Back to top
Publikacja: 26.09.2022
Autorski przegląd prasy Zofii Magdziak
Przegląd prasy

„Ruski mir żąda więcej ofiar”, „Głosowanie za wojną” – czytamy na pierwszych stronach poniedziałkowych gazet. O czym jeszcze informują media?


Napięta sytuacja na Ukrainie. Rosjanie uciekają z kraju

Wojna na Ukrainie wraca na pierwsze strony ze względu na eskalację konfliktu, wywołaną m.in. zorganizowaniem przez okupacyjne władze pseudo-referendów ws. przyłączenia czterech ukraińskich obwodów do Rosji. „Ogłoszone przez Kreml »referenda« na okupowanych terenach mogą doprowadzić do konfliktu nuklearnego” – alarmuje „Rzeczpospolita”. „Rosja może zaanektować ukraińskie obwody już w piątek. Równolegle Moskwa coraz częściej sięga po straszak atomowy, przekonując, że od momentu aneksji będzie traktować ukraińskie próby odzyskania zagrabionych ziem niczym atak na własne terytorium” – czytamy na łamach „Dziennika Gazety Prawnej”.

Obawy wywołuje też ogłoszona przez prezydenta Putina częściowa mobilizacja, w której efekcie z Rosji masowo uciekają młodzi mężczyźni. „Podpisana przez Władimira Putina 21 września ustawa o »częściowej mobilizacji« szybko zamieniła się w wyłapywanie wszystkich mężczyzn (zarówno zdolnych, jak i niezdolnych do noszenia broni) w regionach, gdzie władze spodziewały się natknąć na najmniejszy opór. Na pierwszy ogień poszły Daleki Wschód i Syberia oraz rejony zamieszkałe przez mniejszości narodowe […]. Poborowi towarzyszą bijatyki pijanych rezerwistów między sobą. W co najmniej dwóch miejscowościach jednak pobili się oni z policjantami, próbując zabrać ich ze sobą »na wojnę«” – podaje „Rz”. Skutkiem mobilizacji są też kolejki na granicach, ponieważ Rosjanie masowo uciekają z kraju, starając się dostać między innymi do Polski. Stanowisko polskiego MSWiA jest jednak jasne. – Nie zamierzamy wpuszczać do Polski hurtem żadnej grupy Rosjan, nawet tych, którzy będą mówili, że uciekają przed mobilizacją – poinformował wiceszef MSWiA Maciej Wąsik. Jak podaje resort, przepisy azylowe mogą być stosowane w indywidualnych przypadkach.

Na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Maciej Pieczyński zwraca uwagę, że ostatnie decyzje Kremla mogą doprowadzić do buntu społecznego. „Wcześniej Rosjanie wychodzili na ulice z tak abstrakcyjnych przyczyn jak fałszerstwa wyborcze, uwięzienie opozycyjnego polityka czy napaść na Ukrainę. Żadna z tych spraw nie dotyczyła bezpośrednio samych protestujących. Bunt miał podłoże ideowe, wynikające z przywiązania do niepopularnych w Rosji zachodnich wartości. Putin mógł więc machnąć na nie ręką […]. Ale teraz powodem oburzenia jest realny strach przed pójściem na wojnę, przed śmiercią na froncie. Strach ten odczuwa również wielu zwolenników specoperacji” – tłumaczy dziennikarz.

Droga energia i specjalny podatek

Dziennik Gazeta Prawna” informuje, że na najbliższym posiedzeniu Rady Ministrów, wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin zgłosi projekt założeń ustawy gwarantującej samorządom i ich jednostkom – szpitalom, DPS-om, szkołom czy przedszkolom – niższe ceny energii elektrycznej. „Dziś dostawcy proponują im podwyżki rzędu kilkuset procent. Projekt ma zapewnić cenę na poziomie maksimum ok. 618,24zł za 1 MWh, czyli znacznie niższą od rynkowej. Koszt wypłacenia rekompensat dostawcom w przypadku samorządowych odbiorców wrażliwych ma wynieść ok. 2 mld zł” – opisuje „DGP”. Z czego to sfinansować? Jacek Sasin proponuje, by na spółki – nie tylko państwowe, lecz także prywatne – nałożyć podatek od nadmiarowych zysków. – Założenie jest takie, że jeśli ktoś zwiększył swoje zyski o 20 proc. rok do roku, to zapłaci od nadwyżki 50 proc. – tłumaczy rozmówca dziennika.

Na łamach „Do Rzeczy” Łukasz Warzecha analizuje, jak polski rząd przygotował państwo do zimy i kryzysu związanego z cenami surowców. „Niedogrzane mieszkania, upadające firmy, brak nawet gazu LPG. Tak może wyglądać ta zima. I choć kryzys energetyczny jest od nas niezależny, to Polska na własne życzenie pogłębiła wiele obecnych problemów” – pisze publicysta. „Wszak problem z niedoborem węgla byłby mniejszy, gdyby PiS spełnił własną obietnicę z 2015 roku i zatrzymał likwidację polskiego górnictwa. To, że Niemcy mogą mieć w najbliższych miesiącach co najmniej tak samo zimno jak my, jest małym pocieszeniem” – podkreśla dziennikarz.

„W obliczu rosyjskiej agresji wykorzystanie odnawialnych źródeł energii staje się dla Polski strategiczną koniecznością. Oczywiście pod warunkiem, że nie będzie się to odbywać gwałtownie i zbyt wysokim kosztem” – zauważa natomiast Konrad Kołodziejski z tygodnika „Sieci”. Jak tłumaczy publicysta, „można powiedzieć, że Unia Europejska sama solidnie zapracowała na obecny kryzys energetyczny, a przynajmniej na jego rozmiary”. „Na przyczyny tak gwałtownego kryzysu złożyły się bowiem zbyt restrykcyjne założenia polityki klimatycznej forsowanej przez unijną administrację, co zostało wykorzystane przez Moskwę, która odcięła Europie kurki z gazem i wywindowała ceny energii do niebotycznych poziomów” – podkreśla dziennikarz. Jednocześnie Kołodziejski zwraca uwagę, że i tym razem kryzys, jak dotąd największy w obecnym stuleciu, stanie się impulsem do działania. „Jeśli dzięki temu uda się opracować nowe technologie pozyskiwania i magazynowania energii, to rzeczywiście będzie to epokowy przełom. Wówczas polityka klimatyczna jako ogólny kierunek – a więc rozumiana jako odejście od paliw kopalnych na rzecz odnawialnych źródeł energii – będzie mogła całkowicie zmienić światowy porządek. Bo jeśli obedrzeć ją z nieznośnych mentorskich sloganów o ratowaniu planety, to sam koncept w obecnej sytuacji nie wydaje się zły. To przecież z surowców, zwłaszcza energetycznych, Rosja finansuje swoją agresywną politykę” – podsumowuje publicysta.

 

„Rodzina? Nie, dziękuję”

Dziennik Gazeta Prawna” odnotował również spadek zainteresowania młodych ludzi zakładaniem rodziny. „Najnowsze dane potwierdzają trend: w Polsce rodzi się coraz mniej dzieci. Badania CBOS pokazują też, że rodzina i potomstwo wypadły spośród życiowych priorytetów młodych ludzi” – alarmuje „DGP”. „Nie widać odbicia w urodzeniach. GUS podał, że w każdym kolejnym miesiącu tego roku urodziło się mniej dzieci niż rok wcześniej. Łącznie – od stycznia do lipca – przyszło ich na świat o 13 tys. (7 proc.) mniej niż w tym samym okresie ubiegłego roku” – podaje gazeta. „Wstrząsem dla dzietności była pandemia, ale demografowie spodziewali się, że efekty odłożonych decyzji o posiadaniu potomstwa zobaczymy właśnie teraz. Tak się jednak nie dzieje. Kolejnym czynnikiem, który w najbliższych latach będzie wpływał na decyzje o powiększeniu rodziny, stała się wojna” – analizują dziennikarze „DGP”.