Historia

WOJSKA JERZEGO II RAKOCZEGO W RZECZYPOSPOLITEJ

2024-07-28

Relacje polsko-węgierskie w naszych dziejach mogą uchodzić za wzorcowe i były najlepsze spośród naszych sąsiadów. Bywały jednak i konflikty, których nie powinniśmy zatajać, bo prawda historyczna wymaga szczerości, a ich przemilczanie może budzić nawet gorsze domysły niż rzeczywistość. Pamiętajmy też, że rolą władców węgierskich było dbanie o ich interesy…

Jerzy II Rakoczy

SERIA NIESZCZĘŚĆ RZECZPOSPOLITEJ

Rzeczpospolita w połowie XVII wieku targana była przez serię wydarzeń ze sobą związanych, które – jak twierdzi wielu historyków – można uważać za początek takiego osłabienia państwa, które prowadziło do upadku aż po trzy rozbiory pomiędzy Rosję, Prusy i Austrię. Zaczęło się w 1648 roku od powstania kozackiego pod przywództwem Bohdana Chmielnickiego, któremu przyszli z pomocą Tatarzy z Chanatu Krymskiego, a gdy działania wojenne przedłużały się, Chmielnicki w Perejasławiu w 1654 roku poddał tereny, do których rościł pretensje, carowi moskiewskiemu, który zaraz wysłał wielkie wojska na Rzeczpospolitą. Gdy Szwedzi zobaczyli, że osłabiony król Jan Kazimierz nie jest w stanie utrzymać władzy w całym państwie, Karol X Gustaw postanowił (do czego namawiali go już wcześniej doradcy szwedzcy i polscy zdrajcy) wkroczyć w nasze granice. Hetman wielki litewski przywitał go wręcz jako zbawiciela, który może uratować Wielkie Księstwo przed carem. Zerwał unię z Polską i poddał Litwę królowi szwedzkiemu. Pamiętajmy, że już płonęła stolica Litwinów – Wilno, niszczone bestialsko przez wojska Chowańskiego. Także polskie pospolite ruszenie poddało się władzy Karola X Gustawa, który zajął prawie całe terytorium Rzeczpospolitej poza terenami Chmielnickiego, ale gdy Szwedzi zaczęli rabować Polskę, a jeszcze podnieśli rękę na Jasną Górę, złakomieni opowieściami o jej legendarnych skarbach, doszło do radykalnego zwrotu w traktowaniu ich przez katolickie rzesze szlacheckie, mieszczańskie a nawet chłopskie. Postępy szwedzkie nie były też mile widziane przez różne państwa w Europie, gdyż naruszały dotychczasowy układ. Owszem, Anglia, piórem lorda protektora Oliviera Cromwela, gratulowała Karolowi X Gustawowi „utrącenia rogu na głowie bestii” (czyli zniszczenia katolickiej Rzeczpospolitej jako oręża papizmu), a książę transylwański Jerzy II Rakoczy (węg. II. Rákóczi György) długo wahał się, po której stronie się opowiedzieć, ale – widząc, że Habsburgowie muszą być przeciw Szwedom, właśnie za Szwedami się opowiedział (bo związany z sułtanem tureckim miał do Szwedów bliżej politycznie), a nawet podjął nieskuteczną akcję agitacji chana krymskiego Mehmeda IV Gireja, który ostatecznie stanął po stronie Jana Kazimierza i ze wstrętem odniósł się do tych Polaków, którzy przeszli do Szwedów. Prusy Książęce, choć były lennem Jana Kazimierza, także przeszły na stronę Szwedów. Rosja nie chciała konkurenta do bogacenia się naszym kosztem, więc zawiesiła agresję, a nawet podpisała z nami oficjalnie rozejm 3 XI 1656 roku w Niemieży, by dać zwolennikom Jana Kazimierza szansę do skuteczniejszego bicia Szwedów.

Od końca 1655 roku sytuacja zaczęła się zmieniać, bo Szwedów zaczęto bić w różnych stronach Rzeczpospolitej. Karol X Gustaw zdecydował się ograniczyć swe aspiracje do bezpośredniego wchłonięcia „tylko” ziem w rejonie Morza Bałtyckiego, a do udziału w rozbiorze Rzeczpospolitej szukał wspólników. Ważną rolę mieli odegrać w tym: ród Radziwiłłów, książę Prus Hohenzollern, książę Jerzy II Rakoczy i Bohdan Chmielnicki. Ci dwaj ostatni nawet zawarli 7 września 1656 roku, mimo wielu sprzecznych interesów, porozumienie o „wieczystej przyjaźni” i współpracy wojskowej.

Obrona Przemyśla przed wojskami Rakoczego w 1657

ROZBIÓR RZECZPOSPOLITEJ W RADNÓT

Rakoczy prowadził ostrą grę polityczną, bo jeszcze w sierpniu na jego dwór zjechały dwa poselstwa: szwedzkie i polskie. Chciał w ten sposób doprowadzić do swoistej licytacji. I do takiej rzeczywiście doszło. Wysłannicy Jana Kazimierza zaoferowali mu za pomoc nawet koronę po śmierci obecnego władcy. Wysłannicy Karola X Gustawa oferowali natomiast sporą część Korony Królestwa Polskiego, czyli terytorium, a to wydało mu się bardziej realne.

Dnia 6 grudnia w Radnót Szwedzi Sternbach i Gotthard Vellingk w imieniu swego króla a za Jerzego Rakoczego János Kemény i kanclerz Mihály Mikes podpisali traktat rozbiorowy Rzeczpospolitej. Uwzględnili przy tym, że Bogusław Radziwiłł (będący wówczas – po bitwie pod Prostkami – w niewoli u konfederatów litewskich, wiernych Janowi Kazimierzowi) dostanie tylko województwo nowogródzkie jako swe udzielne księstwo i zachowa prawa do swych innych ziem prywatnych (to był upadek w stosunku do postanowień kiejdańskich), Bohdan Chmielnicki miał dostać tereny, które zajmował (ale ich granice miano ustalić w innym terminie, bo Rakoczy rościł pretensje do szeroko rozumianego Księstwa Halickiego), Karol X Gustaw miał zabrać północne ziemie Rzeczpospolitej (pomorskie) z Kujawami, częścią Mazowsza oraz część ziemi połockiej, książę pruski Fryderyk Wilhelm Hohenzollern łęczyckie, kaliskie, poznańskie i sieradzkie oraz ziemię wieluńską, a wszystko na południe od tego (włącznie z Warszawą i Krakowem) Jerzy II Rakoczy, co dawało mu wielką szansę koronacji na króla Polski.

 

Jerzy Rakoczy u szwedskiego króla, Karola Gustawa pod Modliborzycami

RZĄDY OKUPANTÓW W KRAKOWIE

Wykonując traktat w Radnót, Rakoczy – mimo ciężkich mrozów i głębokich śniegów – wyruszył 8 stycznia 1657 roku z Szamosújvár (ob. Gherla, Rumunia)na czele czterdziestu tysięcy żołnierzy i brnął ku Krakowowi. Piersi jego heroldowie stanęli pod Krakowem 22 marca, a on sam przybył tu po czterech dniach. W Wielką Środę 28 marca wyjechał mu na powitanie gubernator szwedzki Wirtz, by uroczyście przekazać władzę nowemu panu w Krakowie, który pod wieloma względami zachował stołeczność. Obaj odbyli uroczysty wjazd do miasta, wśród żołnierstwa, które chełpiło się oznakami wojennymi, a tu i ówdzie grupki mieszczan udawały oddawanie honorów okupantom. Książę zwiedził wzgórze zamkowe z katedrą i udał się w odwiedziny do Wirtza, który urządził bankiet, sadzając wysoko polskich kolaborantów i osobiście usługując Rakoczemu, który zabawiał gości dziwnymi opowieściami, bo oto żołnierze dowiedzieli się, że oferuje nagrodę aż 600 złotych za odnalezienie końskiego nakrycia, które ozdabiała jego matka haftami, a które ktoś mu sprytnie skradł, gdy przejeżdżał przez wąską i zacienioną bramę grodzką. Podczas uczty odebrał też hołdy od przedstawicieli samorządu miejskiego i gminy żydowskiej. Nazajutrz, na naradzie z oficerami, mianował gubernatorem w Krakowie swego generała Jana Bethlena (węg. Bethlen János). Po południu uczestniczył w biesiadzie, zorganizowanej przez grupę bogatych mieszczan, którzy dla podlizania się, układali sprośne paszkwile na Jana Kazimierza i jego żonę Ludwikę Marię, a potem zabawiali się strzelaniem do ich portretów, które potem wyrzucili w miejsce sekretne. W Wielką Sobotę 30 marca Rakoczy wyruszył w stronę Warszawy na spotkanie z Karolem X Gustawem, a w Krakowie zostawił załogę dwóch i pół tysiąca ludzi. Wirtz pozostał z Bethlenem i faktycznie współrządzili w tej części Małopolski, przy czym Wirtz bardziej samym miastem. Ludwik Sikora w swej książce „Szwedzi i Siedmiogrodzianie w Krakowie 1655–1657” (wyd. z 1908 roku) podkreśla, że rządy Bethlena były o wiele łagodniejsze niż Szwedów.

Zajęcie Brześcia Litewskiego przez wojska Rakoczego i Karola Gustawa, 13 maja 1657 (Erik Dahlbergh)

KU PORAŻCE WĘGIERSKIEJ

Tymczasem zmieniła się sytuacja polityczna, bo do wojny włączyło się siedemnaście tysięcy wojska cesarskiego (za obfite zapłaty polskie), które było zainteresowane głównie zwalczać Węgrów, a Chmielnicki odwołał pułki Zielenieckiego i Kopeńki, które wspomagały Bethlena, a pomiędzy Szwedami, a Węgrami zaczęły mnożyć się animozje żołnierskie np. co do wybierania furażu na tych samych terenach. Towarzyszące Rakoczemu posiłki wołoskie i mołdawskie okazały się małowartościowe w trudnych warunkach walk z polską partyzantką. Rakoczy po nieprzyjemnym spotkaniu z królem szwedzkim na uroczystej uczcie w połowie kwietnia w zamku Krzyżtopór, skierował się ku Krakowowi, ale na wieść, że buszują tu wojska cesarskie, a ponad cztery tysiące Jerzego Lubomirskiego poszło na Transylwanię, by czynić dywersję, postanowił wracać do ojczyzny, omijając Kraków, wokół którego zacieśniał się pierścień austriacko-polski. Zawzięty Stefan Czarniecki, który bronił Krakowa przed Karolem X Gustawem i boleśnie przeżył nawet honorową kapitulację, poszedł śladem Rakoczego, by go nękać wojną szarpaną.

W tej sytuacji Wirtz przejął całą władzę nad Krakowem, marginalizując Bethlena i zaczął fortyfikować miasto nawet rękoma spędzonych tu okolicznych chłopów i polecił im wielkie sianokosy, by mieć paszę dla swoich dziesięciu tysięcy koni. Tymczasem 8 czerwca Jan Kazimierz z ośmioma tysiącami ludzi przybył do Wieliczki, gdzie witali go dowódcy, szykujący oblężenie. Następnie odbył obrady Senatu w zamku niepołomickim i zaległ z wojskiem i pospolitym ruszeniem na polach Bieżanowa. Doszło też do potyczki austriacko-szwedzkiej, w której ok. 400 Szwedów wpadło do austriackiej niewoli.

I oto nastąpił dziwny rozejm w kapliczce św. Benedykta na Krzemionkach, bo Wirtz i Jan Kazimierz obiecali sobie spokój przez sześć dni, ale nie uwzględnili Węgrów, więc gdy król Polski ruszył w kierunku Olkusza, Bethlen poszedł jego śladem, ale nic nie wskórał. Pod Krakowem przybywało wojsk polsko-austriackich, a gdy część Szwedów ruszyła 15 lipca w kierunku północnym (na Bronowice), zostali pobici. Okazało się, boleśnie dla okupantów Krakowa, że pierścień się zamknął. Wirtz próbował jeszcze podnieść morale swoich, rozpuszczając fałszywe wieści, że Polacy w Transylwanii zostali pobici. Fakty przemawiały jednak bardziej, bo oblegający niespodziewanymi a skutecznymi atakami szarpali podmiejskie fortyfikacje. Ostrzał artyleryjski 2 sierpnia poczynił sporo wyrw w murach, a zmuszeni do ich reparacji mieszczanie ginęli od zbłąkanych kul i odłamków. 4 sierpnia oblężeni spróbowali wycieczki, ale nie zaskoczyli oblegających i ze stratami uciekli z powrotem za mury. 5 sierpnia z polskiego obozu dosłyszano salwy na wiwat, a nazajutrz pod mury przybyli polscy oficerowie z oficerem księcia Rakoczego Piotrem Fiszerem, informując, że pokonany 11 lipca przez Czarnieckiego pod Magierowem i 20 lipca pod Czarnym Ostrowem, a otoczony w Międzyborzu 23 lipca książę obiecał opuścić terytorium Rzeczpospolitej i to samo rozkazał wojskom Bethlena w Krakowie. Obiecał też zapłacić kontrybucję w wysokości miliona dwustu tysięcy złotych polskich. Na krakowskim Rynku pojawił się polski trębacz i zawołał: „Węgrzy, pokój wam niosę, w imieniu króla polskiego żądam wydania miasta!” Schwytany przez Szwedów, wyjaśnił im butnie, że nie do nich przyszedł, ale do Węgrów. Wirtz wpadł we wściekłość i krzyczał, że listy Rakoczego są podrobione. Nie przekonał go nawet Fiszer. Doszło wiec do zamieszek między Węgrami a Szwedami i dopiero 18 sierpnia Węgrzy opuścili Kraków, a kilkuset przeszło nawet na służbę do Jana Kazimierza. W podkrakowskim Łobzowie Jan Kazimierz urządził naradę, a Lubomirski z Czarnieckim pokłócili się o to, czy szturmować Kraków, czy brać głodem. Przeważył głos królowej, że należy oszczędzać życie każdego naszego żołnierza, a wśród załogi szwedzkiej zawiązało się nawet sprzysiężenie, mające na celu odsunięcie od władzy Wirtza. Na wieść o tym zgodził się podpisać 24 sierpnia kapitulację, a 30 sierpnia opuścił miasto Bramą Floriańską z całym wojskiem szwedzkim – trzema tysiącami ludzi. Zdarzył się przy tym ciekawy wypadek, bo niejaki szlachcic Wilkoszewski z dwoma pachołkami dopadł jednego grubego Szweda i uchwyciwszy jego konia za uzdę, kazał mu iść dalej piechotą, uzasadniając, że koń ten jest prywatną własnością, a przeszedł w szwedzkie ręce tylko dlatego, że sługa-zdrajca Wilkoszewskiego, uciekł na nim do Wirtza, gdy powszechnie myślano, że Szwedzi zwyciężą. Szwed się opierał, ale Wilkoszewski poluzował popręg kulbaki, zrzucając go z konia. Zrezygnowany Wirtz nakazał konia Wilkoszewskimu oddać, a podszedłszy do Jana Kazimierza złożył pocałunek na jego ręce. Król polski triumfował, wkroczył przez Rynek na Wawel, gdzie odśpiewano „Te Deum”, a po dwóch tygodniach ruszył ku Warszawie.

Tymczasem wojska księcia Rakoczego, choć zwolnione przez Polaków, wpadły 31 lipca w Trembowli do niewoli Tatarów, którzy wspomagały Jana Kazimierza, ale nie uznawały układu w Międzyborzu. Sam Jerzy Rakoczy zbiegł do Transylwanii, żałując wplątania przez Szwedów do koalicji antypolskiej.

Piotr Boroń

Źródło zdjęć: Wikimedia Commons