Back to top
Publikacja: 18.09.2022
100-lecie Węgier w Lidze Narodów
Historia

Z perspektywy XXI wieku pierwsza wojna światowa stanowi niejako przyczynek do największej hekatomby, jaką była druga wojna światowa. Jeżeli wczujemy się jednak w ludzkie rozważania okresu międzywojennego, to pierwsza wojna światowa wydawała się najstraszniejszym doświadczeniem, jakie można sobie było wyobrazić w dziejach ludzkości.


Piotr Boroń


Oczywiście jeszcze jej nie numerowano. Mówiono o niej wojna światowa lub wielka wojna. Dziesiątki milionów ofiar ze wszystkich kontynentów, zgliszcza w skali dotąd niespotykanej, przewartościowania moralne i obyczajowe, zjawiska towarzyszące (jak rewolucje w Rosji itp.), obalenie większości kilkuwielowiekowych dynastii panujących i nowe kryteria granic państwowych – to tylko niektóre z przemian przy niej wynikłych. I oto w listopadzie 1918 roku tzw. państwa centralne skapitulowały, a butni zwycięzcy postanowili rozdać karty po swojemu na wieczne czasy, ustanowić nowy porządek ze swoją dominacją. Dotychczasowy system, ustanowiony w 1815 roku na kongresie w stolicy Austrii i stąd nazywany wiedeńskim, na ogół przywracał granice sprzed wojen napoleońskich, kierował się zasadą równowagi imperiów europejskich, przede wszystkim gwarantował rządy dynastiom, które legitymowały się długim panowaniem, a ich poddani mówili różnymi językami. Co warto podkreślić, to dla członków dynastii tworzono państwa, a nie narody miały być u siebie gospodarzami. System wiedeński modyfikowano potem kilkakrotnie, ale w najważniejszych postanowieniach przetrwał do wielkiej wojny. Tymczasem jednak – w myśl filozofii Johanna Gottfrieda Herdera – w ludzkich umysłach to narodowość stała się nowym podstawowym kryterium wyznaczania granic, a duże nacje (Niemcy, Włosi itp.) zjednoczyły się w potęgi polityczno-gospodarcze. Węgrzy, zamieszkujący (często w mniejszości) szerokie terytoria, dominowali na nich kulturowo i ekonomicznie, podobnie jak Polacy, którzy (choć pod zaborami) dominowali na ogromnych ziemiach dawnej Rzeczypospolitej Obojga Narodów. W XIX wieku Węgrzy odzyskali jednak państwowość, a pozostający ich królami Habsburgowie już nie mogli narzucać im niemieckojęzycznej administracji. Gdy jednak Europa w przeddzień wielkiego konfliktu podzieliła się na dwa obozy, Węgrzy stanęli w szeregu państw centralnych i razem z nimi wojnę światową przegrali.


Fot. domena publiczna


KONIEC Z WOJNAMI! 

Powszechne pragnienia pokoju po wyczerpującym konflikcie były ogromne, ale dla zwycięzców chęć wyciągnięcia z wojny jak największych korzyści nie była mniejsza. Uzasadnienie moralne dla karania przegranych za rozpętanie wojny było rozpowszechniane wśród milionów, choć elity mogły mieć skrupuły, bo terytorium niemieckiego nie okrawano tak jak innych. Najokrutniej postąpiono z Węgrami. Tłumaczono to kryterium większości narodowych na różnych terytoriach, a Węgrom zaszkodziły szczególnie rządy komunistyczne, które dokonały przejęcia władzy na wzór Rosji i – notabene – za sprawą węgierskojęzycznej agentury, przygotowanej w Rosji dla podpalenia całego świata. Przywódcy zachodni, pochyleni nad mapami, uznali, że parcelacja Korony Świętego Stefana będzie dobrym pomysłem, choćby miało się pozostawić przez to wiele ognisk zapalnych do dalszych konfliktów.
Kwestie ochrony pokoju złożono w ręce ogólnoświatowej organizacji, którą nazwano Ligą Narodów (ang. League of Nations, fr. Société des Nations, węg. Népszövetségben). Jej pomysłodawcą był reprezentujący USA na konferencji paryskiej prezydent Woodrow Wilson. Co prawda same Stany Zjednoczone Ameryki nie ratyfikowały traktatu wersalskiego, którego punkt pierwszy mówił właśnie o tej organizacji, ale Liga Narodów (LN) przyjęła się w dyplomacji, a przede wszystkim w sercach ludzkości, pragnącej pokoju. Główną ideą LN było zachowanie pokoju poprzez rozwiązywanie problemów przez państwa członkowskie na drodze dyplomatycznej. Jak widać już choćby z tej zasady, podstawowym problemem LN było, aby do organizacji przystąpiły wszystkie państwa świata. W późniejszym czasie problem ten ujawnił się z całym tragizmem, gdy Niemcy, Włochy czy Japonia, łamiące zasady, po prostu z LN wystąpiły i przestały podlegać jej dobrowolnym rygorom. Póki co, zaraz po wielkiej wojnie cieszono się z organizacji, z którą wiązano wielkie nadzieje na wszechświatowy pokój. Państwa pokonane nie miały sił na szybkie podniesienie się z klęski, a po wejściu w życie traktatu wersalskiego w 1920 roku do Ligi Narodów przystępowało coraz więcej państw. Przegranych, czyli państw dziedziczących porażkę (Niemcy, Turcję, Bułgarię, Austrię i Węgry) początkowo nie zapraszano. Dopiero w grudniu 1920 roku Austria przystąpiła do LN, a 18 września 1922 roku zrobiło to Królestwo Węgier.


TO NIE SAME ANIOŁY

Skądinąd znakomita książka Elmera Bendinera, tłumaczona na język polski i popularyzująca wiedzę o Lidze Narodów, nosi tytuł „Czas aniołów”, ale wbrew tytułowi jej treść ukazuje, że poza dobrymi chęciami niektórych polityków dzieje Ligi Narodów obfitują w niesprawiedliwości i dyplomatyczne gwałty nie mniej niż dzisiejsze dzieje Unii Europejskiej. Znakomita praca doktorska (niestety wciąż bez tłumaczenia na język polski) pt. „Magyar képviselet a Népszövetségben az 1920-as években” (Reprezentacja Węgier w Lidze Narodów w latach 20.) jeszcze bardziej obnaża zachodni brutalizm wobec Królestwa Węgier (węg. Magyar Királyság) w okresie międzywojennym. Autorka Lujza Varga obroniła pracę na Wydziale Nauk Humanistycznych i Społecznych budapesztańskiego (Pázmány Péter Catholic University) w 2021 roku. O korzyściach z jej przeczytania niech świadczy już choćby wyjaśnienie kwestii uniemożliwienia powrotu Karola IV Habsburga na Węgry przez admirała i regenta Miklósa Horthyego. Dramat polityczny, jaki nastąpił w latach 1918-21 interpretowany jest bowiem przez wielu historyków jako efekt osobistych ambicji Horthyego, a przemilczają oni bardzo ważne wspomnienia węgierskiego pracownika sekcji deszyfracji Hevesyego Pálutó, który w 1971 roku opublikował swe wspomnienia („Emlékezzünk régiekről”), z których jasno wynika, że kwestia odsunięcia ostatniego króla Węgier od władzy była motywowana przechwyconą przez wywiad węgierski informacją, że Czechosłowacja, Jugosławia (czyli Królestwo Serbsko-Chorwacko-Słoweńskie) i Rumunia (sojusz antywęgierski, znany jako Mała Ententa) zawarły porozumienie, że powrót Habsburga na Węgry będzie oznaczał trójstronny atak i rozbiór państwa, które miało wówczas pod bronią niecałe 35 tys. ludzi i brak cięższego sprzętu. Ten fakt zdejmuje z Horthyego odium chęci osobistej kariery.

W DRODZE DO LIGI

Tak jak nieprawdą jest, że Polska budowała swe państwo po wojnie światowej od zera, tak samo nie można stwierdzić, że międzywojenne Węgry łatwo dziedziczyły struktury, zbudowane jeszcze w XIX wieku. Po 1918 roku władze węgierskie stanęły przed zadaniem faktycznego odcięcia się od Wiednia, oczyszczenia służby dyplomatycznej z agentów sowieckich, zainstalowanych tam szczególnie w dobie rządów komunistycznych Béli Kuna (znakomity Pál Teleki zdemaskował długą listę sowieckich agentów, z którymi się pożegnano), ale przede wszystkim stworzenia od nowa całej struktury ambasad, przedstawicielstw i konsulatów węgierskich na całym świecie. Ogromne zasługi w tym względzie położyli niezmordowani: hrabia István Bethlen, Alfréd Drasche-Lázár, Kálmán Kánya i Sándor Khuen-Héderváry, którzy przede wszystkim jako dyplomaci potrafili wyemancypować interes czysto węgierski z pokutującego myślenia o wspólnym dobru Wiednia i Budapesztu (choć i tak pierwszą placówkę zagraniczną założono już w grudniu 1918 roku w Wiedniu…). Nowe Węgierskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych do końca 1920 roku powołało łącznie 14 przedstawicielstw zagranicznych, a przede wszystkim w Bernie, Watykanie, Berlinie i w Hadze (oraz przedstawicielstwo w Warszawie), co wyraźnie uzmysławia, jaką obrało linię polityczną. W 1920 roku przy Węgierskiej Akademii Nauk powstało Węgierskie Stowarzyszenie Spraw Zagranicznych, na którego czele stanął hrabia Albert Apponyi, a za jej cel postawiono szykowanie fachowych kadr, integrację z Ligą Narodów i konsekwentną realizację interesów węgierskich w stosunkach bilateralnych oraz różnych organizacjach międzypaństwowych. Warto zauważyć, że dyplomacja węgierska oparta została o przedwojenne kadry fachowców pochodzących zwykle z arystokracji (często transylwańskiej). Wyróżniali się wśród nich: hrabia Gyula Andrássy, Albert Berzeviczy, książę János Csernoch, Pál Teleki, hrabia Albert Nemes, Gyula Wlassics, baron Vilmos Lers i inni. Z myślą o Lidze Narodów Irk Albert napisał dla współpracowników vademecum, by ułatwić im poruszanie się w tym politycznym labiryncie. Węgry utworzyły też Sekretariat Węgierski przy Lidze Narodów w Genewie, na czele którego stanęli dwaj profesorowie: Mihály Réz i Zoltán Baranyai. 

WYBOISTA DROGA DO FINALIZACJI AKCESJI

Szwajcaria jako pierwsza opowiedziała się za przyjęciem Królestwa Węgier do LN, zaś państwa Małej Ententy ze wszystkich sił blokowały ten krok, warunkując przyjęcie oświadczeniem przez Węgry, że wyrzekają się rewizji granic narzuconych w Trianon. Wreszcie problem musiał trafić do Francji, która uznawała się za głównego zwycięzcę wojny, a dla Małej Ententy była mentorem. Szef przedstawicielstwa węgierskiego przy LN Albert Apponyi w rozmowie z premierem Francji Raymondem Poincaré powiedział jasno, że Węgrzy oczywiście nie zgadzają się z nowym przebiegiem granic, ale ich nie zmienią, bo nie mają na to szans. W sytuacji, gdy przyjęcie Węgier do LN było coraz bliżej, na głównego oponenta wyrósł przedstawiciel, a później sławny prezydent Czechosłowacji Edvard Beneš. Powołano specjalną komisję, która miała wypracować decyzję LN. W jej skład weszły przedstawicielstwa Francji, Włoch, Wielkiej Brytanii, Czechosłowacji, Holandii, Wenezueli i Szwajcarii. Komisja zwróciła uwagę na wciąż płonącą granicę węgiersko-austriacką, gdyż przyłączenie tzw. Węgier Zachodnich do Austrii budziło ogromne kontrowersje państwa ukaranego utratą ziem na rzecz Wiednia za to, że współpracowało z Wiedniem. Okazało się przy tym, że światowa dyplomacja ma za złe Królestwu Węgier najbardziej to, że pozostaje monarchią. W tym miejscu Węgrzy uparli się jednak, że opinia zagraniczna nie może narzucić im zmiany konstytucji. Nastąpiła cała seria decyzji o odraczaniu decydującej debaty plenarnej.

11 października 1921 r. zwołano Konferencję Wenecką w celu rozwiązania austriacko-węgierskiego sporu granicznego. Premier István Bethlen i towarzyszący mu Miklós Bánffy, Sándor Khuen-Héderváry oraz Lajos Walko odnieśli sukces, gdyż przyjęto na niej zasadę plebiscytu na terenach spornych, zaś on przyniósł korzystniejsze dla Węgier rozstrzygnięcia niż zakładało to Trianon (ponad 65% głosów padło za przyłączeniem do Węgier). 20 lutego 1922 roku Austria uznała wyniki plebiscytu. Okazało się przy tym, że zasada etniczności ziem była przez dyplomację zachodnią naginana przeciw Węgrom i nadużywana. W opinii wielu Węgrów wynik plebiscytu oznaczał, że także zabranie Koronie Świętego Stefana innych ziem było niesprawiedliwością. Jako ciekawostkę dodać można, że i Karol Habsburg odwiedził w październiku 1921 roku plebiscytowy Sopron w ramach swej walki o odzyskanie władzy w duchu monarchii austro-węgierskiej…

19 lipca 1922 roku w Londynie rozpoczęła się sesja Rady Ligi Narodów, a delegacja węgierska, w skład której weszli hrabia Szapáry László (ambasador Węgier w Londynie) oraz baron Frigyes Villani (specjalny przedstawiciel Ministerstwa Spraw Zagranicznych Węgier). Skutkiem obrad było skierowanie sprawy węgierskiej na III sesję Zgromadzenia Ogólnego Ligi Narodów. Rozpoczęła się ona 4 września 1922 roku, a gdy tzw. Szósta Komisja, zajmująca się wnioskiem Węgier, zaczęła prace, wówczas prasę światową zdominowały ni z tego ni z owego doniesienia, że regent Horthy jest osobiście zaangażowany w pomysły zamachów na przywódców Jugosławii i Rumuni, do których ma dojść niebawem. Wyssane z palca plotki obliczone były na odroczenie kwestii węgierskiej. Szef węgierskiej delegacji i minister spraw zagranicznych Węgier Miklós Bánffy na sesji zbagatelizował plotki, a 14 IX Komisja jednogłośnie poparła wniosek Węgrów o przyjęcie do LN. Tuż przed sesją plenarną zaprotestowała przeciw przyjęciu Węgrów jeszcze grupa Żydów bojących się pogromu, ale to pismo Bánffy już ostentacyjnie wykpił jako prowokację. 

18 września 1922 roku Zgromadzenie Ogólne Ligi Narodów głosowało za przyjęciem Węgier, a jeszcze tego samego dnia Miklós Bánffy został zaproszony do zajęcia swego miejsca w gronie członkowskim. Ważny etap walki dyplomatycznej kończył się sukcesem. Zaczynała się nowa seria kłopotów.