Profesor Wacław Felczak: legendarny emisariusz wolności

Życie wybitnego znawcy historii Europy Środka, zwolennika bliskiej współpracy narodów Europy Środkowej i szefa bohaterskich kurierów tatrzańskich, którzy z narażeniem życia przedzierali się przez Węgry do okupowanego kraju, to gotowy scenariusz na hollywoodzki przebój. Patron Instytutu Felczaka, który odegrał istotną rolę w formowaniu się antykomunistycznej opozycji węgierskiej, zmarł trzydzieści lat temu: dokładnie 23 października 1993 roku.

Prof. Wacław Felczak w 1989 r. (fotografia: zbiory profesora)

„U schyłku komunistycznej PRL pewien historyk z Krakowa ukształtował poglądy licznej grupy ludzi, Polaków i Węgrów. Minęło 30 lat od jego śmierci, a oni wciąż identyfikują się jako jego uczniowie” – zauważył jesienią 2023 r. Jacek Taran na łamach „Tygodnika Powszechnego”, podkreślając, że gdy jego dawni studenci słyszą pytanie o Wacława Felczaka, „odpowiadają podobnie, choć zupełnie od siebie niezależnie”: „Był dla nas kompasem moralnym”, „Autorytetem”, „Wzorem człowieka i historyka” oraz - wyjątkowo zgodnie - „On nas ukształtował”.

„Zawsze tytułowaliśmy Wacława Felczaka profesorem. Gdy jakiś formalista ośmielił się czasem oponować, że nie ma on tytułu profesorskiego, jest tylko docentem, wówczas wielu z nas skłonnych było tłumaczyć mu, że nie został awansowany w PRL tylko dlatego, że jako wybitny opozycjonista ma za sobą piękną kartę więźnia politycznego i siwe włosy, pochodzące z celi śmierci. Jak widać, kwestia tytulatury służyła do przypomnienia jego zasług dla ojczyzny i podkreślenia cech charakteru, które stawiały go o wiele wyżej niż karierowiczów, którzy zawdzięczali profesury pokornej służbie PRL-owi. Postać profesora Felczaka działała wychowawczo na wielu studentów” – wspominał już na łamach portalu Kurier.plus historyk i senator Piotr Boroń, jeden ze studentów Profesora na Uniwersytecie Jagiellońskim (rocznik ’81). „Profesora Felczaka pamiętam jako szczupłego, zawsze w garniturze i pod krawatem, zawsze nienagannie ogolonego i zadbanego, sprężystego pana o bardzo miłej aparycji. Jego siwe włosy, zawsze elegancko przystrzyżone, były dla nas świadectwem jego bohaterstwa i cierpienia za poświęcenie dla Polski” – podkreślał Piotr Boroń.

Autor wielu książek, w tym „Historii Węgier” czy „Historii Jugosławii”, przyciągał na swoje zajęcia tłumy studentów żądnych prawdziwej wiedzy historycznej i arcyciekawych opowieści o Bałkanach czy Węgrzech. Również dr hab. Andrzej A. Zięba wspominał Profesora Felczaka nie tylko jako historyka, ale jako „niezwykle ciekawego człowieka”. „Pierwszy i ostatni spotkany na studiach nauczyciel historii, który dzielił się z nami czymś więcej niż tylko erudycją. Wobec większości ówczesnych pracowników naukowych Instytutu Historii czułem obcość kulturową.  Wykładali, uczyli, wymagali, byli kompetentni, ale należeli – tak to czułem – do tego świata, który wtedy rządził” – zauważył prof. UJ Andrzej A. Zięba. „Potrafił godzinami snuć fascynujące opowieści... o innych, sam zaś umieszczał się gdzieś daleko, w tle, nawet jeśli to on był w rzeczywistości głównym aktorem i sprawcą różnych wydarzeń” – pisał historyk IPN dr Wojciech Frazik, dawny student Wacława Felczaka, autor biografii Profesora zatytułowanej „Emisariusz Wolnej Polski” oraz wystawy biograficznej poświęconej odważnemu kurierowi z czasów drugiej wojny światowej. „Studiować historię w Polsce? W Polsce historię tworzymy, a nie się o niej uczymy” albo „Żyjemy w kraju, w którym każdy szanujący się Polak prędzej czy później trafia do więzienia. Ja już raz siedziałem, teraz kolej na was, koledzy” – legendarne powiedzenia, którymi szanowany krakowski profesor rozpoczynał wykłady przypomniał jego student i wychowanek prof. Maciej Szymanowski.

Przewodnik dla Węgrów

Profesor Wacław Felczak kształtował nie tylko kolejne roczniki studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego, ale zachęcił również do przejęcia odpowiedzialności za swój kraj rządzących dziś na Węgrzech antykomunistycznych opozycjonistów. W spotkaniach z bohaterskim Polakiem uczestniczyli tacy młodzi liderzy jak Viktor Orbán (późniejszy szef rządu w Budapeszcie), János Áder (prezydent w latach 2012-2022) czy László Kövér (przewodniczący węgierskiego parlamentu). – To jest paradoks, ale to Polak mówił Węgrom jak być dobrym Węgrem. To był czas kadaryzmu, kiedy kręgosłup narodu węgierskiego był przetrącony, a nawet zadawano pytanie czy ten naród nadal istnieje. I Felczak przekonywał swoich znajomych intelektualistów, że istnieje. Mało tego, mówił, że system komunistyczny niedługo się zawali i intelektualiści będą musieli podjąć odpowiedzialność za państwo. I tak się stało – tłumaczył historyk IPN dr Wojciech Frazik podczas otwarcia wystawy poświęcone prof. Felczakowi.

Szef rządu w Budapeszcie Viktor Orbán składa wieniec pod tablicą pamiątkową profesora Wacława Felczaka w Instytucie Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego 9 grudnia 2016 roku. Fot. MTI/biuro prasowe premiera Węgier/ Balázs Szecsődi

Wywarł również ogromny wpływ na rodzinie obecnej ambasador Węgier w Polsce. Znany specjalista ds. historii Polski i tłumacz polskiej literatury prof. István Kovács Wacława Felczaka poznał w roku 1972 w Krakowie. Naukowcy zaprzyjaźnili się tak bardzo, że prof. Felczak został ojcem chrzestnym późniejszej ambasador Węgier w Warszawie. - Moi rodzice mówili o nim zawsze „Wacuś”. Kilkakrotnie spędziliśmy razem święta Bożego Narodzenia. Jeżeli nie mógł być wtedy z nami, to przyjeżdżał latem na dwa tygodnie. Byliśmy też w jego mieszkaniu w Krakowie. Jako dziecko zapamiętałam, że miał w domu wiele książek. Wacław Felczak był pierwszym Polakiem, którego poznałam w życiu. Drugim był św. Jan Paweł II, z którym rozmawiałam w Starym Sączu podczas kanonizacji błogosławionej Kingi w 1999 r. Papież powiedział wtedy, że dla obcokrajowca znajomość języka węgierskiego to połowa drogi do nieba. Wacław Felczak znał świetnie nasz język. Myślę, że teraz nie tylko dlatego, iż znał węgierski, lecz także z powodu swojego prawego życia jest już w niebie. Był człowiekiem bardzo ideowym. Tak dzisiaj też poprzez pryzmat Wacława Felczaka postrzegam Polaków - wspominała w rozmowie dla tygodnika „Do Rzeczy” Orsolya Zsuzsanna Kovács.
Rówieśnik niepodległej Polski

Jan Wacław Felczak był niemal rówieśnikiem niepodległej Polski. Urodził się jeszcze w zniewolonym kraju 29 maja 1916 roku w Golbicach pod Łęczycą jako najmłodsze, ósme dziecko w rodzinie Antoniego i Michaliny z Pałczyńskich. Jego matka pochodziła ze zubożałej rodziny szlacheckiej, w której wielu męskich przodków zesłano na Syberię za udział w powstaniach listopadowym i styczniowym. Patriotyczne wychowanie w połączeniu z dorastaniem w kraju, który dopiero co odzyskał niepodległość, ukształtowały charakter młodego Wacława Felczaka. Studiował historię na Uniwersytecie Poznańskim. To tam zainteresował się historią stosunków polsko-węgierskich i utworzył studenckie Koło Przyjaciół Węgier. Pracę magisterską napisał o Władysławie Bentkowskim, uczestniku powstań polskich z 1831 i 1863 r. i węgierskiego z 1849 roku. Wacław Felczak szybko świetnie opanował język węgierski i udał się na stypendium do Budapesztu, skąd słał polityczne korespondencje do „Dziennika Bydgoskiego” czy „Kuriera Poznańskiego”. Ostro krytykował w nich współpracę Węgier z hitlerowskimi Niemcami. Wybuch drugiej wojny światowej nie pozwolił mu dokończyć doktoratu pisanego pod kierunkiem prezesa Węgierskiej Akademii Nauk prof. Imre Lukinicha. Wacław Felczak błyskawicznie zaangażował się w działalność Polskiego Państwa Podziemnego.

"Lech" ciekawszy niż "James Bond"

Większość drugiej wojny światowej młody polski patriota spędził na Węgrzech. Odegrał kluczową rolę w stworzeniu Placówki „W”, umożliwiającej łączność między emigracyjnym rządem polskim w Londynie a polskim podziemiem w Warszawie.  Sam Wacław Felczak (pseudonim „Lech”) oraz jego kurierzy z narażeniem życia przenosili pieniądze, zaszyfrowaną pocztę, meldunki i prasę konspiracyjną, a także przeprowadzali na Węgry Polaków chcących wstąpić do Armii Polskiej na Zachodzie czy ważne postacie Państwa Podziemnego.

Nie zawsze udawało się zmylić wroga. Należące do „sztafety łącznościowej” Zofia Marusarz i Stefania Kula za swoje poświęcenie dla ojczyzny zapłaciły najwyższą cenę: zostały złapane przez gestapo i rozstrzelane. Sam Felczak też był kilkukrotnie zatrzymywany, ale udawało mu odzyskać wolność. Za bohaterską działalność podczas wojny otrzymał Order Krzyża Virtuti Militari V klasy.

W marcu 1944 roku, gdy oddziały niemieckie wkroczyły na Węgry, placówka „W” musiała przestać istnieć. Felczakowi, który od dawna figurował już w kartotekach niemieckiego kontrwywiadu, udawało się jednak skutecznie ukrywać przed oprawcami z Gestapo.

Wacław Felczak w roku 1946. Fot. domena publiczna


W 1946 roku na paryskiej Sorbonie zabrał się do pisania doktoratu. Jednocześnie nadal służył jako kurier między Londynem, Paryżem a Warszawą. Posługiwał się zmienionym nazwiskiem Vaclav Kaztur lub Wacław Lechicki, a meldunek z sytuacji w zajętej przez Sowietów kraju złożył samemu premierowi Tomaszowi Arciszewskiemu. W grudniu 1948 roku pojmał go patrol na terenie Czechosłowacji. Tym razem próba ucieczki się nie powiodła, a legendarnego kuriera przejęli funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa. Podczas trwającego dwa lata śledztwa wymyślnymi torturami próbowano wymusić na nim przyznanie się do pracy szpiegowskiej na rzecz zachodnich mocarstw. W sfingowanym procesie Wacław Felczak usłyszał wyrok dożywocia.

Doktorat. Po raz trzeci…

Po wyjściu z więzienia, w wieku 42 lat, znów postanowił poświęcić się karierze naukowej. I trzeci raz przystąpił do pisania doktoratu. – Był ciągłym doktorantem, ponieważ historia przez duże „h” kilka razy stawiała przed nim zadania ważniejsze i trudniejsze niż praca naukowa – zauważył prof. Maciej Szymanowski. 22 czerwca 1962 roku obronił  rozprawę doktorską „Węgierska polityka narodowościowa przed wybuchem powstania 1848 roku”. Jako naukowiec związał się z Uniwersytetem Jagiellońskim. Habilitację uzyskał w grudniu 1868 roku. W drugiej połowie lat 80. jeździł również na gościnne wykłady w Budapeszcie. Jego „Historia Węgier” zyskała bowiem nad Dunajem znakomite recenzje jako praca pisana „sercem węgierskim, a duszą słowiańską”.

Zmarł w rocznicę wybuchu antykomunistycznego powstania w Budapeszcie: 23 października 1993 roku. Pochowany na Cmentarzu Zasłużonych na Pęksowym Brzyzku w Zakopanem (zobacz zdjęcia). Podczas wygłaszania mowy pożegnalnej jego dawny podkomendny i słynny skoczek narciarski Stanisław Marusarz zmarł na zawał serca. Hołd zmarłemu oddał też wówczas ambasador Węgier w Polsce Ákos Engelmayer, a na grobie bohaterskiego Polaka wieniec w imieniu Związku Młodych Demokratów (Fidesz) złożył  Zsolt Németh (obecnie przewodniczący komisji spraw zagranicznych węgierskiego parlamentu).

Nie tylko film po nim pozostał

Życie bohaterskiego kuriera i wiernego zasadom historyka to gotowy scenariusz na film. Pierwszy już powstał. 23 października 2023 roku swoją premierę miał film dokumentalny w reżyserii Grzegorza Kubaszki zatytułowany „Kurierskim szlakiem. Azymut Węgry”. W roli Wacława Felczaka wystąpili Wojciech Skibiński oraz Mateusz Kurcius. Od pięciu lat działa również Instytut Współpracy Polsko-Węgierskiej im. Wacława Felczaka. Jak zauważył dyrektor instytutu prof. Maciej Szymanowski „w ten sposób ucieleśnia się jego niezachwiane przekonanie o potrzebie jak najlepszego kształcenia i wykorzystywania talentów młodych ludzi, o konieczności wspierania ich rozwoju i karier także w sposób instytucjonalny, o wielkim znaczeniu polsko-węgierskiej sympatii i przyjaźni, którą Polacy i Węgrzy powinni pielęgnować, ale też dzielić się tym darem z innymi narodami”.

(J)

Tablica pamięci prof. Wacława Felczaka w Collegium Eötvösa w Budapeszcie

Wybrane publikacje Profesora Felczaka:

  • Historia Węgier, Wrocław, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1983
  • Historia Jugosławii (z Tadeuszem Wasilewskim), Wrocław, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1985, ​ISBN 83-04-01638-9​.
  • Ugoda węgiersko-chorwacka w 1868 r.