Back to top
Publikacja: 16.08.2022
Przegląd prasy znad Wisły Zofii Magdziak
Przegląd prasy

Nowy tydzień rozpoczął się nad Wisłą wyjątkowo. 15 sierpnia upamiętnia Bitwę Warszawską, nazywaną też Cudem na Wisłą. W sierpniu 1920 roku polska armia zatrzymała bolszewików. Na pamiątkę tego zwycięstwa tego dnia w Polsce obchodzone jest Święto Wojska Polskiego.


Polska zmaga się z katastrofą ekologiczną

 

Od kilku dni głównym tematem w polskich media pozostaje jednak katastrofa ekologiczna na granicy z Niemcami, czyli zatrucie Odry. Pierwsze informacje o śniętych rybach zaczęły pojawiać się pod koniec lipca. W ciągu kilku dni pojawiły się ostrzeżenia dotyczące możliwego zatrucia wody, a niedługo później w kilku województwach wprowadzono zakaz wstępu do rzeki. W ciągu ostatnich kilku dni służby, w tym żołnierze i strażacy, ale także mieszkańcy miejscowości nad Odrą oraz wędkarze, wyłowili z rzeki dziesiątki ton martwych ryb. „Znalezienie sprawcy największej katastrofy ekologicznej w Polsce to dziś priorytet służb” – podaje na pierwszej stronie „Rzeczpospolita”. „Ustalenie, co doprowadziło do masowego śnięcia ryb w Odrze, jest utrudnione przez brak pełnych wyników badań ichtiologicznych i toksykologicznych ryb. Służby wytypowały punkty wzdłuż Odry, gdzie najprawdopodobniej doszło do spuszczenia zanieczyszczeń: obszar od gminy Lipki (położonej między Brzegiem a Oławą) w dół. Zanieczyszczenia przy niskim stanie Odry miały spowodować jedną z największych katastrof w przyrodzie w Polsce” – czytamy dalej. „Polskie i niemieckie badania wskazują, że powodem masowego ginięcia zwierząt w Odrze nie jest rtęć [wbrew pierwszym doniesieniom – przyp. red.]. Wczoraj potwierdził to rzecznik federalnego Ministerstwa Ochrony Środowiska RFN, mówiąc, że pierwiastka tego nie ma ani w próbkach wody, ani we wnętrznościach martwych ryb. Ale źródła pomoru wciąż nie zidentyfikowano” – relacjonuje natomiast „Dziennik Gazeta Prawna”, podając jednocześnie, że we wtorek służby powinny poznać najnowsze wyniki badań wody i martwych ryb.

Bitwa o węgiel

Na łamach tygodnika „Sieci” wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin relacjonuje starania polskich władz o zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego. – Bitwa o węgiel jest trudna, bo tak wielkiej, skomplikowanej logistycznie operacji dawno w Polsce nie przeprowadzano. Musimy pamiętać, że to jeden ze skutków wojny, barbarzyńskiej napaści Rosji na Ukrainę. Państwo polskie musiało zmierzyć się z jej skutkami na wielu polach, w tym energetycznym – podkreśla polityk. Jak tłumaczy dalej minister Sasin, problemem nie są same dostawy surowca, ale jego szybki transport do kraju. – Największe zmartwienie to przepustowość portów. Już wcześniej mocniej obciążonych, przejęły one przecież część ruchu, który szedł przez porty ukraińskie – mówi wicepremier. W wywiadzie polityk zaznacza również, że w jego opinii to właśnie rządy Zjednoczonej Prawicy najbardziej zdecydowanie broniły w Polsce węgla i to im zawdzięczamy, że wciąż mamy własne kopalnie. – Jestem przekonany, że gdyby rządziły siły uległe wobec Brukseli i Berlina, dawno by je zamknięto. Presja na to była i jest ogromna. Zasadnicze decyzje o zwijaniu polskiego górnictwa zapadły w czasach PO-PSL. Oni mają najwięcej na sumieniu – dodaje i zapewnia, że rząd PiS popiera również inwestycje w tzw. zieloną energię. – Żeby było jasne: popieram pozyskiwanie energii z wiatru, ze słońca i z innych tego typu źródeł odnawialnych, ale są one dzisiaj zbyt niestabilne, by mogły być rdzeniem systemu energetycznego. Wymyślono więc, że przejściowym paliwem transformacji będzie gaz, mniej emisyjny, a więc w finale dający tańszy prąd – tłumaczy minister Sasin.

Soros – „samozwańczy bóg”

W okładkowych tekstach tygodnika „Do Rzeczy” czytamy  o działalności miliardera węgierskiego pochodzenia –  George’a Sorosa. „Istnieją dwie przesady, jeśli chodzi o postrzeganie wywrotowej działalności George’a Sorosa na świecie: twierdzenie, że wszędzie pociąga on za sznurki światowej rewolucji z jednej  strony, a z drugiej – przyzwolona ślepota, obojętność, a zwłaszcza bezczynność wobec jego uporczywej działalności na rzecz tejże rewolucji. Z tych dwóch przesadności to ta druga, ma się rozumieć, jest o wiele bardziej niebezpieczna, ponieważ wciąż wychodzą na jaw kolejne zaskakujące elementy oręża, który miliarder wytrwale wykorzystuje do osiągnięcia wytyczonych przez siebie celów” – pisze na łamach „DRz” Wojciech Golonka. Jak podkreśla dalej dziennikarz, „Soros lubi grę na wielu instrumentach, a do nich zaliczyć należy także ludzi uformowanych na jego modłę, o tej samej marksistowskiej wrażliwości, którzy umieszczeni na odpowiednich stanowiskach będą dyskretnie, acz skutecznie wysadzali ramy »społeczeństw zamkniętych«”. Golonka tłumaczy też w artykule „Samozwańczy bóg”, że jeśli prawicowym „radykałom” zarzuca się rzekomą obsesję na punkcie Sorosa, to należy przypomnieć działalność miliardera, który „ochoczo wprasza się w poszczególne regiony świata, desygnuje swoich wrogów, tj. decydentów politycznych niezgadzających się z jego wywrotową agendą, a następnie oświadcza, że zrobi wszystko, co w jego mocy, tzn. użyje swej potężnej fortuny, aby ich politycznie zniszczyć”.