sposoby radzenia sobie z sytuacją - spacery, wspólne spędzanie czasu, gry, zabawy, szukanie nowych zainteresowań, nadrabianie zaległych lektur, nauka języków. Na przykład ja sam po dwudziestu pięciu latach przerwy wróciłem do ćwiczenia gry na gitarze. Myślę, chociaż nie są to bezpośrednio wnioski z naszego badania, że sytuacja rodzinna w Polsce rozwinie się w dwóch kierunkach. W przypadku części rodzin nastąpi erozja, bo zadawnione i nowe konflikty staną się ostatnim gwoździem do trumny danego małżeństwa czy  związku. Z kolei dla innych rodzin może być to doświadczenie wzmacniające. Zamknięta przestrzeń i ograniczenia uwydatniły mankamenty poszczególnych osób, ale to może być element motywujący do pracy nad sobą i nad relacją. Może być przyczynkiem do tego, żeby w większym stopniu doceniać to, co mamy. Reasumując, widzę te dwa kierunki. Oczywiście trudno na razie powiedzieć, jak to może wyglądać procentowo. Za kilka miesięcy, kiedy będziemy mieli przeprowadzonych kilka fal Family Track i zadamy jeszcze parę dodatkowych pytań, być może będziemy w stanie ocenić to precyzyjnie.

Zapowiada Pan pogłębienie badań. Na jakie pytania chcecie Państwo znaleźć odpowiedź?

Zaciekawiła nas odpowiedź na pytanie: „Na jakie problemy natrafiasz w relacjach z rodziną lub najbliższym otoczeniem?”. 34% osób, mając wybrać jeden, najpoważniejszy problem, mówi o ogólnym poczuciu frustracji, obawy lub lęku, czyli czegoś ciężko definiowalnego. W najnowszym badaniu chcemy poprosić ludzi, którzy wybiorą tę odpowiedź, żeby określili, co jest głównym źródłem ich frustracji - czy jest to ogólny „zły klimat” w czasach, kiedy w zasadzie wszystkie rozmowy toczą się wokół COVID-u, pracy, problemów z edukacją domową? Dodatkowo w mediach, które żyją emocjami, niepokoje są podsycane podwójnie. Te czynniki w połączeniu z zamknięciem w niewielkich przestrzeniach mogą wpływać na powstawanie obaw i lęków. Widać je nawet na ulicach, gdzie ludzie obchodzą się z daleka, unikając kontaktu wzrokowego.

Chcemy dodać pytania o bieżącą sytuację polityczną, która może niepokoić w kontekście tego, co dalej będzie się działo z naszym krajem. Może być ona także generatorem konfliktów wewnątrz rodziny czy związku. Znamy to z autopsji, bo kiedy przy wigilijnym czy wielkanocnym stole spotykają się dwie osoby, z których jedna jest za partią Z, a inna za Y, to często mamy gotową wojnę. Planujemy przygotować blok pytań o edukację domową. Ten element włączymy do badań, kiedy rok szkolny będzie dobiegał końca.

Czy będziecie Państwo proponowali wdrożenie konkretnych działań w związku z problemami, które ujawniły badania?

Zarówno w związku z tymi badaniami, jak i innymi analizami, które prowadzimy, jako członek Rady Rodziny przy Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej złożyłem kilka postulatów do Rady, które spotkały się z pozytywnym przyjęciem. Chodzi między innymi o wsparcie finansowe zakupu sprzętu komputerowego dla najuboższych rodzin, o aktywizację placówek kulturalnych do wejścia w obszar on-line oraz uspójnienie kwestii mandatów wydawanych przez sanepid i policję. To nie są działania, które nasza Fundacja nagłaśnia, ale są one bardzo potrzebne. Osoby działające w rządzie i władzach samorządowych mogę pewnych spraw nie zauważać i tutaj głos organizacji prorodzinnych, rodzicielskich jest bardzo ważny.

Bardzo dziękuję Panu za rozmowę.

Zdjęcia: archiwum prywatne Marka Grabowskiego, Unsplash, Pixabay