Back to top
Publikacja: 02.10.2018
Ojciec Paweł Cebula o prof. Felczaku, Orbánie i Węgrzech

Ojciec Paweł Cebula, franciszkanin OFM Cov  mieszkający na Węgrzech, mówił w wywiadzie dla Radia Wnet o niepokornych Węgrzech za czasów komunizmu i początkach Fideszu Viktora Orbána oraz  jego celach politycznych. A także o tym, dlaczego Węgry nie chcą zmiany granic, chcą natomiast móc pozostać chrześcijanami oraz apelują o porozumienie w Europie Środkowej. 

Ojciec Paweł Cebula, uczestnik Festiwalu Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci, mówił: 

"Pan profesor Wacław Felczak miał wykłady w Budapeszcie w 1988 roku, wtedy młodzi niepokorni wobec komunistycznego systemu Węgrzy, tacy jak Viktor Orbán i jego koledzy, zaprosili pana profesora z wykładami o historii. To było towarzystwo, które wtedy wydało w ich "samizdacie" tekst paktu Ribbetrop - Mołotow. To była afera! 

W 88 r., po wykładach, poszli do profesora i pytają: "panie profesorze, co mamy robić?". A on mówi: "załóżcie partię polityczną" (w systemie jednopartyjnym!). "Zamkną was, ale wygląda na to, że niedługo posiedzicie".  Czuł już, że przyjdzie wiatr zmian. I ci młodzi założyli partię Forum Młodych Demokratów Fidesz. Ważne że nawiązują do łacińskiego słowa, które oznacza wierność. 

Igor Janke pięknie opisał w książce "Napastnik" przemianę Orbána. Oczywiście jego wrogowie mówią, że to było zagranie polityczne, ale po jego postępowaniu, czynach przede wszystkim, nie tylko słowach, bo słowa są łatwe do rzucenia, że jest to polityk, który dzisiaj najodważniej wystepuje w Europie, też na forum unijnym w obronie chrześcijaństwa. 

Pamiętam kiedy był atakowany parę lat temu w Parlamencie Europejskim, powiedział: "być może na tej sali jesteśmy w mniejszości, ale my jako chrześcijanie też mamy prawo istnieć w Europie i żyć tak, jak my chcemy żyć, według naszych zasad". 

Węgry wyszły z komunizmu bardzo pokiereszowane, szczególnie po 56. roku była to "definitywna utrata nadziei", jak mówią historycy. "Wolna Europa" wzywała w 56. w czasie powstania, gdy już było wiadomo, że Armia Czerwona wkracza, mówiąc: "walczcie, walczcie jeszcze parę dni i przyjdą czołgi z zachodu". Okazało się, że to była pusta obietnica i Węgrzy poczuli, że już nie ma nadziei.  Wtedy poddali się "gulaszowemu dobrobytowi", który niedawno historyk Imre Molnár, który niedawno wydał przepiękną książkę o Jerzym Popiełuszce, określił jako "bagno gulaszowego komunizmu". Ale na szczęście było paru ludzi, którzy byli po prostu niezłomni. Część z nich uczyła się tej niezłomności właśnie w Polsce. 

Na Węgrzech chrześcijanie są praktycznie w mniejszości, niektórzy określają je jako "kraj pogan prowadzony przez chrześcijan". Bo prezydent, przewodniczący parlamentu i premier to są ludzie szczerze modlący się i poszukujący woli Bożej. Oni robią wszystko, żeby ten naród nie zginął. Ani pod naporem cywilizacji śmierci czy różnych śmiertelnych ideologii, ani pod zalewem, jak to oni mówią wprost - "najeźdźców". Pamiętajmy, że Węgry przez 150 lat były pod okupacją turecką i wyszły z tego spustoszone. Węgrzy pamiętają o tym, wiedzą, co to oznacza i nie chcą powtórki. 

Na Węgrzech jest spora grupa kalwinów, zresztą premier Węgier i też jest kalwinem, i przewodniczący parlamentu tez jest kalwinem, prezydent jest katolikiem. Ale jest jedność, gdyż kalwini węgierscy są wierni ewangelii w sensie takim, że są konserwatywni. Jeśli coś jest grzechem, to mówią, że to jest grzechem, jeśli coś jest wynaturzeniem, to mówią, że to jest wynaturzenie. 

Braterstwo polsko-węgierskie nadal istnieje, ale fundacja polsko-węgierska została założona przez rząd Viktora Orbána po to, by przekazywać je i żeby ono było też żywe wśród młodych, czyli żeby tę pałeczkę tych, którzy w latach 80. uczyli się od Polaków, co znaczy wewnętrzna wolność, przekazać młodym. Dlatego z miliona euro, które rząd Węgier co roku przeznacza na działalność fundacji - minimum 30 procent musi być przeznaczone na projekty młodzieżowe. Zaczynamy od przedszkola, pod Krakowem istnieje przedszkole im. świętej Jadwigi i ono ma partnerskie stosunki z Węgrami. Szkoły podstawowe - podobnie, nie mówiąc już o szkołach średnich. Potrzebujemy też naukowców, którzy będą znali historię, kulturę naszych obydwu narodów. 

Na Węgrzech w czasie komunizmu wielkim przetrwalnikiem była kultura ludowa, stąd dzisiaj prężny ruch "domów tańca", które zresztą Polacy też od parunastu lat przejmują. Jest to wyraz jedności z tymi Węgrami - Szeklerami, którzy po Trianon zostali w dzisiejszej Rumunii, czyli w Siedmiogrodzie. Nauka tańca ludowego jest obowiązkowa w szkołach węgierskich w ramach WF-u, a WF mają codziennie. W ten sposób jest także przekazywana pamięć i tożsamość narodowa. 

Bardzo się cieszę, że węgierska telewizja publiczna zakupiła "Koronę królów", gdzie pokazany jest bardzo ważny dla mnie związek błogosławionej Jolanty Arpadówny, która zmarła w Gnieźnie i jest pochowana tam w naszym kościele franciszkańskim, że ona była pra-pra-prababcią świętej Jadwigi."

sluchaj.png

Kliknij, aby przejść na stronę Radia Wnet i tam znajdź wywiad z o. Pawłem Cebulą (od 15 minuty 27 sekundy). 

Ojciec Paweł Cebula OFM Cov  jest członkiem kuratorium węgierskiej Fundacji im. W.Felczaka, która w tym roku była partnerem Festiwalu, wspierając go także finansowo.