„RERUM HUNGARICUM DECADES”
2024-09-29
Wydawane były pod różnymi rozszerzonymi tytułami, np. „Antonii Bonfinii asculani rerum Hungaricarum decades libris XLV, comprehensae ab origine gentis ad annum MCCCCXCV”, czyli w polskim tłumaczeniu „Antonia Bonfiniego Asculańczyka, 45 dekad spraw węgierskich, od początków narodu do roku 1495”.
POCZĄTKI RENESANSU
Ascoli Piceno to niewielkie miasto w regionie Marche, czyli w środkowej Italii. Tu około 1427 lub 1434 roku urodził się Antonio Bonfini, który wyrósł na jednego z najwybitniejszych humanistów, poprzedzających Leonarda da Vinci (młodszego od niego o ok. 20 lat), Michała Anioła Buonarottiego (młodszego o ok. 30 lat), czy wreszcie Giogia Vasariego, który urodził się po śmierci Bonfiniego. O ile jednak wśród badaczy przełomu średniowiecza i odrodzenia starożytności panuje wyrażana w publikacjach zgoda co do elit artystycznych i ideowych tamtych czasów, o tyle rzadziej wymienia się jednym tchem władców, bez których przyzwolenia i mecenatu wejście renesansu do ich państw byłoby bardzo utrudnione lub nawet wręcz niemożliwe. I tu należy postawić w jednym rzędzie znanego na całym świecie Wawrzyńca Wspaniałego (wł. Lorenzo il Magnifico 1449–1492) i króla węgierskiego Macieja Korwina (łac. Matthias Corvinus, węg. Hunyadi Mátyás, zwany Sprawiedliwym, węg. Igazságos 1443–1490). Równoczesność ich życia potwierdza podobną rolę, jaką odegrali na osi czasu w propagowaniu renesansu, a wnikliwsze spojrzenie na politykę zagraniczną Macieja Korwina umacnia nas w przekonaniu, że włoski kierunek był dla niego nawet ważniejszy niż zainteresowanie pograniczem z państwami habsburskimi i jagiellońskimi.
ZAMÓWIENIE
Bonfini przybył na dwór króla Macieja Korwina w 1486 roku. Czyja to była inicjatywa? Może jakąś rolę odegrało tu pośrednictwo osoby polecającej… Kilka rzeczy – i to ważniejszych – jest pewne. Bonfini gotów był udać się na dwór króla węgierskiego, nie obawiając się „dalekiego kraju”, bo ten nie był mentalnie daleki, a pomiędzy Italią a Koroną Świętego Stefana (węg. Szent Korona) kursowało w tym czasie (szczególnie od wstąpienia na tron Macieja Korwina w 1458 roku) szczególnie wielu ludzi kultury. Król węgierski gromadził przecież ogromny księgozbiór, w czym korzystał z usług wielu cudzoziemskich agentów, którzy negocjowali dla niego zakupy lub sporządzanie odpisów. Tak powstała Bibliotheca Corviniana, której kustoszem był włoski humanista Tadeo Ugoletto, dawny wychowawca i nauczyciel młodego Macieja. Może to więc on podpowiedział królowi, że warto zatrudnić Bonfiniego. Ale nie mamy pewności, bo przecież na dwór węgierski przybywało wielu wybitnych naukowców i artystów z Italii… Mógł to być choćby pierwszy bibliotekarz króla Galeazzo Marzio lub np. Giulio Cesare de Milio – królewski lekarz. Z pewnością wpływ na decyzję o zamówieniu dziejów Węgier miało powstanie do 1480 roku „Roczników, czyli kronik sławnego Królestwa Polskiego” autorstwa Jana Długosza.
Bonfini pierwszy raz przybył do Macieja Korwina w 1486 roku i pracował jako lektor królowej Beatrix (węg. Aragóniai Beatrix magyar királyné), a w dwa lata później (może potrzebował przyjrzeć się zdolnościom Bonfiniego) Maciej Korwin powierzył mu napisanie kompletnej historii państwa węgierskiego. W 1490 roku umarł zleceniodawca Maciej Korwin Sprawiedliwy, ale – na szczęście – jego następca Władysław Jagiellończyk (węg. II Ulászló), co prawda, nieoceniany najwyżej jako intelektualista, postanowił kontynuować finansowanie dzieła, a nawet nobilitował Bonfiniego. Jak wynika z królewskich ksiąg rachunkowych, w 1495 roku dzieło było już na ukończeniu, bo zamawiano do jego przepisywania kaligraficznego kolejne arkusze pergaminowe (wiemy nawet, że głównym kopistą tekstu był mistrz Johannes), ale prawdopodobnie w roku 1498 lub 1499 dzieło było finalnie gotowe i znalazło się na półkach Biblioteki Korwina obok pięciu tysięcy innych woluminów. Niestety, Biblioteka Korwina uległa zawłaszczeniu przez sułtanów jako zdobycz wojenna po bitwie pod Mohaczem (węg. Mohácsi csata, 1526) i zajęciu Budy (węg. Buda ostroma, 1541), a następnie rozproszeniu, a kolejne tomy oryginału Antonia Bonfiniego, zmarłego w 1503 roku w Budzie (tzn. rękopisu Johannesa) przepadły w większości. Znamy tylko trzy fragmenty, które ocalały z oryginału. Pierwszy trafił do Węgierskiej Biblioteki Narodowej w 1872 roku, drugi w 1923 roku, a trzeci w 1975 roku. Trzeba mieć nadzieję, że nie uległy całkowitemu zniszczeniu i jak większość Korwinowego księgozbioru może jeszcze czekają gdzieś w prywatnym posiadaniu na odnalezienie.
Ciekawe, że król Maciej nie poszedł za nowinkami technicznymi Gutenberga i nie zlecił wydrukowania dzieła Bonfiniego, ale kazał przepisywać dzieło ręcznie i z wielka ilością drogocennych ozdobników. Znamienne, że jego następca Władysław chyba nieco pożałował środków na wydanie dziejów węgierskich, bo oprawa tomów Bonfiniego odbiegała pod względem wystawności od splendoru innych woluminów z jego biblioteki. Na szczęście powstało już w początkach XVI wieku kilka odpisów fragmentów, a nawet jedna kopia pełna w wykonaniu kilku kopistów, co umożliwiło uratowanie treści. Dopiero w 1568 roku staraniem Jánosa Zsámbokiego wydrukowano „Rerum Ungaricarum Decades…” („Dziesięć tomów węgierskich spraw…”) w Bazylei. W roku 1575 w Kolozsvárze (obecnie Cluj-Napoca w Rumunii) w drukarni przywódcy unitariańskiego i świetnego biznesmena Gáspára Heltaia ukazała się „Chronika az magyarok viselt dolgairól” („Kronika przeszłych czynów Węgrów”). Była prawdopodobnie na język węgierski tłumaczona przez Gáspára Heltaiego i przez niego wzbogacona.
TREŚCI
Antonio Bonfini opierał się na różnych kronikach i rocznikach, a przede wszystkim na „Kronice Węgrów”, którą János Thuróczy (1435–89?) właśnie ukończył i wydał drukiem w 1488 roku. Być może król nie był do końca zadowolony z tego dzieła i natychmiast zarządził inne ujęcie…
Dzieło Bonfiniego opisuje dzieje Madziarów od czasów Hunów, a Arpada datuje na połowę wieku VIII, co jest niewątpliwym cofnięciem jego życia do Pepina Krótkiego i powstania Państwa Kościelnego. Ta przesada ma, jak w różnych opracowaniach historycznych tamtych czasów, podnieść autorytet ludu, czyniąc jego początki wcześniejszymi, niż były w rzeczywistości. W tym samym celu upatrywał pochodzenia króla Macieja Korwina od rzymskiego boga Jowisza – najwyższego w panteonie wszystkich bogów. Samemu królowi też przypisywał wielką moc w działaniach i wyjątkową mądrość, co było – generalnie rzecz biorąc – zgodne z prawdą, choć zdarzały się epizody zmyślone. W ogóle patrzył z wielką estymą na posłannictwo Węgrów w losach cywilizacji europejskiej, co zaszkodziło jego podręcznikowi w oczach Habsburgów, którzy byli najpierw zazdrośni o madziarską przeszłość jako Niemcy, a gdy w XVII wieku podjęli akcję germanizacji Węgrów, dążyli nawet do usunięcia „Rerum Hungarorum Decades” z publicznego obiegu informacji. Dzieło Antonia Bonfiniego było jednak wyjątkowo popularne wśród Madziarów, podnosiło na duchu i stanowiło niejako punkt odniesienia w traktowaniu swej przeszłości przez naród węgierski. Wielokrotnie wznawiane, służyło utrzymaniu tożsamości i dumy z przynależności do wielkiego narodu, poza tym – co z tego wynikało – umacniało w przekonaniu, że skoro Węgrzy mieli wspaniałą przeszłość, to i stać ich na wspaniałą przyszłość, którą wywalczyli.
„Rerum Hungarorum Decades” zasługują na wydanie w całości w tłumaczeniu na język polski, by utrwalić stan świadomości historycznej Węgrów przez kilkaset lat, a był to dla większości Madziarów podstawowy podręcznik.
Piotr Boroń