Back to top
Publikacja: 10.04.2023
Mechaniczny szachista. Jak Węgier zadziwił świat
Historia

W 1996 roku stworzony przez IBM komputer Deep Blue wygrał partię szachów z Garrim Kasparowem. Nie była to jednak pierwsza porażka szachowego arcymistrza z urządzeniem. Niewiele osób pamięta, że już w XVIII wieku węgierski inżynier i fizyk skonstruował androida zwanego Mechanicznym Turkiem, który ośmieszał szachistów, wygrywając z nimi partia po partii. Mierzyli się z nim m.in. Napoleon i Benjamin Franklin.


Nieco niesprawiedliwe byłoby nazywanie rozgrywki Deep Blue z 10 lutego 1996 roku zwycięstwem komputerów nad szachowym mistrzem, ponieważ Kasparow przegrał jedną partię, wygrywając trzy kolejne, a dwie zremisował. Ostatecznie pokonał więc maszynę. Niesprawiedliwe byłoby także uznanie, że Deep Blue okazał się od arcymistrza ostatecznie słabszy. Prace nad systemem trwały i w maju 1997 roku Deeper Blue – jak nieoficjalnie nazwano rozwiniętą wersję Deep Blue – wygrał cały mecz z arcymistrzem wynikiem 3½ : 2½. Tak system komputerowy pokonał aktualnego mistrza świata.


Źródło: Joseph Racknitz/domena publiczna


Człowiek kontra maszyna

A teraz cofnijmy się w czasie aż do XVIII wieku. Wtedy rozgłos zdobyło urządzenie zwane Mechanicznym Turkiem. Etymologii nazwy wyjaśniać nie trzeba, wystarczy spojrzeć na rysunek przedstawiający ten osobliwy cud techniki. Był to męski manekin składający się z głowy i tułowia. Ubrany w orientalny strój, stylizowany na strój maga czy też czarnoksiężnika. Kukłę usadzono za meblem, który był jednocześnie stołem, na którym ustawiono szachownicę i skrzynią, skrywającą mechanizmy odpowiadające za ruchy Turka. W lewej ręce mechaniczny szachista trzymał długą fajkę, prawa spoczywała przy szachownicy i odpowiadała za ruch pionów i figur. Android nie tylko przesuwał piony i figury, ale też ruszał głową, np. gdy zaszachował króla – kiwa nią z uznaniem, a gdy przeciwnik wykona niedozwolony ruch – kręci głową i cofa figurę.

Twórca Mechanicznego Turka, a był nim Węgier Wolfgang von Kempelen, utrzymywał, że wynalazek to genialna maszyna potrafiąca grać w szachy lepiej niż niejeden arcymistrz. Oczywiście nie brakowało niedowiarków, którzy uważali, że to żaden cud techniki, prędzej jakaś kuglarska sztuczka czy sprytna manipulacja. Wtedy to pewny swego von Kempelen otwierał drzwi szafek mieszczących się w skrzyni, pokazywał skomplikowany mechanizm i wnętrze skrzyni, by przekonać wątpiących, że to genialny wynalazek, a nie jakaś hochsztaplerka.

Tak wyglądający i tak działający android pewnie i dziś wzbudzałby zainteresowanie, a co dopiero w XVIII wieku. Wtedy był istną rewelacją, prawdziwą sensacją. Maszyną, o jakiej nikomu się nie śniło. Technologią, jakiej ludzkość nie znała.

Wielcy przegrani

Kariera androida potoczyła się więc błyskawicznie. Swój debiutancki występ szachista, mag, android czy jakkolwiek nazywać tego wynalazku, niewpisującego się w żadne ówczesne ramy, zalicza w 1790 roku i to od razu w nie byle jakim miejscu, bo w pałacu Schönbrunn w Wiedniu, wprawiając w osłupienie dwór cesarzowej Austrii Marii Teresy.

Pierwszy do pojedynku z Mechanicznym Turkiem staje hrabia Johann Ludwig von Cobenzl. Stateczny dyplomata, austriacki mąż stanu, człowiek o wielkiej ogładzie, inteligencji i zapewne – choć tego do końca nie wiemy – nieźle radzący sobie w królewskiej grze. Łatwo możemy sobie wyobrazić, jak zasiada naprzeciwko androida, zastanawiając się zapewne, czy to aby hrabiemu wypada, czy nie pada paść ofiarą jakiejś kpiny. – A jeśli to ustrojstwo wygra? – mógł pomyśleć; to nawet dość prawdopodobne, że tak właśnie pomyślał. – A jeśli wygra? Ośmieszę się na oczach całego dworu.

Obawy pana hrabiego okazują się być uzasadnione. Android wygrywa i czyni to dość szybko. Maszyna gra agresywnie, od razu przechodzi do ataku – zanim jego przeciwnik zdąży się oswoić, że gra nie z drugim człowiekiem, a z wynalazkiem wyjętym jakby z innego świata. Do szachownicy zasiadają kolejni przeciwnicy, ale i oni szybko zostają pokonani.

Taki android nie może nie zrobić kariery! Wieść o nim roznosi się po cesarskich i królewskich dworach, gabinetach polityków i generałów. Mechaniczny Turek zyskuje tak dużą słąwę, że jego konstruktor zdaje się jej trochę obawiać. Próbuje gasić zapał kolejnych chętnych do rozgrywania partii z androidem, tłumaczy często, że mechaniczny szachista znajduje się w naprawie, próbuje wzbudzić zainteresowanie innymi swoimi wynalazkami. W pewnym momencie węgierski konstruktor zdemontował urządzenie, ale w 1781 roku Józef II Habsburg, cesarz rzymski, król Niemiec, król Czech i Węgier składa Wolfgangowi von Kempelenowi propozycję z gatunku tych nie do odrzucenia i Węgier musi odbudować Turka, aby androida mógł zobaczyć przybywający z wizytą do Wiednia cesarz i samodzierżca Wszechrusi Paweł I Romanow.

Oczywiście Paweł I był zachwycony wynalazkiem, a węgierski inżynier usłyszał kolejną propozycję nie do odrzucenia i – co uczynił niechętnie – musiał wyruszyć z Turkiem w tournée po Europie. Zaczął od Paryża, odwiedził Wersal. Turek mierzył się z arystokratami i wybitnymi szachistami. Nie zawsze wygrywał, ale za każdym razem wzbudzał podziw i uznanie, m.in. ówczesnego ambasadora Stanów Zjednoczonych we Francji, Benjamina Franklina. Wolfgang von Kempelen i jego Turek odwiedzili jeszcze m.in. Londyn, Drezno, Lipsk i Amsterdam.

Wynalazek przeżył swojego twórcę. Po śmierci von Kempelena android przeszedł w ręce niemieckiego inżyniera Johanna Nepomuka Mälzla, który jeszcze za życia węgierskiego wynalazcy chciał wykupić androida, ale cena była dla niego zaporowa. Turek będący w jego rękach nadal podróżował, rozegrał partię z samym Napoleonem. Trafił za ocean i zarabiał dla swojego właściciela przyzwoite pieniądze.

Turban, a pod nim…

Tajemnice Mechanicznego Turka zostały w pełni rozwikłane za sprawą serii artykułów w czasopiśmie „Chess Monthly”. Oczywiście żaden był z niego inteligentny android, ale przyznać należy, że i tak był bardzo zmyślnie zaprojektowanym urządzeniem i węgierskiemu inżynierowi należy się za to uznanie (choć już robienie sobie żartu z połowy świata różnie można oceniać, nie zapominajmy przy tym, jednak, że inżynier dość szybko chciał zakończyć karierę Turka).

Jak działał? Mechanizmy w skrzyni to tylko atrapa, zainstalowana w taki sposób, by stworzyć wrażenie iluzji, że w środku nie ma nic więcej. Tymczasem zainstalowano je tak, że w skrzyni znalazło się miejsce również na siedzisko, które przesuwało się wewnątrz skrzyni tak, by pozostało odkryte przed wzrokiem publiki, gdy Wolfgang von Kempelen prezentował wnętrze urządzenia. Na tym siedzisku zasiadał uzdolniony szachista i to on rozgrywał partie, sterując ruchami androida.

Jak jednak widział ruchy przeciwnika na szachownicy? Każda z figur w podstawie miała silny magnes. Szachownica była na tyle cienka, że magnes ten oddziaływał na magnesy umieszczone w skrzyni pod szachownicą. Ta sprytna sztuczka w połączeniu z ponumerowanie pól od spodu szachownicy pozwalała utalentowanemu szachiście siedzącemu wewnątrz Mechanicznego Turka orientować się w przebiegu partii.

Mimo że Mechaniczny Turek był jedynie zmyślnie stworzonym żartem, a nie pierwszym urządzeniem opartym na sztucznej inteligencji, to jego twórca i tak zapisał się w historii. Nie tylko szachowej.

(RW)