Back to top
Publikacja: 07.10.2019
Wywiad z Kardynałem Dominikiem Jaroslavem Duką, prymasem Czech
Kultura


„Uważam, że jednocześnie możemy tutaj zobaczyć, jak wielką osobowością był papież Pius XII, który  takich mężów potrafił dobrać i postawić na czele Kościoła w tak niełatwych czasach.

Myślę, że najważniejszym wzorem  spośród nich był kardynał Mindszenty.  Jego los jest bardzo bolesny. Nie zamierzam negować cierpień jakich doznali kardynałowie Wyszyński, Stepinac czy też nasz Beran. Czeski prymas, przemawiając przed swoim aresztowaniem w zasadzie cytuje jednak słowa Mindszentyego.

Poprosiłem kiedyś o przetłumaczenie życiorysu kardynała Mindszentyego, ponieważ wydaje mi się ważne, aby ludzie w Czechach o nim jak najwięcej wiedzieli. Porażka węgierskiej rewolucji 1956 roku oznaczała wielki wstrząs. O ile rok 1948 w Czechosłowacji oznaczał pożegnanie się z polityką utrzymania pewnego stopnia demokracji w kraju, to opór społeczny wcale nie został złamany w 1948, ani latami stalinizmu Gottwalda, lecz porażką węgierskiej rewolucji. Po wydarzeniach na Węgrzech załamał się opór chłopów przeciwko przymusowej kolektywizacji. Również opór innych warstw społecznych, które przystały na wizję „komunizm na wieczne czasy”.

 

 

(…)

Aż takie znaczenie miały wydarzenia na Węgrzech dla Czechów.

Tak. W latach 50-tych mieliśmy najwyższą frekwencję na mszach świętych. Nawet osoby, które w okresie występowały antykatolicko, zaczęły wracać do Kościoła, uczęszczać na msze św. Nie chodziło tutaj tylko o polityczną manifestację, ale o zrozumienie faktu, że tylko Kościół ma siłę stawiać opór. Tę siłę, którą pokazali wspomniani prymasi.

Później rozpoczęła się nie tylko kolektywizacja, ale również masowa ucieczka ze wsi do miast, w których się nasi wiejscy „migranci” zagubili się, zarówno w sensie politycznym jak i religijnym.

Jak Ekscelencja ocenia wypowiedz abp. Marka Jędraszewskiego, zgodnie z którą ideologia LGBT zastąpiła ideologię komunistyczną, „tęczowa zaraza zastąpiła czerwoną zarazę”?

O słowach krakowskiego metropolity dowiedziałem się dzięki oświadczeniu przewodniczącego konferencji episkopatu Polski abp. Gądeckiego. Chcę powiedzieć, że użycie słowa „zaraza” jest dla mnie w omawianym kontekście całkowicie zrozumiałe. Trzeba pamiętać, że czerwona zaraza pozbawiła Europę więcej niż jednej czwartej ludności. A ideologia gender jest nakierowana przeciwko rodzinie. Samo słowo rodzina pochodzi przecież od słowa „rodzić”, ród, naród... Wszyscy widzimy, że Europę opanowuje rzeczywiście bardzo poważny kryzys demograficzny, którego obecni politycy nie potrafią rozwiązać.

 

(…)

Na ile silne są ruchy LGBT w Czechach, jakie mają poparcie polityczne?

Rok temu pojawił się projekt ustawy o małżeństwach jednopłciowych i ich prawie do adopcji dzieci, a wtedy ksiądz, profesor Uniwersytetu Karola, Petr Pitha, skądinąd dzięki tymczasowej dyspensie Jana Pawła II, nasz drugi po upadku komunizmu minister szkolnictwa, wygłosił kazanie, które zawierało, w stylu trochę hiperbolicznym lecz uprawnionym, apokaliptyczną wizję świata opanowanego przez LGBT. Homilia  wywołała wielką ogólnospołeczną dyskusję, w tym bardzo negatywne reakcje, niemniej wspomniany projekt ustawy dzięki niej ostatecznie wycofano z porządku obrad parlamentu.

Podobnie było z tegorocznym  Prague Pride -  miało się odbyć w duchu radykalnych postulatów LGBT, a w konsekwencji nie wsparł go ani prezydent, ani premier, rząd ani parlament, ani spółki skarbu państwa. Sprawdzałem, kto demonstrację wsparł. Były to organizacje satanistów, związek czeskich ateistów, czeskie towarzystwo pedofilskie oraz niektóre prywatne firmy. Wśród formacji politycznych tylko partia Piraci, która przejęła stołeczny ratusz. Pewnym zawodem była dla nas postawa ambasad innych państw. Wielkim problemem jest niestety również prolewicowo nastawiona część wiernych kościołów chrześcijańskich, pochód wsparła bowiem młodzież czeskobraterska, czasopismo Protestant.

 

(…)

 

 

JP II o tendencjach totalitarnych ukrytych w liberaliźmie. Etapy stosunku do LGBT aż do prześladowań wolności religijnej. Jak powsztrzymać ten proces, jest nieodwracalny?

 

Demokracja jest tylko jedna. Nie liberalna, nie socjalistyczna czy kapitalistyczna. Też nie chrześcijańska. Czeskim chadekom zawsze polecam książkę kardynała Journeta  Exigences chrétiennes en politique (Chrześcijańskie wymagania w polityce). Niech chrześcijanie tworzą partie polityczne, ale muszą mieć świadomość, że partia chrześcijańska nie jest tożsama z Kościołem. Partia pracuje innymi metodami. Demokracja jest kwestią udziału jak najszerszego grona odpowiedzialnych, wolnych ludzi w organizowaniu społeczeństwa.

Demokracja – dzisiejsza, nie ta ateńska, gdzie byli również niewolnicy -   powinna być dla każdego, niemniej możemy stawiać pytanie, czy ten, kto wcale nie ma szacunku wobec społeczeństwa, jest uprawniony do współrządzenia. To może być tematem pewnej debaty.

Problemem liberalnej demokracji jest, że oni uważają za demokratów tylko siebie samych, wszystkich nas pozostałych określają jako ekstremalną prawicę, totalitarsów itp. Z jednej strony kierują się w pewnym sensie filozofią postmoderny, która mówi: prawdy nie ma. A z drugiej strony są przekonani, że  prawda jest tylko po ich stronie.

 (…)

 

(o stanie chrześcijaństwa w Czechach)

W stolicy rzeczywiście widać wyremontowane, a jednocześnie zamknięte kościoły, co robi wrażenie, jakbyśmy byli krajem protestanckim. Niemniej panorama Pragi, mnóstwo wieży kościelnych, duch baroku,   wskazują na to, że jesteśmy katolickim krajem.  Kiedy się mówi o czeskim sekularyzmie, dochodzi tu do pewnego problemu z pojęciami, który ma historyczne korzenie.

Podczas reform Józefa II pod koniec XVIII wieku, wprowadzania tak. zwanej tolerancji religijnej można było zadeklarować przynależność do kilku konfesji. Tyle że wielu Czechów historycznie należało to utrakwistów,  reformistycznego wyznania dążącego do ugody z katolicyzmem, a utrakwizm nie był w tym spisie ujęty. Komisarz wobec tego rejestrował ich jako ateistów lub niewierzących. Stąd w naszej kulturze jest częste, że ludzie, nie żyjący w ścisłym kontakcie z Kościołem, uważają się za ateistów. Moja siostra na przykład powie: nie czułam się dobrze, więc nie byłam dwa razy na niedzielnej mszy, ze mnie już jest całkowity ateista.

Mamy też problem ze statystykami, one fałszują. W spisie ludności w roku 1991 było pytanie o konfesję i o narodowość obowiązkowe. W latach 2001 i 2011 niewiążące – każdy sobie może napisać, co mu tylko przyjdzie do głowy. W efekcie połowa osób na te pytania wcale nie odpowiada, ewentualnie wpisują takie rzeczy, jak sekta Jedi. W związku z tym w 2021 roku już takich pytań wcale nie będzie, będą osobne statystyki, w której my będziemy bazować na liczbie ochrzczonych.

(…)

Europa  Środkowa, ostoja chrześcijaństwa?

Mamy wspólne doświadczenie. Na spotkaniach o wymiarze europejskim zawsze mówię: kto wie, przez co musiały przejść Węgry w czasach wojen tureckich, nie może być zdziwiony, że będziemy patrzeć innymi oczami na obecną problematykę. To nie oznacza, że nie chcemy pomagać – w ramach Grupy Wyszehradzkiej organizujemy zbiórki na pomoc krajom Bliskiego Wschodu, wiedząc, że odejście stamtąd chrześcijan oznaczało by swojego rodzaju  katastrofę, nie tylko kościelną – w Egipcie chrześcijanie sprawują bankowość, w Syrii na ich barkach leżała służba zdrowia i wiele rzemiosł. Widzimy też, że duża część naszego zsekularyzowanego społeczeństwa, rozumie takie podejście.

Uważam za błędne, kiedy ktoś argumentuje słowami: a co na to powie papież Franciszek. Odpowiadam: a co powiedział papież Franciszek w Krakowie? Kwestia przyjęcia migracji jest sprawą suwerennych państw. Nie chodzi tylko o to, żeby przyjąć, trzeba takiego człowieka też zintegrować. Powinniśmy też Europie Zachodniej powiedzieć: zważcie, że sposób, w jaki rozwiązujecie ten problem, był nieodpowiedzialny. Widzimy te getta we Francji, widzimy problemy w Anglii, całą sytuację Niemiec, gdzie doszło do podziału społeczeństwa. Wiadomo, że kilka lat temu w Berlinie odbyła się konferencja, na której zdecydowano się rozwiązać problem demograficzny za pomocą migracji.

Ważne są tu słowa papieża Franciszka, że widzi on wielki kryzys demokracji liberalnej w jej niezdolności rozwiązywania problemów.  

foto: Petr Karas 

rozmawiali Paweł Lisicki i Maciej Szymanowski. Całość  w DoRzeczy 41/2019