POLSKO-WĘGIERSKA PARA Z NAJWYŻSZYCH SFER
2024-06-02
Stwierdzając, że nasi najlepsi władcy (bł. Kinga, św. Jadwiga i Stefan Batory) pochodzili z Węgier, dodajmy do tego, że znakomicie asymilowali się nad Wisłą. Sprowadzali też tutaj ulubionych poddanych, a także swoich krewnych, którzy nawet po ich śmierci żyli tu, identyfikując się z Polską.
CZASY BATOREGO
Spory elekcyjne 1575 roku groziły wojną domową, ale determinacja przeciwników Habsburgów wyniosła na tron polski księcia (wojewody) transylwańskiego Stefana (węg. Báthory István), ożeniwszy go z Anną Jagiellonką i „iure uxoris” koronując w katedrze wawelskiej 1 maja 1576 roku. Tak rozpoczęła się znakomita dekada króla Batorego w Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Musiał jednak uporządkować sprawy swego Księstwa Transylwańskiego, gdzie osadził na tronie swego starszego o trzy lata brata Krzysztofa (węg. Báthory Kristóf 1530-1581), który był jego wiernym sojusznikiem w sprawach politycznych od dawna. Stefan w obcym kraju musiał oprzeć się na wybranych poddanych i – trzeba przyznać – miał znakomite wyczucie, bo postawił na najzdolniejszego z dygnitarzy, na – można śmiało użyć tego słowa – wspólnika w rządzeniu: Jana Zamoyskiego. Ten służył jako dworzanin jeszcze Zygmuntowi Augustowi, a stanąwszy na czele obozu średniej szlachty przeciw magnatom, wyrósł na pierwszego po królu polityka, który wylansował np. szlachecko-demokratyczną elekcję viritim, unikalną na skalę światową, według której w wyborach mógł startować każdy szlachcic. Byli więc i tacy, którzy namawiali go, by został królem, ale on wolał poprzeć do tronu kandydata francuskiego Henryka, a po jego powrocie do Paryża kandydata węgierskiego. To właśnie on wymyślił, że najlepszą do tego drogą będzie najpierw wybór Anny Jagiellonki na króla, a następnie przydanie jej za męża Stefana. Nota bene, po śmierci Stefana osadził na tronie trzeciego swojego króla Zygmunta. Tymczasem współpracował znakomicie ze Stefanem, wspierał go w wojnach i dyplomacji, a król obdarzał go najwyższymi godnościami, czyli kanclerstwem wielkim koronnym i funkcją hetmana wielkiego koronnego. Ich przyjaźń może jeszcze bardziej uwidoczniła się w wyswataniu Jana Zamoyskiego z bratanicą Stefana a córką Krzysztofa Batorego.
JAN SARYUSZ ZAMOYSKI
Urodził się w 1542 roku, w kalwińskiej rodzinie, wywodzącej się od dzielnego rycerza Floriana Szarego, który zaimponował Władysławowi Łokietkowi w bitwie pod Płowcami, ale w XVI wieku niezamożnej. Postawił wszystko na naukę, a studiując prawo na Uniwersytecie Padewskim, przeszedł na katolicyzm. Tam ujawnił swoje znakomite predyspozycje organizatorskie i jako dwudziestojednolatek został wybrany przez kolegów rektorem (ustrój uniwersytetu przewidywał, że student organizuje społeczność i zatrudnia w imieniu wspólnoty profesorów). Doktorat uzyskał na podstawie pracy o rzymskim senacie, a po powrocie do Polski kontynuował rozwój zainteresowań ustrojem jako sekretarz Zygmunta Augusta. Aż trudno uwierzyć, że ten człowiek czynu, zwycięzca bitew (np. wziął w bitwie pod Byczyną w 1588 roku do niewoli arcyksięcia Maksymiliana Habsburga, to on w zastępstwie Batorego dowodził oblężeniem Pskowa w latach 1581-2) i dyrygent królów przez trzy lata na zamku wawelskim segregował dokumenty! Ale to chyba ta praca archiwisty najlepiej przygotowała go do polityki. Po śmierci Zygmunta Augusta stał się czynnym politykiem i jako poseł podporządkował sobie szlachecką brać.
Równocześnie z niewiarygodną szybkością pomnażał swój majątek, który ostatecznie urósł do ponad kilkuset własnych wsi i kilkunastu miast (oraz ok. 600 dzierżawionych od króla), zaś z części utworzył tzw. Ordynację Zamojską, czyli niepodzielne państwo w państwie, którym – z gwarancją Sejmu RP – mieli rządzić jego pierworodni potomkowie. Ich stolicę zaprojektował Jan Zamoyski wespół z włoskim architektem Bernardo Mirando i – trzeba przyznać – miastu było blisko do renesansowego ideału. Jego mózgiem był pałac, sumieniem kolegiata, a rozumem Akademia Zamojska (pierwsza prywatna, a druga w ogóle wyższa uczelnia w Polsce).
Żonaty był w sumie czterokrotnie. Po raz pierwszy w 1571 roku z Anną Ossolińską. Małżeństwo zaaranżowała prawdopodobnie jego macocha Anna Orzechowska, która wyswatała mu własną córkę z poprzedniego małżeństwa. Anna, urodziwszy mu syna w 1572 roku, wkrótce z dzieckiem zmarła. Drugie małżeństwo Jana świadczyło o jego wysokiej pozycji społecznej, bo po trzech latach starań, Mikołaj Radziwiłł Czarny i Elżbieta Szydłowiecka zdecydowali się wydać za niego córkę Krystynę (jej ojciec był kuzynem Barbary Radziwiłłówny a matka jedną z najbogatszych Polek). Ich warszawski ślub i weselisko w 1577 roku zostały uświetnione turniejami i premierą „Odprawy posłów greckich” Jana Kochanowskiego. Krystyna zmarła w połogu w 1580 roku. Trzecią żoną Zamoyskiego była Gryzelda Batorówna (węg. Báthory Griseldis), a czwartą młodsza od niego o dwadzieścia lat Barbara Tarnowska, która przeżyła męża o pięć lat. Dopiero z tego związku dożył wieku dorosłego następca wielkiej fortuny Zamoyskich herbu „Jelita” Tomasz, który był dziadkiem króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego.
KSIĘŻNICZKA WĘGIERSKA
Gryzelda (Krystyna) była córką wspomnianego Krzysztofa Batorego i jego drugiej żony Elżbiety Bocskai (węg. Bocskai Erzsébet), a przyszła na świat w 1569 roku. Była zatem jego trzecim, a jej drugim dzieckiem. W trzy lata później urodził się jej brat Zygmunt (węg. Báthory Zsigmond), który został następcą ojca na transylwańskim tronie. Wychowywana była przez matkę w religii ewangelickiej i była do niej przywiązana aż do śmierci. Otrzymała świetne wykształcenie od wynajętych nauczycieli. Swobodnie posługiwała się językiem łacińskim. Jej ulubioną rozrywką była jazda konna i powożenie. Król Stefan dosłownie zaraz po owdowieniu Jana Zamoyskiego powziął zamysł, by wyswatać z nim Gryzeldę. Miała jednak tylko jedenaście lat, więc czekał cierpliwie, ale zazdrośnie strzegł skuteczności swego planu. Równocześnie, bardzo zaprzyjaźnieni z królem Stefanem, jezuici starali się ją nawrócić na katolicyzm. Bezskutecznie. Nie zrażony tym król doprowadził do ich ślubu. W tym czasie zmieniła swe imię z Krystyny na Gryzeldę. Przybyła do Krakowa w otoczeniu tysiąca stu ludzi w orszaku, a jej posagu w drodze pilnowało ok. sześciuset żołnierzy.
WESELISKO W KRAKOWIE
Nasz wybitny heraldyk Bartosz Paprocki był naówczas dworzaninem królewskim i w dedykowanym Stefanowi herbarzu zamieścił szczegółowy opis wesela, które trwało dziesięć dni. Podkreślić należy, że ślub miał miejsce w katedrze wawelskiej, a organizatorem uroczystości był sam król Stefan. Ponieważ opis Paprockiego jest wspaniałym źródłem, więc zapoznajmy się z nim jak najszerzej, eliminując tylko nadmierne szczegóły (pisownia oryginalna):
W roku 1583, miesiąca czerwca dnia 12, w Krakowie na zamku król Stefan wesele sprawował z wielkim dostatkiem. Wiele albo większa połowica panów na weselu była przedniejszych senatorów, tak z Polski jako i z księstwa litewskiego, a od wszystkich prawie najprzedniejszych panów, chocia sami nie byli, tedy posły z upominki słali, także od innych postronnych książąt. Całe dwie niedzieli się weselili, tydzień od królewskiego wesela, od drugiej niedziele przenosiny sprawował tamże na zamku. Dlaczego kosztem niemałym na Rapstynie zbudowano było salę, kędy goście i król z królową siedzieli. Panów obojga stanu było wiele, także turnieje, gonitwy osobliwe, panięta polskie k’woli jemu wywodziły, co godno pamięci. Naprzód gonili na ostre dosyć rządnie i mężnie dworzanie samegoż hetmana z niektórymi królewskimi na koniech dobrych. (…)
Prędko potem poczęły się ukazować rozmaite poczty tym porządkiem: Wolski starosta krzepicki wyjechał z kamienicy pod barany, miał osiem trębaczów dosyć ochędożnie ubranych po murzyńsku, złotem umalowani, za którymi rycerz we zbroi ozdobnie, zanim Fama na wózku o trzech kołach, która miała nad sobą orła białego, którą wiózł jednym koniem rycerz we zbroi. (…)
Potem szedł elefant właśnie uczyniony, na którym była wieża, z której szły rozmaite sztuki puszkarskie, vellum złote nieśli na trzech wielbłądach trzej Murzynowie pięknie ubrani. Za elefantem kawaler po murzyńsku pięknie ubrany, lokajów i giermków kilka pięknie ubranych. (…) za oną muzyką czterej trębacze w żółtym a w białym hatłasie, za którymi wyszli wielorybowi dwa, ciągnęli musłę morską, którym z oczu a z gąb woda tryskała perfumowana na ludzie, czyniąc sobie przestronno od wielkości ludzi; na onej muśli siedziała Wenus w złotogłowie prawie dobrym, brunatnym (…). Wszyscy szli mimo króla po razu, tylko te ostatnie dwa kroć, bo było co widzieć i ochędożnie, i k’temu z onem pryskaniem wielorybów barzo śmiesznie. Miotano pieniądze na placu, gdzie te tryumfy były, dosyć nieskąpo. (…)
Potem była porta triumphalis, która pięknie i kosztem niemałym była nagotowana, która szła od Wajsowskiej kamienice, aż za kramy, kędy noże przedawają, a tamże stanęła; szły potem inne poczty (…).
Tu dopieroż zaczynała się wielka symbolika, bo „Dzień i Noc ciągnęły Czas”, a różne planety i gwiazdy, nawiązując do mitologii greckiej, miały swe twarze i imiona. Wiedziono też nieszczęsnego Parysa z jabłkiem „dla najpiękniejszej”. Na czterech wozach jechały skarby, zdobyte w kampaniach moskiewskich, a wozy miały swe nazwy od zdobytych grodów. Prowadzono też jeńców, w tych wojnach zdobytych, a wszyscy byli w swych narodowych strojach.
KRÓTKIE POŻYCIE
Gryzelda żyła z Janem w największym bogactwie i świadomości przemożnego wpływu jej męża na życie nie tylko polityczne, ale i kulturalne, i ekonomiczne w Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Mieszkali głównie w Zamościu, choć Jan uczestniczył w różnych wyprawach wojennych (do Inflant to znów do Mołdawii) i rozjazdach politycznych.
Gryzelda urodziła Janowi dwie córeczki, a zaraz po drugim porodzie zmarła w 1590 roku. Pierwsza córka po siedmiu miesiącach ciąży zmarła przy porodzie, a druga przeżyła Gryzeldę o dwa tygodnie. Wiemy, że Jan Zamoyski kochał Gryzeldę bardzo, a nawet swej córeczce z czwartego małżeństwa dał po niej imię.
Piotr Boroń