Sport

„Honor obroniony. Modlimy się za Barnabasa Vargę!”

2024-06-25

Zacytowane słowa pochodzą z wpisu premiera na platformie X po meczu Szkocja – Węgry. Spotkanie na Stuttgart Arena, zakończone jednobramkowym zwycięstwem Węgrów było z czterech powodów najbardziej ponurym wydarzeniem piłkarskich Mistrzostw Europy w Niemczech.

Powód 1:

Mecz w pierwszej połowie znudził nawet najzagorzalszych kibiców. Stawka gry (dla obydwu drużyn był to mecz ostatniej szansy) najwyraźniej paraliżowała poczynania piłkarzy. Sprawiała, że obawiali się przeprowadzić jakąś bardziej otwartą akcję. Na boisku działo się tak niewiele, że do rangi wydarzeń urosły trzy żółte kartki dla Madziarów: w 19. minucie otrzymał ją Callum Styles, w 27. minucie Willi Orbán i w 44. minucie András Schäfer. Pierwszy spośród nich to odpowiednik naszego Matty’ego Casha. Urodzony w Anglii, z angielskim nazwiskiem, miał jednak przodków również z Ukrainy i Węgier. Szans na reprezentowanie Anglii nie było, zdecydował się więc na grę dla Węgier. Drugi spośród wyżej wymienionych jest niekwestionowanym bohaterem negatywnym czerwono – biało – zielonych, ze względu na katastrofalne błędy popełniane w każdym spotkaniu. W pojedynku ze Szkotami zarobił niepotrzebną żółtą kartkę, a następnie w 42. minucie znów zmarnował 100-procentową sytuację na strzelenie gola. Po dokładnym dośrodkowaniu z rzutu wolnego Dominika Szoboszlaia, mając przed sobą tylko bramkarza trafił w poprzeczkę.

W drugiej połowie przewagę w posiadaniu i rozgrywaniu piłki mieli Szkoci, ale niewiele z tego wynikało. Dużo biegali – z piłką i bez piłki – ale nie potrafili realnie zagrozić bramce węgierskiej. Zanosiło się na bezbramkowy remis, eliminujący z dalszych gier obydwa zespoły.

Powód 2:

W 68. minucie Madziarzy wykonywali rzut wolny. W szkockim polu karnym Barnabás Varga zderzył się z bramkarzem wyspiarzy Angusem Gunnem, po czym upadł bezwładnie na murawę. Wyglądało to koszmarnie, zupełnie jak podczas europejskiego czempionatu 3trzy lata temu, kiedy podczas spotkania grupowego Danii z Finlandią stracił przytomność Christian Eriksen. Duńczyk miał wtedy zawał, koledzy z drużyny go zasłaniali a służby medyczne walczyły o jego życie. Eriksen wrócił do zdrowia i stanowi dzisiaj o sile swojej reprezentacji na Euro 2024. Teraz również stadion zamarł na kilka minut, po czym Węgier został zniesiony z boiska i przewieziony do szpitala w Stuttgarcie. Przed zakończeniem meczu światowe media poinformowały, że Barnabás Varga jest przytomny i komunikuje się z otoczeniem. Potwierdził to Węgierski Związek Piłki Nożnej. Dziennikarze skontaktowali się również z lekarzem klubu Ferencvarosi TC, w którym na co dzień występuje 29-letni napastnik, doktorem Pánicsem Gergelym. Ten przekazał więcej szczegółów: Barni, zanim trafił do karetki, odzyskał przytomność, po czym został przetransportowany do kliniki w Stuttgarcie. Doznał licznych złamań twarzoczaszki, ma też złamania kilku mniejszych i większych kości twarzy, niektóre z przemieszczeniem.

Odniósł się do tego wspomnianym już wpisem również premier Victor Orbán, który obserwował mecz z trybun. Wielce irytująca za to była postawa stadionowych służb medycznych, które działały bardzo opieszale i niezdecydowanie. Nawet piłkarze węgierscy i szkoccy rzucali się do noszy, aby odebrać je drepczącym powoli ratownikom i przybiec z nimi do potrzebującego pomocy kolegi. Kapitan drużyny Dominik Szoboszlai krytykował działania służb ratunkowych: „Nie jestem w stanie o tym decydować, ale to nie było dobre. Muszą to robić szybciej, znacznie szybciej. Liczy się każda sekunda […]. Nie mam pojęcia, co z protokołem, czy ludzie nie mogą wbiegać na boisko, jeśli potrzebujemy pomocy”.

Nie była to niestety pierwsza wpadka gospodarzy turnieju. Od jego początku zarówno uczestnicy jak i dziennikarze oraz kibice skarżą się na złą organizację, nieprzygotowaną komunikację publiczną oraz niemiecką policję federalną, która jest bierna w sytuacjach wymagających jej interwencji. Z kolei w innych przypadkach wykazuje się nieuzasadnioną nadgorliwością lub wręcz brutalnością, czego doświadczyli m.in. polscy oraz węgierscy kibice. Podczas niemalże każdego meczu obserwujemy też wtargnięcia fanów (a nawet dzieci) na murawę i zabawne pościgi za nimi służb porządkowych. Gospodarze turnieju wprawdzie powtarzają wciąż narrację o znakomitej, niemieckiej organizacji mistrzostw, ale rzeczywistość temu przeczy.

Powód 3:

Po 10 minutach wymuszonej przerwy sędzia Facundo Tello z Argentyny wznowił grę. Szkoci ruszyli do ataku, chcąc wygrać mecz i przedłużyć sobie szanse na awans do 1/8 finału. W 79. minucie pomocnik Manchesteru United, Scott McTominay znakomitym prostopadłym podaniem wpuścił w węgierskie pole karne Stuarta Armstronga. Pomocnik Southampton został przewrócony w biegu przez nieocenionego Willego Orbána, zatem Szkoci żądali podyktowania rzutu karnego. Powtórki telewizyjne pokazały, że mieli rację. Tymczasem argentyński sędzia nakazał kontynuować grę i nawet nie skorzystał z VAR (Video Assistant Referee, czyli wideoweryfikacja), co inni arbitrzy robią przecież w takich sytuacjach. Wzburzeni emocjami piłkarze obydwu krajów porzucili taktykę i postawili wszystko na jedną kartę. Raz Szkoci, raz Węgrzy dochodzili do 100-procentowych sytuacji. W końcu, w 100. minucie przedłużonego meczu Roland Sallai, wbiegł w pole karne Szkotów, wycofał do Kevina Csobotha, który uderzeniem po ziemi pokonał Angusa Gunna. Chwilę później arbiter zagwizdał po raz ostatni. 60-letni trener Szkotów Steve Clark był wściekły i otwarcie mówił o wypaczeniu wyniku przez sędziego. Słusznie pytał, dlaczego mecz w Mistrzostwach Europy sędziował arbiter z Ameryki Południowej. Węgierscy piłkarze tymczasem świętowali na murawie zwycięstwo trzymając koszulkę rannego kolegi. Zajęli 3. miejsce w swojej grupie i najprawdopodobniej będą grali dalej.

Powód 4:

Życie dopisało tragiczny epilog do tego dziwnego meczu. W poniedziałkowy poranek, gdy szef węgierskiego rządu udawał się na lotnisko w Stuttgarcie, 69-letnia kobieta kierująca BMW nie zauważyła blokady skrzyżowania i wjechała w policjanta, jadącego na motocyklu na czele eskorty. Motocykl został odrzucony na kilka metrów i uderzył w innego policyjnego motocyklistę. W wyniku wypadku obaj funkcjonariusze Bundespolizei zostali ciężko ranni, a prowadzący kolumnę 61-latek zmarł po przewiezieniu do szpitala.

Artur Kolęda

 

Zdjęcie na okładce:

Reprezentacja Węgier świętuje zwycięstwo po meczu trzeciej i ostatniej kolejki pomiędzy Szkocją a Węgrami w grupie A Mistrzostw Europy w piłce nożnej na MHP Arena w Stuttgarcie, Niemcy, 23 czerwca 2024 r. Reprezentacja Węgier pokonała Szkocję 1:0 dzięki bramce w 101. minucie, aby zachować szanse na awans do ostatniej ósemki. MTI/Tibor Illyés