WOKÓŁ ROKU 1939
2024-04-04
Trwa III edycja konkursu „Polska-Węgry. Historia przyjaźni”. Konkursowicze mają do przyswojenia bogatą literaturę, a ten cykl artykułów adresujemy do naszych Czytelników, którzy dopingują uczniów szkół średnich, ale i sami chcą zainteresować się tematyką konkursu. A warto!
DŁUGI CIEŃ TRIANON
Mówiąc o przyjaźni polsko-węgierskiej w dwudziestoleciu międzywojennym i podczas drugiej wojny światowej, pamiętać musimy, że dramatyzm naszych relacji polegał wówczas najpierw na zakwalifikowaniu przez przywódców ententy Polaków do zwycięzców pierwszej wojny światowej, a Węgrów do przegranych winowajców. Polska, po 123 latach niewoli, przynajmniej częściowo odbudowywała (dzięki wydatnej pomocy węgierskiej) terytorium przedrozbiorowej Rzeczypospolitej, a Węgry – wręcz przeciwnie – zostały okrojone, najbardziej jak tylko się dało w stosunku do terytorium Korony Świętego Stefana z 1914 roku.
Polska stała się naturalnym sojusznikiem (uchodzącej przesadnie za potężną) Francji, a Węgry mogły liczyć w rewizji postanowień konferencji stanowiących tzw. system wersalski najbardziej na Niemcy a następnie Trzecią Rzeszę. Ten schemat – logicznie rzecz biorąc – powinien był nas postawić przeciw sobie, ale tak się nie stało nawet wobec twardych sojuszy, w jakie uwikłały się Polska i Węgry. Polska gotowa była wziąć na siebie agresję niemiecką, by bronić cywilizacji przed szalejącymi totalitaryzmami, a Węgry w oparciu o łaskawość Hitlera odzyskiwały część terytoriów utraconych w Trianon w dwóch tak zwanych „arbitrażach wiedeńskich”. W listopadzie 1938 roku Węgrom przyznano zatem południową część Słowacji z Koszycami oraz zachodnią część Rusi Podkarpackiej z Użhorodem (węg. Ungvár). W sierpniu 1940 roku przyznano Węgrom kosztem Rumunii północną Transylwanię z Koloszwarem (obecnie rum. Cluj-Napoka).
Pál Teleki. Zdjęcie: Wikimedia Commons
„PRĘDZEJ WYSADZĘ NASZE LINIE KOLEJOWE, NIŻ WEZMĘ UDZIAŁ W INWAZJI NA POLSKĘ”
– słowa premiera Węgier Pála Telekiego w depeszy do Adolfa Hitlera to manifest wierności w przyjaźni z Polską, niezłomności polityka i odwagi, na jaką nie było stać polityków w konferencji monachijskiej, gdy można było powstrzymać agresywność Trzeciej Rzeszy.
Oto wbrew wszelkim uwarunkowaniom politycznym Węgry zademonstrowały opór wobec Hitlera, który żądał od nich najpierw wspólnego ataku na Polskę, a następnie choćby przepuszczenia jego wojsk przez swoje terytorium. Pikanterii dodawał fakt, że dotyczyło to terytorium zdobytego przez Węgry w pierwszym arbitrażu wiedeńskim…
PRYNCYPIA
Pisząc o Polakach i Węgrach podczas II wojny światowej, w pierwszym rzędzie podkreślić należy, że mimo funkcjonowania w dwóch przeciwnych obozach, nigdy nie znaleźliśmy się w stanie wojny pomiędzy nami. Choć Adolf Hitler zmuszał Węgrów, by zaatakowali Polskę jako jego sojusznicy, choć Winston Churchill zachęcał Polaków do wypowiedzenia wojny Węgrom jesienią 1941 roku (do czego sam został zachęcony przez Józefa Stalina) – nigdy nie wypowiedzieliśmy sobie wojny.
GOŚCINNI WĘGRZY
Na wieść o agresji Niemców i Sowietów na Polskę oraz rozkazu naszego wodza naczelnego marsz. Edwarda Rydza Śmigłego, by się ewakuować za granicę rumuńską i węgierską premier Pál Teleki i jego rząd uczynił dosłownie wszystko, co było możliwe, by nie tylko przyjąć uchodźców z Polski, ale nawet udzielić im wszelkiej pomocy dla złagodzenia trudów migracji. Dla pomocy zarówno polskim wojskowym jak i cywilom wyznaczony został specjalny komisarz rządowy do spraw uchodźców József Antall (senior). Polacy zostali umieszczeni w obozach internowania. Naoczny świadek tamtych zdarzeń, Kazimierz Stasierski, wspominał następująco nietypowe internowania: „Uchodźcy wojskowi zmuszeni byli poddać się rozbrojeniu zgodnie z przepisami międzynarodowymi. Broń oddawano jednak tak, jak na przechowanie przyjacielowi aż do lepszych czasów. Broń krótka pozostała przeważnie w kieszeniach internowanych, wbrew międzynarodowym przepisom”. Obozy internowania nie były też typowymi miejscami odosobnienia, bo poza żywieniem i miejscem do spania, Polacy mieli tam warunki do rekreacji, a przede wszystkim otrzymali możliwość swobodnego poruszania się po okolicy, w której mieszkali, a nawet dostawali kieszonkowe na drobne wydatki. Niektórzy korzystali z nich, by przedostać się dalej na Zachód i dalej walczyć przeciw agresorowi. Nota bene w drodze do Francji pomagali im także Włosi. Z Polski do Węgier do końca 1939 roku udało się przedostać ok. 140 tys. uciekinierom spod okupacji sowieckiej i niemieckiej. Aż do 31 XII 1940 roku działało na Węgrzech oficjalne poselstwo polskie z Leonem Orłowskim na czele, a zostało zamknięte na wyraźne żądanie Hitlera. Aż do zajęcia Budapesztu przez wojska hitlerowskie na Węgrzech ukazywało się regularnie polskie czasopismo „Wieści polskie” i inne periodyki (w sumie trzydzieści cztery tytuły). Polskie dzieci mogły korzystać z kilkudziesięciu szkół polskich stworzonych specjalnie dla nich na terytorium Węgier (np. słynne liceum w Balatonboglár).
Polakom na Węgrzech towarzyszyła ogromna sympatia napotykanych ludzi. Rząd udawał przed Niemcami, że trzyma Polaków w rygorze, ale na Węgrzech wszyscy wiedzieli – nawet z oficjalnych komunikatów – że Polacy traktowani są jak sojusznicy (tak!). Polakom sprzyjał sam regent Miklós Horthy.
Uchodźcy wojskowy na polsko-węgierskiej granicy w 1939 r. Fortepan / Berkó Pál
Władze węgierskie współpracowały w wyrabianiu fałszywych dokumentów dla Polaków znajdujących się pod hitlerowską okupacją, a byli oni przerzucani na Węgry dzięki transportom Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Węgrzy współpracowali także ze słynnymi kurierami tatrzańskimi, którzy przenosili informacje lub nawet przeprowadzali przez góry ważne osobistości. Do takich należał marszałek Edward Śmigły-Rydz, który po nudnych miesiącach na Węgrzech postanowił powrócić do Warszawy, gdzie zmarł. Czasy działalności kurierskiej – tak silnie stresujące i owocujące heroicznymi akcjami – wywarły w wielu przypadkach ogromny wpływ na dalsze życie bohaterów. Do takich należał prof. Wacław Felczak, którego działalność w czasie wojny przyniosła mu szacunek wartościowych ludzi, a zadzierzgnięte przyjaźnie z Węgrami trwały do końca pięknego życia.
Przyjaźń polsko-węgierska stała się też rękojmią pomocy Żydom (także uciekinierom z Polski), gdy Niemcy zaczęli coraz silniej naciskać na władze węgierskie, by ich wydawali na śmierć. Ważną rolę odgrywali w akcjach ratowania Żydów księża katoliccy, którzy swą obecnością duszpasterską sprawiali wrażenie, że otaczający ich ludzi to chrześcijanie, czyli nie Żydzi.
Większość spraw przybrała odmienny obrót, gdy władzę na Węgrzech przejęli strzałokrzyżowcy. Upraszczając, pełnili w rękach hitlerowskich rolę kolaborantów, jak rząd lubelski w rękach sowieckich. Strzałokrzyżowcy nie stawiali oporu Adolfowi Eichmannowi w kwestiach łapania Żydów i Polaków. Gestapo aresztowało wówczas wielu z nich.
Po wkroczeniu na Węgry armii sowieckiej i NKWD nastąpiły dalsze aresztowania polskich wojskowych i cywilów, których spis wykazał łącznie osiem tysięcy polskich uchodźców spod okupacji na polskich ziemiach.
OKUPACJE
Jednostki węgierskie był używane przez Niemców dla utrzymywania porządku na terenach przyfrontowych. Wielu z nich na Wołyniu zapobiegło rzeziom polskiej ludności cywilnej przez bandy Ukraińskiej Powstańczej Armii. Wielokrotnie Polacy korzystali z węgierskiej broni i amunicji, którą mogli kupować lub nawet dostawali od Węgrów. Bardzo życzliwą postawą wykazali się Węgrzy wobec Polaków podczas Powstania Warszawskiego. Doszło do tego, że władze niemieckie wycofały Węgrów z Warszawy, bo udzielali pomocy powstańcom.
KONTROWERSYJNE SOJUSZE WOJENNE I WSPÓLNY LOS W JEJ WYNIKU
Gdy mówimy o kontrowersyjnym sojuszu Węgier z III Rzeszą, pamiętać musimy, że dla niejednego Węgra czy Polaka równie kontrowersyjna była umowa Polskiego Rządu na Uchodźstwie ze Związkiem Socjalistycznych Republik Sowieckich 30 lipca 1941 roku (zwana układem Sikorski- Majski), podpisana pod czujnym okiem premiera Churchilla, który dla zwycięstwa nad Niemcami poświęcał dobro narodów Europy Środkowo-Wschodniej, które miały wpaść pod panowanie Stalina na półwiecze ze strasznymi skutkami. Historiografia przyjęła (za Aliantami), że głównym wrogiem ludzkości był Hitler, ale nie brak i dziś historyków, którzy widzą racje nie tyle w prohitlerowskiej co przede wszystkim konsekwentnej polityce antysowieckiej Węgrów, czego o polityce polskojęzycznych rządów (zarówno prolondyńskiego jak i promoskiewskiego) nie można powiedzieć. Zarówno polskie jak i węgierskie losy okazały się tragiczne, ale niezależnie, jaką mamy własną opinię na temat moralności sojuszów, powinniśmy rozumieć, że droga węgierska była koncepcją, której można było zawierzyć.
Paradoksalnie, niezależnie od obranych przez Polaków i Węgrów dróg w drugiej wojnie światowej, wspólnie wylądowaliśmy w latach 1944–45 pod sowiecką okupacją i dzieliliśmy ciężki los, pomagając sobie w najcięższych chwilach drugiej połowy XX wieku, a szczególnie w 1956 roku.
Piotr Boroń
Zdjęcie na okładce: Granica polsko-węgierska, żołnierze polscy i węgierscy pozdrawiają się w 1939 r. Fortepan, János Sallai