Back to top
Publikacja: 23.12.2019
RODZIAŁ VII. ODZYSKAĆ PODMIOTOWOŚĆ. POLITYKA ZAGRANICZNA „DOBREJ ZMIANY”
Kultura


Przypominanie powszechnie znanej, lapidarnej definicji polityki zagranicznej jako podstawowego atrybutu funkcjonowania niezależnego i suwerennego państwa, służącego jasno określonemu celowi: realizacji interesów narodowych i państwowych, będzie dla czytelników tego opracowania zabiegiem banalnym i mało odkrywczym. Podobnie, jak powoływanie się na różnorakie kierunki współczesnych badań oraz publicystyki, wskazujące na zależności i wzajemne oddziaływanie pomiędzy polityką wewnętrzną i zewnętrzną oraz akcentujące zależności pomiędzy aktywnością państwa w środowisku międzynarodowym, szczególnie w postaci jego miejsca w globalnej i europejskiej rywalizacji politycznej i gospodarczej. Dużo miejsca można również poświęcić rozważaniom wokół zagadnienia tzw. obiektywnych (geograficznych, historycznych, społecznych) uwarunkowań polityki zagranicznej, jak i uwarunkowań subiektywnych, opartych w głównej mierze na postrzeganiu danego państwa i narodu w środowisku zewnętrznym. Polska, przy zachowaniu wszystkich swoich specyficznych i niepowtarzalnych cech, podlega tutaj tym samym procesom i tendencjom, które dotykały i wciąż dotykają inne kraje regionu Europy Środkowej. Z uwagi na popularyzatorski charakter tego opracowania pragniemy jednak wziąć w nawias tego rodzaju refleksje i skoncentrować się na przedstawieniu zasadniczych kierunków, które polska polityka zagraniczna obrała po 2015 roku i zwycięstwie wyborczym Prawa i Sprawiedliwości. Na ile działania te mają charakter fundamentalnej, jeżeli nie rewolucyjnej zmiany, a na ile spokojnej kontynuacji i stopniowej ewolucji procesów, które miały miejsce już wcześniej?  Na ile cele programowe polityki zagranicznej, zakładane przez rządzące dzisiaj w Polsce środowiska polityczne, udało się przez ostatnie lata zrealizować?

 

Wobec strategii imitacji

Pobieżne spojrzenie na Polskę z zagranicznego dystansu wskazywać może nieco mylnie, że sformułowanie nowej wizji naszej polityki zagranicznej było po zmianach 1989 roku zadaniem stosunkowo łatwym i nie było w nim zbyt wielkiej filozofii. Ot, po prostu, należało zmienić wektory cywilizacyjne. Po dekadach zależności od centrum decyzyjnego „krajów demokracji ludowej”  znajdującego się w Moskwie, dokonać zasadniczego zwrotu na Zachód, do demokratycznego świata, do którego w wyniku smutnych okoliczności po II wojnie światowej nam i innym krajom regionu zatrzasnęły się na całe dekady  drzwi. Integracja euroatlantycka, wypełnienie acquis communautaire i  kryteriów kopenhaskich, realizacja zaleceń Międzynarodowego Funduszu Walutowego, sprawne korzystanie z unijnych funduszy przedakcesyjnych PHARE, rozwój europejskiej polityki regionalnej etc. – te hasła w zasadzie do 2004 roku wyczerpywały moce sprawcze polskiej dyplomacji aż do momentu wstąpienia do UE w 2004 roku wraz z pozostałymi krajami regionu.

 

Ten pierwszy okres w sposób zasadniczo naturalny sprzyjał z jednej strony temu, co przyjęło się określać mianem imitacyjnej strategii modernizacyjnej. Kopiowanie oraz dość odtwórcza  implementacja rozwiązań, które dominowały w zachodnioeuropejskiej polityce oraz dyskursie euroatlantyckim w latach 90. i na samym początku XXI: zacieśnianie integracji europejskiej, przebiegające pod hasłem ever closer union, liberalizacja gospodarki poprzez redukowanie  własności publicznej, otwieranie rynków krajowych dla inwestorów zagranicznych oraz redukcja roli państw narodowych w procesie decyzyjnym UE - to były zjawiska w zasadzie bezdyskusyjne. Główni aktorzy polityczni, pozostający u władzy w tym okresie, kładli więc nacisk nie na poszukiwanie nowych, alternatywnych rozwiązań, ale na automatyczne przenoszenie powstałych w świecie zewnętrznym mniej czy bardziej sprawdzonych modeli zachowań. Dyplomatyczny komunikat pod tytułem Polska jest prymusem na drodze eurointegracji był przez lata najbardziej pożądaną oceną dla polskich polityków, niezależnie od ich barwy politycznej. Nie było w tym jednak zbyt wiele tego, co anglosaska tradycja polityczna określa terminem resilience – umiejętnością sprawnego, elastycznego i niekonwencjonalnego reagowania na zmienne wyzwania dynamicznej rzeczywistości. W bezalternatywnym euroentuzjazmie ujawniał się raczej pewien skostniały dogmatyzm, nie dostrzegający zagrożeń, które z taką intensywnością pojawiły się już pod koniec poprzedniej dekady, a dzisiaj pokazały się z całą mocą, zapowiadając fundamentalne zmiany nie tylko w porządku europejskim, ale również globalnym.

 

Przełamać niemoc

Trudno jest wskazać na istotną cezurę, którą w polskim życiu politycznym przed 2015 rokiem stanowi początek prób tworzenia własnych i samodzielnych koncepcji polityki zagranicznej. Zwykle wspomina się tutaj o  tzw. polityce jagiellońskiej zmarłego tragicznie w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiej prezydenta Lecha Kaczyńskiego  w latach 2006-2010, kierującej zainteresowanie Warszawy w stronę obszaru poradzieckiego, zwłaszcza Ukrainy, Mołdawii oraz państw kaukaskich we współpracy z należącymi już do UE krajami bałtyckimi. Polityki po części służącej realizacji określonej wizji polskich i regionalnych interesów gospodarczych i bezpieczeństwa, zwłaszcza bezpieczeństwa energetycznego, element szerszej palety działań na rzecz przyciągnięcia krajów, które odzyskały niepodległość po rozpadzie ZSRR do świata euroatlantyckiego. A po części polityki reakcji na  politykę Kremla, starającą się  przeciwdziałać procesowi emancypacji politycznej tego obszaru.

W reakcji na politykę prezydenta Kaczyńskiego koalicja rządowa Platformy Obywatelskiej oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego, która doszła do władzy po przyśpieszonych wyborach parlamentarnych wczesną jesienią 2007 roku, sformułowała po pewnym czasie projekt tzw. polityki piastowskiej, zakładającej zwrot w kierunku zachodnim i niemiecko-francuskiego centrum UE, przy jednoczesnych, wspieranych przez administrację prezydenta USA Baracka Obamy planach „resetu” z Rosją oraz  realizowaniu zadań polskiej polityki wschodniej poprzez instytucje i mechanizmy unijne, np. program Partnerstwa Wschodniego. Biorąc jednak pod uwagę późniejszą sekwencję wydarzeń, m. in. rewolucję Euromajdanu na Ukrainie, zajęcie przez Rosję Krymu, brak postępów w relacjach z Białorusią i Mołdawią (nawet po zmianach politycznych, które dokonały się w tym kraju po protestach społecznych w 2009 roku i przejściowym przeorientowaniu polityki kraju w stronę Zachodu), strategia rządów Donalda Tuska (2007-2014) oraz Ewy Kopacz (2014-15) nie przyniosły oczekiwanych przez Polskę rezultatów. Podobnie było z przyświecającą tym rządom koncepcją „płynięcia z głównym nurtem polityki europejskiej”, którego finałem była pod koniec rządów Ewy Kopacz zgoda Warszawy na przymusową relokację 120 tys. uchodźców w UE, podjęta na forum Rady Unii Europejskiej 22 września 2015 roku, wbrew stanowisku wszystkich pozostałych krajów Grupy Wyszehradzkiej oraz Rumunii.

Ogólnie rzecz biorąc, rządy PO-PSL szybko stały się w okresie 2007-2015 zwolennikami bardziej federalnego modelu integracji europejskiej, co zostało sformułowane przez ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego w słynnym przemówieniu pt. „Polska i przyszłość Europy”, wygłoszonym przed Niemieckim Towarzystwem Polityki Zagranicznej w 2011 r. w Berlinie. W przemówieniu tym Sikorski wyraził zdanie, iż instytucje europejskie powinny mieć więcej władzy i wezwał Niemców do aktywniejszego przyjęcia roli lidera Unii Europejskiej, co zostało ostro skrytykowane przez będącą wówczas w opozycji partię Jarosława Kaczyńskiego.[1]

 

Główne cele polskiej polityki zagranicznej po 2015 roku

Obejmując władzę w listopadzie 2015 roku, nowa większość rządząca stanęła więc przed wyborem zasadniczej reformy polskiej polityki zagranicznej. Polegać ona miała na aktywnym i twórczym włączeniu się w europejską debatę na temat najważniejszych wyzwań, przed którymi staje Stary Kontynent. Są nimi: nielegalne i wzmożone migracje i wiążący się z nimi wzrost zagrożenia terrorystycznego, kryzys UE spowodowany decyzją W. Brytanii o opuszczeniu struktur unijnych, wzmocnienie pozycji państw narodowych w procesie decyzyjnym. W tym niepewnym otoczeniu czynnikom sprawującym władzę powinno służyć wykorzystywanie w dużo większym niż w poprzednich latach stopniu instrumentu członkostwa w organizacjach międzynarodowych i włączenia ich do realizacji własnych celów politycznych.

Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski w swojej pierwszej informacji – expose dla Sejmu, określającej zadania polskiej dyplomacji na rok 2016, wymienił następujące cztery filary:

  • zerwanie z polityką klientelizmu wobec decyzji innych państw;
  • przedstawienie własnej wizji miejsca Polski w Europie i świecie, a tym samym sformułowanie narodowych celów i własnej koncepcji polityki zagranicznej;
  • budowanie wraz z innymi państwami partnerskich porozumień, wynikających ze wspólnoty interesów i wartości;
  • przykładanie odpowiedniej wagi do działań w sferze symbolicznej i w ramach tzw. „geopolityki emocji”.[2]

 

Będziemy dążyć do zakorzenienia polityki zagranicznej w woli politycznej suwerennych państw, które — jeśli łączy je głęboka wspólnota wartości, interesów — gotowe są solidarnie współpracować ze sobą w celu realizacji wspólnych celów. Będziemy opierać politykę na prymacie prawa międzynarodowego nad brutalną siłą, nad ideą koncertu mocarstw, dzielącego świat na strefy wpływów wbrew woli społeczeństw – zapowiedział w tym samym wystąpieniu nowy szef dyplomacji. [3]

Nowa perspektywa. Odpowiedź na kryzys migracyjny

Kilka miesięcy po wyborach i objęciu władzy przez rząd Beaty Szydło (2015-2017), 1 kwietnia 2016 roku Sejm RP negatywnie ocenił decyzję organów  Unii Europejskiej w sprawie obowiązkowych kwot i przymusowej relokacji imigrantów spoza Europy w UE oraz poparcie tych decyzji  przez poprzedni gabinet.

Izba niższa Parlamentu wezwała do szczególnie dokładnego stosowania krajowych kryteriów polityki uchodźczej, która szczególną ochroną powinna obejmować samotne kobiety, dzieci, rodziny wielodzietne oraz mniejszości religijne. Wyrażono zdecydowany sprzeciw wobec jakichkolwiek prób ustanawiania stałych mechanizmów unijnych, służących alokacji migrantów. Posłowie nowej większości rządzącej oraz klubu Kukiz`15 zwrócili uwagę, że instrumenty polityki uchodźczej i imigracyjnej powinny pozostać w rękach państwa polskiego. Jest to szczególnie ważne ze względu na rosnące napięcia społeczne, których przyczyną jest nadmierna fala migracji z Bliskiego Wschodu do Europy. Zwrócono również uwagę, że w instytucjach UE są podejmowane próby narzucenia Polsce decyzji w sprawie imigrantów, choć zapowiadane decyzje rozwiązania tego problemu nie mają podstaw w prawie europejskim, naruszają suwerenność państwa, wartości europejskie oraz zasadę pomocniczości Unii Europejskiej. Niosą także zagrożenia dla ładu społecznego w Polsce, bezpieczeństwa jej obywateli oraz dziedzictwa cywilizacyjnego i tożsamości narodowej.

Sejm zaapelował do przeciwstawienia się wszelkim działaniom przeciwko suwerenności państwa oraz stwierdził, że obowiązkiem rządu jest obrona interesu narodowego i ładu konstytucyjnego w Rzeczypospolitej Sejm Rzeczypospolitej Polskiej w pełni popiera niesienie i finansowanie pomocy humanitarnej w miejscach objętych konfliktem zbrojnym i krajach z nimi sąsiadujących.[…] Uchwała wyraża sprzeciw wobec narzucania krajom członkowskim z góry ustalonych liczb imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki – głosiła uchwała. Przeciw jej podjęciu głosowali parlamentarzyści z opozycji:  PO i partii Nowoczesna.[4]

Autorzy uchwały podkreślili, że obowiązkiem państwa jest zadbanie o bezpieczeństwo Polaków i niedopuszczenie do sytuacji znanej z Niemiec lub Szwecji - utraty kontroli miejscowych sił porządkowych nad fragmentami niektórych dzielnic w dużych miastach. Jednocześnie zapewniono, że nie oznacza to, iż Polska chce się wyłamać z europejskiej solidarności i pomocy. „Powinniśmy jednak pomagać tam, gdzie ta pomoc jest potrzebna — przekonywał jeden z posłów koalicji rządzącej — a nie przez narzucone kwoty alokacyjne.”[5]

Credo polskiej polityki wobec problemu migrantów nakreślił wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymański, który oceniając prezydencję Holandii w UE (styczeń-czerwiec 2016) przyznał, że Unia Europejska powinna dostrzec zewnętrzny wymiar europejskiej odpowiedzi na kryzys migracyjny, co byłoby   zgodne z oczekiwaniami Polski, Grupy Wyszehradzkiej i innych krajów. Przy poparciu tych krajów   udało się następnie przekształcić europejską agencję Frontex w Europejską Straż Graniczną i Przybrzeżną (EBCG) pod koniec 2016 roku. Chcemy efektywnego sposobu zarządzania granicą zewnętrzną, chcemy efektywnego unijnego systemu azylowego, natomiast nie zgadzamy się na żadną interferencję, żaden wpływ zewnętrzny na politykę uchodźczą czy migracyjną, która powinna być w pełni przedmiotem odpowiedzialności poszczególnych państw członkowskich – podkreślił polski dyplomata.[6]

Podobny akcent na politykę imigrancką położył minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski. Podczas wystąpienia w Sejmie, dotyczącego zamierzeń polskiej polityki zagranicznej na rok 2017  przekonywał, że wyjścia z  kłopotów Europy z uchodźcami i migrantami należy szukać nie w przymusowej relokacji, lecz w rozwiązywaniu problemów w miejscu ich pochodzenia oraz w skuteczniejszej ochronie granic zewnętrznych Unii. Poinformował m. in., że polscy strażnicy graniczni i policjanci wspierali pograniczników w Macedonii, Bułgarii, Grecji, Słowenii i na Węgrzech. Jednocześnie Polska pomoc humanitarna trafiała także do migrantów i uchodźców w Syrii, Jordanii i Libanie.[7] Wraz z partnerami z Grupy Wyszehradzkiej Polska przeznaczyła na ochronę granic w Libii 35 mln euro. W lutym 2018  premier Mateusz Morawiecki złożył wizytę w Libanie, inicjując budowę domów dla syryjskich uchodźców.[8]

Ogólnie rzecz biorąc,  w 2017 roku Polska przeznaczyła ponad 180 milionów złotych na pomoc humanitarną i prawie 590 milionów na pomoc rozwojową, co w sumie dało około 770 milionów złotych. W stosunku do 2015 roku środki finansowe na cele humanitarne zostały zwiększone w 2019 r. sześciokrotnie i są najwyższe w dziejach III RP w ogóle.[9]

Jednostronną politykę Niemiec w kwestii uchodźców negatywnie ocenił również szef PiS Jarosław Kaczyński, który w wywiadzie dla jednego z największych portali internetowych w Polsce stwierdził wiosną 2017 roku, że kanclerz Angela Merkel popełniła ogromny błąd, otwierając granice dla imigrantów, czyli zaczęła rozbijać Unię.[10]

Ta filozofia rządów Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego znalazła swoje odzwierciedlenie w negatywnym stosunku Polski do tzw. Deklaracji z Marrakeszu - przyjętego w grudniu 2018 roku niezobowiązującego dokumentu ONZ dotyczącego migracji. Minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz w rozmowie z ministrem spraw zagranicznych Słowacji Miroslavem Lajčákiem, który przewodniczył pracom Zgromadzenia Ogólnego ONZ i pracował  nad rezolucją dotyczącą migracji przyznał, że Polska, Węgry, Słowacja i Czechy mają własne  podejście do sposobu rozwiązania problemu migracji w ramach Unii Europejskiej. Zaznaczył, że przymusowa relokacja jest oczywiście nie do przyjęcia, ale w innych kwestiach porozumienie byłoby zapewne możliwe.[11]

Bezpieczna Polska w bezpiecznej Europie

Źródłem atrakcyjności Polski i zarazem zdolności jej skutecznego oddziaływania na procesy decyzyjne, czy to jako sojusznika w ramach NATO, czy też partnera w strukturach Unii Europejskiej, jest w niemałym stopniu jej zdolność do współdziałania i artykułowania interesów państw naszego regionu.. Stare hasło każdej rozsądnej dyplomacji: „Przede wszystkim bezpieczeństwo” jest zatem także naszym drogowskazem – zwrócił uwagę minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz w informacji o kierunkach polskiej polityki zagranicznej na rok 2018.[12] Minister podkreślił, że najwyższym priorytetem polskiej polityki zagranicznej jest bezpieczeństwo narodowe. Zwłaszcza w kontekście konfrontacyjnej polityki Federacji Rosyjskiej wobec Ukrainy, ale także Polski, państw bałtyckich i ogólnie w stosunku do NATO, a zwłaszcza jego co bardziej  aktywnych członków. Oprócz potencjału wojskowego państwa polskiego, które obecnie przeznacza 2 proc., a wkrótce będzie przeznaczać już 2,5 proc. PKB na obronność[13]  – bezpieczeństwo narodowe uzależnione jest od siły i spójności Sojuszu Północnoatlantyckiego. Polski rząd wraz z prezydentem od jesieni 2015 roku skutecznie zabiega o wzmocnienie obecności wojskowej NATO w regionie. Celem polskiej polityki transatlantyckiej jest dalsze pogłębianie więzi w sferze bezpieczeństwa ze Stanami Zjednoczonymi. Rozwijaniu ulega zarówno współpracę dwustronna, jak i współdziałanie na forach wielostronnych, przede wszystkim na forum NATO. Prawo i sprawiedliwość jest  przeciwna jakimkolwiek krokom prowokującym powstanie podziałów transatlantyckich, szczególnie w obliczu kontrowersji handlowych pomiędzy USA i kilkoma krajami „starej” UE. W tym kontekście, największym wyzwaniem polskiej polityki zagranicznej jest uzyskanie gwarancji stałej, a nie tylko rotacyjnej obecności wojsk amerykańskich w Polsce i związanymi z nią pomysłami budowy tzw. Fortu Trump – stałej bazy wojsk amerykańskich w Polsce. Wysiłki idące w tym kierunku trwają nieprzerwanie od szczytu NATO w Warszawie w 2016 roku i były kontynuowane podczas wizyty prezydenta Donalda Trumpa w Polsce latem 2017 roku oraz są nieustannie  intensyfikowane zarówno przez rząd PiS, jak i urząd prezydenta.  Stała obecność wojsk amerykańskich w Polsce zwiększa skalę odstraszania potencjalnego agresora. Polska jest gotowa, aby partycypować w kosztach utrzymania bazy. Według badań CBOS z grudnia 2017 roku 77 proc. Polaków popiera stacjonowanie wojsk sojuszniczych w naszym kraju. Pamiętajmy też, że Polacy w swoim ogóle lubią wojsko i ufają żołnierzom. Według ostatnich sondaży blisko 2/3 Polaków  dobrze ocenia polskie siły zbrojne.[14]

Podczas trwającego w Warszawie w lutym 2019 roku szczytu bliskowschodniego Waszyngton ostatecznie ogłosił dostarczenie polskiej armii systemów wyrzutni rakietowych HIMARS. Obejmować one będą nie tylko same wyrzutnie, ale również pojazdy do ich transportu, pociski rakietowe i systemy naprowadzania. W skład pakietu weszły także komputery, pociski testowe, sprzęt telekomunikacyjny, części zamienne, szkolenia oraz wsparcie logistyczne[15].

Wcześniej, w marcu 2018 r., Polska podpisała z amerykańską firmą Raytheon umowę wartości 4,75 mld dolarów na pierwszą fazę zakupu systemów przeciwrakietowych Patriot[16]. Umowa dotycząca pierwszej fazy wprowadzenia systemów Patriot do Polski to największy kontrakt na zakup uzbrojenia dla polskich sił zbrojnych od czasów upadku komunizmu.

 

Przyszłość UE

W wywiadzie udzielonym Polskiej Agencji Prasowej w rok po przejęciu władzy przez Zjednoczoną Prawicę prezes PiS Jarosław Kaczyński stwierdził znamienne słowa: Pytanie, czy Unia w obecnym kształcie, przy straszliwej biurokracji i zinstytucjonalizowanym kwestionowaniu państwa narodowego, jest w stanie przetrwać. Według mnie - nie. Jestem za nią. Tylko że musi być ona dostosowana do realnej struktury Europy, jej bogactwa. Może powstać supermocarstwo, ale nie poprzez federalizację Europy tylko poprzez inny mechanizm. Mamy swoje propozycje. W rozmowie zwrócił jednocześnie uwagę, iż sukcesem zmian, które stopniowo następują w Europie, jest to, że w coraz bardziej otwarty sposób podejmuje się dzisiaj dyskusję nad przyszłością Unii, która kiedyś nie była w ogóle możliwa.[17]

Jak najkrócej można byłoby streścić polską strategię wobec UE? Odpowiedź przynosi wspomniane już w tym miejscu wystąpienie ministra Witolda Waszczykowskiego. Z jednej strony jest ona alternatywą wobec lansowanego przez elity w Brukseli modelu „polaryzacyjnego”, zakładającego istnienie kierowniczego, twardego centrum UE, opartego np. o strefę euro lub unię bankową. Z drugiej, zakłada równość wszystkich członków unijnej wspólnoty i dąży do wzmocnienia roli państw narodowych w procesie decyzyjnym. Minister wymienił więc kilka postulatów:

 

  • Unia wielu centrów regionalnych, a nie podzielona na jedno centrum decyzyjne w strefie euro i zależne od niego peryferia;
  • UE równych państw, a nie hierarchii między państwami;
  • Wspólnota deregulacji, a nie kolejnych sankcji, zakazów i nakazów;
  • Związek solidarności. To właśnie solidarność buduje wspólnotę i oznacza, że prędkość rozwoju UE obejmuje również najsłabszych członków tej wspólnoty;
  • Organizacja demokracji. Demokracja tworzy się w poszczególnych państwach członkowskich i może mieć różne oblicza, tak jak różne oblicza ma demos, realny lud obywatelski;
  • Unia otwarta, która zawsze pozostawia możliwość dołączenia nowych państw do swojego składu;
  • Wspólnota zbudowana na trwałych korzeniach tożsamości cywilizacyjnej, a nie na konstruktywizmie społecznym. Najbardziej oczywistą i sprawdzoną tożsamością europejską są wartości chrześcijańskie.[18]

 

Natomiast przed samymi wyborami do Parlamentu Europejskiego wiosną 2019 roku Prawo i Sprawiedliwość zdefiniowało swój program w omawianym zakresie w postaci bardzo konkretnych 12 punktów[19]:

 

  1. Europa Wartości

Będziemy działać na rzecz powrotu Unii Europejskiej do wartości, które głosili jej twórcy i które miały stać się jej fundamentem

  1.  Europa Rodziny

Obronimy prawa rodziców do wychowywania dzieci

  1. Europejskie wsparcie dla polskiej wsi

Będziemy aktywnie zabiegać na forum UE o interesy polskich rolników

  1. Budżet UE dobry dla Polski

Wynegocjujemy korzystny dla Polski nowy budżet Unii Europejskiej

  1. Europejski Wspólny Wolny Rynek

Będziemy bronić równego traktowania polskich firm na europejskim rynku

  1. Bezpieczne granice Europy

Będziemy nadal skutecznie zabiegać o bezpieczeństwo i o ochronę zewnętrznych granic Unii

  1. Europa niezależna energetycznie

Dołożymy wszelkich starań, by zapewnić Polsce i Europie bezpieczeństwo energetyczne

  1. Ta sama jakość produktów w całej Europie

Będziemy walczyć o to, aby konsumenci w całej Europie byli równo traktowani i mieli dostęp do produktów i towarów tej samej jakości

  1. Europa równych szans

Będziemy zabiegać o likwidację podwójnych standardów w traktowaniu państw w ramach Unii Europejskiej

10. Sprawiedliwa polityka klimatyczna Europy

Będziemy dążyć, by polityka klimatyczna Europy uwzględniała polskie interesy 

  1. Zrównoważony rozwój - podstawa silnej UE

Chcemy silnej polityki spójności jako podstawy szybkiego i solidarnego rozwoju UE

  1. STOP nielegalnej imigracji

Chcemy, by Europa pomagała w miejscach konfliktów. Sprzeciwiamy się nielegalnej imigracji

 

Grupa Wyszehradzka i współpraca regionalna

Istniejąca od początków lat 90. Grupa Wyszehradzka (V4), skupiająca Polskę, Czechy, Słowację i Węgry, przeżywała na początku II dekady XXI wieku wyraźny kryzys. Co więcej, zdawała się tracić wpływy na rzecz Trójkąta Weimarskiego (Francja, Niemcy, Polska) lub była w cieniu świeżych inicjatyw regionalnych w postaci Trójkąta Sławkowskiego (2015), grupującego Czechy, Słowację i Austrię.

Od jesieni 2015 roku Polska aktywnie włączyła się w ożywienie formatu wyszehradzkiego, przywiązując spore znaczenie do regularnych konsultacji na szczeblu prezydentów, premierów i ministrów.  Na nigdy nie widzianą wcześniej skalę rozpoczęła się również współpraca parlamentów czworokąta, zarówno na poziomie marszałków i przewodniczących izb, jak i poszczególnych branżowych komisji.

Okazało się, że kraje V4 spaja nie tylko wspólna polityka i podejście do kwestii migrantów, ale również wiele innych kwestii, jak:

 

  • Przekonanie  o konieczności polepszenia jakości żywności oraz produktów chemii gospodarczej, trafiającej na środkowoeuropejskie rynki ;
  • Wspólne wsparcie dla koncepcji wzmocnienia roli parlamentów narodowych w procesach decyzyjnych UE; w tym postulat dotyczący prawa do unijnej inicjatywy ustawodawczej, a nawet weta wobec tego rodzaju regulacji wspólnotowych, które występują wprost przeciwko unijnej zasadzie pomocniczości;
  • stanowisko wobec  wieloletnich ram finansowych UE, w tym dla Wspólnej Polityki Rolnej.[20]

 

Wypracowywaniu  wspólnego stanowiska krajów Grupy Wyszehradzkiej służyły  stałe, organizowane nie rzadziej, niż 2 razy w roku szczyty prezydentów, premierów oraz marszałków izb parlamentarnych, ale także liczne konsultacje zwoływane w formule ad hoc. W zasadzie stało się też niepisaną, ale przestrzeganą tradycją uzgadnianie wspólnych stanowisk albo przynajmniej wymiana informacji przez wyszehradzkich liderów przed szczytami Unii Europejskiej i innymi ważnymi spotkaniami międzynarodowymi

Z uwagi na  bliską  współpracę między jej członkami Grupę Wyszehradzką zwykło się porównywać do Beneluksu[21], łączącego interesy Belgii, Holandii i Luksemburga oraz do funkcjonującej od lat 1950 Rady Nordyckiej, zrzeszającej Danię, Finlandię, Szwecję, Norwegię i Islandię. Jednocześnie dał się jednak zauważyć inny proces, to jest postrzeganie podobieństwa wyszehradzkiego kwartetu do duetu niemiecko-francuskiego. Dobrze to widać na przykładzie siły oddziaływania, jaki V4 odnotowało w kwestii polityki migracyjnej UE czy w kwestii korekty polityk niektórych dużych partii antyunijnych - jak francuski Front Narodowy (obecnie: Zrzeszenie Narodowe) czy włoska Liga, które zaczęły mówić o potrzebie nie tyle opuszczenia Unii, co jej reformowania, powołując się właśnie na stanowisko V4 w ważnych dla nich kwestiach, jak np. w kwestii imigracji czy zachowania suwerenności państw członkowskich. Dowód atrakcyjności V4 mogą też stanowić coraz częstsze deklaracje ze strony takich krajów, jak Rumunia, Austria czy Włochy o ich woli bliższej współpracy z Grupą Wyszehradzką. Wszystko to to oczywiście sukces wszystkich państw wyszehradzkich. Raczej nie byłby on jednak możliwy do osiągnięcia w sytuacji kontynuacji celebrowanej, ale pozbawionej najczęściej konkretów polityki charakterystycznej dla Warszawy do 2015 roku,  czasami wręcz niespodziewanie i gwałtownie odcinającej się od wypracowanych uzgodnień – vide: zmiana stanowiska polskiego rządu w sprawie tzw. obowiązkowych kwot imigranckich.[22]

Trójmorze. Polska dyplomacja parlamentarna.

Autorskim projektem polskiej polityki zagranicznej po 2015 roku stała się  strategia Trójmorza. W instytucjonalnym zakresie prowadzona jest ona pod patronatem Prezydenta RP, którego partnerami są urzędy prezydenckie w innych krajach, szczególnie w Chorwacji, ale także w Austrii, Bułgarii, Słowenii, Litwie, Łotwie,  Estonii, Rumunii,  Czechach, Słowacji i na Węgrzech. Z jednej strony projekt ten stanowi wyraźne echo strategii polityki zagranicznej,  realizowanej przez Lecha Kaczyńskiego w latach 2006-2010;  z drugiej, kładzie wyraźny akcent na kwestie związane z bezpieczeństwem energetycznym, kwestie ekonomiczne i infrastrukturalne, jak najbardziej chyba znany i związany z Trójmorzem projekt: Via Carpatia[23].

Jednym z kluczowych  elementów współpracy jest połączenie państw regionu z zachodnioeuropejskim system połączeń energetycznych i gazowych w celu zwiększenia konkurencji i bezpieczeństwa dostaw. Odbywać się to ma zarówno poprzez budowę hubów gazowych, jak też interkonektorów pomiędzy poszczególnymi krajami, np. Rumunią i Węgrami, Słowacją i Austrią, Czechami i Polską. Bezpieczeństwo i dywersyfikacja dostaw dla całego regionu, gdzie wciąż dominuje gaz rosyjski, mają też zapewniać terminale LNG w Polsce, na Litwie i w Chorwacji oraz planowany między Danią a Polską gazociąg Baltic Pipe, który pozwoli transportować gaz ze złóż norweskich. Dzięki temu systemowi do Polski będzie mogło trafiać ok. 16-18 mld m. sześciennych gazu rocznie, co zapewni krajowe zużycie tego surowca, biorąc pod uwagę także dodatkowe ok. 4 mld m. sześciennych własnej produkcji. 

„Począwszy od roku 2022 r. pod względem zaopatrzenia w gaz w Polsce będzie normalnie i będziemy w stanie zapewnić dostawy do odbiorców w Polsce niezależnie od tego, z czym w tej chwili mamy do czynienia”[24] – ujął zagadnienie pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej minister Piotr Naimski przy okazji IV Konferencji Naukowej „Polityka Energetyczna – filary i perspektywy”, ukazując też geostrategiczne znaczenie inwestycji, stawiając retoryczne pytanie: „Dlaczego jedna trzecia gazu w Europie pochodzi z Rosji. Dlaczego ślemy te miliardy dolarów, aby oni mieli pieniądze do stawiania rakiet w Obwodzie Kaliningradzkim? Czy tego chcemy?” [25]

Śladem działań podjętych w dywersyfikacji źródeł ropy naftowej – w chwili obecnej ledwo połowa tego surowca sprzedawanego polskim konsumentom pochodzi z Rosji,[26] zadeklarowanym celem polityki energetycznej rządów Prawa i Sprawiedliwości  jest możliwość całkowitej  rezygnacji z gazu rosyjskiego po wygaśnięciu w 2022 r. niekorzystnego[27] kontraktu wieloletniego, podpisanego jeszcze w 2010 r. przez rząd Donalda Tuska. Do tego czasu gaz rosyjski ma być zastąpiony w większości gazem amerykańskim i norweskim. Jest to motywowane m.in. dotychczasowymi praktykami rosyjskiej firmy Gazprom wobec Polski – o charakterze dyskryminującym, co potwierdziło prowadzone na szeroką skalę śledztwo Komisji Europejskiej[28]. Rozbudowa gazociągów będzie konieczna także ze względu na prognozowany wzrost popytu państw Trójmorza na gaz. KE prognozuje, że do 2030 r. konsumpcja gazu wzrośnie w krajach Trójmorza o ok. 14 proc. w stosunku do 2015 r., podczas gdy w całej UE ma spaść o ok. 4 proc. Największy wzrost odnotują Polska, Słowenia, Łotwa i Austria[29].

Obok projektów energetycznych czy infrastrukturalnych – realizowanych, jak: Via Baltica i Via Carpatia; czy planowanych: jak szybka kolej: Warszawa-Belgrad - wracając jeszcze na chwilę do samej inicjatywy Trójmorza, warto zauważyć, na co zwrócono uwagę  uwagę   na Forum Regionów Trójmorza, które  odbywało się w Rzeszowie w lipcu 2018 r., że przedsięwzięcie to ma ponadto ważny wymiar polityczny i społeczny w momencie, gdy Unia Europejska jako całość ma silną  tendencję do oddalania się od swoich podstaw.  Uczestnicy tego forum zwracali uwagę, że 12 krajów Inicjatywy Trójmorza dzielą, z uwagi na ich historię, podobne przywiązanie do suwerenności, do wolności i do wartości chrześcijańskich. Licząc razem ok. 120 milionów mieszkańców, mogą mieć większą wagę w Unii niż sama Grupa Wyszehradzka, skupiającą trochę ponad 60 milionów. To może się okazać cenne, aby móc bronić własnych racji  w Unii, w której dwaj najwięksi gracze – Niemcy i Francja, liczący razem ok. 150 milionów mieszkańców - postanowili na mocy nowego traktatu „o współpracy i integracji”, podpisanego 22 stycznia 2019 r. w Akwizgranie, systematycznie uzgadniać wspólne stanowisko przed każdym ważnym spotkaniem na poziomie unijnym.

Polska dyplomacja parlamentarna

Ukonstytuowanie się nowego Sejmu i Senatu w 2015 roku oznaczało pojawienie się nowego zjawiska: dyplomacji parlamentarnej, która choć w niektórych państwach ma dziesięciolecia tradycji – jak w USA, w Polsce stanowiła novum. Częste wizyty marszałków Sejmu i Senatu, zwłaszcza w państwach sąsiadujących z Polską i w regionie Europy Środkowej i Wschodniej, otworzyły drzwi do wspólnych posiedzeń i rozmów branżowych komisji parlamentarnych, zarówno w formacie dwustronnym, jak wielostronnym. Owocem uruchomienia w Polsce dyplomacji parlamentarnej stały się m.in. umowy o strategicznym partnerstwie, w tym z Węgrami (2017)[30], a także corocznie odbywające się w Warszawie Parlamentarne Szczyty Państw Europy Środkowej i Wschodniej, na których dyskutowane są najważniejsze zagadnienia i problemy tego regionu Europy, służące potrzymaniu procesu integracji naszego kontynentu w kwestiach bezpieczeństwa, gospodarki czy kultury. [31] Polska dyplomacja parlamentarna zdołała też pomóc w rozwiązaniu wielu zastanych problemów w sprawach międzynarodowych, jak na przykład złe stosunki z Litwą.

Normalizacja relacji z Litwą

Po 2015 roku doszło również do normalizacji relacji polsko-litewskich, które w pierwszej połowie obecnej dekady były chłodne i praktyczne zamrożone na szczeblu bilateralnych relacji pomiędzy liderami z Warszawy i Wilna. Przełomem okazała się wizyta marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego w stolicy Litwy i wystąpienie w Sejmasie[32]. W jej konsekwencji, po 8-letniej przerwie doszło do odnowienia regularnych kontaktów międzyrządowych, których symbolicznym ukoronowaniem stała się wizyta prezydent Dalii Grybauskaitė w Warszawie w lutym 2019 roku. Prezydenci obydwu krajów podpisali wówczas deklarację o wzmocnieniu partnerstwa w dziedzinie bezpieczeństwa. Dotyczy ona koordynacji działania wojsk lądowych i wspólnej walki z zagrożeniami cyberterroryzmem oraz  działaniami noszącymi znamiona współczesnych wojen hybrydowych. Kontynuowana jest również wspólna polityka obrony lotniczej krajów nadbałtyckich w ramach przedsięwzięcia Baltic Air Policing oraz Litewsko-Polsko-Ukraińskiej Brygady im. Wielkiego Hetmana Konstantego Ostrogskiego. Ważnym punktem deklaracji prezydentów stała się również decyzja dotycząca intensyfikacji  współpracy w obszarze budowy zdolności obronnych, obejmująca kooperację przemysłów obronnych.

Po latach trudności udało się rozwiązać również kwestię transportu ropy naftowej, produkowanej przez zakłady w Możejkach, litewskimi kolejami państwowymi; odpowiednie porozumienie zostało w 2017 roku podpisane przez Polskie Kolej Państwowe i Lietuvos Geležinkeliai i rok później przez polską i litewską gałąź spółki PKN Orlen, do której należy rafineria w Możejkach. [33].

 

Polacy za granicą. Opiekuńcza rola Senatu

Bardzo ważnym elementem polityki zagranicznej, podobnie, jak ma to miejsce w wielu innych państwach, było  utrzymanie łączności z rodakami rozsianymi po świecie.

 

W ramach reformy polityki wobec Polonii i Polaków osiadłych czy mieszkających za granicą,  przywrócony został mechanizm sprawowania opieki nad nimi przez Senat RP. Powrócono do systematycznego  wspierania lokalnych polskich inicjatyw w państwach naszego regionu i na całym świecie, wsparcia dla mediów polonijnych  oraz szkolnictwa w języku polskim na wszystkich szczeblach. Szczególnym wsparciem cieszą się polskie ośrodki kulturalne za granicą, których nowa rola przewiduje bycie rzeczywistymi ambasadorami języka, historii i kultury.

Zwiększeniu uległy nakłady na polskie szkolnictwo poza granicami kraju. Rząd prowadził aktywną politykę współdziałania z organizacjami polskimi na całym świecie. Wiąże się z tym stałe monitorowanie przestrzegania praw polskich mniejszości narodowych, w szczególności praw do nieskrępowanego używania ojczystego języka w przestrzeni publicznej oraz praw polskich rodziców do wychowania dzieci w polskiej kulturze i tradycji.

Prawo  i Sprawiedliwość zaproponowało też  rozwinięcie instytucja Karty Polaka – istniejącego od 2007 roku specjalnego dokumentu, wydawanego Polakom mieszkających za granicą i posiadającym obywatelstwo innych państw, potwierdzającego przynależność do narodu polskiego. Nie zapomina się równocześnie o najnowszej generacji emigracji ekonomicznej, planującej powrót do Polski. Tu pomógł specjalny narodowy program pomostowy, sprzęgnięty z polityką państwa w zakresie ułatwień w zakładaniu nowych firm, zatrudnieniu dla młodych osób, wsparciu rodziny i mieszkalnictwa. Jego celem było  stworzenie systemu preferencji dla powracających z zagranicy rodzin i profesjonalistów, którzy będą chcieli przyjechać do kraju z kapitałem uzyskanym na emigracji. Jednocześnie dążyło się do stworzenia mechanizmów stałej współpracy pomiędzy Polakami pozostającymi na obczyźnie, a Ojczyzną, tak aby ich kompetencje mogły być wykorzystywane w pracy dla Polski. Służą temu specjalne zachęty do inwestowania w Polsce, współpracy z polskimi szkołami wyższymi i ośrodkami badawczymi, zachęty do promowania polskich interesów w kraju przebywania oraz promocja polskich talentów artystycznych w krajach diaspory.[34] Uchwalona przez Sejm nowelizacja ustawy o Karcie Polaka wprowadziła rozwiązania ułatwiające posiadaczom tego dokumentu osiedlanie się w Polsce. Posiadacze Karty, którzy przyjeżdżają do Polski z zamiarem osiedlenia się na stałe, otrzymują bezpłatnie Kartę Stałego Pobytu, a po roku — obywatelstwo polskie. W tym pierwszym, najtrudniejszym okresie adaptacji mogą liczyć na pomoc finansową. W ciągu pierwszych 3 miesięcy pobytu wypłacany jest im co miesiąc zasiłek na częściowe pokrycie kosztów zagospodarowania i bieżącego utrzymania w wysokości 50 proc. minimalnego wynagrodzenia, a przez kolejne 6 miesięcy 60 proc. tej kwoty. Pomoc finansowa jest  przeznaczona także dla członków rodzin posiadaczy Karty. Możliwe ma być przyznanie Karty Polaka dziecku, którego rodzice (rodzic) zmarli nie otrzymawszy Karty, a byli narodowości polskiej lub posiadali polskie obywatelstwo. Nowe przepisy zwalniają posiadacza Karty z opłat konsularnych za przyjęcie i rozpatrzenie wniosku o wizę krajową oraz za przyjęcie wniosku i opracowanie dokumentacji w sprawie o nadanie obywatelstwa polskiego. Wprowadzono też możliwość ubiegania się o Kartę za pośrednictwem wojewody, który stał  się drugim, obok konsula, organem upoważnionym do jej przyznawania.

Minister Michał Dworczyk, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i poseł Prawa i Sprawiedliwości, komentując przyjęcie ustawy ocenił, że po partnersku traktuje ona naszych rodaków na Wschodzie. Tym, którzy chcą zostać na ziemi swoich ojców, na ziemi swoich dziadków, mówimy: państwo polskie będzie was wspierać, będzie wspierać podtrzymywanie polskiej tożsamości narodowej, kultury, polskiego języka. A tym, którzy chcą tu przyjechać z różnych względów, mówimy: ułatwiamy wam to, dajemy wam polskie obywatelstwo, oczekujemy was z otwartymi rękami[35].

 

 

[2]             Kronika Sejmowa nr 7 (826) 31 stycznia 2016, s. 21

 

[3]             Tamże.

[4]             Tamże,  nr 16 (835), 31 maja 2016, s. 25.

 

[5]             Tamże, nr 12 (831), 15 kwietnia 2016, s. 14.

[6]             Tamże, nr 23 (842), 15 października 2016, s. 20-21.

 

[7]             Tamże, nr 31 (850) 15 lutego 2017, s. 18.

[10]            https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/kaczynski-uderza-w-tuska-za-t… cz1/bqdtqf4?utm_source=wiadomosci_viasg&utm_medium=nitro&utm_campaign=allonet_nitro_new&srcc=ucs&utm_v=2

[12]            Kronika Sejmowa nr 58 (877), 31 marca 2018, s. 3.

 

[18]            Kronika Sejmowa nr 7 (826) 31 stycznia 2016, s. 21.

[20]            Tamże, nr 23 (842), 15 października 2016, s. 20-12.

[29]            Biuletyn Polskiego Instytu Spraw Międzynarodowych, 30 czerwca 201, Bartosz Bieliszczuk, nr 63 (1505)

[34]Tamże.

[35]Kronika Sejmowa nr 12 (831), 15 kwietnia 2016, s. 9.